Znalazłam słowa, które sobie wypisałam w czasie ostatniego przeglądania „Pana Tadeusza”. Zupełnie przypadkiem, tak mi jakoś wpadły w oko, jasnowidzem nie jestem, choć – czasem szkoda, a czasem lepiej nie wiedzieć co przyszłość niesie. Okazują się niezwykle trafne w dzisiejszej sytuacji.
„Ale co dzień postrzegam , jak młódź cierpi na tem,
że nie ma szkół uczących żyć z ludźmi i światem”.
Adam Mickiewicz, „Pan Tadeusz”, księga I, wers 345-346
A przecież powinno się uczyć jak „młodzi” ma być dobrze i jak z „młodzią” ma być dobrze innym członkom społeczeństwa. Czyż nie?
Z pewną dozą nieśmiałości pozwolę sobie zauważyć, że nauczyć młodzież „żyć z ludźmi i światem” to raczej należy do Rodziców a nie do szkoły.
Myślę, ze „żyć z ludźmi i światem” najlepiej uczy się poprzez świecenie przykładem a nie poprzez wykład i podręczniki.
Wilmo:-) Myślę, że obie strony mają dużo do powiedzenia. Wyobraźmy sobie, że mamy super wychowane przez rodziców dziecko, które trafia w szkole na inne, powiedzmy: źle wychowane, które zaczyna działać na to pierwsze wspólnie ze swymi koleżkami tak destrukcyjnie jak to młodzież potrafi w wielu przypadkach. Jeśli szkoła się nie wtrąci, nie zareaguje – może dojść do tragedii, co się, niestety, zdarza. Może głupio myślę, ale gdyby współpraca szkoła-dom układała się prawidłowo, można byłoby interweniować na czas i uratować niejedno młode życie.
Zgadzam się, że najlepiej uczyć przykładem i w domu i w szkole.
Dokładnie ujęte, chociaż świat się zmienił.
Uleńko:-) Bo ludzie wciąż są tacy sami, mają te same wady i zalety chociaż inaczej się ubierają i zamiast łuczywem posługują się elektrycznością.
Podobno każdy z nas ma geny neandertalczyka, więc i zachowujemy się zgodnie z nimi, chwilami 🙂
Mój dziadek ciągle mi powtarzał: „ucz się dziecino ucz, bo nauka to potęgi klucz”.
Dlatego Anglicyx oddaja najchetniej dzieci do szkól z internatem…
Lucy:-) Anglicy mają inną mentalność, inne tradycje zakodowane od dawna. Nie chciałabym się rozstawać z moim dzieckiem po to, by wychowywali je obcy ludzie. Już rozstanie z konieczności na czas pracy przeżywałam, kiedy były małe oczywiście. Teraz najbardziej żałuję, że miałam dla nich zbyt mało czasu.