Jeśli już się dokopałam do zimowych szczawnickich fotek to wykorzystam i pokażę Wam jeszcze trochę. Niektóre są sprzed piętnastu lat, albo nawet starsze. Mam jeszcze z pierwszego pobytu, tego najważniejszego, podczas którego zakochałam się w miasteczku od pierwszego oddechu po opuszczeniu autokaru, ale muszę znaleźć wolną chwilę, żeby zrobić zdjęciom zdjęcia ponieważ są w albumie. To były czasy robienia zdjęć aparatem, wywoływania filmów, zamawiania odbitek, więc rzeczywiście dawno temu.
… za Osiedlem, po drodze w stronę Czardy – teraz już takiego widoku nie ma, zasłaniają krzewy, które na zdjęciu są małe, a z czasem zmieniły się w gęste zarośla …
… nad Grajcarkiem, w górze z lewej widać siodełko starej kolejki linowej, było dwuosobowe, w nowych mieszczą się 4 osoby …
… w Osiedlu Połoniny baba gada z dzieckiem przez telefon, a parasolka kupiona w Rabce do tej pory jeszcze żyje 🙂 …
… w drodze do Czardy – baba na Metaxę, chłop na grzane piwo 🙂 …
… w tle za murkiem płynie Grajcarek, otwarta brama wiedzie do Dworku Szalaya …
… sam Dworek …
… między drzewami wieża szczawnickiego kościółka …
… z tyłu Jakubówka (ta od placków ziemniaczanych), po prawej Pokusa zbudowana na miejscu dwóch zielonych rozpadających się budynków, które widzieliśmy podczas pierwszego pobytu …
… też Pokusa …
… plac Dietla, jeszcze było tu Muzeum przeniesione teraz do Szlachtowej …
... Zdrojowa była czynna i serwowano w niej świetne drinki, które mieliśmy zamiar próbować po kolei, żeby „światowy smak” w pełni poznać, ale nie zdążyliśmy, spadkobiercy hrabiego Stadnickiego Zdrojową zamknęli, a Helenki nie lubię …
… pl. Dietla …
… pl. Dietla, wejście do pijalni …
… w łączniku między budynkami jest teraz kawiarnia Helenka …
… schodki po prawej stronie Szwajcarki Górnej prowadzą do Parku Górnego, z tyłu widać kaplicę Szalaya …
… tu baba i kamienna Panna Fontanna, teraz jest inna, ale baba wolała tę ze zdjęcia …
… wejście do pijalni i Helenka, latem są wystawione kawiarniane stoliki tu gdzie baba stoi…
… sam imć pan Józef Szalay w zimowej szacie …
… Inhalatorium – co widać …
… znów nad Grajcarkiem …
… czysty śnieg, biały, piękny świat …
… baba się zachwyca …
… bo jak się nie zachwycać …
… kiedy o każdej porze dnia i nocy jest się czym zachwycać …
… i humor się poprawia …
… i ludzie się lepsi robią …
… gdy wokół tak ładnie …
… i świątecznie …
… i czas już wracać do domu, ciemno się zrobiło …
… a rankiem taki widok z okna babę i chłopa budzi …
… i taki …
… i taki …
… i taki …
… i jeszcze taki …
… i jak tu nie kochać Szczawnicy? …
Musi być coś/ktoś w Perle Pienin co rzuca czar na wybranych turystów. Bo przecież nie na wszystkich. Może to święta Kinga? Może niewidzialne Duchy Pienin? Może inne figlarne duszki kwiatów, krzewów, drzew? Sama Matka Natura nas wybrała? Nie, to nie zarozumialstwo z mojej strony, w żadnym wypadku. Odczułam miłość w pierwszej chwili po wyjściu z autokaru gdy pierwszy raz przyjechaliśmy do miasteczka, o czym wspomniałam już nie jeden raz. Jakbym wróciła do domu i za każdym razem tak się czuję jadąc tam. Zresztą traktujemy z MS Szczawnicę jak drugi dom. Widocznie ona (Szczawnica) o tym wiedziała, dlatego nas tak gościnnie przyjęła i wskoczyła w nasze serca na zawsze 🙂 🍀🍀🍀
💗💗💗 Wczoraj były Walentynki. Nie zdążyłam się odezwać, więc dziś życzę wszystkim miłości, radości i szczęścia przez cały rok każdego dnia, a nie tylko 14 lutego 💕💕💕
Na widoku mamy od 2017 roku wierszyk walentynkowy napisany przez Werę, choć ona się teraz wypiera 😀😀😀
… uwielbiam moje wnuczki 💗💗💗…
Jeszcze od Calineczki na Dzień Babci i Dziadka przedszkolne dziełka pozostały do zaprezentowania 😀😀😀
… koszyczek dla babci, krawat dla dziadka 🙂🙂🙂 …
… kwiatki dla obojga …
Mamy jeszcze robione przez Werę w przedszkolu korale z makaronu dla mnie i podobiznę dziadka dla MS. Każda z mam i babć ma pewnie takie schowane skarby 🙂💗
Dobrego, spokojnego tygodnia i trzymajcie się zdrowo!
Cudowne życzenia Pani Zimo, dziękuję 🙂
Piotrze:-) Niech Ci się przytrafi wszystko co najlepsze 🙂
Pięknie tam i latem, i zimą!
A dzieciowe własnoręcznie robione prezenciki zawsze za serce chwytają! Najlepszego, Aniu! :))
Matyldo:-) Pięknie, nawet bardzo „i ja tam byłam, miód i wino piłam ” 🙂 Teraz wolę miód i wino w domku, oglądając zdjęcia i czekając na wiosnę. Ale co pamiętam, co widziałam to moje 🙂
Buziaki!!!
Aniu piękne zdjęcia
Twoje wspomnienia szczawnickie to takie perełki wśród korali wpisów.
Uściski
Luciu:-) Jak Ty to pięknie napisałaś – „perełki wśród korali” 🙂 Dziękuję!
Buziaki 🙂
Gdy byliśmy parę lat temu w Szczawnicy z wnukami to często zatrzymywaliśmy się w kawiarence Helenka na pyszne deserki.
Piękne prezenty dostaliście od wnuków 🙂
Serdeczności Anko:-)
Stokrotko:-) Deserki pyszne, nie powiem, ale i w Dworku Gościnnym nie gorsze (właściciel ten sam). Najpyszniejsze jednak są lody ewentualnie deser budyniowy (własnoręcznie wykonany) konsumowany na balkonie z możliwością kontemplowania widoków 🙂 Zresztą, wszystko jest wspaniałe w ukochanym miasteczku.
Prezenciki od Calineczki są cudne i zostaną schowane w bezpiecznym miejscu 🙂
Buziaki Jaguniu 🙂
Anko zapraszam Cię serdecznie na moje wspomnienia z Portugalii :-))
Stokrotko droga, już byłam i podziwiałam wszystko łącznie z Twoją kondycją 🙂 🙂 🙂
Jak w baśni, wystrój świąteczny, snieg, zaśnieżone góry , no i Wy, cóż można więcej chcieć, pozdrawiam.
Uleńko:-) Jak dobrze, ze są zdjęcia, prawda? Tylko dzięki nim można przywołać minione chwile tak dokładnie, z uwiecznionymi szczegółami.
Buziaki 🙂
Zdjęcia bajkowe, ale domyślam się, że na własne oczyska zobaczyć te góry i miasteczko trzeba, by całą ich krasę dojrzeć :)) A prezenty od wnuczek za serce chwytają! Wera talent po Tobie do wierszowania odziedziczyła. :)) Uściski Aniu i dużo miłości dla Was!
Myszko:-) Kiedyś na pewno i Wam się uda na któreś ferie tam pojechać, albo w czasie wakacji. W ramach zwiedzania najpiękniejszych miejsc w kraju 🙂
Wera pięknie pisała i wymyślała rózne historyjki, opowiadania, wierszyki, chętnie bawiła się w szkołę. a teraz szkoły nienawidzi…
Buziaki i samych szczęśliwych dni dla Waszej trójki!
No kochana, nie wiem co chwalić najpierw, cudne fotki, zwłaszcza wieczorne, prezenty od Calineczki czy wierszyk?
W tym roku na 90% będziemy latem w Szczawnicy, miał być wschód Polski, ale sama wiesz…
Może uda się wspólną kawę wypić, jak myślisz?
Jotuś:-) Byłoby super! A jak wyjdzie w rzeczywistości to się okaże. My jesteśmy uzależnieni od babci D., a raczej od jej stanu, ale mam nadzieję, że się uda pojechać. W razie babcinych protestów zagrożę, że ją zamknę w bagażniku 😉
Przyszły czasy, że częściej wspominamy niż wyjeżdżamy. Oj tak tak. Pozdrawiam
Krysiu:-) Oj tak, masz rację. Ale z drugiej strony – dobrze, że jest co wspominać, prawda? Uściski 🙂
Oj Aniu, Aniu, ależ Ty romantyczna jesteś! Szczawnica wspaniała, a i zima w tych okolicznościach niegroźna. Przypomina mi moje rabczańskie czasy. Człowiek był młody…chciało się nawet próbować pobiegać na biegówkach.
Przypomniałam sobie nasze długie spódnice i Gwiazdeczkę na Starym Mieście, a potem po latach Łazienki. Fajne czasy. Dobrze, że pokazujesz te klimatyczne zdjęcia. Serdeczności.
T.
Tereniu:-) Hi hi, i jak szukałyśmy w Wilanowie rodzinnego podobieństwa na portretach 🙂 🙂 🙂 Całe życie było przed nami, marzeń i pomysłów mnóstwo…
Z Łazienek mam zdjęcia, poszukam, jak pozwolisz to kilka „przeniosę” w świat wirtualny, bo fajnie było. A te wrzeszczące pawie siedzące na drzewach podczas przedstawienia 🙂 🙂 🙂 Twoje rabczańskie listy mam gdzieś schowane, bo przecież ja chomik jestem 🙂
Uściski dla Was i głaskanki dla piesków ślicznych 🙂
Ale się nachodziłam! Było warto, nawet wirtualnie!
Moc serdeczności Aneczko!
Fusilko:-) Przy takim „nachodzeniu” przynajmniej kolanka nie sfatygowałaś 🙂
Buziaki i zdrówka!!!
Tobie również życzę ogromu miłości, i tej dawanej samej sobie, i tej otrzymywanej od bliskich. Wierszyk Wery świetny, niech się nie wstydzi bo nie ma czego. Jestem zdumiona, że lubisz Metaxę!!! Przecież jest ohydna . Ja ją dopuszczam do konsumpcji tylko w jeden sposób – jako składnik greckiego sosu do zapiekania gyrosa . Ze śmietaną, przecierem pomidorowym i serem komponuje się obłędnie. A kadry zimowe cudne, piękne też szczawnickie wspomnienia.
Po „ohydna” miała być buźka ale gdzieś ją wcięło, zatem jest tu
Mo:-) Nie wiem czemu przy komentarzach buźki nie wchodzą. Jak odpowiadam to też ich na próżno szukać. Natomiast gdy piszę tekst w kokpicie to się pojawiają. Jedynie przy użyciu dwukropka/średnika i nawiasów buźka przy komentarzu wychodzi. Nie wiem dlaczego, ale tak jest.
W kwestii trunków wszelakich tak mi się porobiło, że wina nie trawię. Natomiast odrobina nalewki (ostatnio pigwowa pyszna była) czy innej Metaxy 😉 – dla zdrowotności (i przyjemności) oczywiście – od czasu do czasu nie zawadzi 🙂
Ciekawy sposób na sos podałaś, „wygląda” smacznie 🙂
Uściski!
Ale u Ciebie pięknie, dla samych widoków warto tam być. Jeszcze letnie fotki poproszę:) Pozdrawiam serdecznie !
Elizo:-) Cieszę się, że szczawnickie widoki Ci się podobają 🙂 Letnie i jesienne fotki znajdziesz klikając w kategorię „Szczawnica” po prawej stronie tekstu, na pasku. Serdeczności!
miasteczka położone w górach mają swój urok. łatwo stracić rozsądek i włóczyć się aż sił zabraknie. parki zdrojowe, stara architektura, strumienie przepływające przez centrum i dzielące miasteczko na części, dużo drzew i budynków, którym można się przyglądać bez końca. a za nimi pejzaż podnoszący walory widzianego – nic tylko chłonąć.
Oko:-) To prawda, miasteczka są piękne, ale – wiadomo – moje najpiękniejsze, bo „najmojsze” 😉 Nigdy się nie znudzi, w każdą pogodę, o każdej porze dnia i nocy jest inne, nowe, równie urokliwe. Co kilka kroków widok wita się i obraz nowy, gdzie głowę zwrócić – tam oczy się radują 🙂 „Nic tylko chłonąć” 🙂
Siedzę i patrzę, patrzę i patrzę i nie mogę się napatrzeć. Tyle śniegu, piękne widoczki. Jak tylko się wykuruję to targam ślubnego i w świat, w Polskę – a jakże, a tak 😀
Sikoreczko:-) To szybko się kuruj i skutecznie 🙂 I więcej nie łap żadnego choróbska! A kysz!
Gdyby tak można było się teleportować… Siedzę w domu, za oknem wiatr hula, a ja sobie oglądam i przypomniało mi się, jak w niedalekich Gorcach spędziliśmy którejś zimy noc w bacówce, do której się włamaliśmy (weszłam przez okienko i otworzyłam od środka), niezapomniane przeżycie:) A w Szczawnicy snieg, czy raczej jego resztki, udało mi się zaliczyc nie tak dawno (ale krótko, bo tylko dwa dni) dokładnie, co do dnia, trzy lata temu:)
Ikroopko:-) Zimą ostatni raz byliśmy…hm… jak jeszcze Wera była sporo mniejsza ode mnie, w czasie zimowych ferii pojechaliśmy z wnuczką. Szilki z nami nie było, a jest z nami od czerwca 2014 r. To mogło być wtedy. Zimą się już nie wybieram, ale pozostałe pory roku wchodzą w rachubę, jeśli oczywiście się uda ze względu na różne okoliczności zewnętrzne 😉
Wiatr i u nas hula, na chwilę się uspokoił i dało się zrobić z psiepsiołami porządny spacer, ale znów dostałam Alert na telefon. Skutki wichury są w okolicy opłakane, serce boli gdy patrzę na drzewa powyrywane z korzeniami.
Trzymaj się mimo wszystko 🙂
Jaka piękna zima na Twoich zdjęciach 🙂
Karo:-) Piękna była w rzeczy samej 🙂
Piękna zima, piękne emocje Anuśko! Tyle serducha tam zostawiasz. Miłych pobytów w Szczawnicy o każdej porze roku! Całuję :****
Polinko:-) Dziękuję kochana. Całuski ślę 🙂
Pięknie, muszę poczekać do zimy i wybrać się tam:-)
Salmiaki:-) A do której zimy chcesz czekać 😉 Proponuję wiosnę najpierw 🙂
Rok temu widzialam ukochana Szczawnice w bieli. Jakie ladne te twoje foto wspominki. Cudownie. Caluje Cie mocno.
Kasiu:-) Pewnie, że cudnie 🙂 Szczególnie miło jest zobaczyć znajome miejsca, prawda? Serdeczności 🙂