Monika Szwaja

Wcześnie rano, już po spacerze z sunią, która mnie ściągnęła z łóżka o piątej rano, usiadłam do komputera. Od dawna miałam zamiar wejść na stronę Wydawnictwa Sol, sprawdzić co nowego Monika Szwaja wydała. Nadmieniam, iż internet stały mam od niedawna, dokładnie od powołania do życia tego bloga. Wcześniej tylko dorywczo mogłam „spojrzeć na świat oczami internetu” odkąd się wyprowadziłam z Ursynowa (ale nie mentalnie, bo jestem tam cały czas). Dlatego wcześniej tego nie zrobiłam. I przeżyłam szok.

Monika Szwaja nie żyje, zmarła 22 listopada 2015 roku.

Uwielbiam jej powieści, takie pełne życia i radości, lekarstwo na smutki i depresje, na całe zło … Jak widać, nie całe. Choroby nie pokonała. Traktowałam Ją jak osobę znajomą i bliską, tak samo jak Lucy Maud Montgomery, pokochałam Jej książki, myślałam, że kiedyś Ją spotkam na jakimś wieczorze autorskim, kiedyś… przecież mamy dużo czasu przed sobą… Okazało się, że nie, czasu nie ma, już się skończył, przegapiłam moment… Tak mi przykro i źle, tak bardzo żal…

Jakże smutno zaczął mi się dzisiejszy dzień.

7.04.2017

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *