Moja miłość:)))

Wróciłam od Calineczki. Uwielbiam tę kruszynkę, kocham obłędnie i przez cały dzień mogę ją tulić w ramionach. Na razie nie zgłasza sprzeciwu, chichra się na głos:) Tak sobie myślę, że jak własne moje dzieci były małe, ja miałam na głowie tyle spraw i obowiązków, że ze zmęczenia z głową na stole usypiałam. Miłość
miłością, ale siły było brak. Mogłam tylko chłopcom mówić, że są najważniejsi na całym świecie. Kiedy przyszły na świat starsze wnuczki jeszcze pracowałam i też miałam wrażeń – szczególnie pracowych pod koniec – całą masę odbierających siłę i chęć do życia. Dziewczynek nie widywałam codziennie. Dopiero teraz
jestem w sytuacji takiej, że mogę Calineczce poświęcić całą uwagę będąc z nią, odrzucić myślenie o wszystkim innym. Nie dlatego, że problemów nie ma, ale dlatego, że nauczyłam się chwilami je od siebie odsuwać. I teraz taka roześmiana kruszynka, na potęgę pakująca sobie piąstki do buzi, bo pewnie dziąsełka
swędzą – jest najważniejsza na całym świecie:)))

25.01.2018

  • aga-joz Aniu, masz rację z tą miłością. Tak sobie pomyślałam- przede mną jeszcze ze 20 lat pracy. Jeśli trafią mi się w tym czasie wnuki, to będę musiała nieźle kombinować, żeby być prawdziwą babcią. Moje dzieci- tak jak Ty to opisałaś- ich dzieciństwo mocno przegapiłam, bo praca, bo mnóstwo spraw ważnych, mimo że się starałam. Babcie i dziadkowie moich chłopaków też nie za bardzo mieli jak się zaangażować. Moi rodzice pracowali i byli dość daleko, teściowie na miejscu i z większą ilością czasu, ale bez wielkich chęci, raczej od święta. Ja chciałabym inaczej- choćby tak jak dzieciaki moich sióstr, bo one mają dziadków na 100% i w każdej chwili. Zazdroszczę im tego.
  • annazadroza Ago:-) Kiedy zostałam babcią, wymyśliłam, że przynajmniej raz w miesiącu będziemy na cały weekend brać wnuczkę do siebie, bo młodzi odpoczną a ja się małą nacieszę, będę miała ją tylko dla siebie. Oczywiście nie od początku, tylko jak podrosła, miała chyba około roczku. To zdało egzamin na szóstkę z plusem:)))
  • babciabezmohera Chyba nie jestem wzorcową babcią w potocznym rozumieniu tych słów, ale wnuki mogą na mnie liczyć i wiedzą o tym. To nam chyba wystarcza- taką przynajmniej mam nadzieję. 😉
  • lvajxi03 Wnuki to coś pięknego 🙂
  • urszula97 Nie na darmo mówią że wnuki odmładzają i dodają siły,coś w tym jest.U mnie taki słodki Kruszynek,2-m-ce i 10 dni.I ta cierpliwośc, tego przy moich dzieciach brakowało,z wnukami inaczej,
  • annazadroza BBM:-) Jeśli wnuki wiedzą, że mogą na Ciebie liczyć w każdej chwili – to przecież jest przeogromnie ważne! Nie ma znaczenia duuużo słów o uczuciach, które się mogą okazać bez pokrycia, kiedy przyjdzie chwila, gdy babcia musi stanąć na wysokości zadania i być oparciem dla wnucząt. One muszą wiedzieć, że oparcie jest prawdziwe, nie iluzoryczne. A Ty jesteś SUPER BABCIĄ:)))
  • Gość: [annazadroza] *.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl Ivajxi:-) Prawda? To taka część nas, przedłużenie naszego „być”. Uważam, że jedna czwarta zdecydowanie należy do mnie :)))
  • annazadroza Urszula:-) Widziałam na Twoim blogu zdjęcie Kruszynka:) Jaki słodziak:) Też zauważyłaś, że cierpliwość przy wnukach jest dużo większa niż przy dzieciach. Cóż, my, babcie, jesteśmy już na innym etapie życia, bogate w doświadczenie, możemy sobie pozwolić na ignorowanie rzeczy mniej ważnych i skupić się na najważniejszych, czyli na maleństwach właśnie:)))
Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *