Po burzy wychodzi słońce i rozjaśnia świat. Taka kolej rzeczy. Stąd dziś wierszydełko powstałe prawie ćwierć wieku temu, już po miniaturach, które jednak dawkować będę, ale stopniowo:)
————————-
Jesteś.
Jesteś jak okład z lodu
na rozpalonym gorączką czole.
Jesteś jak kropla wody
dla padającego z pragnienia
rajskiego ptaka.
Jesteś jak manna na pustyni,
modlitwa za konającego.
Jesteś jak wschód i zachód słońca,
początek i koniec dnia.
Jesteś jak ocean
niezgłębiony i tajemniczy,
wiecznie niespokojny i poszukujący,
w którego toni odbijają się
refleksy świetlne
drżąc i skacząc po grzbietach fal.
Jesteś jak jedyna kolumna
utrzymująca ciężar sklepienia.
Jesteś jak latarnia morska,
która wskazuje drogę
wszystkim zbłąkanym.
Jesteś jak miód dla pszczół,
jak barć dla niedźwiedzia,
jak łagodny wietrzyk
muskający różowe stokrotki,
jak promyk słońca
błądzący po moich włosach
w zimowy poranek.
Dobrze, że jesteś.
16.11.2018
Wzruszyłam się.
Wesołego weekendu.
Dobrze, że jesteś i że tak pięknie piszesz.
Pelargonie zdechły na amen, trudno, wola boska i skrzypce;)