O Halinie Poświatowskiej

W zachomikowanych wycinkach był artykuł o Halinie Poświatowskiej. Lubię jej wiersze, takie kobiece i pełne uczuć, dlatego wycięłam. Podzielę się z Wami tym, co wyczytałam.
Halina Poświatowska pochodziła z Częstochowy. Miała dziewięć lat, gdy w 1945 roku toczyły się walki o wyzwolenie miasta. Wraz z rodzicami przez kilka dni ukrywała się w piwnicy, jak wiadomo, piwnice są zimne i wilgotne. Zachorowała wtedy na anginę, która pociągnęła za sobą konsekwencje w postaci gorączki reumatycznej i zapalenia wsierdzia, co przyniosło uszkodzenie serca. Biedna dziewczynka nie miała normalnego dzieciństwa, nie mogła bawić się z rówieśnikami, przy szybszym ruchu traciła oddech, czuła kłucie w płucach, odpadały nawet spacery, wchodzenie po schodach również było utrudnione. Nagła śmierć młodszej siostry (w 1946 r.) była bardzo ciężkim przeżyciem. 

Halina – zwana Hasią – nie chciała jednak życia poddanego nieustannym ograniczeniom, straciwszy siostrzyczkę uświadomiła sobie wartość oraz kruchość życia, nie zgadzała się na chorobę. Mnóstwo czasu spędzała w szpitalach i sanatoriach. W Kudowie poznała Adolfa Poświatowskiego, przystojnego studenta filmówki i malarza. Nie miała wtedy jeszcze 18-tu lat. Zakochała się bez pamięci i przyjęła oświadczyny, wbrew rodzinie i lekarzom wyszła za mąż 30 kwietnia 1954 r. Niestety, nie cieszyła się długo szczęściem, bo zaledwie dwa lata. Mąż również chorował na serce i zmarł podczas pobytu Hasi w sanatorium w Rabce.
Dwudziestoletnia wdowa ledwo przeżyła ciężkie chwile zgotowane jej przez los. Trafiła do krakowskiej kliniki pod opiekę prof. Juliana Aleksandrowicza, który serdecznie się nią zajął, namawiał do tworzenia, do pisania wierszy i nawet sprowadził do niej do szpitala Wisławę Szymborską. Udało mu się obudzić w młodej kobiecie chęć życia i niedługo zadebiutowała jako poetka w ” Gazecie Częstochowskiej”.
Serce młodej poetki było jednak w fatalnym stanie, uratować je mogła tylko nowatorska operacja w szpitalu w Filadelfii. Przez rok zdobywano fundusze na wyjazd, załatwiano formalności i w 1958 r. wsiadła na „Batorego” aby popłynąć do Stanów. Przed wypłynięciem dowiedziała się, że ma opuścić pokład, bo lekarze i kapitan nie chcieli brać odpowiedzialności za jej życie, była w tak ciężkim stanie. Rodzicom udało się przekonać
niechętnych, że Halina musi płynąć na operację i podpisali odpowiednie oświadczenie.
Operacja trwała 7 godzin, była taką sensacją, że transmitowano ją w nowojorskiej telewizji. W trakcie okazało się, iż serce było słabsze niż początkowo sądzono. Na szczęście dla Hasi chirurdzy zdecydowali się na kontynuację zabiegu. Obudziła się po sześciu dniach, nie mogła uwierzyć, że nie czuje bólu.
Czas rekonwalescencji spędziła w sanatorium w Deborah. Potem nie wróciła od razu do kraju lecz rozpoczęła studia na Smith College, nawiązywała znajomości, nadrabiała życie, które jej wcześniej uciekło. Spotykała się nawet z Jerzym Kosińskim, także z jednym z wykładowców Josephem Margolisem (36 lat, żonaty i dzieciaty). Po trzech latach wróciła do Polski i związała się z 19-letnim Lubomirem Zającem, z miłości do którego
połknęła 150 tabletel leki nasercowego. Odratowano ją.
Następnie, już w ostatnim roku życia, zakochała się w mężu Anny Świrszczyńskiej, o 15 lat starszym od siebie Janie Adamskim. Serce – targane namiętnościami – stawało się coraz słabsze i konieczna była operacja wszczepienia sztucznej zastawki. Zmarła kilka dni po zabiegu, 11 października 1967r. mając zaledwie 32 lata.

28.11.2018

  • ninelnsg5 Krótka opowieść o utalentowanej,
    a zarazem tragicznej postaci…
  • emma_b wielki talent, wielka strata 🙁
  • ciotkaeliza Tyle przeżyć w takim krótkim życiu. Biedna kobieta.
  • kotimyszkot Przeżycia miała ciężkie, ale pewnie właśnie „dzięki” nim pisała tak chwytające za serce wiersze.. Też bardzo lubię do nich wracać i zatrzymałam tom jej poezji w formie papierowej. Pewnych książek nie da się czytać na czytniku, muszą być w dłoni.
  • 45gogula Romantyczna dusza, targana szczęśliwymi i mniej szczęśliwymi namiętnościami i stąd taka twórczość.
  • Gość: [e.urlik] *.dynamic.gprs.plus.pl W częstochowskich Alejach Poświatowska siedzi sobie na ławeczce. Każdy może się przysiąść i pogadać, albo pomilczeć. Prawie naprzeciwko na innej ławeczce siedzi Marek Perepeczko. A swoją drogą, to truć się dla jakiegoś faceta… brrr.
  • annazadroza Ninel:-) Krótka opowieść, krótkie życie a ileż uczuć i przeżyć…
  • annazadroza Emmo:-) Szkoda dziewczyny, szkoda jej życia i szkoda, że tak naprawdę nie zaznała szczęścia ani spokoju, miotała się bezustannie między życiem a śmiercią, jakby chciała jak najwięcej przeżyć, zdążyć…
  • annazadroza Elizo:-) Tak jakby miała świadomość ograniczonego czasu…
  • annazadroza Myszokocie:-) Nie ma to jak książka w ręce. Uwielbiam zapach nowej książki, czuć jej ciężar, dla mnie jest jak żywa istota, przyjaciółka. Ktoś powiedział, że książka to najlepszy, milczący przyjaciel człowieka i ja też tak uważam:)
  • annazadroza Gosiu:-) Takie życie skażone chorobą, niepewnością, cierpieniem i widmem śmierci od dziecka.
  • annazadroza Ewuś:-) Fajna taka ławeczka.
    A Perepeczko to jak pokazany> Piękny jak Janosik czy jak komendant z 13-go Posterunku? Ale najcudniejszy to film -chyba- „Atrakcyjny pozna panią” z Perepeczką, Grabowskim, Kłosowskim, Cugowskim – uwielbiam, dla mnie to perełka.
  • e.urlik Przesłałam ci zdjęcia obu ławeczek. Perepeczko na ławeczce odchudzony. Był dyrektorem teatru częstochowskiego (serio, nikt nie chciał tu przyjść na wygnanie) i upasł się jak pularda.
  • annazadroza Ewuś:-) Dzięki:) Do Janosika to on już nie jest podobny, a taki ładny chłopak z niego był. Zdjęcie z żoną takie trochę straszne, dziwne wrażenie na mnie zrobiło, że ona taka zadowolona, uśmiechnięta…no dziwne.
  • tessa37 e.urlik, krajanko, wyreczylas mnie:) Za kazdym razem, jak tam jestem, robie sobie z nia zdjecie i glaszcze kota:)
© Anna Blog

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *