Sypał śnieg od wczorajszego wieczora i sypie nieprzerwanie do tej pory. Raniutko wyszłam z Szilką, było jeszcze ciemno na niebie ale za to biało na ziemi. Wszędzie biało, dziewiczo jak na bezludnej pustyni, żadnego śladu człeka jakiegoś czy zwierza. Migotały tylko iskierki w świetle latarni.
Chciałabym mieć w duszy taką czystość nieskazitelną, ale cóż, nie da się…Choćby człowiek się starał ze wszystkich sił to się nie da. No, chyba, że jest się świętym jakimś… Ale przecież święty po ziemi nie chodzi i z innej perspektywy na nasz świat spogląda. Może wie dlaczego ludziska postępują tak a nie inaczej i plotą to, co plotą. Może jest w tym jakiś wyższy cel. Może. Niech tak zostanie. Niech taka myśl krążąca w głowie
uchroni przed szaleństwem, które człowieka ogarnia, gdy słucha różnych takich… wypowiedzi z ust nawet utytułowanych… A ja wciąż myślę, że warto być przyzwoitym w codziennym życiu, a wobec majestatu śmierci tym bardziej. Właśnie tym bardziej, że z tą panią przyjdzie się spotkać każdemu bez wyjątku. Choć – mam wrażenie – niektórzy myślą, że są nieśmiertelni. Cóż, za ich myślenie odpowiadają tylko oni sami.
Tak więc wyszłam rano z Szilunią, ponieważ Skituś wyskoczył jedynie do ogródka na krótką chwilę i wrócił na kanapę mrucząc niechętnie na każde wspomnienie o spacerze. Został na kanapie a my podziwiałyśmy czysty, piękny świat okryty śniegową kołderką.
25.01.2019
Przydałoby się utrzymać też czyste i dobre myśli na dłużej..
Twoje drugie zdanie wyraża i moje pragnienie…
U nas jeszcze biało, psiaki szaleją na śniegu:)