„Babie lato i kropla deszczu” – 56

Jagna kończyła dyżur w „Filiżance” i z niecierpliwością spoglądała na drzwi. Przyjaciółki miały nadejść lada chwila, a ona nie mogła się doczekać chwili przekazania im najnowszych wiadomości z zielonej wyspy. Nareszcie przyszły. Najpierw Marysia, chwilę później Bogna.

– Dziewczyny, słuchajcie, to się po prostu nie mieści w głowie – obwieściła Jagna.

– Dużo się nie mieści, a co konkretnie tym razem? – spytała Marysia.

– Dworek!

– I co z nim? Stoi, dwa dni temu przechodziłam koło niego z psami – Bogna przyglądała się Jagnie z zainteresowaniem.

– Nie patrz się jakbyś mnie pierwszy raz na oczy widziała – Jagna powstrzymała grymas jakby sobie nagle coś przypomniała.

– Hi hi, teraz Jagna powinna zrobić „łeee” jak znajoma krowa kucharza na czekotubce – zaśmiała się Marysia.

– Nawet miałam taką ochotę. Skąd wiedziałaś? Ledwo się powstrzymałam – Jagna spojrzała na Marysię jakby czarownicę we własnej osobie zobaczyła.

– Zobaczcie jak reklamy wchodzą w nasze codzienne życia – zauważyła Bogna. – Wystarczy drobiazg i wszyscy mają identyczne skojarzenia.

– Nie wszyscy tylko ci, którzy akurat reklamy oglądają.

– Wcale ich nie trzeba oglądać, żeby wchodziły do mózgu. Robią to wbrew twojej woli, a ty o tym nic nie wiesz.

– I potem robisz „łeee” nie zwracając uwagi czy to wypada – zachichotała Marysia.

– Przecież wcale nie zrobiłam „łeee” – obruszyła się Jagna.

– Ale chciałaś – chichotała dalej Marysia.

– Jakbym się nie przyznała, to byście nie wiedziały – broniła się Jagna.

– Czy myśmy całkiem zwariowały? – zastanowiła się Bogna.

– Nie, tylko … jak świstak zawijamy w te sreberka… czyli dajemy sobą manipulować reklamom – odpowiedziała Marysia poważniejąc.

– Coś podobnego, a wszystko się zaczęło od Dworku – Bogna pokiwała głową.

– No to wreszcie powiedz o co chodzi z tym Dworkiem – przypomniała sobie Marysia początek rozmowy.

– Mama Alana zobaczyła Dworek na zdjęciu i zakochała się w nim – oświadczyła Jagna.

– Ja też się zakochałam. Niestety, bez wzajemności, Dworek pozostał nieczuły na moje uczucia – przymrużyła oko Bogna.

– Ja się zakochałam w modrzewiowym domku, wasz Dworek mi nie imponuje – powiedziała Marysia z wyniosłą miną i usteczkami ściągniętymi „w ciup”.

– Nie kręć, nie w domku tylko we wnuku właściciela – bezlitośnie odkryła prawdę Jagna.

– A musisz tak głośno, żeby wszyscy słyszeli?

– Bo co? Jesteś niedostępna jak góra zimą i zwykłe ludzkie uczucia nie mają do ciebie dostępu? Mogę nawet wejść na stolik i głośno oznajmić wielką nowinę – Jagna już podnosiła się z krzesła.

– Zamorduje cię, normalnie zamorduję – syknęła Marysia.

– Normalnie czyli jak? – zainteresowała się Bogna. – Kryminałów nie czytam, bo nie lubię, dlatego nie wiem jak teraz jest normalnie.

Przyjaciółki roześmiały się, a widok zdziwionych min ciotek Filiżankowych Marysinych dodatkowo je rozbawił.

Dokumentnie zaś rozłożył je na obie łopatki – można powiedzieć i doprowadził do huraganu śmiechu – widok osobnika, który po cichu otworzył drzwi i wszedł do środka po czym stanął zaskoczony niespodziewanym powitaniem.

– No proszę, proszę, uderz w stół… – zaczęła Bogna.

– Coś ty, to nie pasuje – przerwała jej Jagna, – przecież się jeszcze nie odezwał. Raczej pasuje: o wilku mowa…

– Ale o tym co jest tuż, nie o tym co nosił razy kilka… – parsknęła śmiechem Bogna.

– Dopiero się okaże kto tu kogo będzie nosił – Jagna przymrużyła lewe oko prawym znacząco spoglądając na Marysię.

Dziedziczka „Filiżanki” spojrzała na przybyłego osobnika i zmarszczyła czoło.

– Co ty tu robisz? – odezwała się groźnym tonem, co jeszcze bardziej rozbawiło przyjaciółki.

– Kto? Ja? – obejrzał się Hubert za siebie, on to bowiem pojawił się na linii strzału ukochanej.

– Ty! Widzisz kogoś za sobą?

– Gdybym wierzył w duchy to pewnie bym jakiegoś zobaczył – odpowiedział. – Ponieważ jednak nie wierzę więc nie widzę.

– Miałeś przyjechać jutro, dlaczego tutaj jesteś w tej chwili?

– Stęskniłem się, chciałem jak najszybciej zobaczyć pewną wściekającą się osóbkę i jestem – usta zaczęły mu się rozjeżdżać w szerokim uśmiechu.

– No wiesz! Jestem nieprzygotowana! Nienawidzę takich niespodzianek! Wszystko miało być przygotowane na jutro! Co ty sobie w ogóle myślisz?

– Oj, długo by opowiadać co ja sobie myślę. I, Marysiu, nie chciałabyś na pewno, żebym o tym opowiadał publicznie – uśmiechnął się uroczo do wybranki swej, puszczając oko do jej przyjaciółek. – Poza tym, Marysieńko droga, do ciebie przyjdę jutro skoro tego sobie życzysz, a dzisiaj mam sprawę do mojej kuzynki.

– Słucham? O matko, coś nowego wiesz – punkt odniesienia natychmiast się zmienił jak również brzmienie głosu Marysi.

– O mnie mówisz? – po chwili zapytała Bogna badawczo wpatrując się w twarz Huberta.

– Nie mam tu innej kuzynki – uśmiechnął się ciepło.

Wyciągnął do niej ręce, po chwili wahania Bogna również podała mu swoje i przez  moment patrzyli sobie wzajemnie w oczy, niezwykłe oczy, które właściwie odegrały podstawową rolę w rozwikłaniu zagadki. Nie tylko „nowoodkryci” kuzyni poczuli wzruszenie, pozostali obecni również.

– Był kiedyś w telewizji taki program, w którym odnajdywały się rodziny po rozłące, po wieloletnim nieraz niewidzeniu – przypomniała sobie Jagna. – Też się wtedy wzruszałam.

Po chwili wzruszeń należało pokrzepić siły fizyczne i wzmocnić ciało jakimś dobrym jedzeniem. Usiedli razem przy stoliku, ciotka przyniosła coś na ząb. Jagna sięgając po szklankę z colę wychlapała trochę napoju na Hubertowe spodnie.

– Marysiu, twoja przyjaciółka wyraźnie mnie nie lubi – powiedział Hubert puszczając oko do Jagny.

– Więc nie żeń się z nią tylko ze mną – spokojnie powiedziała Marysia.

– Muszę to przemyśleć…

– Po co masz  myśleć? Poczuj, serce zawsze wystrychnie rozum na dudka, jak ktoś mądrze powiedział.

– Jedz, Marysiu, – uśmiechnął się . – Czekasz aż ci jedzenie zestarzeje, żeby zażądać odszkodowania?

– Zgłupiałeś ?

– Przy tobie całkiem – uśmiechnął się  Hubert.

cdn.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Babie lato i kropla deszczu, Powieści. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na „Babie lato i kropla deszczu” – 56

  1. Urszula97 pisze:

    Miłosne rozterki, super towarzystwo, to były czasy, tylko powspominać, pozdrawiam cieplutko.

  2. jotka pisze:

    Czasami zbyt długo się te psiapsiółki przekomarzają, sens rozmowy ucieka…to taka mała sugestia;-)

    • anka pisze:

      Jotuś:-) Tu chodziło o wykorzystanie zapisków, cobym o nich w przyszłości nie zapomniała 🙂 W sumie to takie fragmenty pamiętnika też…
      Dziękuję kochana Asiu ♥️ Buziaki♥️

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *