Jesieniarą nie jestem 🍁

Wiele z Was myśli i pisze o jesieni. Jedni lubią inni nie, po każdej stronie są argumenty „za” i „przeciw”. Tak naprawdę myślę sobie, że to na zasadzie kopania się z koniem 😊 Jesień przychodzi bez względu na nasz do niej stosunek. Mnie kojarzy się ze smutkiem i melancholią, mgłami, szelestem liści pod butami, taka „zaduma szara, osmętnica”. Dopóki jednak świeci słońce, liście zachwycają kolorami, zieleń jeszcze spotykam na każdym kroku, jesienne kwiaty ubarwiają świat – mogę ją lubić, tę Panią Jesień 😊 Najgorszy jest listopad, gdy „o szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny i pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny…”, najchętniej nie wychodziłabym wtedy na zewnątrz. Tylko z Szilką, do Biedronki i biegiem do ciepłego domku. Dawniej ciepełko, kawa, herbata z imbirem, książka, kocyk – i oby do wiosny. Teraz, muszę przyznać, boję się tej jesieni… Mam wrażenie, że znajduję się w stanie zawieszenia, wszelkie plany, pomysły fruwają sobie wokół nie mogąc się uziemić… Chyba najgorsze jest uczucie zawieszenia własnego życia ze świadomością, że czas na mnie nie zaczeka tylko pędzi do przodu jak szalony… Cóż, taka rzeczywistość i trzeba się z nią mierzyć. Każda sytuacja w której nas życie stawia ma na celu nauczenie nas czegoś, tak myślę. Pokory, cierpliwości, dystansu, zauważania dobrych momentów w chwilach, w których – wydaje się na pierwszy rzut oka – nie ma prawa ich być. Wiem już z doświadczenia, że po pewnym czasie dopiero zauważa się, iż miniona sytuacja przyniosła coś dobrego.

Dobre oczywiście są odwiedziny Calineczki, tego wulkanu energii 🙂 Pokazała podczas weekendu jak potrafi gwiazdę pięknie zrobić 😀

Wera z koleżankami studentkami zaliczyła wycieczkę do Japonii. Jestem pełna podziwu dla dziewczyn, same wszystko zaplanowały, załatwiły noclegi, przeloty, przejazdy i atrakcje na miejscu. Czekam kiedy będzie miała więcej czasu (rok akademicki się rozpoczął), żeby do nas podjechać i spokojnie opowiadać. Zdjęć trochę widziałam, ale tego jest masa i trzeba czasu oraz spokoju na oglądanie, słuchanie i przeżywanie. Zapamiętałam tylko na razie, że ubrane w tradycyjne kimona uczestniczyły w ceremonii parzenia herbaty i w tych strojach chodziły po mieście.

… moja Wera w kimonie…

W poprzednie wakacje dziewczyny objechały pół Europy, w tym roku poleciały na drugi koniec świata i już myślą o następnej podróży za rok. Nie ma jak młodość i energia 🙂

… kochane czarnulki czekają na MS, który pojechał po zakupy…

… wczesnojesienny ogródeczek potrafi zachwycić swym urokiem (przynajmniej mnie) …

… wrzosy na oknie uwielbiam …

To było wczoraj, nie zdołałam dokończyć wpisu. Teraz jest czwartek (16.X.) rano, wróciłam z Szilunią, dałam suni śniadanie i korzystam, że jeszcze babcia D. nie przyszła. Wczoraj myślami wracałam do uczuć radości, euforii, wręcz szczęścia sprzed dwóch lat i było mi bardzo przykro, że takie zwycięstwo znów może zostać zaprzepaszczone… „Polak przed szkodą i po szkodzie głupi” – niestety to wciąż prawda. Prywata, pieniactwo, oszustwo, złodziejstwo, zdrady, pochwała głupoty, ciemnoty, cwaniactwa, kołtuństwo, brak rozumu, brak szerszego spojrzenia, brak myślenia o dobru Rzplitej – wciąż dominują wśród połowy mieszkańców naszego pięknego kraju nad Wisłą. Ta część nie zdaje sobie sprawy, że właśnie to wszystko razem doprowadziło onegdaj do upadku państwowości, do wykreślenia Polski z mapy świata. Bratanie się niektórych ugrupowań z siłami podobnymi do tych, które doprowadziły do wybuchu II wojny światowej nie wróży nic dobrego, o czym świadczy? Nawet nie chcę głośno wypowiadać takich słów. Chce się zawołać „Larum grają panie pułkowniku…”

… tak było dzisiaj wczesnym rankiem …

Dziękuję za odwiedziny ❤️ Serdeczności posyłam wraz ze słonkiem, oby jak najdłużej jesień była piękna, złota taka prawdziwie polska 🌞🌞🌞

🍁🍂🍃🍄‍🟫🌰🍄🍐🍎🍏🦔❤️

Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

13 odpowiedzi na Jesieniarą nie jestem 🍁

  1. Urszula97 pisze:

    I u nas słonko do południa, cudny świat był i nareszcie pojechałam zmarłych ogarnąć z lisci a one ciągle spadały, ładnie to wygląda ale jak po deszczu to sprzątać to już nie fajnie a będzie tak do końca roku.Calineczka akrobatka moje urwisy też, trenują Ninja Kids.Ogrodek masz uroczy ,kolorowy i chociaż to cieszy, trzymaj się Aniu, buziaki.❤️

    • anka pisze:

      Uleńko:-) Mokre liście są wręcz niebezpieczne, można się nieźle na nich przejechać 🙁 Calineczka jeszcze trenuje judo, dobrze, że mają gdzie energię urwisy rozładować w pożyteczny sposób. Przynajmniej będą się umiały obronić w razie potrzeby. Poza tym sztuki walki nawet te dla dzieci uczą panowania nad sobą, samodyscypliny – same zalety.
      Dzięki Uleńko, przytulam ❤️

  2. jotka pisze:

    Podobno trudności nas hartują, ale i bez nich życie nie jest łatwe. Wnuki , przyroda i książki to nasze baterie do dalszego funkcjonowania. Teraz tez patrzę na wrzosy, które ustawiłam na balkonie. Dzielna dziewczyna z tej Wery, niechaj Jej się wiedzie!

    • anka pisze:

      Jotuś:-) Podobno co nas nie zabije to nas wzmocni i tego się trzymam. Kiedy rozglądam się wokół widzę piękny świat, kochane czarnulki, cieszę się na myśl, że dziewczynki mnie odwiedzą, że chłopcy wyślą sms, że MS uśmiechnie się na widok kolorowego talerza ze śniadaniem… Wrzosy są śliczne, takie wdzięczne i delikatne aż się chce je pogłaskać 🙂 Dzięki w imieniu Wery 🙂

  3. BBM pisze:

    Trochę uśmiechu i radości w trudnym życiu. Pogoda niezbyt sprzyjająca kojącym spacerom, ale niedługo wiosna- już tylko pół roku! Przepraszam- głupi żart. Dziewczyny wspaniałe, ogródek jeszcze kolorowy- będzie dobrze! Musi być!
    Buziaki i spokojnego weekendu!

    • anka pisze:

      Matyldo:-) To nie żart, to prawda:) Wiosna coraz bliżej każdego dnia 🙂
      Musi być jak jest. Mądrzy ludzie mówią, że należy zmieniać swoje podejście do sytuacji, kiedy samej sytuacji zmienić się nie da. Ten weekend – mam nadzieję – będzie spokojny bez dodatkowych atrakcji. Może pogoda dopisze? Fajnie byłoby posiedzieć z kawą w ogródeczku. Buziaki ❤️

  4. Jesień potrafi przywołać tę melancholię, której czasem trudno się oprzeć. Ale może właśnie w tym jest jej sens? W zatrzymaniu i zadumie, a my uczymy się pokory wobec przemijania świata i ludzi. Wiele rzeczy wymyka się naszej kontroli, a mimo to trzeba wciąż wierzyć, że sens i światło gdzieś tam są. Że to, co trudne, i w nas, i w kraju, kiedyś przyniesie zrozumienie i spokój.
    Z Calineczki rośnie prawdziwa akrobatka
    Niech ta jesień będzie dla Ciebie łagodna, Aniu, z ciepłem w sercu i nadzieją mimo wszystko. Przytulam kochana❤️❤️

    • anka pisze:

      Anetko:-) Akurat dziś pada przez cały dzień 🙁 Zdążyłam wyjść wcześnie rano z Szilunią, a potem się rozpadało i tylko deszcz, deszcz i deszcz . A chciałam posadzić tulipany, żeby zakwitły pięknie na wiosnę. Muszę jednak poczekać aż padać przestanie.
      Jesień w Tenczynku była cudowna. Zapach ziemi i świeżo wykopanych ziemniaków, które zwoziło się z pola do piwnicy… Zapach palonych ziemniaczanych badyli i dymy snujące się nad polami… Gdzieś w oddali koń ciągnący pług widoczny ze Styrku… Podkrakowskie mgły kłębiące się i wypełniające cały babciny ogród, ja siedząca wyżej, na progu domku, niby w bocianim gnieździe i obserwująca te cuda… Taką jesień kochałam. Teraz – czekam na słoneczko zanim wszystkie liście opadną.
      Energia podąża za uwagą, więc starajmy się myśli kierować w dobrą stronę. Tylko tyle i aż tyle. Przytulam baaardzo mocno ❤️❤️❤️

  5. Mysza w sieci pisze:

    Na razie jesień jest bardzo łaskawa, a i listopad umie zaskoczyć. Pamiętam i taki ze spacerami w cienkiej kurtce, a i styczeń przy 14 stopniach na plusie. Trzeba się cieszyć tym co jest, zwłaszcza że Gwiazdy w ogrodzie i w Japonii Ci kwitną, a to szczęście wielkie;) Młodzi teraz odważni i świat mają u stóp! Niech korzystają:) Trzymajcie się ciepło, Wy i Czarnulki:) Uściski!

    • anka pisze:

      Myszko:-) Masz rację, że Gwiazdeczki kwitną 🙂 Wera już żyje swoim życiem, Calineczka też – odkąd poszła do szkoły – żyje wg harmonogramu roku szkolnego. Taka kolej rzeczy. Twój MK też już ma swój świat…
      U nas dziś brzydka pogoda, pada, wieje i jesień pokazuje swoje niemiłe oblicze. Cóż zrobić? Herbatkę z imbirem albo kawę z goździkami, włączyć miłe światło i czekać na wiosnę, oby w zdrowiu 🙂 Buziaki dla Was i dużo ciepełka ❤️

  6. Katarzyna Dudziak pisze:

    Przy takiej pogodzie ciężko być fanką jesieni Aniu. Powoli wychodzę z infekcji. Nie mam na nic siły, a jutro trzeba jechać na groby zanieść kwiaty. W sobotę jedziemy na drugi cmentarz. Trzymaj się Kochana ❤️ ❤️ ❤️

    • anka pisze:

      Kasiu:-) Po infekcji trudno się pozbierać. Coś na uodpornienie bierz, bo sezon na choróbska dopiero się zaczął. Pierwszy i drugi dzień listopada był ładny i ciepły, za to dziś przez cały dzień pada. Też się trzymaj Kasiu, zdrowia duuużo ❤️❤️❤️

  7. Lucia pisze:

    Ja to dopiero jesieniarą nie jestem. Już wiem skąd ta przerwa w informacji o Twoim blogu. Moja wina. W nowym telefonie nie podałam danych. Ale już powinno działać. Aby do wiosny Aniu. Ja też czuję się w zawieszeniu. Buziaki

Skomentuj jotka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *