Szeptucha i żerca w Noc Kupały:)

Dawno, dawno temu, kiedy będąc przeziębioną nastolatką nie musiałam iść do szkoły, spędziłam ten cudowny czas z „Mitami greckimi” Wandy Markowskiej. Czytałam wielokrotnie po kolei, wracałam do wybranych mitów i czytałam, czytałam, czytałam. Byłam za pan brat ze wszystkimi bogami, półbogami i innymi istotami, o których dziś już nie pamiętam.
Niedawno zaś Mały przyniósł mi „Szeptuchę” oraz „Noc Kupały” Katarzyny Bereniki Miszczuk. Ucieszyłam się ogromnie ponieważ jakiś czas temu fragment pierwszej części przeczytałam – chyba – w „Natura i Ty”. Rzuciłam się więc na lekturę i oba tomy połknęłam z uśmiechem na twarzy 🙂 a skończyłam z żalem, że to już. Tydzień temu Mały przyniósł mi „Żercę” czyli trzeci tom. Skończyłam i czekam na następny 🙂
Może gdyby nie szeptucha (funkcja, rola, zawód?), która mi się skojarzyła z Babką z „Rancza” – nie zaczęłabym lektury bo fantasy to niekoniecznie moja bajka. I może gdyby Wnusia K. nie zmusiła mnie do głośnego czytania „Zmierzchu”…. No i poszło! A raczej wciągnęło… To taki polski „Zmierzch” ( tylko o niebo sympatyczniejszy) ze słowiańską mitologią. Bogowie okazują się istotami pełnymi wad i najgorszych ludzkich uczuć. I to w stopniu tak zwielokrotnionym, że wredny człowiek to mały pikuś wobec nich. A świat wokół pełen jest istot nie-ludzkich: bogów różnistych, strzyg, rusałek, południc, wił (ów?), płanetników i za skarby świata nie wiadomo, z kim ma się akurat do czynienia. To znaczy na początku, potem już mniej więcej tak. Przy okazji oprócz słowiańskich bóstw poznać można pradawne obrzędy naszych przedkatolickich przodków, bowiem Mieszko Pierwszy wcale chrztu nie przyjął (za to stał się nieśmiertelny) a Polska kwitnie w wierze słowiańskiej niczym nie odbiegając od naszej obecnej rzeczywistości. Są perypetie miłosne, walki istot normalnych, nienormalnych i nadprzyrodzonych, przygody i duża dawka humoru przy okazji.

Książki, do których nie mam zamiaru wracać puszczam dalej między ludzi, tych nie oddam :):):)

6.06.2017

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *