Helena wysiadła z autobusu przy Madalińskiego. Szła ulicą Puławską. Od wielu dni mijała siedzącego na ziemi człowieka. Był bez nogi. Z kikutem obwiązanym brudną szmatą – żebrał. Starała się na niego nie patrzeć, nawet nie dotknąć wzrokiem. Widok był dla niej zbyt straszny, zbyt przerażający. Nie zdążyła się jeszcze przyzwyczaić do podobnych scen. Wolała nie przyjmować do wiadomości faktu ich istnienia, nie stykać się z nimi.
Jednak musiała przejść obok żebraka. Wtedy nawet w skwarny letni dzień słońce gdzieś znikało, ziemię i jej serce spowijał mrok, krew ścinała się w żyłach. Sporo czasu upływało zanim wyrzuciła mrok z serca a obraz z pamięci, w którą wbijał się wbrew jej woli. Było tak za każdym razem.
Nigdy nie odważyła się włożyć ani grosza do miseczki stojącej obok żebraka. Byłoby to zaakceptowanie stanu rzeczy, uznanie jego istnienia, oddanie cząstki siebie, cząstki własnej duszy.
Pewnego dnia jak zwykle usiłowała prześliznąć się niepostrzeżenie obok bramy, przy której żebrak siedział. Naprzeciw niej biegła do autobusu zasapana, otyła kobieta. Helena opanowana przez dręczące ją dzień w dzień myśli, pogrążona w wewnętrznym mroku nie zauważyła kobiety. Zachwiała się uderzona z dużą siłą, padła na kolana tuż obok żebraka. Klęczała i widziała przed sobą szklane, pozbawione wyrazu i koloru oczy. Drżącymi rękami wyjęła z torebki portfel i wszystkie pieniądze jakie miała włożyła do miseczki.
Nie pamiętała jak i kiedy oddaliła się z tego miejsca.
Następnego dnia postanowiła nie odwracać wzroku lecz sprawdzić, czy szklane oczy – prześladujące ją od wczoraj bezustannie – wciąż są bez wyrazu.
Miejsce przy bramie było puste. Z bramy wyszedł dozorca z miotłą i zamiatał chodnik. Spytała o żebraka.
– Żebrak? Co też pani! Pod moim domem? A w życiu, coś się pani przywidziało.
Odwrócił się od Heleny, wzruszył ramionami i zamiatał dalej.
27.11.2018
Czyżby ten siedzący w bramie żebrak był sumieniem Heleny?
Jakimś większym lub mniejszym występkiem ciążącym na jej sumieniu?
Dziękuję, że tyle czasu poświęciłaś. Serdeczności dla Ciebie całe morze, nawet ocean:)))
Ale jak muzykanty grają, szczególnie na gitarze – tak:)
Poważniej – człowiek się zmienia, po latach widzi te same sprawy w zupełnie inny sposób, po 30-latach jesteśmy innymi ludźmi. Podobno co 7 lat zmienia się wszystko w naszym organizmie czyli faktycznie jesteśmy kimś innym niż wcześniej.