Stała sobie na półce i stała, cierpliwie czekała. Widocznie wiedziała, że aktualnie nie mam czasu (to „aktualnie” trwało i trwało), a moja głowa wiecznie zajęta tysiącem spraw wreszcie kiedyś będzie musiała odpocząć od rzeczywistości. Miała absolutną rację, jak to przyjaciółka. Przecież książka to najlepsza milcząca przyjaciółka człowieka. Przyszedł czas, że się doczekała. Jeszcze przez chwilę się wahałam po którą z nich sięgnąć, lecz ona wyraźnie do mnie zawołała, poczułam jej przyciąganie, usłyszałam w duszy głos: Aaaniaa, Aaaniaa… no słyszysz wreszcie czy nie ty małpiszonie! Na takie dictum wątpliwości moje wszelkie pierzchły i wzięłam ją do ręki. Miałam wrażenie, iż słyszę westchnienie ulgi pomieszane z politowaniem (skierowanym oczywiście pod moim adresem). Też westchnęłam, ale z radości i przyjemności zajrzawszy do środka 😊 bowiem to była rzecz napisana przez Marię Korniłowiczównę, rodzoną wnuczkę Henryka Sienkiewicza, córkę jedynej jego córki Jadwigi z Sienkiewiczów Korniłowiczowej. Jak wiadomo pisarz „dorobił się” jeszcze syna dwojga imion: Henryk Józef, który miał czworo dzieci, ale to już inna bajka.
Maria Korniłowiczówna była nietuzinkową postacią, jak na wnuczkę noblisty przystało, o czym dowiedziałam się szukając informacji po zachwyconym przeczytaniu „Onegdaj”, taki właśnie tytuł nosi książka. I dalej w podtytule czytamy – „Opowieść o Henryku Sienkiewiczu i ludziach mu bliskich”. A więc nie suche fakty z życia jakie podają w szkole, lecz osobisty przekaz wnuczki, która choć nie miała okazji dziadka spotkać (urodziła się po jego śmierci) to całe jej życie przesiąknięte było rodzinnymi przekazami, opowieściami, rosła otoczona pamiątkami drogimi sercu.
Znalazłam potwierdzenie, że swoją pierwszą i najukochańszą żonę Marynię Szetkiewiczównę spotkał po raz pierwszy w Szczawnicy. Niby o tym wiedziałam, ale było słówko „podobno”, zaś teraz wiem „na pewno”. Chyba jasnym jest, iż ucieszył mnie ten fakt ogromnie. Mogę sobie wyobrażać pana Henryka spacerującego alejkami Parku Górnego (mojego codziennego miejsca spacerów z psiepsiołami podczas bytności w ukochanym miasteczku). Spoglądając jego na pomnik wspominać będę fragment o odczycie wygłoszonym w Perle Pienin o amerykańskich Indianach, który jego szwagierka Jadwiga z Szetkiewiczów Janczewska, siostra Maryni, tak w swoim pamiętniku opisała – „Oczy to były dziwne, poważne, raczej smutne, ale kiedy spoglądał nimi, zdawały się patrzeć w dal nieokreśloną, a jednocześnie jakby w głąb własnych myśli i uczuć. W podobny sposób określał Sienkiewicz w jednym ze swoich odczytów sposób patrzenia czerwonoskórych amerykańskich, na co się rozległ szmer wśród publiczności i ktoś powiedział: < On sam tak patrzy>”. Tak patrzy i z pomnika w Szczawnicy, w której odczyt ów wygłosił.
Są też inne ślady bytności pisarza w uzdrowisku.
Szukając informacji trafiłam na takie ciekawostki prawdziwe 🙂
https://kurierwilenski.lt/2016/05/06/hanuszyszki-podwilenska-posiadlosc-prototypu-zagloby/
https://kurierwilenski.lt/2016/05/20/hanuszyszki-stad-marynia-szczescie-sienkiewicza-3/
https://kurierwilenski.lt/2016/05/27/hanuszyszki-wczoraj-i-dzis-4/
https://nakanapie.pl/recenzje/piec-ich-bylo-on-henryk-sienkiewicz-nazywal-sie-marie-jego-zycia
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/10-kobiet-bez-ktorych-nie-byloby-niepodleglej-polski/jt5mzyy
Na koniec cytat wybrany przez Marię Korniłowiczównę na motto książki o dziadku.
I jak Wam się podobała wyprawa w przeszłość? Mnie bardzo, czytałam i czytałam, także artykuły, z wielką ciekawością, bo to wciągające doświadczenie było i przeniesienie w zupełnie inny świat, w którym piękno naszego języka widoczne w całej okazałości dotąd zachwyca 🙂
Trzymajcie się zdrowo!
Milo i ciekawie spedzilaś czas przy takiej lekturze, szczególnie , że dotyka prawdziwych ludzi Dobra odskocznia .
Dorciu:-)A żebyś kochana wiedziała, że to była wielka przyjemność „oddzielić się” od dzisiejszych czasów i przenieść w „dawność” wcale nie tak odległą, ale fascynującą 🙂
Czasem dobrze zagłębić się w autentyczny świat ulubionych pisarzy.
Buziaki
Luciu:-) Prawda, przy okazji po raz setny (albo jeszcze n+1) stwierdzasz, że wciąż jako naród jesteśmy na tym samym poziomie błędów, a wybitne jednostki nie są w stanie tego poziomu podnieść. Jaka szkoda!
Buziaki 🙂
Nie ma innej możliwośći – muszę tej książkę przeczytać :-))
Pięknie powróciłaś do swojej ukochanej Szczawnicy…
A pomnik Sienkiewicza na głównej właściwie ulicy Twojego Miasteczka bardzo mi się podoba… jest na nim prawdziwy pisarz…
Pozdrawiam bardzo ciepło Anko 🙂
Stokrotko:-) Prawdziwy pisarz i do tego podobny do prawnuka, którego lubię słuchać ze względu na piękny język jakim operuje. Pomnik stoi przy ul. Zdrojowej, obok jest słoneczny zegar kwiatowy. Można przysiąść na ławeczce i podziwiać 🙂
Przytulam mooocno Stokrotko kochana 🙂
O najlepsze są takie książki, które czekają na czytelnika latami. Okazują się szalenie ciekawe i niecodzienne. Pozdrawiam jesiennie.
Krysiu:-) Masz rację, nigdy nie wiadomo gdzie Cię nagle książka przeniesie i w jakim świecie się znajdziesz. Pozdrawiam równie serdecznie, ale jeszcze nie jesiennie, podobno ma być ciepło 🙂
Lubię słowo ONEGDAJ 🙂
No popatrz, Aniu – jedna książka, a tyle emocji, wspomnień i ciekawostek.
Poprawiajmy nas samych, to cel zawsze aktualny!
Jotuś:-) Tyle mamy pięknych słów, które wyszły z użycia. Jaka szkoda! Za to kilkoma słowami współcześnie żonglujemy (niekoniecznie parlamentarnymi) zastępując cały słownik. Przykro. Może zacząć „odgrzebywać” zapomniane słowa i przywrócić je do życia? Taka nowa misja ?
Pewnie, naprawę świata należy zacząć od siebie – tak uważam od dawna i próbuję (z różnym skutkiem). Uściski!
Trafiłaś na swoją książkową przygodę i zanurzyłaś się w niej w całości, prowadząc Sienkiewicza ulicami Szczawnicy. Piękne doświadczenie.
Matyldo:-) Pana Henryka kocham odkąd zaczęłam czytać, a wcześnie to było 🙂 Nie obchodzi mnie zdanie innych (współczesnych nam) na jego temat. Na maturze trafiłam na pytanie z Trylogii i zaskoczyłam szanowną komisję mówiąc z pamięci fragmenty…hi hi 🙂 To kolejny przykład, że czytanie pomaga w życiu (moja siostra zdała maturę z geografii dzięki Tomkom Szklarskiego).
Dzięki Matyldo, buziaki 🙂
Podróże w przeszłość bardzo lubię, zwłaszcza dotyczące ciekawych miejsc i ludzi. A Henryk Sienkiewicz do takich należy. Czytałam książkę o jego młodości („Onegdaj” też bym chciała), a powieści pochłaniałam po kilka razy i pewnie jeszcze nie raz sięgnę 🙂 Miłego Aniu, ściskam Was serdecznie!
Myszko:-) Miło jest przenieść się w czasie, ale w wybrane miejsca i z odpowiednimi ludźmi. Pomyśleć jak wyglądali, o czym marzyli snując się np w Parku Górnym w Szczawnicy 😉 Bardzo podobała mi się dawna moda, długie suknie, toteż gdy w mojej młodości zaczęło się takie nosić, z kuzynką w długich spódnicach snułyśmy się po pałacu w Wilanowie doszukując się w portretach rodzinnego podobieństwa , hi hi 😉 Takie wariatki byłyśmy 😉
Buziaki!
Chociaż tematyka powyższej książki mija się z tym co czytam to zgadzam się z Tobą, że książka to najlepszy przyjaciel człowieka i bez czytania nie ma życia. A że często bywam na Litwie to zapiszę sobie Hanuszyszki bo tam mnie jeszcze nie było :). Miłego dnia.
Mo:-) Jeśli uda Ci się odwiedzić Hanuszyszki to opowiedz 🙂
Ktoś powiedział, że „dobra jest ta książka, która budzi we mnie ochotę do życia i działania”, w różnych momentach taką rolę pełnią różne pozycje i to jest wspaniałe 🙂
Pozdrawiam 🙂
Tak mi się coś widzi, że jest ta książka u Ojczastego, choć nigdy nie czytałam. Cóż, też stoi 🙂 Może się doczeka!
Małgosiu:-) Może taka ich rola – czekać aż ktoś zwróci uwagę 😉 Zdjęcia są w niej fajne, zobacz jak pojedziesz 🙂
Tak mnie nakręciłaś że jutro dzwonię do biblioteki – ja mam książki z dostawą do domu bo w bibliotece pracuje koleżanka mojej córki, która do pracy przejeżdża przez moją miejscowość i mi zostawia, Tak mi dobrze :))
Elizo:-) To rzeczywiście masz świetną sytuację, taka dostawa do domu jest super sprawą 🙂 Życzę miłej lektury!