Mięsa nie jem i nie wrócę do tego niecnego procederu, ryby biedne jeszcze od czasu do czasu tak, bo fizyczna część mnie się tego domaga. Trudno, etap przejściowy, więc niech ma, ta ona, fizyczna. Dzielę się jak coś nowego wymyślę, co się nie tylko nadaje do zjedzenia ale dodatkowo jest smaczne. W ramach testu zrobiłam więc kotleciki z ziemniaków ugotowanych (pozostałych z poprzedniego obiadu), surowej cebulki drobno pokrojonej, trochę otrąb owsianych dodałam, nieco zmielonego siemienia lnianego, tyleż wędzonego żółtego sera, jajko i przyprawę do kurczaka po staropolsku. Przyprawy sporo, bo inaczej kotleciki są mdłe. Usmażyłam na oleju i zjadliwe były. Drugie znów przyrządziłam z dodatkiem kaszy gryczanej do ziemniaków ugotowanych, reszta jak wyżej – i też wyszły zupełnie smaczne.
Próbowałam całkiem bez jajka, Mały powiedział, że jajka zastępuje zmielone siemię lniane zalane wrzątkiem. Zrobiłam w ten sposób ryżowe, ale mi nie wyszły, rozpadały się i w ogóle za mało przyprawiłam. Zjadłam (bo co miałam robić) z niechęcią i odstąpiłam od
dalszych prób bez użycia jajek. Z nich nie zrezygnuję, znaczy z jajek, zdecydowanie i ostatecznie. Nadmienię, iż kupuję tylko z wolnego wybiegu albo ściółkowe. Klatkowych za nic na świecie nie kupię i już!
Kalafior zdecydowanie najlepiej smakuje w tradycyjnej postaci, czyli ugotowany (nie rozgotowany) i polany bułeczką przesmażoną na masełku. Cukinię też najbardziej lubię usmażoną na odrobinie oleju z solą i pieprzem, bez żadnych udziwnień. Teraz szukam innych smaków, które zostaną ze mną na dłużej 🙂
Z innej beczki zupełnie. Miałam problem podczas deszczu. Mianowicie odziedziczyłam po siostrze kurtkę przeciwdeszczową, która przez wiele lat świetnie się sprawdzała. To kurtka firmowa, leciutka, dająca się schować w plecaku i w razie potrzeby dobrze chroniąca przed wilgocią. Z kapturem, w ładnym granatowym kolorze. Firmowa dlatego, że na plecach jest biały nadruk firmy, w której siostra pracowała wieki całe – „Biuro Reklamy TVP”. Kiedy sobie uświadomiłam co mam na sobie wpadłam w przerażenie, bo niech ludzie sobie pomyślą, że to z obecnej tvp i co? Jak ja będę wyglądała? Przecież nie mogę tłumaczyć każdemu napotkanemu człowiekowi, że to z czasów kiedy obecny prezes koszulę w zębach nosił i pieluchy tetrowej używał! Mąż mnie zakrywał dopóki nie dotarliśmy do domu, żeby napisu widać nie było. Odłożyłam więc kurtkę i już jej nie założę, bo wstyd po prostu.
Żeby poprawić nastrój i pozostawić dobre wrażenie pokażę jakich przystojniaków można spotkać w Szczawnicy zupełnie niespodziewanie 🙂
Od jutra wszędzie w maseczkach, uważajcie na siebie i nie traktujcie lekko bezpieczeństwa własnego i innych, bo Ziemia naprawdę nie jest płaska…
Trzymajcie się zdrowo!
Z ta kurtką to faktycznie … że tak powiem – niezłe jaja :-)))
Kotleciki zapewne miodzio – muszę sama wypróbować,
A przystojniaki jak to przystojniaki – są pełne uroku :-))
Stokrotko:-) Noo, jaja jak berety 😉
Kotleciki wg własnego smaku trzeba przyprawiać, mocno, żeby mdłe nie były.
Co do przystojniaków – masz rację, ten czarny to prawdopodobnie biegacz skórzasty, co wiem od https://chwastowisko.wordpress.com/2020/10/09/czaik21/
Uściski!
Aniu, do diety mam identyczne podejście jak Ty! Mięsa do ust nie włożę. Widziałam przepis tych ziemniaczanych kotlecików na Interii, ale jeszcze ich nie zrobiłam. Ostatnio jednak robiłam przepyszne: a/ marchewkowe ( ostatnio jesteśmy absolutnymi propagatorami dań z marchewki- jest bardzo zdrowa i przepyszna) b/ z zielonej soczewicy. I jedne i drugie- pychota! Nie zdążyłam sfotografować bo jęzory już chciały jeść, więc nie zamieściłam przepisu.
Co do kurtki, jeśli taka fajna, może pomyśl nad jakąś aplikacją, którą dałby się naszyć. Bo faktycznie… 🙂 🙂 🙂
Buziolki zostawiam i pięknego weekendu życzę :****
Polu:-) Poczytałam o marchewkowych i na pewno niedługo się przymierzę. Na razie zajęłam się udoskonalaniem selerowych. Dziś robiłam i nawet pstryknęłam fotkę, przy następnej okazji pokażę. Wyszły lepsze niż poprzednio 🙂
Z kurtką faktycznie muszę powalczyć. Jakoś 🙂
Uściski, Polinko, serdeczne 🙂
Anusia, nie mam pojęcia, co to za stworzenie, ale napisz do https://chwastowisko.wordpress.com/2020/10/09/czaik21/. – najlepiej w komentarzu pod wpisem, na pewno pomoże !
Latający pies, prawie jak w Neverending story ;)))
buziaki :)*
Magduś:-) Zapytałam zgodnie z Twoją sugestią i otrzymałam odpowiedź, za którą dziękuję 🙂 Czarny dżentelmen to prawdopodobnie biegacz skórzasty 😉
Co do psa to szczekające, biegające i nawet latające są TAM 🙂
Buziaki!
Piękne zwierzątka uwiecznilas ,cały czas szukasz nowych potraw, uparta jesteś.Z kurtką to trochę niewypał, może coś naszyć , szkoda jak nieprzemakalna.Fruwającego psa to nie widziałam .
Ula:-) Zwierzątka są cudne 🙂
Szukam potraw, bo lubię jeść smaczne rzeczy (jak to Byk) i dlatego muszę nowe smaki (dla mnie) tworzyć bez mięsa. Wciąż próbuję.
Na kurtkę rzeczywiście coś muszę naszyć, dobrze radzisz, bo szkoda byłoby zmarnować dobrą rzecz.
Cieszę się, że zobaczyłaś coś nowego – latającego psa 🙂
Buziaki!
Naszyj sobie coś w miejsce nadruku i po kłopocie.
Nawet nie powiem co myślę o nowych obostrzeniach:(
Dora:-) Coś muszę naszyć, masz rację.
Co do obostrzeń – to już sama nie wiem, Na pewno nie zaszkodzą, skoro zwiększa się ilość zakażonych w sposób lawinowy. U mojej wnuczki w szkole już jest wirus. Co będzie dalej – strach myśleć.
Uściski!
Dobra nieprzemakalna kurtka warta wszystkich pieniędzy!! Bywają teraz takie różności samoprzylepne… Może zaklejanie całego napisu byłoby problematyczne, ale jakby w TVP literę V zamienić w Ę? Dopiero by się ludzie zastanawiali, o co chodzi… ;)) Mówię Ci, szkoda kurtki, pokombinuj coś. :))
BBM:-) TĘP-ota umysłowa… takie skojarzenie pierwsze… hi hi 😉
Dobrze mówisz, pokombinować muszę, bo szkoda dobrej rzeczy.
Buziaki Matyldo 🙂
Ziemniaki i wędzony ser to smakowite połączenie, muszę spróbować 🙂
W takiej kurtce tez wstyd by mi było chodzić, a może naszyj jakąś aplikację?
Taki rogaty ten żuk, nie jelonek czasami?
Latające psy robią klimacik mieszkasz wśród pozytywnie zakręconych 🙂
Jotuś:-) Ja tam nie mieszkam tylko bywam. Szczerze mówiąc chętnie bym zamieszkała na zawsze, bo tak mi tam dobrze.
Czarny przystojniak to może być biegacz skórzasty.
Smaki próbuję wciąż nowe łączyć, uczę się 🙂
Uściski!
Ciekawe masz te pomysły na kotleciki bez mięsa, chętnie podpatruję (z fasoli już nawet przetestowałam) 🙂 Do telewizji też bym się nie przyznawała, ale na latające psy i tych przystojniaków z przyjemnością popatrzę! Miłego weekendu Aniu i bądźcie zdrowi
Myszko:-) Wiem, że fasolowe robiłaś, zdolna z Ciebie dziewczynka 🙂
Nie przyznaję się do tvp dlatego nie będę nosiła kurtki dopóki czegoś nie wymyślę na zakrycie niechlubnego obecnie napisu. A przystojniakó to na pewno jeszcze znajdę do pokazania 🙂 Zdrówka dla Was!
Szalejesz w kuchni 🙂
Ervi:-) Może to nie szaleństwo, ale próby i nauka czegoś nowego. Buziaki!
Dieta ważna, ja osobiście też dużo jem warzyw, fasoli, soczewicy……..maja dużo ważnych składników, są syte….. Nie zastąpią schabowego…. Czasami jednak się skuszę na tego schabowego.
Krysiu:-) Ja od wielu lat nie jadałam ssaków, tylko kurczak, indy, ryba wchodziły w rachubę. Teraz tylko ryba jeszcze, do czego innego nie wrócę. Tak postanowiłam, dlatego szukam nowych smaków.
Uściski!
Mam potrzebę pójścia w twoje ślady. Mięso przestało mi smakować i już. Brakuje mi jednak siły i czasu. Mam w domu mięsożercę fanatyka i cierpię na permanentny brak czasu. Może z czasem. Tobie życzę wytrwałości.
Zniewolona:-) Ja podjęłam takie zobowiązanie, z którego nie wycofam się za skarby świata. Mam w domu też mięsożerców, ale pracuję nad nimi 🙂 Metodą prób i błędów szukam nowych smaków i potraw. Dla siebie, bo dla nich robię kurczaki i indyki w dalszym ciągu. Może i dla Ciebie nadejdzie odpowiedni czas na zmianę żywienia.
Uściski !
Myślę o tej ładnej kurtce, może wytnij z innej kurtki albo jakiegoś materiału jakiś kwiatek albo coś i naszyj albo przyklej.Tak ją wyrzucić , przecież Ona nic nie winna 😉
Elizo:-) No własnie, kurtka nie zawiniła, skąd miała wiedzieć że za ileś lat ludziom się w głowach pozajączkuje? Z naszyciem to chyba najlepszy pomysł, dzięki 🙂
A ten gość to jelonek rogacz z rodziny chrząszczy! :-))))
Cukinię (1/2) wczoraj starłam z ziemniakiem, dodałam jajko i 3 łyżki orkiszowej pełnoziarnistej mąki! Smażyłam na oleju placuszki, wyszły fajnie chrupkie, zjadłam z dodatkiem gęstego jogurtu z jednym rozdrobnionym ząbkiem czosnku! Ten czosnek to musze wdrożyć w większej ilości, i koniecznie złote mleko. Na zarazę jak znalazł!
Fusilko:-) Ponoć biegacz skórzasty, ale ja się zupełnie nie znam. Zresztą jak zwał tak zwał, ale był niesamowity.
Czy złote mleko to z kurkumą? Masz rację co do czosnku. Trzeba jakoś sobie radzić i podnosić odporność, co więcej można? Aha, czy surowy ziemniak utarłaś z cukinią? Taki sos z czosnkiem i jogurtem albo serkiem homogenizowanym robiłam do surowych, pokrojonych w słupki ogórków, marchewki, kalarepki itp., takie były chrupadełka na posiedzenie babskie. Kiedyś…
Buziaki!
Starkowałam surowy ziemniak i surową cukinię! Po posoleniu trzeba po chwili zlać wodę, ale to przecież wiesz!
Tak, złote mleko jest z kurkumą. Już sobie zrobiłam pastę i za chwilę zejdę do kuchni, aby sobie zrobić ten boski napój. Kiedyś używałam go jako środek nasenny. A ponieważ kurkuma ma właściwości antywirusowe i bakteriobójcze oraz przeciwzapalne, pomoże mi moim kolankom, o odporności nie wspomnę. Wszak i tak nie ma szans aby sie przeciw grypie zaszczepić, co czyniłam od wielu lat!
Buziolam!
Fusilko kochana, masz rację z kurkumą, dobrze, że mi o niej przypomniałaś. Teraz tym bardziej wskazana. Na grypę się nie szczepiłam, ale na „zapalenie płuc” jak mi pulmonolożka kazała – tak. I rok temu nową szczepionką na zawsze, przedtem co 5 lat. Moje Szczęście chciało się zaszczepić, ale nie ma szans teraz, więc tym bardziej kurkuma się przyda. Profilaktycznie podaję 2 razy dziennie po 2 rutinoscorbiny w myśl zasady: strzeżonego pan Bóg strzeże 😉 Czosnek i złote mleko włączę koniecznie. Ogólnie ja czosnek lubię, a dzięki maseczce można go używać bez oporów, nie śmierdzi 😉
Buziaki!