„Gotując dla Picassa” C.A.Belmond

Już nie jest ciepło:((( Zimno, wieje, leje i ogólnie brrr… Najgorsze jest to, że psiaki wracają mokre i trzeba je całe wycierać, a do sucha się przecież nie da. Kurtkę ciepłą wyciągnęłam i jest mi smutno, bo już tęsknię za latem. Poza tym boli mnie głowa od wczoraj – tata powiedziałby, że jak głupia to niech boli;)
Właśnie w tv mówili, że w samej W-wie od rana około 20 stłuczek już było do tej pory, korki gigantyczne w całym mieście – czyli taki wynik nagłej zmiany pogody. Dowód na to, że jesteśmy częścią natury, odbieramy wszelkie zmiany zachodzące w przyrodzie bez względu na to, czy się uważamy za panów świata czy nie.
Wczoraj udało się nam między jednym deszczem a drugim wyjść na dwa całkiem długie spacery, przy okazji sprawdzić postępy robót przy remoncie dróg, kilku jednocześnie przeprowadzanych. Okazało się, że jedno rondo jest już skończone i samochody jeżdżą, sporo drogi więc się zaoszczędzi nie jadąc już objazdem. No i bezpieczniej będzie. Teraz czekam na zainstalowanie świateł na skrzyżowaniu drugiej remontowanej trasy. Słupy już stoją, latarnie są podłączone, wieczorem można bezpiecznie iść i iść przed siebie. Bezpiecznie pod warunkiem, że się nie spotka jakichś typów niezbyt przyjaźnie nastawionych do bliźnich, albo nieświadomych niczego, bo pod wpływem działania różnych paskudztw. Nowy chodnik prowadzi wzdłuż cmentarza, zupełnie mi to nie przeszkadza, bo w żaden sposób nie zakłócam spokoju tam spoczywających. Boję się żywych… ale nie będę dziś o polityce mówić i kąpać się w złej energii.
Natomiast polecam w wolnej chwili przeczytać „Gotując dla Picassa” C.A. Belmond. Wczoraj sięgnęłam po książkę ponieważ nie dało się wyjść do ogródka ze względu na pogodę, a ze względu na „urwany” palec i tak nic bym nie mogła robić, bo nie potrafię lewą ręką. Wspaniale odpoczęłam, przeniosłam się na słoneczne Lazurowe Wybrzeże, do Prowansji pachnącej dobrym jedzeniem i ziołami, spotkałam Picassa, Cocteau, Matiss też się pojawił. Z trzema kobietami przeżywałam ich losy, z Ondine, Julie – jej córką i córką Picassa, o czym się nigdy nie dowiedziała, oraz wnuczką Ondine, Celine. Ta ostatnia rozwiązuje zagadkę i odkrywa tajemnicę swego pochodzenia, znajduje obraz swego słynnego dziadka ukryty przez babkę, znajduje też miłość swego życia. I tak się wszystko dobrze kończy w przepięknej scenerii starej prowansalskiej zagrody przerabianej na hotel. Zagrody należącej kiedyś do Ondine. Historia zatoczyła koło. Jak ja lubię takie bajki:)))
Niech Wam ten tydzień upłynie równie pięknie jak w bajce:)))

24.09.2018

  • urszula97 To ładnie spedziłaś niedzielę,w sumie ja też,dziergałam sobie.Wieczorem burza,potęzny deszcz i wiatrzysko .Powaliło w miasteczku kilka drzew,3 samochody uszkodzone i z jednego koscioła część dachówek pozrywało.Okna mieliśmy wszystkie zamkniętę przez całą noc,teraz jedynie w kuchni odchylone bo się nie da.Wyje i trzaska,to chyba był ten Fabienn czy jak mu tam,nawet pierwszy raz dostałam ostrzeżenie na komórke że u nas może to byc.Pozdrawiam.
  • annazadroza Urszulko:-) Boję się takich wiatrów, nie wiadomo co się może zdarzyć. Dobrze, że spadające drzewa nikogo nie przywaliły, bo i tak się dzieje. To chyba kwestia szczęścia, takie uniknięcie wypadku. Wczoraj tak mnie zmoczył deszcz, że musiałam się całkiem przebierać, a buty i kurtka do dziś nie wyschły.
    Dzierganie było kiedyś dla mnie wielka przyjemnością, dlatego wiem, jak dobrze można spędzić czas w spokoju z robótką w ręce. Pozdrawiam:)))
  • kotimyszkot I ja lubię takie bajki, może uda się złapać tę książkę na czytnik 🙂 Mam nadzieję, że zdążą dokończyć remonty ulic zanim śnieg spadnie. W naszej okolicy też kilka dróg rozwalonych i nie da się ani przejść, a przejazd tylko dookoła. Utrudnia to poruszanie się, ale trzeba przetrwać bo w końcu potem będzie lepiej. Dobrego tygodnia i dla Ciebie 🙂
  • babciabezmohera Dobra książka to lekarstwo dla duszy.
  • emma_b moja bestia przy próbie wytarcia jej narzuconym podstępnie ręcznikiem natychmiast próbuje mnie zagryźć.
    zimno, ale za to fajnie jest napalić w piecyku udającym kominek:)
  • annazadroza Myszokocie:-) Remonty dróg najbardziej dają się we znaki kiedy popsuje się pogoda, wtedy można w błocie utonąć. Przez objazdy traci się mnóstwo czasu. U nas już kończą, mam nadzieję, że uda się w terminie. Ale przedtem – w ogóle nie dało się przejść jak śnieg padał, trzeba było iść szosą, co naprawdę groziło śmiercią lub kalectwem.
    Serdeczności mnóstwo:)))
  • Gość: [annazadroza] *.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl BBM:-) Zgadzam się z Tobą w 100%, dobrą książkę przedkładam nad wszystko:)))
  • Gość: [annazadroza] *.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl Emmo:-) Wyjątkowo groźna to „bestia”, musisz być ostrożna w obecności takiego „potwora” 😉 Moje same podchodzą, żeby je wycierać, teraz zrobiło się zimno, więc trzeba, żeby się nie przeziębiły. Jeszcze nie palimy, więc nie schną szybko. Wczoraj tak zmokłam, że do dziś spodnie i buty nie wyschły.
© Anna Blog

 

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Kuchennie i smacznie, Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *