Wczoraj i dzisiaj – aż do tej pory – spędziłam upojne godziny z Tadeuszem Soplicą, jego rodziną, sąsiadami tudzież całą resztą przewijającą się przez poemat. Teraz powinnam się uraczyć Soplicą, dla wytchnienia. Epopeja mnie nie zmęczyła, w żadnym razie, zmęczyłam się myśleniem 😉 i wyszukiwaniem odpowiednich fragmentów, żeby choć trochę ulżyć wnuczce. Jest tak zmęczona, że nie miała siły porządnego obiadu zjeść, poleżała tylko trochę, żeby rozprostować kręgosłup. Nawet nie zdrzemnęła się ze strachu, że nie zdąży czegoś zrobić. Całe szczęście, że materiałów sporo w domu mam. Żal mi tylko przeogromny, że do tylu świetnych książek nie mam już dostępu z tego powodu, że wspaniały księgozbiór został zniszczony przez ludzi, których najgorszymi epitetami nazywam w myślach i życzę im odpowiedniej za to zapłaty od losu.
Ale idźmy dalej. O epopei Mickiewicza wiele tomów napisano, rozebrano na kawałki, cząsteczki, atomy prawie, a ona dalej zachwyca i pobudza wyobraźnię do życia:) Tylko – w VIII klasie, gdy dzieci na oczy nie widzą ze zmęczenia, mała korzyść z czytania będzie. Raczej sposób rozliczania z odrobionych lekcji wzbudzi niechęć do utworu, jak każdy przymus. Jego urok, wartość, piękno można odnaleźć dopiero kiedy na spokojnie, bez przymusu czyta się dla przyjemności. O, jak ja na jabłoni u babci w ogródku:)))
Przy okazji sprawdziłam na sobie trafność obsady filmowej wersji – rewelacyjna. Podczas czytania jak żywe stawały mi przed oczyma postacie, jakby zeszły z ekranu. Jeden z egzemplarzy poematu, które mam w domu, jest pięknie wydany z przecudnymi ilustracjami Jana Marcina Szancera. I tak mi się zlały w duszy te dwa nakładające się obrazy – Szancer i Wajda. Ktoś może się puknie w czoło, ale cóż, niech się puka do woli. Cudny jest „Pan Tadeusz”. Naprawdę, nie bujam:)))
ps. Ale jakbym miała iść na randkę, to tylko z księdzem Robakiem, pardon, z Jackiem Soplicą;)))
9.10.2018
Kupiłam sobie piękne wydanie „Pana Tadeusza” z ilustracjami E.M. Andriollego i często mam tę lekturę w ręku. Taki sam egzemplarz dostał ode mnie w prezencie młodszy, już dorosły syn.
Piękne są ilustracje Andriollego, miałam w ręce egzemplarz z XiX wieku, robił wrażenie:)
Ania z Polskie-Ogloszenia.PL