Poranny zapach traw jest absolutnie nieporównywalny z niczym innym. Trawy urosły po ostatnim deszczu, niektóre są wyższe ode mnie. Szilka idzie jak w dżungli, w tunelu, niczego poza zielenią nie widzi. Zatrzymuje się co chwilę, obwąchuje miejsca ciekawie dla niej pachnące, czyta przekazy niedostępne dla ludzkich zmysłów. Nad zielenią unosi się leciutka mgiełka. Co chwilę zaczepiam o cieniutką pajęczą nitkę. Po kiego grzyba pajączku tkasz nitki w poprzek ścieżki? Chodzę z kijkiem, macham więc nim torując sobie drogę wśród pajęczych nici. Jest bardzo wcześnie rano, mam nadzieję, że mnie nikt nie widzi😀 Z daleka muszę wyglądać co najmniej dziwnie😀 Idzie Baba, macha kijkiem jakby walczyła z urojeniami…
Franuś przyszedł o trzeciej rano. Wpuściłam go, przekąsił kulki z miseczki i kazał się wypuścić. Jak sobie książę życzy tak ma być 🐈⬛😀 Poszedł spać do swojego kociego domku ustawionego na tarasie pod stolikiem, żeby ochronić domek z Frankiem przed deszczem. Domek kupił MS w necie z myślą, żeby kotuś mógł się ukryć kiedy nas nie ma w domu. Myśleliśmy przede wszystkim o Szczawnicy, ale jak będzie w tym roku – nie wiem, czarno widzę szczawnicki urlop😢
Wróciłyśmy ze spaceru, Szilka zjadła śniadanie, ja z kawą usiadłam w ogródeczku. Chwila spokoju, u babci D. jeszcze nie słyszę ruchu, może trochę pośpi. Delikatny wietrzyk ożywia ogródkowe roślinki. Nareszcie mogę na nie spokojnie spojrzeć. Trawa po deszczu urosła, trzeba skosić. Dwie tuje uschły na amen. Trzecia w środku ocalała nie wiadomo na jak długo. Pierwszy raz zakwitł różanecznik chociaż liście mu jakaś franca powygryzala, ma piękny kolor taki amarantowy. Aronia posadzona jako maleństwo zamieniła się w duży już krzaczek. Będzie miała sporo owoców i zrobię nalewkę, a co!
Śliczny mak kołysze się obok Skitusiowego drzewka. Sam się zasiał, pewnie wiatr ziarenko przyniósł, albo ptaszek jakiś upuścił i akurat tutaj wyrósł. Uwielbiam maki, są jak ucieleśnione duszki kwiatowe. Nie można ich zatrzymać, zerwać, uwięzić, natychmiast gubią płatki i odlatują w krainę makowych duszyczek oczekujących na kolejny kwiatowy sezon. Sikoreczka przyfrunęła, napiła się z psiej miski. Groszek zakwitł, posiałam raz przed laty i odradza się co roku. Trzeba go tylko dyscyplinować, bo puszczony na żywioł zarasta całe otoczenie. Co za zapach unosi się w powietrzu, w raju nie może być piękniejszy 🪻 W każdym raju, żeby nie było wątpliwości 🙂 Piwonie/peonie w tym roku zakwitły obficie. Może dlatego, że uwolniłam je z objęć groszku, który namiętnie piękne kwiaty dusił, albo z miłości, albo z zazdrości, żeby nie robiły mu konkurencji. Dosypałam świeżej ziemi, odżywiłam, a teraz odwdzięczają się kolorem i cudowną wonią.
W ubiegłym roku, przed wyjazdem do Szczawnicy, kupiłam w Biedronce trzy krzaczki. Z nazw tylko tawułkę zapamiętałam, która rośnie pięknie. Drugi z krzaczków ma śliczne maleńkie białe kwiatuszki w postaci miniaturowych dzwoneczków. Trzeci marnie wygląda, spróbuję go wzmocnić. Przyjęły się dwie hortensje, też z Biedronki, oraz dwie rozsadzone moje piwonie. Wprawdzie jeszcze nie zakwitły, ale to kwestia czasu. Ważne, że rosną.
Tak sobie myślę, że Natura jest cudowna, odradza się co roku bez względu na ludzkie rozterki i coraz gorsze cechy gatunku homo sapiens ujawniające się w zatrważającej ilości w ostatnim czasie. Zdecydowanie muszę odetchnąć i zająć się lepszą częścią świata… Poza tym wracam do realu, babcia D. idzie…

… biała piwonia z różowymi żyłkami na płateczkach …

… różowe piwonie cudnie wyglądają w zielonym gąszczu …

… maczek obok Skitusiowego drzewka …

… białe dzwoneczki na krzaczku, którego nazwy nie pamiętam …

… szalejący groszek pachnący …

… czosnek ozdobny, planuję kolejny dokupić jesienią, wyrósł niesamowicie …

… krzak aronii na pierwszym planie …

… Franuś w swoim domku …

…zamyślona Szileczka …
Udanego tygodnia życzę wszystkim zaglądającym do mojego kącika ❤️ Wypisałam sobie słowa Einsteina i postawiłam „na oczach”, żeby mnie mobilizowały do działania bez użalania się nad sobą i światem…
„NIE LICZY SIĘ TO, CO NAS CZEKA PÓŹNIEJ, LICZY SIĘ TO, CO ROBIMY TERAZ”
Niech Moc będzie z Wami ❤️
I z Tobą, Kochana
Ogródeczek cudownie klimatyczny, z duszą !
Magduś:-) Dzięki kochana♥️
Posiedziałabym tak z rana na powietrzu w takim kolorowym świecie, zapach musi być bajeczny.Cudny zapach.Synowa nic nie zrywa z krzewów, ma porzeczki,agrest, borówkę, jeżyny, wszystko z krzaków na bieżąco zjedzą urwisy.Wszystkiego dobrego,korzystaj z każdej chwili, pozdrawiam cieplutko.
Uleńko:-) Dziś kawy na zewnątrz nie wypiłam, pada i wieje niemożebnie. Przez wiatr kwiatki gubią płatki i żal ich bardzo. Ale zieleń trzyma się dobrze.
U babci z krzaków porzeczek zrywałysmy z Lucy wszystkie owoce i mama z babcią robiły przepyszne galaretki na zimę. I kompoty do obiadu zawsze były z wiśni, agrestu, porzeczek, jabłek, czyli że wszystkiego co rosło w babcinym ogródku 🙂
Przytulam kochana♥️
Aniu, ja tak kiedyś szłam przez las, machałam gałązką, bo wszędzie było pełno pajęczyn.
Sprawdziłam w googlach, to żylistek wysmukły, ceniony za piękne i długie kwitnienie!
Trzymam kciuki za wyjazd do Szczawnicy! Miłego tu i teraz, ma być poprawa w pogodzie:-)
Jotuś:-) Na razie mokro, zimno i wieje wietrzysko okrutnie. Nawet Franek przyszedł spać do domu ,a Szilka spod iglaka (gdzie sobie wykopała dołek do spania) wróciła na posłanie w pokoju. Jednak zieleń oczy cieszy, a po deszczu pachnie jeszcze intensywniej 🙂
Szczawnica odpływa, nie wyobrażam sobie by teściowa wdrapała się na IV piętro i siedziała w małym pomieszczeniu… tutaj chociaż po ogródku chodzi. Cóż, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma ♥️Buziaki♥️
Jotko, dziękuję za sprawdzenie jak się nazywa mój krzaczek♥️♥️♥️
Pięknie jest, chociaż zrobiło się chłodno.
Wszystko kwitnie, śpiewa i cieszy oczy i uszy. I jeszcze pachnie!
A my jesteśmy sobą… I niech tak zostanie !!!
Stokrotko:-) Dziękuję kochana, że zajrzałaś do mojego kącika ♥️ Już będę się starała o normalne tu funkcjonowanie. Masz rację, że najważniejsze to pozostanie sobą, czyli po prostu bycie przyzwoitym. Przytulam♥️
Jesteś żelaznym człowiekiem o duszy anioła! Wszystkiego co najlepsze dla Ciebie! A może uda się wyjechać do Szczawnicy?… Oby! Życie bywa nieprzewidywalne…
Matyldo:-) Obawiam się, że urlop szczawnicki nie wyjdzie 🙁 Teściowa jest w takim stanie, że raczej się nie uda… 🙁 Dziękuję kochana, całuski ♥️
Cytat świetny!
Będę trzymała kciuki za Szczawnicę
Małgosiu:-) Czytam co chwilę, naprawdę mi pomaga koncentrować uwagę na chwili obecnej. Trzymaj się kochana ♥️
Aż miło się robi Aniu jak się patrzy na twoje kwiatuszki i zwierzaczki. Moi koti robią sobie spacer po klatce na 10 piętro i z powrotem. Dalej nie pójdą. Postaram się kierować słowami z cytatu, który napisałas na końcu posta. Bardzo dobrze że go wspomniałaś.
Spokojnego wieczoru.
Kasiu:-) Uważaj na kotusie, żeby nie zginęły ⬛
Kwiatki cieszą oczy to prawda, ale tak szybko przekwitają, aż żal tym bardziej, że po deszczach i wichurach płateczki fruwają w całej okolicy 🙁
Wiesz, mądre słowa trzymają mnie przy życiu i przywołują do porządku. Buziaki♥️
Śliczny masz ogródeczek, może niedługo nie będziesz musiała nasłuchiwać odgłosów z babcinego pokoju…
Z cyklu Ogrodnik radzi: nie sadź tui, następnym razem zasadź cyprys. Lepiej znosi polskie lato.
Przytulam Siostrzyczko.
Ewuś:-) MS zamówił dwie sadzonki wysokich traw, czekam niecierpliwie kiedy przyjdą, posadzimy je obok pni po 2 tujach, obok już posadziłam pnące coś, co powinno pójść na suchy pień mając w nim naturalną podporę.
Co do reszty…nic nie powiem… Przytulam kochana♥️♥️♥️