O tym, że wody szczawnickie mają właściwości lecznicze wiadomo od 1810 roku. Wtedy bowiem zbadano właściwości mineralnych wód wypływających w Szczawnicy spod ziemi. Jak już pisałam (w kategorii „Szczawnica” po prawej stronie bloga) w 1828 roku Józefina i Stefan Szalayowie kupili wioskę pienińską leżącą nad urokliwym Grajcarkiem wpadającym do przecudnie położonego Dunajca. Rozpoczęli tworzenie tu uzdrowiska, które stawało się coraz popularniejsze nie tylko w Galicji. Od roku 1839 uzdrowiskiem zarządzał ich syn Józef Stefan Szalay i to właśnie on doprowadził do niebywałego rozkwitu i rozwoju Szczawnicy. Stały się Pieniny znane ze wspaniałej przyrody, przepięknych krajobrazów, zdrowego powietrza służącego przede wszystkim osobom cierpiącym na dolegliwości górnych dróg oddechowych, sama zaś Szczawnica – z wód wspomagających zdrowie kuracjuszy coraz liczniej przybywających na leczenie. Przyjeżdżali przedstawiciele znanych rodów (np. Lubomirscy, Sapiehowie, Tarnowscy, Radziwiłłowie), ziemianie ze wszystkich zaborów, goście z Europy a nawet z Ameryki. W mojej ulubionej Szczawnicy Henryk Sienkiewicz spotkał pierwszy raz swoją ukochaną Marynię 💗
W 1875 roku urodziła się moja prababcia Marianna 😊 W tym samym roku Maria Konopnicka przyjechała do Szczawnicy. Zachwyciła się okolicą, odbywała wycieczki w najróżniejsze dostępne wówczas miejsca. Zwiedziła Małe Pieniny, teren od Jarmuty do wąwozu Homole, od Miedziusia (gdzie miała kwaterę) do Dunajca wzdłuż Grajcarka. Swoje zachwycenie wyrażała w poezji (nie będę przytaczać, ale jeśli ktoś sobie życzy to służę uprzejmie). Jeden z wierszy zatytułowany „W górach” wysłany do warszawskiego „Tygodnika Ilustrowanego” zachwycił samego Litwosa czyli Henryka Sienkiewicza piszącego wówczas pod takim pseudonimem „Listy z podróży”.
Zaglądam do szczawnickich zdjęć często, poprawiają mi humor a kolory przywracają energię i chęci działania. Nie wiem jak się ułoży w tym roku, ale już myślę o ukochanym miasteczku i z przyjemnością przenoszę się doń w wyobraźni. Smutno tylko z tego powodu, że Skitusia z nami nie będzie 💔 fizycznie, bo w sercach zostanie na zawsze 💗
Poniższe zdjęcia przedstawiają okolice pl. Dietla, ul. Zdrojową, właściwie są to miejsca, które można objąć wzrokiem obracając głowę w kółko 😃
Zaprosiłam Was na króciutki poranny spacer z psami, kiedy jeszcze turystów wczesnym rankiem nie widać, ale cisza i spokój, i cały Park Górny nasz 🙂 Piękna ta moja Szczawnica ukochana, prawda? Patrzę na zdjęcia i tęsknię 💗
Dziękuję za odwiedziny i pozostawione słowa 🌺 Życzę dobrego, spokojnego tygodnia🌞
Piekne wspomnienia i zdjęcia, Życzę Ci z całego serca abyś pojechała chociaż na kilka dni do ukochanej Szczawnicy,pozdrawiam cieplutko. ❤️
Uleńko:-) Bardzo bym chciała, żeby Twoje życzenie się spełniło i wyjazd doszedł do skutku. Jak będzie – nie wiadomo, siła wyższa i babcia D. zdecydują…
Buziaki 🙂
Przepiękna, Aneczko!
Uradowałam oczy Twoimi zdjęciami i chętnie poczytałam opowieść o dziejach uzdrowiska. Nad Grajcarkiem bardzo nam się podobało, byliśmy dwa razy, może czas na trzeci?
Jotuś:-) Szczawnicy nigdy dosyć 🙂 Może i trzeci raz pojedziecie, życzę tego, na fotkach widać, że warto 🙂
Trzymam kciuki, niech się Wam uda pojechać !
Dorcia:-) Trzymaj kciuki, trzymaj, Lucia mówi, że zawsze pomagają 🙂 Dziękuję!
W Szczawnicy byłem w latach 70. XX w. Nie pamiętam mojej wizyty w tym mieście, ale za to świetnie przypominam sobie wycieczkę po Wąwozie Homole-przepiękny! A do tego jako jedyny z turystów posiadałem przewodnik po Pieninach (o ile się nie mylę, autorstwa Nyki), w których wspominał „Kamienne Księgi” i będąc przy tych skałach, głośno odczytałem związaną z nimi legendę. Niestety, nikt nie potrafił odczytać zawartych w nich przyszłych losów ludzkich… Tak więc wynika z tego, że nadal pozostajemy kowalami naszego życia!
Jacku:-) Wąwóz Homole jest niesamowitym miejscem wartym odwiedzenia, tego dowodem jest, że pamiętasz po latach. My z MS pokochaliśmy miasteczko od pierwszego pobytu i jedziemy tam kiedy tylko możemy. A kowalami własnego życia jesteśmy bez dwóch zdań i to bez względu na wszelkie przepowiednie (które chętnie czytam, ale tylko te dobre) 🙂 Pozdrawiam.
Kolejnego wypadu do Szczawnicy życzę- do podładowania akumulatorów. Piękna, energetyczna miejscowość.
Matyldo:-) Dziękuję, tam jest tak pięknie… 🙂
Aniu, myślę że za taką promocję Szczawnicy należy Ci się wielkie uznanie. Nie jedna miejscowość chciała by mieć takiego propagatora historii, znaczenia i urody miasta popartego wspaniałymi fotografiami. Powodzenia i trzymam kciuki za realizacje planów.
Tereniu:-) Na miłość nie ma lekarstwa, a my Szczawnicę pokochaliśmy od pierwszego wejrzenia. Nawet się tam zaręczyliśmy. Myśleliśmy też o ślubie, ale za duże przedsięwzięcie logistyczne by było i Werunia się wtedy urodziła 🙂
Dzięki za kciuki, Lucia twierdzi, że pomagają. Buziaki kochana 🙂
Aniu, piękna ta twoja Szczawnica, taka… staroświecka w najlepszym znaczeniu 🙂 Obyś jak najczęściej tam bywała 🙂
Ewuś:-) Pewnie, że piękna. A jak pięknie położona, dlatego Perła Pienin 🙂 Mam nadzieję, że uda się pojechać. No nie, musi się udać!
Kochan miłość i nostalgia aż „krzyczy”z każdego słowa, które napisałaś. Cudownie, że masz w sercu tak wspaniałe miejsce i możesz tam wracać, kiedy zapragniesz…
Buziaki zostawiam :****
Polinko:-) Wiesz, to takie moje refugium. W każdej chwili mogę się w wyobraźni przenieść i odetchnąć spokojem. Przytulam 🙂
Świetny artykuł. Naprawdę dobrze napisane. Wielu autorom wydaje się, że mają odpowiednią wiedzę na ten temat, ale zazwyczaj tak nie jest. Stąd też moje zaskoczenie. Czuję, że powinienem podziękować za Twoją pracę. Koniecznie będę rekomendował to miejsce i częściej odwiedzał, by poczytać nowe rzeczy.
Fotografie:-) Witam Cię serdecznie w moim kąciku i zapraszam na zawsze 🙂
Wiedzy to ja nie mam, po prostu kocham Szczawnicę, uwielbiam tam być, spacerować albo siedzieć tylko i podziwiać leniąc się nieprzyzwoicie 🙂
Dziękuję i pozdrawiam 🙂
Pingback: Szczawnicka willa „Wanda” | Anna Pisze