„Widocznie tak miało być” – 72

Pól roku później

Sergiusz wchodził po schodach na pokład samolotu. Gdyby mógł, poleciałby na własnych skrzydłach, byle tylko prędzej znaleźć się na miejscu. Tak było mu lekko jak nie pamiętał kiedy, może jak jeszcze nigdy. Nareszcie mógł wrócić do domu, do ukochanej Biedroneczki, wyściskać, wyprzytulać córeczkę za wszystkie chwile rozłąki. Oczywiście kontaktował się z nią tak samo jak z mamą, u której mieszkała podczas jego pobytu w Szwajcarii, był więc na bieżąco wprowadzony we wszystkie sprawy. Tak przynajmniej myślał. Mógł wrócić spokojny o przyszłość, o los Moniki, której mu nikt nie odbierze i nigdzie nie wywiezie. Spłaci cały kredyt zaciągnięty przez nieuczciwego wspólnika, potem będzie mógł dochodzić rekompensaty na drodze sądowej, ale ma na to czas. Agatę też już ma z głowy. Przyjaciele prawnicy sprytnie rozegrali rzecz całą, w zamian za nie postawienie jej zarzutu współudziału w oszustwach wspólnika, który trafił za kratki, zgodziła się na rozwód oraz formalne przekazanie opieki nad dzieckiem byłemu już mężowi.

Pierwsze kroki po przylocie skierował jednak nie do mamy lecz do swojego mieszkania. Nie wiedział czego może się spodziewać, a raczej wiedział, że wszystkiego mógł się spodziewać po Agacie. Chciał sprawdzić co tam jest, jak wygląda wnętrze, czy będzie mógł od razu wprowadzić dziecko, czy nie. Dręczył go też niepokój o to, czy w ogóle uda mu się dostać do środka, bo może Agata wymieniła zamki już po wizycie mamy w  domu? Targany wieloma wątpliwościami stanął wreszcie przed drzwiami. Śladów wymiany zamków nie było, więc odetchnął z ulgą. No nie, przecież mama wchodziła do środka… Wyjął klucze, bez problemu otworzył, wszedł do przedpokoju i znieruchomiał. Właściwie powinien być przygotowany, bo matka uprzedziła go co zastanie i zapowiedziała, ze palcem nie ruszy dlatego, żeby na własne oczy zobaczył jak jest. Mieszkanie wyglądało jak po tatarskim najeździe, albo jak po przeszukaniu przez bandę gangsterów. Pootwierane szafy, wysunięte szuflady, mnóstwo ciuchów i różnych szpargałów plączących się pod nogami przywodziło myśl, że osoba, która była winna owemu bałaganowi pakowała się w pośpiechu, będąc nie do końca zdecydowaną co chce ze sobą zabrać. Zimny pot go oblał, gdy zobaczył wyjęte z półek na tapczan ubranka córki, przygotowane do spakowania w olbrzymią walizkę. Z jakichś powodów zostało wszystko na łóżku, jakby osoba pakująca nagle i z wielkim pośpiechem opuszczała mieszkanie.

Dobrze, że chociaż drzwi zamknęła na klucz – przemknęło mu przez myśl. Usiadł na tapczaniku Moniki i z przerażeniem myślał, co by się stało, gdyby Agata zdążyła zabrać córeczkę. Dorocie i mamie zawdzięczał, iż zawczasu przewidziały zamiary Agaty, przestrzegły go przed nią i ustrzegły dziecko przed porwaniem. Zobaczył to wyraźnie, z ogromną ostrością – gdyby nie one, mógłby stracić Biedroneczkę na zawsze! Mało to się zdarzało takich przypadków?

Obszedł całe mieszkanie. Jego biurko było zarzucone różnorakimi przedmiotami, szufladki leżały na podłodze, wokół walała się ich zawartość wytrząśnięta z nich z wyraźną niecierpliwością. I znów błogosławił w duszy siostrę za to, że kazała mu wszystkie ważne dokumenty i cenne przedmioty zawieźć do matki na przechowanie. Z dystansem już patrząc w przeszłość myślał nad przyczyną własnej głupoty, której nie mógł sobie darować. Co spowodowało, że miał klapki na oczach i zachowywał się jak idiota?

Z tym pytaniem w duszy zjawił się u matki. Nie zdążył go jednak zadać, w ogóle nic nie zdążył powiedzieć, bowiem został zaatakowany przez własną córkę, która zawisła mu na szyi ściskając z siłą niedźwiedzia.

– Tatuś, mój kochany tatuś wrócił!

Poczuł wilgoć pod powiekami, zamrugał szybko, żeby ukryć wzruszenie.

– Monisiu, nie uduś taty – uspokajała pani Mela. – Pozwól mu złapać oddech.

– Ale ja się tak strasznie cieszę, że tatuś przyjechał! Tak okropnie się stęskniłam!

– Ja za tobą też, moja Biedroneczko, ja też – tulił córeczkę stwierdzając, że urosła od ostatniego spotkania. – Ale ty się duża zrobiłaś, nie do wiary.

– Prawda? Jestem tylko trochę mniejsza od babci – zadowolona stanęła obok pani Meli.

– Takie większe „trochę” – uśmiechnął się do uradowanej dziewczynki.

– Tatusiu, czy wiesz, jaka malutka jest moja siostrzyczka? – paplała dalej

– Kto?

– No Igunia przecież, moja siostrzyczka – uśmiechnęła się uszczęśliwiona. – Moja, Inki i Linki. Teraz już wszystkie jesteśmy siostrami! Ja się tak cieszę…

Sergiusz stał słuchając Moniki. Słuchał, ale niczego nie rozumiał. O co jej chodzi? Jakie siostry? Aaa, pewnie jakaś nowa zabawa, dzieciaki co chwilę wymyślają coś nowego. Potrafiły zaczarować nawet takiego zatwardziałego kawalera jak Miłosz. Zakochał się jednocześnie w matce i córce. O nikim innym nie mówił po powrocie z Woli Filipowskiej, tylko Martyna to, Milenka tamto… zaprojektuję, wyburzę, postawię – zupełnie jakby poza nimi i ich domem świat się skończył.

– To jakaś nowa zabawa jest? Taka w siostry? – spróbował uściślić.

– No co ty, tatusiu – Monika spojrzała z dezaprobatą. – Jak zabawa? To ty nie wiesz…

– Chciałam cię najpierw przygotować – wybąkała pani Mela, – ale jakoś…tak… zeszło…

– Przygotować? Na co? – postąpił dwa kroki w stronę matki. – Mamo, o co chodzi? Co się dzieje? Coś się stało?

– A stało, stało syneczku, coś cudownego – szczęście bijące z twarzy matki uspokoiło go co do jednej sprawy: cokolwiek tu zaszło, nie jest to nic złego. Mama wyglądałaby zupełnie inaczej.

cdn.

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Powieści, Widocznie tak miało być. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

7 odpowiedzi na „Widocznie tak miało być” – 72

  1. urszula97 pisze:

    Przyjechał , teraz spotkanie z Doniczką, pędzisz Aniu do przodu. Dziękuję.Buziaki.

  2. tojamagda pisze:

    Ale napięcie !!!

  3. jotka pisze:

    To wredna małpa z tej Agaty!
    No ciekawam reakcji, w takim momencie skończyć?

  4. Mysza w sieci pisze:

    Ten odcinek zdecydowanie powinien się zakończyć słowami – Zostałeś tatą po raz drugi! :)) Cieszę się, że podróżnik wreszcie wrócił do swych pieleszy, wprawdzie wywróconych do góry nogami, ale na szczęście oczyszczonych z niechcianych przeszłości. Lecę czytać dalej!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *