Przelatują dni biegusiem jak to mają we zwyczaju. Już nawet nie ma co się dziwić, po prostu czas przyspieszył i tyle. Dopiero były Walentynki, pożarłam 10 – słownie dziesięć – pączków tak jak sobie obiecałam plus jeden dodatkowy, specjalny od MS. Następne pączki zjem za rok, więc właściwie jeden na miesiąc to wcale nie jest dużo, nieprawdaż 😁😁😁? Minęła pomyślnie wizyta prezydenta Bidena, nadeszła rocznica inwazji zbrodniarza Putina na Ukrainę i oby była pierwszą i ostatnią. Nie znalazłam słów aby o tym pisać…
26 lutego minęły trzy lata od podjęcia decyzji o rezygnacji z konsumowania zamordowanych zwierząt.
27 lutego 2017 roku odważyłam się na napisanie pierwszych słów na blogu. Ze strachem, z tysiącem obaw (jak zwykle ja), że to głupie, bez sensu, że nie potrafię, że zgłupiałam na starość, że to, że tamto… Sześć lat minęło, a ja sobie już nie wyobrażam życia bez bloga, bez zaglądania na Wasze strony, bez Waszej obecności – choć niby tylko wirtualnej – ale jakże rzeczywistej. Zaglądam codziennie, telefonu wielka zasługa, że mogę bez włączania Lapka. Gorzej z odpowiedziami, tych bez Lapka nie dam rady, ale cóż to znaczy wobec innych korzyści. Jak będę mogła włączyć to odpowiem i już.
Przez ten czas dużo się wydarzyło. I dobrego i wprost przeciwnie. Urodziła mi się Calineczka 💗🌞 i to jest najcudniejsze 😃 Napisałam kolejną powieść, ileś tam innych dyrdymałek.
Na zewnątrz – różne działania rządzicieli, pandemia, najazd Putina na Ukrainę i potworne zbrodnie jakich dopuszczają się najeźdźcy. Pomyślałam, że rozmowa z Krystyną Kurczab-Redlich zwaną „putinolożką” może kogoś zainteresować, mnie dała dużo do myślenia. Film – „Rosjanie wierzą w filmy propagandowe. Żyłam tam 15 lat. Wiem co to jest strach Rosjan” znalazłam na Onecie. Polecam.
Zupełnie nie wiem jak to się dzieje, jak to się stało, że tuż przed wojną, w takim momencie napisałam „Babie lato i kropla deszczu”. Skończyłam pisać przed ruską inwazją na Ukrainę. To, co jest w powieści nie ma kompletnie nic wspólnego z polityką, żeby było jasne. Wątek ojca pana Horacego i taty Ingi od dawna „chodził mi po głowie” ponieważ mój dziadek stał się ofiarą tamtych potwornych czasów. I to tyle w temacie. Po 24 lutego 2022 roku nastąpiła zmiana, taki koniec starego świata w jakim żyliśmy lepiej czy gorzej, ale w miarę spokojnie i bezpiecznie. I znów nie mówię o polityce, to inna sprawa. Dawno już wspominałam, że wyczytałam, iż układy na niebie są takie same jak w XVIII wieku (podobno planety dokonują ruchów na niebie jakich nie było od wieków) podczas rozpadu I Rzplitej i rozbiorów. Moja „pomroczność jasna” podpowiedziała mi, że w tym co się dzieje są sprawy poruszenia energii, jakby wyrównywanie, zadośćuczynienie, przeogromna energetyczna przebudowa. Wtedy były rozbiory, dziś obiektem chorej chęci „rozebrania” przez psychopatę są tereny m.in. wówczas należące do nas. Ukraińcy przeżywają teraz potworności jakie niegdyś były udziałem poprzednich pokoleń (dziadków i rodziców, wcześniej nie sięgam, bo i po co?). Przeszłość minęła, nie wróci, ważne TU i TERAZ bo buduje PRZYSZŁOŚĆ…
Jest poniedziałek, wstałam o 3.40, Franek śpi, Skitek też, Szilkę bolą łapki (wciąż nie mogę jej odchudzić), dałam jej pół pyralginy; babcia D. kręci się u siebie, słyszę jak co chwilę coś spada na podłogę, może MS spokojnie chwilę pośpi… i zaczął się kolejny tydzień. Coraz bliżej wiosny i coraz bliżej tego, co lepsze…
Dobrego tygodnia wszystkim życzę i dziękuję za odwiedziny 🙂💗🍀
💙💛
Dzień dobry, Droga Anuśko! Cudnie, że jesteś w blogosferze, bo inaczej nie miałabym okazji poznać tak wspaniałej Kobietki. Swoją drogą, zawsze mnie dziwią takie informacje, że Ktoś, kto napisał powieść ma obawy, aby redagować bloga 🙂 Dla mnie to kompletnie niezrozumiałe 🙂 Przecież blog to takie „nic” w porównaniu z napisaniem książki. No, ale człowiek nabywa wiedzę przez całe życie, chętnie pogadałabym tete a’ tete by dowiedzieć się jak to jest i dlaczego 🙂
Ale najważniejsze, co chciałam napisać, to złożyć gratulacje za każde Twoje osiągnięcie, cudowną duszyczkę, miłość do ludzi i zwierzątek. Wielka jesteś i już! Dużo zdrowia i nieustającej weny życzę 🙂 Ściskam i buziam o poranku 🙂 Pola
Polinko:-) Dziękuję za gratulacje i wszystko inne 🙂 Na Twoje „zdziwienie” spróbuję odpowiedzieć we wpisie, więcej miejsca na to trzeba. Bardzo, bardzo dziękuję i przytulam 🙂 🙂 🙂
Cóż za data, 24 lutego urodziny mojej córki.Świat jest okrutny a my mało wpływu na to.Cieszmy się chociaż z małych rzeczy.Z Ciebie to poranny ptaszek .Czas naprawde ucieka jak szalony.Buziaczki ślę
Uleńko:-) Masz rację, trzeba się cieszyć z małych rzeczy. Jak się ich zbiera coraz więcej to świat wokół staje się lepszy, tylko nie zawsze umiemy dostrzec. A słonko wczoraj pięknie świeciło i ptaszki śpiewały , wiosnę czują 🙂 Buziaki kochana 🙂
Jak to dobrze, że zrobiłaś resume ostatnich lat! Widać czarno na białym, jak wiele się wydarzyło i jak wiele dokonałaś. Masz prawo być z siebie dumna! Z serca gratuluję!
Matyldo:-) Sama wiesz, że to malutki wycinek rzeczywistości. Najważniejsze, że coraz bliżej… do świętowania… wiesz czego 🙂 🙂 🙂 Choć teraz będzie potwornie trudny czas to musi się skończyć dobrze dla normalnych ludzi.
Dziękuję za dobre słowa 🙂 Buziaki 🙂
Aniu gratuluję książki. Gdzie można ją przeczytać! Czy to jeszcze tylko ukończenie. Blog jest dobrym nałogiem, wiem po sobie. A lata lecą i takie nasze blogowe pamiętniki przypominają nasze życie i życie naszych przyjaciół z blogu. Ja zaczęłam w lutym chyba 2009 roku więc za rok będzie 15 lat. A na WordPressie minęło właśnie cztery.
Pisz i czytaj. Uściski
Luciu:-) Dzięki serdeczne! Najprawdopodobniej pojawi się w odcinkach na blogu, a dlaczego – wyjaśnię w osobnym wpisie.
Wiesz, mój blog też stał się pamiętnikiem. Nie tak jak u Ciebie codziennikiem, ale zupełnie nie pamiętałabym o wielu sprawach i wydarzeniach gdybym ich tu nie użyła, zapisała, wykorzystała. Na WordPressie mamy taki sam staż, ale poza tym jesteś nie do pobicia! Serdeczności moc 🙂
Niektórzy robią podsumowanie roku 2 miesiące wcześniej, dobrze, ze się z tego kanonu wyłamałaś:) Gratuluję stażu blogowego.
Jak to się robi, że się wstaje o 3.40??? W moim przypadku oznaczałoby to 2-3 godziny snu 🙂 Ponieważ potrzebuję 8 godzin snu, aby się wyspać, musiałabym kłaść się w czasie mojej największej aktywności czyli po 19.00:)
Tatiano:-) Dzięki serdeczne 🙂 Podsumowanie powinno być poważne, dokładne, a tu tylko luźne skojarzenia. Noworocznych postanowień też nigdy nie robiłam, ewentualnie tylko – że od poniedziałku zacznę się odchudzać (zawsze od następnego) 🙂 🙂 🙂
Po 19-ej najchętniej szłabym spać codziennie, jak po dobranocce, jako typowy ranny ptaszek 🙂 Jeśli wstanę wcześniej to MS może pospać, wymieniamy się i to uważam za najlepszą opcję. Dwa stare psy (Skitek często wychodzi właśnie nad ranem), Franek prowadzący nocne życie i babcia D., której nie wiadomo co strzeli do głowy i kiedy… Poza tym jeśli wstanę wcześniej to mam chwilę dla siebie, mogę spokojnie posłuchać podcastu, poczytać, zerknąć w Lapka i odpowiedzieć na komentarze. Ale nic na siłę, wstaję jak się obudzę, wczoraj np. spałam jak kamień do 6-ej 🙂
Pozdrawianki – jak mawia Fusilka 🙂
Dobro przeplata się ze złem, ale ciągle mam nadzieję, że to co dobre wygra. Nie może być inaczej, tyle osób już zginęło, tyle cierpi, musi nastać tego kres.. W Twoim życiu dużo dobrego, rodzina daje moc, Twoje Wnusie kochane, słodkości od Męża i psiepsioły najbliższe sercu. Wszystkie inne też bliskie, skoro tak dzielnie w wege menu się trzymasz :)) Naprawdę podziwiam, smacznego życzę i dużo szczęśliwych chwil.. Buziaki!
Myszko:-) Dobre musi wygrać w ostatecznym rozrachunku, innej opcji nie ma. Jeśli o wege chodzi to była absolutnie świadoma decyzja. Po prostu dojrzałam do tego i nie ma żadnego poświęcenia, jest spokój i ulga, że ja sama nie przyczyniam się do zła, cierpienia. Dobrze mi z tym. Przy okazji rozwijam się kulinarnie wypróbowując nowe smaki i ich łączenie.
Myszeczko kochana, najważniejsze zdrowie i wiosna nadchodząca. Ptaszki śpiewają i koty się tłuką w osiedlu, swoją drogą skąd wiedzą, że marzec 😉
Buziaczki!
Jesteś niesamowicie wartościowa osoba Anko.
Widzisz i czujesz i rozumiesz dużo więcej niż inni.
Mam nadzieję że tej wiosny uda nam się spotkać w Łazienkach Królewskich.
Stokrotka
Stokrotko:-) Dawniej przekonywałabym Cię, że się mylisz co do mej skromnej osoby, że to nieprawda, bo… itd. Po wielu latach pracy nad sobą powiem Ci, że baaardzo dziękuję i będę się starała być taka, jak napisałaś 🙂 Taka będę, hi hi 🙂
I też mam nadzieję, ze wreszcie się uda spotkać w Łazienkach Królewskich. Buziaczki Stokrotko 🙂
Tak, coraz bliżej wiosny. Wiosna zmieni nastrój, spojrzenie na świat i otoczenie. Będzie dobrze. Pozdrawiam
Krysiu:-) Musi być lepiej i potem całkiem dobrze. Wiosnę już widać i słychać, ptaszki o niej mówią i koty też 😉 Uściski 🙂
Witaj ranny ptaszku! Gratuluję tylu rocznic na raz, życzę dobrego dnia i kolejnych do WIOSNY, którą już powoli czuć. U nas dzisiaj słonko, ptaszki śpiewają i pojawiają sią pierwsze kwiatki na rabatkach. Całusy!
Tereniu:-) Dziękuję baaardzo 🙂 Wczoraj i u nas było pięknie, słonecznie, ptaszki śpiewały, pąki na bzie coraz większe choć wieczorem -1 i mroźnie. Jak dziś będzie to się dopiero okaże. Najpierw z psiepsiołami wyjdę, potem odczekam i pójdę po większe zakupy, MS musi po mnie przyjechać i tu trzeba się wstrzelić tak, żeby babcia D. nie stanowiła zagrożenia dla siebie i psiaków. Ona je tak kocha, że z tej miłości może je otruć, oczywiście niechcący 🙁 Jest tak sprytna, ze nawet będąc z nią w jednym pomieszczeniu nie zawsze upilnuję. Echhhh…
Krokusiki widziałam w parku. W ogródku jeszcze nic nie robiłam a muszę. Babcia od sąsiadów wczoraj wyczyściła swoją grządkę przy siatce i teraz widać kolosalną różnicę między ich a moją nie ruszoną po zimie, aż wstyd 😉
Całuski 🙂
Aniu, nie masz łatwo, a ze wszystkim dajesz radę, jesteś bohaterką naszej szarej codzienności,
Ciastka cudowne, zjem, choćby w nocy!
Jotuś:-) Matko jedyna, aleś poleciała – ” jesteś bohaterką naszej szarej codzienności”! To zabrzmiało jak przodownica nauki i pracy, hi hi 🙂 Dziękuję Kochana, codzienność nie jest szara, dawniej też nie była choć moda na takie mówienie… Młodość (w PRL przecież) jawi mi się jako kolorowa, bo taka jest młodość – bananowe spódnice, dżinsy wystane w Hofflandzie, pierwsze miłości… 🙂 A poza tym świat i tak jest piękny bez względu na to, ile i jakich stworów chodzi po ziemi wokół nas… Dziękuję Jotko najmilsza 🙂 Serdeczności moc ślę i smacznego życzę 🙂
Fajne podsumowanie, takie nieudziwnione, trochę z łezką, trochę z czułością, takie w sam raz. I w sumie , to cudownie, że znalazłyśmy się w tym samym miejscu, a przecież łatwo nie było, gdy bloxa zabrano, a z nim większość wspomnień! Ale najważniejsze, że jesteśmy tu, na prostej, wśród fantastycznych współ piszących. Możesz teraz także życzyć sobie wszystkich uśmiechów od ludzi, od nas, które warto nizać na niteczki wspomnień!
Cały worek Ciepłego z Puchatym dołączam!
Fusilko:-) Dziękuję Kochana 🙂 A pamiętasz co się działo przy przenosinach z bloxa? Wprost nie do wiary! Ale się udało i odnalazłyśmy się, możemy zaglądać do siebie wzajemnie, a patrzeć na Twoje jezioro – to w ogóle bajka nie z tej ziemi, masz przepięknie. Nie wspomnę o relacjach z przeżyć i wydarzeń różnych różnistych 🙂
Za Ciepłe z Puchatym dziękuję, odsyłam pomnożone i przytulam 🙂 🙂 🙂
Sześć lat w blogosferze to świetny staż, gratuluję i życzę kolejnych stu. Niech nigdy nie brakuje Ci ani zapału, ani natchnienia, ani ciekawych wątków do poruszenia. Też mnie trochę zaskakuje ten upływ czasu, pamiętam jak kupowałam bilety na pierwszy urlop i sobie pomyślałam o ranyyyy, jeszcze tyle czekania. A tu nagle hop siup i do urlopu dwa tygodnie. I wiosna za dwa tygodnie też, mam tylko nadzieję, że do tego czasu stopnieje śnieg, który spadł wczoraj hi hi hi. Dobrego tygodnia.
Moni:-) Hi hi, myślisz, że za sto lat będę widziała, słyszała i rozumiała co się wokół mnie dzieje? 😉 😉 😉 Tak czy inaczej dziękuję baaardzo za życzenia WSZELKIE 🙂
U mnie śniegu też nasypało, rano było -4, i zimno, ślisko, potem +5, więc głowa nie wie do kogo należy a oczy się zamykają same 😉 Teraz znowu deszcz pada, całkiem zwariowane podwórko i pełnia do tego! Jedno jest pewne – wiosna coraz bliżej i to jest fakt niezaprzeczalny. I radosny 🙂 Udanego urlopu Ci życzę, słonecznego i wesołego. Buziaki 🙂
Ten pączuś jest uroczy, jestem ciekawa nadzienia.
Claudio:-) Po pączusiu zostało wspomnienie, miłe 🙂 W środku miał marmoladę. Taką zwyczajną, normalną marmoladę, którą uwielbiałam jako dziecko. Słodkości Ci życzę 🙂
Rozgaszczam się sobie u Ciebie:)
Pat:-) Serdecznie zapraszam 🙂 Już do Ciebie wpadłam i się zachwyciłam kolorami i radością, mądrymi słowami i pozytywną energią. Będę zaglądać z przyjemnością. Pozdrawiam 🙂