Zniszczenia

Wichura zniszczyła nasz mały przyosiedlowy  lasek. Coś okropnego, żeby takie duże, stare drzewa łamać, wyrywać z korzeniami, ukręcać! Już wiem dlaczego nie lubię wyjącego wiatru  😢😢😢

Z drugiej strony – Matka Natura pokazała człowiekowi co o nim myśli nic sobie z niego nie robiąc. Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie…  Człowiek niszczy i dewastuje planetę.  Część dwunożnych istot się przebudziła, zrozumiała i chce ratować nas, naszą przyszłość, Ziemię Gaję  dla następnych pokoleń. Duża część, niestety, nie jest w stanie tego pojąć i niszczy dalej.  Samych siebie też niszczy chociażby rozsiewając zarazę po pierwsze, a po drugie – nie chcąc się szczepić i zabierając miejsca w szpitalach innym chorym, skazując ich tym samym na śmierć.

Ponury obraz powalonych drzew – mimo pięknej słonecznej pogody – przywołuje gorzkie myśli.  Ale nie dajmy się czarnowidztwu, wystarczy już czarne-go koloru w różnych miejscach. Pamiętacie piosenkę Gawędy  „Czarne wrony czarno kraczą…”? A więc na przekór  „…w kolory grajmy dziś”    💗💚💜💛💙

Dobrego tygodnia i trzymajcie się zdrowo!

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie, Piaseczno. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

22 odpowiedzi na Zniszczenia

  1. Urszula97 pisze:

    Jejku jakie to smutne, spore szkody w ukochanym lasku.Ciekawe kiedy uprzątną bo to strasznie wygląda.Dzisiaj natura jest nieprzewidywalna, często mamy wichury i skoki temperatur.Oby do wiosny Anusiu, głowa do góry bo dalej nie chce myśleć.Pozdrawiam vieplutko.Buziaczki.

    • anka pisze:

      Uleńko:-) Nie wiem do kogo ten lasek należy i kto miałby uprzątnąć. W Parku Pienińskim po takim huraganie drzewa uprzątnięto tylko z przejścia, reszta została, bo tam w sposób naturalny wszystko ma się dziać, a tu nie mam pojęcia. Przejść się da na szczęście dla psiaków i dla ludzi, którzy skrótem chodzą do następnego osiedla. Świat zwariował jak mówi moja koleżanka Morelka 🙁
      Oby do wiosny. Buziaki.

  2. Lucia pisze:

    Przerażający obraz. Musiało wiać niesamowicie
    Może lepiej omijaj ten teren. Może być niebezpiecznie.
    Ale ma przekór wszystkiemu idziemy do przodu. Buziaki

    • anka pisze:

      Luciu:-) Wiało tak, że miałąm wrażenie, jakby okna miały wpaść do środka mieszkania. Okropność. Zrobiło się ciemno, choć rano było, śnieżyca, grzmoty, huragan – wszystko jednocześnie. Okropność. Minęło na szczęście i słonko wyszło. Buziaki.

  3. Magda pisze:

    Anusia :(( to tam, gdzie na spacery z piesami chodzisz ? I gdzie dzięcioł mieszka ?
    Przytulam !!

    • anka pisze:

      Magduś:-) Właśnie tam! Zdziwiliśmy się, że takie duże drzewa mają płytkie i krótkie korzenie. Chyba, że tak poukręcało, że reszta została w ziemi gdzieś głęboko, nie znam się, ale wygląda strasznie 🙁 Dzięki za przytulanie. Buziaki.

  4. Stokrotka pisze:

    Przykre bardzo….
    Z drugiej strony – jak sama piszesz możę Natura wzięła odwet?
    Tylko dlaczego miałaby niszczyć samą siebie???

    • anka pisze:

      Stokrotko:-) Czasem trzeba wyciąć wrzód, żeby żyć dalej. Może my, ludzie, jesteśmy tym wrzodem? Natura się odrodzi, da radę. Pamiętasz jak w czasie pierwszego lockdownu zwierzęta zaczęły wychodzić na ulice, był spokój, ludzie nie jeździli, nie hałasowali, nie niszczyli? Ale nie nauczyli się niczego i niszczą dalej, zieją nienawiścią i żądzą mordu. Takie mam wrażenie, że Natura dała nam poprzez pandemię okazję do poprawy, nie potrafiliśmy jej wykorzystać, nauki nie wyciągnęliśmy żadnej (jako ogół, a politycy w szczególności), więc musimy ponosić konsekwencje. Dotąd w dżunglach znajdowane są ślady po ludzkich siedzibach nikomu nie znanych ludów…

  5. jotka pisze:

    Tak, Aniu, u nas podobnie, w parku, na cmentarzach stare drzewa nie dały rady, zrobiłam kilka fotek. A podobno czekają nas kolejne wiatry. Bardzo kapryśną mamy aurę , a jeśli jest się meteopatą, to masakra!
    Byle do wiosny!

    • anka pisze:

      Jotuś:-) Głowa pęka od tych zmian ciśnienia i pogody, co wiem dobrze jako meteopatka 🙁 Jeszcze nie wszędzie fotki zrobiłam, muszę dokończyć. Żyjemy w trudnych i ciekawych czasach, co mi zupełnie nie pasuje, wolałabym w nudnych i spokojnych.
      Do wiosny coraz bliżej i to jest pocieszające 🙂

  6. BBM pisze:

    Przygnębiające obrazy, straszne zniszczenia. U nas było spokojniej…

  7. Mysza w sieci pisze:

    Coraz trudniej o te kolorowe myśli. Trzeba by się wyłączyć na odbiór tego, co się dookoła dzieje. A nie da się, gdy ludziom przychodzi żyć coraz biedniej, gdy kobietom i ich dzieciom dzieje się krzywda i gdy nawet drzewa obrywają. Mimo wszystko żyć trzeba i radzić sobie najlepiej jak się umie. Dobrego dla Was, wierzę, że ten las się odrodzi.

    • anka pisze:

      Myszko:-) Trudniej, nawet bardzo. Ale czy ktoś obiecał, że będzie łatwo? Jakoś te swoje „lekcje” każdy z nas odrobić musi, nie ma rady. Oby spokój/pokój i zdrowie były, z resztą damy radę jak zawsze. Z perspektywy doświadczenia i przeżytych lat wiem, że „nigdy nie było, żeby jakoś nie było”. Przetrzymamy i ten paskudny czas. A drzewa odrosną, jest dużo młodych samosiejek, a więc życie górą!
      Najlepszego dla Waszej cudnej trójki, nawet na zdalnym – bo już teraz nie wiem kto ma, kto nie ma… Buziaki!

  8. L.C. pisze:

    Witaj Aniu,
    widzę, że dzisiaj więcej osób nie może rano spać, ja z powodu rozkminiania terminala płatniczego, do czego zostałam zobowiązana. Coraz więcej obowiązków dla prowadzących jakąkolwiek działalność, ręce opadają. No cóż nowy ład!
    Nawet aura mu nie sprzyja. Coś okropnego z tą wichurą! U nas roztopy, ale i poślizgnąć się można. Brodzimy jak bociany po rozmiękłym śniegu razem z psiakami. Starszy ma teraz większy kłopot z chodzeniem, a my w śniegowcach i gumofilcach..ha, ha, ha.
    Pozdrawiam, całuski

    • anka pisze:

      Tereniu:-) Ja też w kaloszach i to wysokich. Nawet nie zakładam ślicznych niebieskich kupionych w Szczawnicy, boję się, że zostałyby w błocie, a ja poszłabym dalej boso. A przecież Karpielem-Bułecką nie jestem cobym boso chodziła 🙂 MS też był zmuszony gumowce nabyć i się przyzwyczaja do chodzenia w czymś takim, dotąd nigdy nie były mu potrzebne, hi hi 😉 Pogoda całkiem nie do chodzenia z psiepsiołami, ile wycierania po powrocie i zmiatania piasku! Ale wolę to niż miałabym ich (piesków) w domu nie mieć. Poprzytulaj swoje od ciotki. Buziaki

  9. Pola pisze:

    To smutny widok. Sama, podczas porannych treningów przechodzę obok wielkiego drzewa wyrwanego z korzeniami i ogromem gleby…
    I każdorazowo zadziwia mnie siła każdego żywiołu.
    Człowiek na planecie, przez to, że sapiens, niestety czyni destrukcję… Mądrym zamyka się usta. Rządzi mamona. To straszne!
    Nie myśl o złym, tylko o dobrym Anuśko!
    Cmok…

    • anka pisze:

      Polinko:-) Staram się jak mogę. Przecież wiem, że to samo przyciąga to samo.
      Ale sama wiesz – czasem trudno zapanować, szczególnie gdy ofiary są śmiertelne i niewinne. Tu myślę o młodej Agnieszce, która zmarła jak Iza z Pszczyny, przez podłość rządzicieli i części – niestety – rodaków naszych. Ciemnota, barbarzyństwo i piekło kobiet!!!
      Przytulam…

  10. Krystyna 78 pisze:

    Aniu, smutny widok. A kiedy to się stalob, czy to się stało 15 stycznia, bo wtedy były alerty pogodowe. Przecież te drzewa to nie patyki. Pozdrawiam

    • anka pisze:

      Krysiu:-) Coś koło tego, dokładnie nie pamiętam, ale na pewno alerty były. Rano zrobiło się ciemno na zewnątrz, zerwał się okropny wiatr, śnieżyca, zamieć – koszmar po prostu. Rezultat widać na zdjęciach. Jeszcze dziś zrobiłam dwa, bo tam gdzie przechodzimy leży na ogrodzeniu zwalona brzoza i pod nią trzeba się schylić, żeby przejść i móc pójść dalej.
      Spokoju Krysiu i zdrowia 🙂

  11. Krystyna 78 pisze:

    O rany. To faktycznie bylawicura

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *