…się ucieszyłam:)

Nie dałam rady wcześniej usiąść do Lapcia, teraz już ledwo żyję, więc w skrócie. Podjechałam do Piaseczna lokalnym autobusem i się okazało, że bilet ulgowy kosztuje 2,50 czyli podrożał o 50 gr. Na szczęście miałam drobne w kieszeni, bo głupio byłoby zdejmować plecak, szukać portfela, który zawsze się gdzieś głęboko chowa, kiedy jest natychmiast potrzebny. Już widzę jak szukam, kierowca się niecierpliwi, pasażerowie zaczynają utyskiwać, rzucać różne uwagi… Na szczęście do tego nie doszło:) Załatwiłam co miałam do załatwienia i wróciłam na przystanek. Autobus miał być dopiero za pół godziny. Stwierdziłam, że
czekać nie będę i ruszyłam na piechotę. Szłam równo pół godziny, czyli zaoszczędziłam tyle czasu, którego wiecznie brak. Półgodzinny szybki marsz dla zdrowia mi się trafił.
Powrót do domu zawsze jest przyjemny, ale od czasu, kiedy witają mnie w drzwiach dwie mordki i dwa merdające z radości ogonki – jeszcze przyjemniejszy.
Potem na szybko obiad oraz inne czynności domowe, między innymi śledziki przygotowałam. Nic specjalnego, pokroiłam je, włożyłam do słoika przesypując skrojoną w kostkę cebulką, dodając ziele angielskie i listki laurowe. Zalałam olejem z dodatkiem octu. Muszą się „przegryźć” i dopiero wtedy są smaczne.
Dlaczego o nich mówię? Bo ledwo włożyłam słoik do lodówki, babcia D. przyszła zjeść kolację. Hurra! Nareszcie coś zje! Nie patrzyłam co sobie nakłada, zajęta byłam czym innym. Po chwili wróciła z talerzem i powiedziała, że nie lubi śledzi, ale jakoś jej się zachciało jak zobaczyła słoik i … takich pysznych to dawno
nie jadła. Nic nie powiedziałam poza tym, że się cieszę, że jej smakowały. Naprawdę się ucieszyłam:)

28.03.2018

  • emma_b jak najsłuszniej nic nie powiedziałaś. po co babcię denerwować, niech się babcia cieszy:)
  • tessa37 Emma, przypomniałaś mi piosenkę nieodzalowanego Mistrza:)
  • kotimyszkot Że też śledzie mogą przynieść tyle radości 🙂
  • veanka Gdyby te śledzie, które tak babci smakowały zestawić z tym, co jest aktualnie za oknem, to wyszłoby, ze zbliża się Wigilia;))).
    Za oknami bowiem (za Twoimi zapewne też;) gości regularna zima … ale do anomalii pogodowych „czas był przywyknąć”;).
  • e.urlik Eh, śledzie, też bym wyżarła, gdybym miała w lodówce. Ale przez najbliższe dni nic z tego, bo kolejka była taka, że stałabym do soboty 🙁
  • nie-okrzesana Śledzie musiały być extra, skoro nawet babcia D. potwierdza.
  • mmzd Bo śledź przecie – znów śladem Mistrza – to metafizyczne danie 🙂
    Uwielbiam !!!! – na samą myśl ślinianki zaczęły działać 😉
  • annazadroza Emmo:-) Dokładnie tak pomyślałam:)))
  • annazadroza Tesso:-) Teksty Mistrza przypominają się „na okrągło” wielu osobom. Weszły do naszego życia na zawsze:)
  • annazadroza Myszokocie:-) I to zwykłe śledzie w oleju, nawet nie ucho od śledzia:)
  • annazadroza Veanko:-) Rano była normalna zima z gęstym śniegiem. Nie powiem, żebym była zachwycona, pod nosem rzuciłam tym i owym… Boć to właśnie nie Wigilia. Teraz jest za to chlapa, pada deszcz, sama nie wiem co lepsze. Chyba nie trzeba się na nic nastawiać, bo jaka aura nam się trafi – taką trzeba akceptować, choć wcale jeszcze nie przywykłam do pogodowych anomalii, pewnie z powodu ciągłego braku czasu;)))
  • annazadroza Ewo:-) Kolejka po śledzie?!
  • annazadroza Nie-okrzesana:-) Nie mam pojęcia, jeszcze nie odważyłam się spróbować, muszą się „przegryźć” – jak zdążą:) Chyba dokupię jutro ze dwie tacki i zrobię:)))
  • annazadroza Magdo:-) Jakie lubisz najbardziej? Kiedyś Babcia robiła takie w śmietanie i były pyszne, ale nie mam przepisu. Zresztą – wszystkie smaki z dzieciństwa są po latach nie do podrobienia. Druga Babcia – m.in. oczywiście – piekła taki biszkopt, jakiego nikt na świecie nie potrafi, ja też, choć mam przepis.
  • mmzd W śmietanie, z cebulą i jabłkiem, ale jabłko koniecznie czerwone i ze skórką, takie cieniuchne ćwierćplasterki, aaa, znowu ślinianki działają.
    I jeszcze mam taki patent, że jednego śledzika rozcieram na puch, łączę ze śmietaną, zostawiam na pare godzin do przegryzienia, i dopiero zalewam pozostałe.
    ( Oczywiście jak mam dostęp do śledzi, co w tym „dzikim kraju” raczej się nie zdarza ;)). )
  • annazadroza Madguś:-) Śledziki wymoczone, słone czy z octu, czy z oleju? Poproszę o dokładniejsze wskazówki, bo mi ochoty narobiłaś. Potem je kroisz czy w całości zalewasz tym roztartym ze śmietaną? Jabłka też zalane?
    Wybacz dociekliwość, ale chciałabym dobrze je zrobić. Buziaki:)))
  • mmzd Z octu, moczone w mleku( można też w maślance, nawet smaczniejsze są), potem muszą dobrze ocieknąć na sicie. Kroję na kawałki takie na „jeden gryz”, czyli nie za małe … łomatkooo, znowu się ślinię !!!
    Jabłka też zalane, ale tak żeby było widać te czerwone skórki – ładnie to wygląda 🙂
    <*0;ooooo;~~
  • hanula1950 Brawo dla babci !
    Radosnych Świąt !
  • fusilla Ło matko pojedyncza, jak ja nie lubię śledzi! Od dzieciństwa wczesnego, gdy co piatek na obiad do pysznych, goracych ziemniaków Tato dodawał śledzie w śmietanie z dużą ilością cebuli!!!! A cebuli do dzisiaj nie trawię, po wczesnodziecięcym kokluszu, który Mamusia leczyła własnie cebulowym sokiem! ;-(((((
  • annazadroza Magduś:-) Na pewno zrobię, zaraz sobie wpiszę w kajet, na wieczną rzeczy pamiątkę, to nie zgubię przepisu. Będzie się nazywał : śledziki Magdy 🙂
  • annazadroza Hanulu:-) Dziękuję w imieniu babci:) Tobie również radosnych, żeby zawsze w koło było wesoło:)))
  • annazadroza Fusilko:-) Oj, to biedna jesteś:( Ani śledzika, ani cebulki:( A to takie dobre. Rozumiem Cię jednak, bo ja się w dzieciństwie „przeżarłam” chałwą i do tej pory jej nie znoszę. Kiedyś wypiłam za dużo likieru bananowego, że za dużo poczułam dopiero, kiedy chciałam wstać… Przez kilka lat robiło mi się niedobrze, gdy poczułam zapach bananów…
  • e.urlik Oh, nie tylko po śledzie, ale po całą resztę biednych zwłok też. Kupię po świętach :-/
  • annazadroza Ewciu:-) Jak to, znowu kolejki? Puste półki w necie pokazali na skutek „zakazu na niedzielę”, czyli „komuno wróć” – a ona mówi: wracam;( Za chwilę babcia-meliniarka znów będzie alkohol sprzedawała spod fartucha. U nas mieszkała nad przedszkolem, chłopy z całego osiedla tam zachodzili po „towar”…
Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *