13 stycznia i piątek 🍀🌞

Gwiazdka przyniosła mi najnowszą książkę Luci. To nie pierwsze jej dzieło, które miałam w rękach. Przysłała mi wcześniejsze, czytałam najpierw w telefonie co łatwe nie było, wręcz męczące ze względu na ślepia moje słabujące 😊 ale czytałam, bo oderwać się było trudno. Tym bardziej, że wspomnienia zahaczały również o moją rzeczywistość i siostry postać stanęła  przede mną 💗 także moda którą pamiętam, szkoła jaką moja Lucy kończyła czyli siedem klas podstawówki a w liceum matura w XI klasie (chyba), ja już ośmioklasową podstawówkę zaliczyłam, miałam przed oczami nasze mieszkanie w Opolu, masę różnych sytuacji… – mnóstwo moich wspomnień przywołały wspomnienia Luci.   Potem Duży przyniósł mi tablet i robiąc hokus-pokus jakoś tam Luci dzieła przeniósł i mogłam przeczytać po raz kolejny, tym razem o wiele łatwiej, wręcz w luksusowych warunkach. I mogłam się spokojnie delektować opisami pięknej Italii, a opisy to ja lubię 😀 I jeszcze mogłam towarzyszyć Luci w codziennej (ówczesnej) trudnej, ciężkiej pracy bandante, czyli opiekunki starego, chorego człowieka doskonale się wczuwając tym bardziej, że sama mam na co dzień w domu osobę chorą na Alzheimera. Przejmujące były dla mnie sceny pożegnania odchodzących podopiecznych. Myślałam o tym jak w czasie covidu takie „pożegnania bez pożegnania” musiały być w Italii jeszcze bardziej trudne… Przenosiłam się z Lucią w różne miejsca m.in. do Ancarano,  Patrignone, Offidy, Loreto, Montalto i oczywiście teraz Ascoli 😊

„Polskie smaki i włoskie przysmaki” to – jak sam tytuł wskazuje – Luci przepisy sprawdzone, wypróbowane oraz okraszające je różne dykteryjki i przypadłości z owymi przepisami związane. Ja wypróbowałam i po wielokroć powtarzałam pieczenie „jednojajkowca”, który MS wyjątkowo przypadł do gustu (jest na str.94). Nabrałam ogromnej ochoty na Luci kapustę z grzybami, takiego sposobu jeszcze nie znałam i na pewno zrobię. Innych pyszności jest sporo i skorzystam, choć mięsa nie jem to i tak mam w czym wybierać 🥞🥐🥗🥟🍜🍝🥘🥮🍪🎂🥧  – 😀😀 wystarczy, można pęknąć z przejedzenia od samego patrzenia 😁

https://pozagranicamipolskialenietylko.home.blog/

Calineczka mi powiedziała „nie namawiaj mnie do jedzenia, już mam od tego namawiania pełny brzuch” 😁😁😁

                                           

U góry jabłuszka w cieście francuskim, na dole jest to samo tylko inaczej oświetlone i ułożone. Miała być choinka makowa 😀 Z wyciętych kawałków wyszły dodatkowo cztery ciasteczka z marmoladą, które na fot. po prawej stworzyły potwora z oczami 😀

Nastawiłam buraki na kolejny zakwas, kończymy pierwszą porcję. Będę się starała mieć go cały czas „dla zdrowotności” przecież, żeby obyło się bez lekarzy. Podzielę się z Wami ostatnim przeżyciem. Otóż w środę wieczorem złapał mnie katar, taki regularny, wodnisty, nieprzerwanie męczący. O nie! – powiedziałam katarowi i łyknęłam rutinoscorbinu 6 tabletek (zawsze tak robię odkąd pamiętam), zrobiłam gorącą kąpiel i udałam się do sypialni. Spojrzałam co na katar radzi Kasia Gołębiewska na YT (refleksolożka) i wykonałam. Przeleżałam cały czwartek, pod wieczór dopadł mnie ból głowy, rano się zwiększył jeszcze więc znowu zajrzałam po poradę i posłusznie wykonałam zalecenie. Potem zrobiłam kawę (w czwartek nic nie jadłam, piłam dużo wody) i ból zniknął. Może po kawie, może nie 😀, ważne, że nie wrócił 😀  (51) Jak złagodzić bóle głowy i migreny? – YouTube 

Wiecie co? Mam wrażenie, że w tym całym zalewie otaczającej negatywności fakt, że na tym naszym blogowisku możemy się dzielić czymś dobrym, pomagać sobie wzajemnie choćby przez takie – zdawałoby się drobiazgi jak dzielenie się doświadczeniem, przeżyciami,  porady – jest wspaniały 💗 Dziękuję za Wasze odwiedziny i pozostawione słowa 💐 Dobrego tygodnia 🍀💗🍀

💙💛

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Kuchennie i smacznie, Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

18 odpowiedzi na 13 stycznia i piątek 🍀🌞

  1. jotka pisze:

    Jasne, że tak, zawsze powtarzam, że nawet gdy wstaje lewą nogą, zaglądam na blogi i już mi lepiej, humor lepszy i energia do działania!
    A Calineczka nie do podrobienia:-) Dzieci są mądrzejsze od nas!

    • anka pisze:

      Jotuś:-) Też zaglądam codziennie tylko w telefonie i nie zawsze mogę się odezwać, dopiero jak włączę Lapka to nadrabiam komentarze. Ale od rana wiem co u Was 🙂 I to jest SUPER 🙂 🙂 🙂
      Dzieciaki są naprawdę nie z tej ziemi, czyli z innej planety niż dorośli 😉

  2. Urszula97 pisze:

    Piekne kulinarne wytwory , piekna choineczka makowa.Ile tego kwasu dziennie pijesz ? Też zrobilam ale głównie na barszcz.Buziaki dla Calineczki.Lucie czytam ale nie komentuje , piekny blog.Buziole Aneczko.

    • anka pisze:

      Uleńko:-) Jutro będę zlewać kolejną porcję i nastawię znowu. Robię „na bogato”, nie wszystko co w przepisie Svity, ale co mam to dodaję i jest pyszny. Rano nalewam do szklanki pół albo więcej, jak się naleje, żeby na czczo wypić. Pijemy oboje z MS, babcia D. nie chce, zresztą w ogóle nic nie chce, znowu kryzys ma 🙁
      Luci fotki z Italii uwielbiam oglądać, dużo ich pokazuje, nie byłam to sobie pooglądam 🙂 Buziaki 🙂

  3. fuscila pisze:

    Dzień bez wizyt na blogach, jest dniem straconym! I tyle w temacie, bo wiadomo o co cho….! :-)))))
    Serdeczności dla Ciebie i Wszystkich tu zaglądających!

  4. BBM pisze:

    Ja też lubię to nasze blogowisko! A Ty- jak zwykle – cuda wypiekasz!

    • anka pisze:

      Matyldo:-) Jakie cuda? Odkąd nie oglądam tv to sobie popatrzę na YT i czasem coś mi się tak spodoba aż mam chęć wypróbować. Buziaki 🙂

  5. Lucia pisze:

    Aniu Kochana. Serdeczne dzięki za Twoją recenzję. Nie tylko ostatniej książki, ale i poprzednich. Pozwolę sobie udostępnić Twoje odczucia i refleksje nie tylko na moim blogu, ale stronie autorskiej i koncie FB.
    Buziaki z podziękowaniem.

    • anka pisze:

      Luciu:-) Ależ bardzo proszę, miło mi 🙂 Dziś upiekłam keks z Twojego przepisu. Tylko z czekoladą, skończyła mi się skórka pomarańczowa i soku nie miałam więc nie nasączyłam, ale i tak jest pyszny 🙂 Całusy 🙂

  6. Mo. pisze:

    Też w zeszłym roku zrobiłam taką makową choinkę a z takich skręconych paluchów można zrobić fajną przekąskę, wystarczy zielone lub czerwone pesto, ciasto francuskie i opcjonalnie gruboziarnista sól.
    Calineczka fajnie ujęła w słowa przejedzenie, chociaż mnie do jedzenia akurat namawiać nie trzeba

    • anka pisze:

      Moni:-) Szkrabusia to niejadek jakiego świat nie widział, poza jej osobistym tatusiem hi hi 🙂 Namordowałam się z nim, ale wyrósł 😉 Mam więc pewność, że i ona zacznie doceniać przyjemność jaką daje dobre żarełko, na razie tylko „słodycze” uznaje, reszta to męczarnia 😉
      Widziałam zdjęcie takiej „ciastowej” choineczki ze szpinakiem, pewnie też dobra np. do barszczu. Szpinak kupiłam 🙂

  7. kociafrania pisze:

    Zaintrygowala mnie książka p. Lucii, zapytam w księgarni lub poszukam w necie.Moje wnuczki nie jedzą mięsa, szukam dobrych i łatwych przepisów bez niego. Pozdrawiam serdecznie, bardzo mi sie tu podoba, z pewnością zajrzę nie raz!

    • anka pisze:

      Kociufraniu:-) Jak miło! Witaj i rozgość się, serdecznie zapraszam do mojego kącika 🙂 Mięsa nie jem od trzech lat, tak całkiem (czasem jeszcze rybkę, ale bardzo rzadko), kilkadziesiąt lat nie jadłam ssaków. Przepisów wypróbowanych wege jest u mnie trochę, korzystaj jeśli masz chęć, to dla mnie radość. U Luci jest dużo przepisów z mięsem, ja szukam bez, albo zmieniam składniki i też wychodzi całkiem OK.
      Pozdrawiam 🙂

  8. Stokrotka pisze:

    I ja sobie nie wyobrażam dnia bez blogów….To już jest nałóg
    Stokrotka

    • anka pisze:

      Stokrotko:-) To jest pożyteczny nałóg. Wnosisz dobre myśli światu, takie jasne światełko niesiesz 🙂
      Ja zaglądam i czytam codziennie, tylko nie zawsze mogę się odezwać, ale wiedz, że babcia Ania jest zawsze 😉 Buziaki!

  9. Mysza w sieci pisze:

    Calineczka jest po prostu Cudna! :)) Mnie do jedzenia można namawiać, ale lepiej żeby nie, bo mogę jeść co i rusz. A to się niezbyt dobrze kończy. Zwłaszcza takie zapiekane smakołyki, jakie robisz :)) Cieszę się, że stałaś się posiadaczką książki pani Luci – gdy miałam czas czytałam jej bloga codziennie. Teraz musiałam mocno okroić moje zapędy czytelnicze. Dobrze, że w ogóle jeszcze odrobinę czasu na książki z czytnika posiadam. Choć bywa, że i zasnę przy czytaniu! Taki to los pracującej mamy ;)) Miłego weekendu dla Was, uściski i trzymajcie się ciepło w te mroźne ostatnio dni!

  10. anka pisze:

    Myszko:-) Dzieciaki są cudowne w swoich szczerych wypowiedziach. Sama to wiesz, bo MK też potrafi zaskoczyć trafnym powiedzonkiem. My dorośli powinniśmy z nich brać przykład…
    Niech Ci się udaje wygospodarować czas dla siebie w tym natłoku obowiązków, to zawsze jest dobra inwestycja <3 Choć dziś świat zasypany śniegiem (u nas) i trudno wyjść z domu to i tak jest mnóstwo możliwości spędzenia fajnego, wspólnego czasu. Moja maturzystka ma dziś studniówkę 🙂
    Buziaki 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *