Przyjaciółka M. z pewnością kiedyś pójdzie do Psiego Nieba. Kociego też, a może są razem, te nieba? Tyle psich istot uratowała w życiu, że ma miejsce zapewnione wśród nich. Będziemy się odwiedzać, bo ja tam na pewno nie trafię. może gdzieś obok, ale tam nie. Ja gadam i przeżywam a ona działa. Moja Szilka też dzięki niej do mnie trafiła. Ze wsi, na której ma działkę – a tam bardzo dużo psów różne dranie wyrzucają z aut, dosłownie zagłębie wyrzuconych psów tam jest – wyratowała i znalazła domy dla wielu biedactw. Bezdomnego bernardyna próbowała „upolować” przez dłuższy czas, był już w fatalnym stanie, ale wreszcie się udało. Koty też ratuje, no – jednym słowem – M. Wielka jest:))) Dlatego akurat teraz o tym mówię, że zmarła koleżanka M., która kilka lat temu przygarnęła sunię wyszarpaną przez M. z koszmarnych warunków. Leżała skrajnie wyczerpana bidusia na mrozie ze szczeniakami, w pudełku, bez budy choćby. Szczeniaki poszły do ludzi, sunia do koleżanki. Teraz sunia znowu stałaby się bezdomna, albo trafiłaby – w najlepszym razie – do schroniska. Nigdy M. nie dopuściłaby do takiej sytuacji, przekonała osoby, które chciały się suni pozbyć aby ją przywiozły do niej, do W-wy z drugiego końca kraju. Sunia już jest, patrzy na każdą osobę podobną z wyglądu do zmarłej opiekunki z nadzieją, że to ona. Sunia jest nieduża, waży 7,5 kg, ma ok. 9-10 lat i szuka teraz domu. Ponieważ cuda się zdarzają, trzymajcie kciuki za to, żeby stara suczka znalazła dom na resztę życia.
3.12.2018
Pozdrawiam
Jak byłam u niego ostatnio 1 listopada to miał 7 psów i 12 kotów.
Ma warunki i lubi zwierzęta to je przygarnia.
Leczy, sterylizuje odkarmia, niektóry zwierzak jest wędrownikiem, więc sobie idzie dalej, przychodzi następny… i tak się to toczy.
Odgrażam się mojemu Felkowi, ze go tam wywiozę, jak go nosi i chce mi uciekać lub bije Vicię.
Mam nadzieję, ze Sunia dokończy żywota u dobrych ludzi.
Hurtem Wam podziękuję za trzymanie kciuków, dobre życzenia i dobre myśli wysyłane do M. oraz Suni.
M. zaprowadziła ją do znajomej weterynarki. Ma problem z oczami, jakieś kanaliki zatkane czy coś. Poza tym z pyszczkiem trzeba zrobić porządek, zdjąć kamień i może usunąć część ząbków. Tyle się dowiedziałam przed chwilą, M. akurat wchodziła do sklepu i nie mogła gadać, ja też gadać nie mogę, bo mnie drapie w gard