Poniedziałek

Przemknął weekend. Jak zwykle zbyt szybko. Naprawdę chciałam przemyć okna od zewnątrz, bo mnie denerwują jak słońce przyświeci, ale się nie dało. Zimno okrutnie było. Teraz też jest zimno. Mówiłyśmy niedawno o wiośnie, a tutaj aura spłatała figla i wróciła mroźna zima. Psom marzną łapki, więc tylko
wyskakujemy szybko na łąkę i biegiem do domu.
W związku z tym, że spacer krótki, w sobotę ogarnęłam jedno pomieszczenie w domu i przy okazji wpadłam na pomysł wykorzystania tego, co się normalnie wyrzuca. Otóż małe woreczki foliowe, takie w które się w sklepie pakuje np pieczywo, słodycze na wagę czy włoszczyznę – powtykałam w pudełka po chusteczkach higienicznych. Dzięki temu nie wypadają z szufladki przy każdym jej wysunięciu, tylko sobie grzecznie stoją czekając na użycie. Drugi pomysł to pocięcie zużytych podkolanówek (ale nie podartych u góry). Ponieważ wciąż mi brakuje gumek recepturek, a w domu są często potrzebne, świetnie je zastąpią. Ściągacze zaś mogą udawać frotki do włosów i dobrze im to wychodzi:) Aha, mam do pocięcia na dawno zaczęty chodniczek koszulę Dużego i dwie moje bluzki, mam też obrus przyjaciółki M. pocięty przez nią samą osobiście.
Dziś babcia D. ma wizytę u neurologa. Nie wiem jak się rozwinie sytuacja, bo wczoraj oświadczyła, że nigdzie nie pojedzie. Obraziła się tym razem za to, że Mąż namawiał ją na spacer, bo było piękne słońce i chcieliśmy ją choć na chwilę zabrać na powietrze. Najpierw było: nie chce mi się. Potem, że ją bolą nogi, a potem furia, że się dopytuje czemu ona nie chce pójść i obraza na cały świat. Takie to z nią życie urozmaicone i nie wiadomo, co się za chwilę zdarzy.

26.02.2018

  • urszula97 Nie sama myslisz o oknach,godz.13 a u nas -8, chcemy jeden pokój pomalować i chyba będzie tylko okno od zewnątrz umyte bo przy takich mrozach bez szans.A babcia,nic nie poradzisz,mąż jest po peknietym tętniaku w mózgu i od czasu do czasu tez ma zawirowania,ech,ciężko momentami.
  • Gość: [kasiapur] *.toya.net.pl Mnie też tak umykają tygodnie, czyżby za mało się działo ? W moim
    przypadku chyba to główny powód. Czekam więc wiosny, może
    w słońcu więcej zobaczę ? Piszę tak enigmatycznie Aniu, bo takie
    coś ostatnio życie mam.
    A co do konkretów, to stare tshirty są dla mnie na wagę złota – wycieram
    nimi pędzle z farby 🙂 I nie zostawiają na nich włókien.
    ściskam mooocno, buziaki
  • nie-okrzesana Może ten mróz przystopuje nieco grypę.
  • veanka Dobrze, ze ten mróz przyszedł pod koniec lutego a na przykład na początku stycznia.
    Bo w marcu (przynajmniej w jego drugiej połowie) już jakichś większych, trzaskających mrozów raczej nie będzie.
    Więc trochę cierpliwości, chociaż o tę cierpliwość jakoś u mnie obecnie trudno…
    Mamy zaprzyjaźnionego 91 letniego sąsiada, fizycznie trzyma się doskonale, za to psychicznie … cóż, wiek robi swoje.
    Ślubny w wielkim trudem wystał mu numerek do lekarza, sąsiad na wizytę poszedł, ale z niej nie skorzystał, bo … było trochę ludzi i trzeba było z pól godziny poczekać.
    To najświeższy kwiatek z wielkiej kolekcji jego zachowań.
    Ręce opadają, ale cóż, każdy wiek ma swoje prawa…
  • annazadroza Uszulo:-) Udało się i babcia D. pojechała do lekarki. Uff.
    Co do okien, nie ma rady, trzeba czekać do wiosny. A malować teraz chcesz? Można przy takiej temperaturze? Myślałam, że trzeba cały czas wietrzyć dopóki farba nie wyschnie. No i mąż nie powinien się przemęczać po takiej chorobie. Popatrz, że zawsze człowiek ma pod górkę, jak się jedno poprawi, to się drugie popsuje. A kobieta wszystko wytrzyma. Pozdrowienia :)))
  • Gość: [annazadroza] *.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl Kasiu:-) Jakie pędzle? Malujesz ścianę czy obrazy?
  • annazadroza Nie-okrzesana:-) I kleszcze. Muszę nowe obroże sprawić, na cały sezon psy zabezpieczyć.
    Grypa na razie nas ominęła, infekcję Mąż pokonał, więc chwilowo jest OK.
  • annazadroza Veanko:-) Chciałoby się starszemu człowiekowi pomóc, a on na to nie pozwala. Najczęściej już nie rozumie, np., że zdobycie numerka to nie jest łatwa sprawa, że trzeba poświęcić swój czas i nieraz siły. Tak jak babcia D. nie rozumie, że jak nie będzie jeść, to za chwilę nie będzie wiedziała jak się nazywa – tłumaczyła jej lekarka, ona głową kiwała i tyle.
    W marcu już dłuższy dzień, kiedyś na Dzień Kobiet zakładało się pantofle, pierwszy raz po zimie. Może za tydzień już mróz odpuści – czego Tobie i sobie życzę:))) I jeszcze tej cierpliwości więcej:)
  • Gość: [kasiapur] *.toya.net.pl To drugie 🙂
    Co do kleszczy…to naprawdę nie ma w tym przesady potrafi ten maleńki
    pajęczak zabrać człowiekowi zdrowie a potem i życie…mówię to
    z własnego doświadczenia
    uściski :))
  • kotimyszkot Ponoć trochę ma odpuścić, już od następnego poniedziałku 🙂
    A słowa, że na starość się dziecinnieje, faktycznie czasem stają się prawdziwe. Role się odwracają i to dziadków trzeba, jak dzieci pilnować. Powodzenia i duużo cierpliwości 🙂
  • annazadroza Kasiu:-) To Ty artystka jesteś!!! No i rozwiązana zagadka Twojej wrażliwości:))) Tak to już jest z artystami… Buziaki najserdeczniejsze!!!
    Co do kleszcza – to franca cholerna jest. Czyżbyś z nim zawarła bliższy kontakt? Strasznie trudno się po tym „spotkaniu” pozbierać.
  • annazadroza Myszokocie:-) Mówili w telewizorze, że już weekend ma być cieplejszy.
    Starsze osoby są sto razy gorsze do upilnowania niż dzieci, no i silniejsze. Nie odciągniesz od czegoś, na ręce też nie weźmiesz, nie wytłumaczysz, bo taki człowiek uważa, że wie lepiej albo do niego już nie dociera co mówisz itd. Właściwie się powinno modlitwę odmawiać z prośbą o sprawność fizyczną i umysłową do ostatniej chwili… I jeszcze o trafienie od razu na miejsce przeznaczenia bez konieczności błądzenia po labiryntach zaświatów.. O matko, na jaki temat zeszłam.
    A kysz! Dziś był piękny, słoneczny dzień, choć bardzo mroźny. Pozdrawiam serdecznie:)))
  • Gość: [kasiapur] *.toya.net.pl Aniu dwanaście lat temu mnie ugryzł a od trzech lat jestem kompletnie
    niepozbierana i prawie nie chodzę. Tak mi życie zwłatwił no i złe
    leczenie…lekarze nie potrafią tego leczyć zbyt jeszcze mało wiedzą.
  • annazadroza Kasiu:-) Strasznie to przykre, że takie małe „coś” może człowiekowi całe życie zniszczyć. Różnych lekarzy pytałaś o radę? Może jeszcze alternatywne metody leczenia wykorzystać? Pamiętam, że gdzieś czytałam o niekonwencjonalnych sposobach zwalczania pokleszczowych „pozostałości”, tylko nie pamiętam gdzie. Zwrócę teraz na to uwagę.
    Uściski serdeczne Kasieńko:)))
  • kasiapur Aniu przeszłam wszelkiego rodzaju leczenie; medycyny akademickiej
    i niekonwencjonalnej. Ale pewne zniszczenia mogą być nieodwracalne.
    Mogą ale nie muszą… dlatego mam rehabilitację, ale praktycznie
    uczę się chodzić, sił mi często brakuje – wszelkich.
    pozdrawiam Cię serdecznie Anula 🙂
  • annazadroza Kasiu:-) Przykre to strasznie. Ale dobrze, że się nie poddajesz. Walcz ze słabością, kochana, walcz, bo nieoczekiwanie dobre rezultaty czasem się pojawiają i życzę Ci, żeby tak się stało w Twoim przypadku.
    A wiesz, nigdy nie wiadomo co człowieka czeka za zakrętem, nawet najzdrowszy może nie wrócić do domu, bo spotka na drodze np. pijanego idiotę czy naćpanego kretyna, albo sfrustrowanego rasistę, ksenofoba lub innego psychopatę.
    Trzymaj się Kasieńko, a ja trzymam za Ciebie kciuki.
Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *