Święta minęły bez śniegu, a dziś spadło kilka płatków. Dosłownie kilka, po czym przemieniły się w kropelki deszczu, który pada od wczesnego poranka. Dobrze, że pada, potrzebny jest bardzo. Jednak bardzo uprzejmie bym go (ten deszcz) prosiła, żeby zawieszał swoją działalność na czas potrzebny do wyjścia z psami na spacer konieczny (czyli do psiej toalety). Przed wigilią cały dzień lało bez przerwy. Wieczorem ubrałam Skitsa w nowe ubranko, Szilkę w jego stare, bo mniejsze, i tak wystrojone psiepsioły usiłowałam doprowadzić chociaż do ulicy. Na łąkę pójść się nie dało ponieważ – zajmując teren podmokły – zamieniła się w błotniste bajoro. Do ulicy dociągnęłam oboje, natomiast każdy następny metr okupiony był wysiłkiem z mojej strony polegającym na wejściu w rolę konia pociągowego. Skitka ciągnie się zwyczajowo i regularnie z tej racji, że on chodzi pomału, ślamazarnie, a nie daj Boże, żeby jakiś osobnik ludzkiego gatunku pojawił się za nim na ulicy. Trzeba przystanąć i poczekać, aż przejdzie ten jakiś typ (podejrzany przez Skitka) i dopiero wtedy Skituś raczy ruszyć dalej. W ogóle nie uznaje potrzeby spacerów, robi co trzeba i najchętniej wracałby na kanapę. Fotel mu ostatnio zastawiłam stwierdziwszy, że mnie też się coś należy od życia i teraz ja na nim siedzieć będę. Szilka natomiast uwielbia chodzić, biegać, jest zainteresowana otoczeniem, dźwiękami, ruchem, widząc lecący samolot (a nad nami co chwilę jeden za drugim przelatuje) szczególnie na nocnym niebie, potrafi stanąć i przyglądać mu się dopóki nie poleci dalej znikając z oczu. Rozmawia z nami jakby opowiadała o wszystkim co widzi i o czym myśli. Naprawdę! Tym razem – ubrana w
Skitusiowy płaszczyk – zaparła się wszystkimi czterema łapkami i koniec. Oznajmiła, że dalej nie idzie i już! Tak było wieczorem. Do rana widocznie jednak przemyślała sprawę, może stwierdziła, że w ubranku nie zmokła, brzuszek miała suchy, pozwoliła się więc ubrać bez sprzeciwu tym razem. Ja założyłam kalosze i powędrowaliśmy drugą furtką na wyżej położony fragment łąki. No, nareszcie wszystko odbyło się jak trzeba. A dziś rano sucho było, właściwie trudno „rano” mówić, bo kompletna ciemność panowała kiedy z psiepsiołami wyszłam. Ładny kawałek drogi udało się przejść zanim zaczął padać/sypać ten niby-śnieg, po którym ślad żaden nie pozostał. Dobrze tak się przejść po świątecznym obżarstwie, o którym będzie później.
Póki co – Skitek życzy miłego oczekiwania na Sylwestra 🙂
-
Ostatnie wpisy
Najnowsze komentarze
Archiwa
- listopad 2024
- październik 2024
- wrzesień 2024
- sierpień 2024
- lipiec 2024
- czerwiec 2024
- maj 2024
- kwiecień 2024
- marzec 2024
- luty 2024
- styczeń 2024
- grudzień 2023
- listopad 2023
- październik 2023
- wrzesień 2023
- sierpień 2023
- lipiec 2023
- czerwiec 2023
- maj 2023
- kwiecień 2023
- marzec 2023
- luty 2023
- styczeń 2023
- grudzień 2022
- listopad 2022
- październik 2022
- wrzesień 2022
- sierpień 2022
- lipiec 2022
- czerwiec 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- luty 2022
- styczeń 2022
- grudzień 2021
- listopad 2021
- październik 2021
- wrzesień 2021
- sierpień 2021
- lipiec 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- marzec 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- październik 2020
- wrzesień 2020
- sierpień 2020
- lipiec 2020
- czerwiec 2020
- maj 2020
- kwiecień 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- wrzesień 2019
- sierpień 2019
- lipiec 2019
- czerwiec 2019
- maj 2019
- kwiecień 2019
- marzec 2019
- luty 2019
- marzec 2017
- luty 2017
Kategorie
- Babie lato i kropla deszczu
- Bez kategorii
- Dla dzieci
- Koniec wakacji
- Kuchennie i smacznie
- miniatury i takie tam…
- Myślę sobie
- Niezwykłe wakacje Julki
- O Matyldzie co nie chciała Nikodema
- Opowiadania
- Opowieść Marianny
- Pasma życia
- Piaseczno
- Po co wróciłaś Agato?
- Powieści
- Przeszłość powraca
- Szczawnica
- Tajemnica Adasia
- Tenczynek
- W międzyczasie
- Widocznie tak miało być
- wierszydełka
- Wymyślanki
Meta
To masz trochę ubaw z tymi pieskami
Pokaż zdjęcia jakie mają te płaszczyki.U nas co chwile pada.Święta minęły z zakłóceniem.Pierwsze swieto były dzieciaki z rodzinami a ślubny miał swój bardzo silny atak.Dobrze ze syn pomógł i zaoferował jakby co to mam dzwonić to przyjedzie.Drugie swieto to był już spokój. Mrozenia nadmiaru jedzenia,chowanie pościeli a potem lenistwo.Został najstarszy wnuk na ferie.Jutro rodzinne kolędowanie u najmlodszej siostry.Mam nadzieje ze bez przeszkód. W niedziele goście. Spóźnione urodziny wnuka odprawiam.Ciepłe z Puchatym.Pa.
Uleńko:-) Jest chwilami ubaw, to prawda. Chwilami też ratują psiulki człowieka przed obłędem, jak się za dużo spraw nawarstwi. Popatrzysz na kochane mordki, przyjdą, przytulą się, położą łebki na kolanach, popatrzą w oczy i od razu lepiej na duszy się robi. Spróbuję pokazać te ubranka 🙂
Ty też się namęczysz. Dobrze, że syn pomógł opanować sytuację, bo samej wobec choroby – to ręce opadają, siły brakuje. Masz wsparcie rodziny na szczęście.
Wnuk na feriach, kolędowanie u siostry to takie chwile, które się wspomina i które dzieci będą wspominać jako dorośli już ludzie. Ja przez całe święta mam w oczach siebie jako małą dziewczynkę z dziadkami i rodzicami spędzającą święta…. Tęsknota, ale i radość, że tak było…
Zamrożone jedzenie to wielka wygoda w nagłej potrzebie, gdy nie ma czasu na przygotowanie posiłku. Udanej urodzinowej imprezy 🙂 Pozdrawiam serdecznie i Ciepłe z Puchatym dla rozmnożenia 🙂 🙂 🙂
Opowiadania o Piesach to ja mogę na okragło czytać! Naprawdę! Także ten, poproszę o więcej takich opowieści! :-)))
Wróciłam znad morza, gdzie o dziwo, pogoda nie dała się za bardzo we znaki, nawet co jakiś czas słoneczko nam się pokazywało. No i zadowolnione z Koleżusią jesteśmy bardzo!
Tylko śledztwo muszę przeprowadzić, kto mi się do MBD dostał i niespodziewajki zostawił. A komina nie ma!!!
Pożwiąteczne pozdrawianki! :-)))
Fusilko:-) Pieski się cieszą, że lubisz o nich czytać 🙂 Pozdrawiają Cię machając łapkami 🙂
Udało Wam się z Koleżusią spędzić fajny czas nad morzem i super! Brawo Wy! Za odwagę decyzji drugie brawa 🙂 Jak się słonko pokazało to znaczy, że ma takie samo zdanie jak ja 🙂
Ciekawe jak się Gwiazdka dostała do MBD, pewnie ma zdolności przenikania przez ściany albo szyby. Mikołaj by się przeciskał siłą przez komin, bo to facet, a Gwiazdka znalazła subtelniejszy sposób 🙂 Buziaki 🙂
Nie dziwię się psiapsiołkom, że po mokrym spacerować nie chcą. Też nie lubię jak w nogi mokro i na nos kapie 🙂 Skitek wygląda tutaj jak poważny pan profesor 🙂 Uściski dla Was i dla zwierzaków, włączamy odliczanie do Sylwestra..
Myszko:-) Szilka ma grube futro, deszcz po nim spływa, brzuszek się tylko chlapie błotem, kałuże stara się omijać, uważa jak chodzi. Skituś nie patrzy jak i gdzie idzie, jak czołg toczy się przed siebie, błoto, kałuże – wszystko mu jedno 🙂
Wcale jak profesor się nie zachowuje, choć na zdjęciu może i wygląda 🙂
Do Sylwestra coraz bliżej, a jak sukienka, czeka w gotowości?
Buziaki dla całej trójki 🙂
Czeka, czeka i sprawdzona, że jeszcze się dopina U Was Sylwestr w domu? Jak psiaki znoszą fajerwerkowe wystrzały?
Myszko, Średnia się zapowiedziała na Sylwestra, cieszę się więc ogromnie. Pizzę muszę tylko upiec, bo sobie zażyczyła 🙂 Psiaki fatalnie znoszą fajerwerki, boję się o Skitula, żeby nie dostał ataku padaczki. Dobrze, że jego pańcia przyjedzie, będzie go utulać i może jakoś przetrwamy.
Dobrze mieć takie przyjazne zwierzęce towarzystwo. U nas jest dwa pieski, kocica i kot na przychodne. Pojawia się nagle, wyczyści wszystkie miski z jedzenia, wyśpi się na miękkim fotelu lub na łóżku, po czym wychodzi na dwór i znika na całą noc, lub na kawał dnia. A za oknem od rana do nocy dzioby wydzierają ptaki, które zlatują się do karmnika, który każdego dnia mój Mąż napełnia ziarnem słonecznika. Moc uścisków. Marysia.
Marysiu:-) Zwierzaki są cudowne, nie trzeba telewizora, kiedy się patrzy na ich zabawy. Potrafią okazać swoją miłość bez słów i kochać bezinteresownie jak nikt na świecie. Franuś był dziś przez chwilę, obszedł mieszkanie, chwilę pogrzał się na ciepłej podłodze i poszedł dalej. Czasem jak Wasz „przychodny” kocur – przesypia u nas kilka godzin, gdy jego domownicy są w pracy. Czasem nawet gdy są w domu przychodzi odpocząć i ogrzać się. To jest kot-włóczykij 🙂
Dla ptaków rok temu próbowałam zrobić karmnik z butelki plastikowej, ale nie przypadł ptakom do gustu. Wzór wzięłam z netu, muszę inny znaleźć, bo zimno się robi i trzeba pomóc naszym skrzydlatym przyjaciołom 🙂
Uściski poświąteczne i przednoworoczne, Marysiu kochana 🙂
Dzisiaj troszkę śniegu sypnęło 😀
Ervi:-) To masz szczęście przypomnieć sobie jak śnieg wygląda 🙂 Może Sylwester będzie biały? Kochana, mnóstwo dobrych życzeń do Ciebie frunie, by dotrzeć przed Nowym Rokiem 🙂 Buziaki 🙂
U nas i dzisiaj biało 🙂
dziękuję.. Tobie również <3 Tego co najlepsze 😉
Więc masz za oknem bajkowy krajobraz 🙂
I dziękuję, Ciepłe z Puchatym frunie do Ciebie 🙂
Na Sylwestra nie czekam, ale Tobie życzę dobrego zdrowia i Dobrego Roku!
Jotko:-) W tym roku czekam z radością, ponieważ Średnia wnuczka zapowiedziała się na Sylwestra. Mam upiec pizzę, bo „co to za Sylwester bez pizzy”! Cóż, proponowałam barszczyk, spaghetti (sos mogę zrobić wcześniej) – lecz na takie dictum nie ma argumentu. Jeszcze mam upiec rożki z ciasta francuskiego z jabłuszkiem, szampana dla dzieci ona już ma przygotowanego – szykuje się więc zabawa, że hej 🙂
Dziękuję za życzenia i odwzajemniam, wszystkiego co najlepsze życzę na cały nadchodzący rok 🙂
Mój syn z synowa dziś wracają do siebie, ale też poprosili o pizzę, którą tata robi najlepszą i jak tu odmówić?
Ten tata specjalistą musi być 🙂 Ja dopiero próbuję z miernym skutkiem w kwestii wyglądu, ze smakiem podobno jest dobrze 🙂
Kiedy po świętach zrobiło się znacznie chłodniej i nawet śnieg się utrzymuje, mój kocur zdecydował się zrobić co trzeba do kuwety, a już długo z niej nie korzystał, wolał na dworze. Zwierzęta są jednak wygodnickie 🙂
Bożenko:-) Są mądre 🙂 Po co ma marznąć kotuś na dworze, skoro kuweta w domu czeka? Ociepli się, słoneczko wyjdzie i na pewno znów ruszy na podbój okolicy, zupełnie jak nasz sąsiad Franek 🙂
Ja tam się Twoim pieskom nie dziwię, ze nie chcę w zimno-deszczową pogodę spacerować.
Pierwszej młodości przecież nie są, więc w taką brzydką pogodę dużo ciekawsze jest swoje posłanie w ciepłym domu, niż różne atrakcje na spacerze w deszczu.
Wiem to po sobie, bo mnie teraz po odezwaniu się mojej rwy kulszowej, dwa razy dziennie na spacer „wyprowadza” mnie Ślubny.
A ja zachowuję się prawie tak, jak Skituś, wyjdę za próg i już chciałabym wracać;))).
Wilmo:-) Przyznam Ci się, że ja też im się nie dziwię, nienawidzę wychodzić z domu kiedy jest ciemno, wieczorem. Ale – cóż – domowej psiej toalety nie ma i trzeba wyjść z konieczności. Skitek potrafi w ogródku swoje sprawy załatwić, trudno, sprzątnę i po kłopocie. Na zewnątrz też sprzątam, żeby nie było to tamto… 😉 Natomiast Szilka traktuje ogródek jak dom i za skarby świata nie nabrudzi. Jemu jest wszystko jedno, w nocy w domu też mu się zdarzy… i jak tu nie mówić o różnicy płci… Widać, że Szila to kobieta przecież 🙂
Z powodu rwy to ja Ci baaardzo współczuję, moja też się odzywa, może pora roku sprzyja tej małpie? Stawom również się pogoda nie podoba i chwilami wspomagam je kijkiem. Dziękuję temu, kto wymyślił nordic walking 🙂
O domowych zwierzakach można pisać bez końca, to przecież najbliższa rodzina. Szczęśliwego Nowego Roku życzę.
Elizo:-) Masz rację, domowe zwierzaki to rodzina najbliższa 🙂
Dziękuję za życzenia, dla Ciebie też duuużo szczęścia na Nowy Rok 🙂
Powiem Ci, że w święta prawie z domu nosa nie wychylałam. Książka i leniuchowanie!
Widzę, że już są wpisy noworoczne, więc i ja: ZDROWIA< ZDROWIA< ZDROWIA!! Dużo, mnóstwo- dla Ciebie i wszystkich Twoich najbliższych. I fajnych spacerów z psiakami, i czego tylko chcesz! Najlepszego!! :))
Matyldo:-) Kochana, bardzo dziękuję i Tobie oraz Twoim Bliskim wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku życzę 🙂 Buziaki 🙂