Lucynie Gatlik-Sawickiej – mojej siostrze i przyjaciółce

Opowieść Marianny” powstała dawno temu, zadedykowałam ją mojej siostrze. Lucy już dawno powędrowała do Krainy Wiecznych Łowów, tęsknię bardzo za nią, za taką jak była przed chorobą, wesołą dziewczyną, skorą do żartów, figli, mającą kilka pomysłów na minutę, kochającą książki. W naszym rodzinnym domu było jak u Pruszkowskiej w „Życie nie jest romansem” i „Przyślę panu list i klucz”: wszyscy uwielbialiśmy czytać i często mówiliśmy do siebie cytatami z aktualnie czytanych lektur.

Tę malutką opowieść wydano w 1993 r. z błędami orograficznymi (których w życiu bym nie zrobiła) oraz ze zmienionymi fragmentami tekstu. Przeżyłam to okrutnie, wstydziłam się bardzo  jakby to była moja wina, dopóki moja chrzestna mama, kochana ciocia Ela ( też już po Drugiej Stronie Tęczy) nie powiedziała: rzecz jest dobra, tylko rzemieślnik spieprzył dzieło, ja jestem z ciebie dumna. Przepraszam za dosadne wyrażenie, ale ciocia tak właśnie podtrzymała mnie wówczas na duchu. I pomogło. Po wielu latach sięgnęłam po „Mariannę” i cofnęłam się w czasie…

Przytoczę ją w wersji poprawionej, w ramach ciągu dalszego zbierania w jednym miejscu moich najprzeróżniejszych dyrdymałkowych tekstów, ku rozrywce tych, którzy ją tu znajdą (znaczy: rozrywkę:))

30.03.2017

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Opowieść Marianny, Powieści. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *