Strach

Nie rozebrałam jeszcze choinki, stoi i upiększa pokój, szczególnie wieczory czyniąc miłymi. Teraz pasuje bardziej niż w święta, bo za oknem śnieg i na jego tle wygląda wspaniale. Będzie tak stała do ostatniej możliwej chwili ponieważ uwielbiam kolorowe światełka na drzewku.
Rano nie udało mi się nic napisać, miałam głowę zajętą Wnusią K. i umierałam ze strachu, ponieważ po raz pierwszy w życiu poleciała samolotem. Boję się latać. Ona przed lotem też się bała, od chwili kiedy się dowiedziała, że poleci. Odetchnęłam dopiero teraz, bo wiem, że dolecieli i jest OK. Uff, co za ulga. Znów
będę się bać za tydzień, ale na razie spróbuję nie myśleć o strachu.
To znaczy o strachu związanym z lataniem. Inny strach będzie mi już chyba towarzyszył dopóki… no właśnie, do kiedy? Do czasu, kiedy nadejdzie przyzwoita zmiana w odróżnieniu od „dobrej”? Nie wiem czy się to stanie za mego życie. Bo kiedyś stanie się na pewno, tylko ram czasowych nie da się ustalić, jako że odtąd nie można myśleć o wyborach z nadzieją, bo od dziś to będą „wybory” zgodne z planem miłościwie panujących. Ile i czego człowiek by nie zakreślił na karcie do głosowania, może być już bez przeszkód poprawione na „prawidłowe”, zgodne z wytycznymi. A jakby co – sprawa trafi do sądu, który odpowiedni wyrok podejmie, zgodnie z wolą najwyższego… Żeby się takiemu szaremu człowiekowi w głowie nie przewróciło i żeby zapamiętał gdzie jego miejsce w szeregu i kto tu rządzi.
I jeszcze – nie mogę oglądać ani słuchać TVN 24 ponieważ akurat na tym jednym jedynym kanale są okropne zakłócenia. Skojarzenia? Same się nasuwają, nic na to nie poradzę, z zakłóceniami Radia Wolna Europa w PRL. Pewnie to z powodu śniegu padającego na antenę, żadnych innych działań dopatrywać się nie ma
sensu, ale tak mi się przypomniało.
„Nie ma się czego bać oprócz samego strachu” – nie wiem czyje to słowa, ale mądre. Podobne przyciąga podobne, strach przyciąga to, czego się boimy i rośnie to coś w siłę. Skupiać uwagę trzeba więc na tym, czego pragniemy i na tym się koncentrować. Przynajmniej próbować, a nuż się uda?

17.01.2018

  • kolewoczy Nigdy nie leciałam samolotem, to nie wiem, czy bym się bała. Nie chciałabym lecieć, ale to z zupełnie innych powodów niż strach przed lataniem 😉 A co do samego strachu, on się sam napędza. I strach jednej osoby udziela się innym wkoło, np. strach rodzica udziela się dziecku i tak dalej. O moim ojcu mogę np. powiedzieć, że był nieustraszony. Może dlatego potrafię bać się wielu rzeczy, ale nie polityki 😉
  • aga-joz Też nigdy nie leciałam, ale i ochoty nie mam, i boję się bardzo. Choć czasem dobrze jest te strachy przezwyciężać, bo często bywa tak, że boimy się niepotrzebnie, bardziej na zapas
  • annazadroza Kolewoczy:-) Leciałam raz, ale byłam nastolatką, do głowy by mi wtedy nie przyszło, żeby się bać. Bałam się tylko co mama powie, jak gorszą ocenę przyniosę ze szkoły:) Poza tym niczego. Bać się zaczęłam kiedy dorosłam, głównie o dzieci. A samolotu się boję od katastrofy w Lesie Kabackim. Przypadkiem trafiłam tam jadąc rowerem i do dziś mam w oczach ogromne zaorane pole, pustkę w miejscu, gdzie był las.
  • annazadroza Aga:-) Masz rację, że najczęściej boimy się na zapas. Ale mam wrażenie, że właśnie o przezwyciężanie strachu chodzi, o taką daną nam lekcję pokonywania własnych słabości.
  • nie-okrzesana Ja latałam niezliczoną ilość razy. Zawsze boję się tak samo.
  • annazadroza Nie-okrzesana:-) Boję się na samą myśl, ze to ja miałabym lecieć. Ale to mi nie przeszkadza z przyjemnością patrzeć na samoloty przelatujące nad domem, przyzwyczaiłam się, często dosłownie sznureczkiem jeden za drugim lecą mi nad głową. Taką mają trasę. Szczególnie ładnie wyglądają wieczorem z włączonymi reflektorami. Wydaje mi się, że wiem co czuły ludy pierwotne na widok gości z kosmosu:)
  • babciabezmohera Raz leciałam samolotem w stanie wojennym i to dopiero było przeżycie. Nieporównywalne z obecnymi lotami. Ale emocje zawsze są- to prawda! 😉
  • annazadroza BBM:-) O matko, w stanie wojennym samolotem? Ależ z Ciebie dzielna dziewczyna!
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *