Co dzień to niespodzianka. Rano słońce przypominało wyglądem czerwonego grapefruta, otaczała je różowa poświata, więc i mgła unosząca się nad łąką miała różowy odcień. Przeszłam się z psiakami nowym chodnikiem, jeszcze nie jest ułożony w całości ale bezpiecznie można sobie iść spory kawałek.
Wracaliśmy przez naszą łąkę i tu się zdarzyła niemiła dla mnie niespodzianka. Nie wiem jak to zrobiłam, ale chwyciłam smycz w tym samym momencie, w którym Skituś rzucił się do przodu gonić Szilkę, gruby karabińczyk zahaczył mi o palec, a ten pod wpływem siły Skitusiowej … się uszkodził. Nawet dość porządnie. Chusteczką ścisnęłam, żeby wszystko pozostało na swoim miejscu, w domu porządnie zalałam kroplami propolisowymi na spirytusie, zawinęłam, zakleiłam i tyle. Krew nie płynie, co miało wypłynąć to wypłynęło, problem tylko, że to prawa ręka, więc jest mi trochę niewygodnie. Jak dobrze, że sprężyłam się z porządkowaniem ogródka, teraz miałabym problem.
Jaki stąd wypływa wniosek? Trzeba słuchać swego wewnętrznego głosu, który często nam najlepiej podpowiada, co powinniśmy robić a czego nie.
Podobno szykuje się załamanie pogody, wolałabym ciepło i słoneczko jak najdłużej. Pewnie nie tylko ja:)))
20.09.2018
A palec do wesela się zagoi. Co oznacza, że szykuj się na jakieś weselisko 😉
O weselu myślę, szukam i nie zanosi się w pobliżu na żadne, ale kto to może wiedzieć na pewno?
Naprawdę za kilka dni wróci ciepełko? Akurat taka informacja mi umknęła, dziękuję Ci za nią baaardzo, od razu lepiej:)))