Wczoraj też byłam u Calineczk, malutka ma zapalenie gardła i migdałków. Dobrze, że wreszcie jest diagnoza i można wdrożyć prawidłowe leczenie. Poprzednia wizyta u pediatry nic nie dała. Może wtedy infekcja jeszcze się nie uwidoczniła, tym razem pan doktor (inny) od razu powiedział co i jak.
Ten sam lekarz opiekował się Średnią kiedy była mała, bardzo byłoby dobrze, gdyby się jeszcze nie wybierał na emeryturę i prowadził Calineczkę jak najdłużej:)
Tak w ogóle to wszyscy podłapali jakieś paskudztwo, przyjaciółka M. też próbuje dojść do siebie. Miałyśmy iść razem głosować i poplotkować przy okazji, lecz odłożyć trzeba przyjemności na potem. W sensie plotkowania, nie głosowania oczywiście. W tej drugiej sprawie przepływa przeze mnie raz nadzieja a drugi raz zwątpienie, na przemian. Po raz kolejny przychodzi wybierać mniejsze zło a nie popierać poglądy najbliższe sercu. Ale
wszystko jest lepsze od wizji katastrofy, do której podpływamy jak Titanic do góry lodowej. Niby klimat cieplejszy, lody topnieją, wieczna zmarzlina zmniejsza swój obszar… może jakimś cudem unikniemy zderzenia?
Zrobiłam dzisiaj zakupy, jutro będzie pełno ludzi, bo jest „zamknięta” niedziela, więc ludzie kupują na zapas z obawy, że czegoś w domu zabraknie. Kiedy szłam do sklepu, przed południem to było, słońce jeszcze świeciło. Po obiedzie wyszłam z psami i śladu po słońcu ani trochę, mgła zaczęła się unosić tworząc prawdziwie jesienny, melancholijny nastrój. Też pięknie, aby bez wiatrów i pluchy się obyło przez czas jakiś, żeby można było się przestawić na tę nieprzyjemną aurę, która i tak przyjdzie bez względu na nasze zdanie na ten temat. Poszłam z psami do lasku i… o matko, jak cudnie! Choć słońca nie było, to kolory, wszystkie możliwe barwy jesieni zdawały się stawać jeszcze bardziej wyraziste poprzez lekką mgiełkę.
Zauważyłam przy okazji mnóstwo młodych dębów o wyjątkowo dużych i niesamowicie barwnych liściach, jakaś chyba dekoracyjna odmiana. Podejrzewam, że została sprowadzona (ta odmiana) do posiadłości z odrestaurowanym dworkiem leżącej za ogrodzeniem (szczelnym bardzo), zajmującej duży teren. Stamtąd pewnie wiewióreczki wyniosły żołędzie do lasku i stąd się wzięły owe drzewka. Pięknie jest w lesie, bez względu na to, co sobie ludzie myślą i jakie mają przekonania. I całe szczęście:)))
19.10.2018
Ale i tak Cię ściskam serdecznie:)))
Ania z Polskie-Ogloszenia.PL
A drzewa przeciwnej urody teraz. Zwłaszcza miłorzęby – złociste całe!
Pozdrawianki!
Cóż, idziemy głosowac,ja mam juz pomieszanie z poplataniem,tak się ugrupowania scaliły że juz nie wiem nic.
Pewnie po wzięciu kart do głosowania do ręki rozjaśniło Ci się i już wszystko wiedziałaś:)))
Kasztanowce tu też zaatakowane szrotówką, ale widać im to nie przeszkadza w produkcji tak dużej ilości kasztanów!