Ciepła woda w kranie

Mąż wypatrzył w Leroy bojler nadający się dla nas mimo mniejszej pojemności od tego, który się popsuł.  Staramy się oszczędzać wodę (jedynie babcia D. się wyłamuje lecz na to nie ma rady), do pralki i zmywarki idzie zimna, więc nie potrzeba grzać dużej ilości. Pojechał jeszcze do Obi sprawdzić czy może jest większy wybór i coś mu wpadnie w oko, ale wyboru nie było żadnego, więc nic mu nie wpadło. Wrócił do Leroy i kupił. W sklepie są ulotki pt. „Wybrane usługi Wykonawców współpracujących z Leroy Merlin”. Mąż zadzwonił na podany numer do rzeczonych wykonawców świadczących konkretną usługę wymienioną w ulotce. Dowiedział się, że oni tego nie robią czyli nie wieszają bojlerów!!! To po kiego grzyba ta ulotka? Pan w telefonie powiedział, że oddzwoni jak kogoś znajdzie. Ewentualnie. W związku z tym moje szczęście wróciło do domu w humorze dalekim od dobrego i zaległo przy komputerze w poszukiwaniu fachowców. Zrobiło krótką przerwę tylko na posiłek i siedzi dalej wydzwaniając i szukając najlepszej opcji.

Ja w tym czasie upiekłam ciasto z rabarbarem, zapakowałam ogórki z dodatkami w duży słój na małosolne, usmażyłam na obiad placuszki z serka (z wiaderka)  z rodzynkami i wystarczy. Wyszłam z psami. Dopiero po wyjściu zobaczyłam czarne chmury nadchodzące ze wszystkich stron. Nie zdecydowałam się więc na dalszy spacer, groziłoby to przemoczeniem do przysłowiowej suchej nitki. Pokręciliśmy się w pobliżu osiedla i żałowałam, że nie wzięłam aparatu. Dojrzałe zboże na tle ściany zieleni a ta z kolei na tle ciemnych chmur – wyglądały obłędnie. A jaki cudowny zapach unosił się w powietrzu! Zwykle taką wspaniałą, niepowtarzalną woń czuje się tuż przed deszczem. Pachną wszelkie łąkowe kwiaty oraz niekwitnące zielone rośliny łącząc się w powietrzu w jeden bukiet zapachowy. Cudo!

Zaczęło kropić, przebiegłam kawałek drogi  trzymając się smyczy 🙂 Biegać nie lubię (i już nie mogę, ale się nie przyznaję 😉 ), więc dalej szliśmy szybkim krokiem wśród kropli deszczu, który łaskawie zaczekał aż dotrzemy do domu i dopiero wtedy pokazał co potrafi 🙂 Niezbyt długo się swoimi umiejętnościami popisywał i wyjrzało słońce. Tak to się dzisiaj plecie słońce z deszczem. Mąż tymczasem znalazł fachowców, formalną firmę, nie jakieś złote rączki oszukujące ludzi – tak przynajmniej wywnioskowaliśmy ze strony internetowej oraz  rozmowy – i umówił się na piątek. Tak więc oby do piątku  i będę miała ciepłą wodę w kranie 🙂

To wprawdzie stara fotka, lecz kulinarny temat, czyli pasuje 🙂 Takie śniadanko zrobiłam kiedyś Średniej w Szczawnicy, co zostało uwiecznione przez nią samą 🙂

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Kuchennie i smacznie, Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

14 odpowiedzi na Ciepła woda w kranie

  1. jotka pisze:

    Tutaj czyli w Zawoi rozpadało się na dobre, ale ja mam migrenę, więc nie żal, ze z wędrówki nici. nadrabiam czytanie blogów.
    kiedyś chcieliśmy skorzystać z przewiezienia mebli ze sklepu do domu – firma niby zaprzyjaźniona ze sklepem, a wyszło drożej i bez wniesienia – żart jakiś chyba…
    śniadanko – dzieło sztuki!

    • anka pisze:

      Jotko:-) Deszcz na wczasach to prawdziwa kara nie za swoje grzechy. Migrena pewnie też jest skutkiem pogodowych zawirowań. Oby szybko minęła razem z deszczem, żebyś mogła się się rozkoszować urokami wakacji 🙂
      Z firmami różnie bywa, niekoniecznie człek poczciwy dobrze na kontaktach z niektórymi wychodzi. Podobną mieliśmy kiedyś sytuację, kupowaliśmy glazurę jeszcze do starego mieszkania i przywieźli, owszem, ale bez wniesienia! Zostawili pod blokiem takie ciężkie, potwornie ciężkie paczki i musieliśmy sami z Mężem taszczyć je do domu. Szczęście, że tam winda była i akurat działała.
      „To były piękne dni” – te dni, kiedy wnusia była na etapie wyjazdów z nami, robienia śniadanek, wymyślania piosenek i wierszyków, czytania bajek na dobranoc … 🙂 Dlaczego dzieci muszą tak szybko wyrastać z najfajniejszego okresu? Buuu…

  2. Mysza w sieci pisze:

    Bo stwór śniadaniowy godny uwiecznienia! 🙂 Ileż razy pluję sobie w brodę, że nie zabrałam aparatu.. zostaje potem tylko telefon – choć nie do końca spełnia oczekiwania, ale czasem dobre i to. Powodzenia z tym bojlerem, żebyś już na weekend mogła się ciepłą wodą rozkoszować 🙂

    • anka pisze:

      Myszko:-) Młoda różne rzeczy sama wymyślała, w Szczawnicy kupowałam kolorowe gazety i broszurki kulinarne, i obie szukałyśmy inspiracji. Potem różne smakołyki powstawały np. ciasto na krakersach, sernik na herbatnikach, takie serniko-galaretko-coś 😉 różnokolorowe i inne cuda. Oj, tęsknię za tym czasem, niby to niedawno było a Młoda już do liceum zdawała.Wciąż czekamy na wyniki rekrutacji, mają być pod koniec lipca.
      Fotki pozwalają zachować wspomnienia, które bez nich uleciałyby z wiatrem.
      Bojler już jest w domu, jutro mają przyjść fachowcy i mam nadzieję, że będzie dobrze i spełnią się Twoje życzenia 🙂

  3. BBM pisze:

    Jedzonko wygląda apetycznie i artystycznie! Masz talent! 🙂

    • anka pisze:

      BBM:-) Jedzonko najprostsze na świecie, co zresztą widać, pomysły zawsze miała wnusia, ona jest utalentowana 🙂 Ciekawi mnie bardzo jak w średniej szkole się jej talenty rozwiną, w którą stronę pójdą, co ją najbardziej zainteresuję do tego stopnia, by wiedzę chciała pogłębiać. Wszystko rozumiem, ale ja bym chciała wrócić do czasu robienia takich jedzonek, a to se ne vrati 🙁

  4. Ervi pisze:

    Śniadanko niczym z restauracji…. a ciepła woda w kranie potrzebna 😉

  5. anka pisze:

    Ervi:-) Przygotowywanie z dziećmi żarełka to wielka frajda z uwagi na ich wyobraźnię.
    A bez ciepłej wody …brr… to ja nie lubię, panie dziejku, szczególnie kiedy zimno wszędzie
    🙁

  6. Urszula97 pisze:

    Ciepła woda ,jaka ważna no nie? człowiek już sobie tego nie wyobraża bez tej wygody.Macie już ten bojler zamontowany?
    Masz dobrą pamięć, tak Anno, to kwestia najpóźniej 2 tygodni a może szybciej?
    Oluś taki pogubiony,niespokojny, domaga się karmienia piersią ,dzieciaczek coś czuje ale jego główka jeszcze nie rozumie.Stoi drugie łóżeczko, meble w pokoju poprzestawiane, no łatwo na początku nie będzie.

    • anka pisze:

      Ula:-) Montują panowie, to wcale nie takie proste, wiercą i się męczą. Mają ze sobą wszystkie brakujące elementy, czyli takie, które – jak normalny człowiek myśli – powinny być w zestawie a ich nie ma. Niby skąd nie-fachowiec miałby wiedzieć, że jakieś pierdułki należy dokupić, i jakie skoro nawet nie umiałby ich nazwać?
      Na pewno łatwo nie będzie na początku, jeszcze Oluś za malutki, żeby zrozumieć. Między moimi chłopakami są 3 lata różnicy, Duży razem ze mną się cieszył, że dzidziuś będzie. Tutaj będzie trudno Olusiowi tłumaczyć, ale trzeba, że dzidzia będzie, że się będą bawić, i itd. w tym stylu, żeby odczuł, że się wszyscy cieszą to i on będzie się cieszył, bo dzieci naśladują dorosłych.
      Trzymam kciuki za pomyślność 🙂

  7. fuscila pisze:

    Masz szczęście, że jeszcze masz Drugą Połowę, która Ci techniczne sprawy jakoś tam załatwia! No, zawiszczam! A jeszcze trochę, a naumiem się modlić w intencji, aby w MBD wszystko grało jak najdłużej! Bom leworeczna na cztery kończyny jak nic! ;-(((((
    Głodna się zrobiłam! O! 😉

    • anka pisze:

      Fusilko:-) Prawdę mówisz, doceniam to Szczęście i odmawiam w duchu różne takie „modlitwy” w tego Szczęścia intencji…
      Jeśli się zrobiłaś głodna to koniecznie musisz coś przegryźć, innego sposobu na zaradzenie nie widzę 🙂 A wniosek z twego głodu wypływa taki, że się Młodej zdjątko udało 🙂

  8. Stokrotka pisze:

    Dzisiaj piątek … to tę ciepłą wodę już powinnaś mieć :-))

    • anka pisze:

      Stokrotko:-) Właśnie trwają działania w celu przywrócenia komfortu życia, w związku z tym w chwili obecnej wody nie ma żadnej 🙂
      Firma jest w porządku, mają ze sobą wszelkie zawory, śrubki i nie wiem co jeszcze, w każdym razie to co potrzebne. Najgorsza sprawa, kiedy podczas montażu okazuje się, że brakuje różnych drobiazgów. Na szczęście panowie są przygotowani 🙂

Skomentuj jotka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *