Dorota odbyła z bratem długą rozmowę telefoniczną. Z wielką radością przyjęła fakt, iż Sergiusz mówił zupełnie normalnym głosem, zdawał się być pełen energii i dobrych myśli, plany na przyszłość jawiły się jeden za drugim. Kilkakrotnie tylko musiała się ugryźć w język, żeby nie powiedzieć, iż plany owe nijak się będą miały do rzeczywistości jaką zastanie po powrocie. Pytał o Aldonę, ale wiła się jak piskorz, żeby nic nie powiedzieć i nie zdradzić zaufania przyjaciółki przy okazji komplikując jeszcze bardziej sytuację. Wiedziała, że gdyby się zdradziła choć jednym słowem, rzuciłby wszystko nie patrząc na następstwa i przyjechał pakując się w niewyobrażalne kłopoty. Tak więc dla dobra sprawy musiała milczeć.
Odłożyła słuchawkę telefonu, podeszła do drzwi wejściowych i przekręciła zamek. To Michał wrócił z bazarku.
– Kupiłem mleko prosto od krowy – oznajmił.
– A gdzie ta krowa? – zainteresował się Kajtuś.
– Nie wiesz? Przecież w drugiej budzie – wyjaśnił.
– Ty zdrowy jesteś, dobrze się czujesz? – spytała Dorota.
– Jejku, no przecież tam sprzedają mleko prosto od krowy, mamo, nie wiesz? – zdziwił się Jędrek.
– Aaa, no tak – pojęła w czym rzecz.
Na drugi dzień Dorota wracając z Kajtusiem przeszła przez bazarek i weszła do budki spożywczej.
– Cy jest ta krowa co daje mleko? Chcę ją zobacyć – powiedział Kajtuś wspinając się na palce, żeby ponad ladą sklepową zobaczyć rzeczoną krowę.
Wybuch śmiechu za plecami Kajtusia wymiótł chłopca ze sklepu.
– Kajtek, wracaj natychmiast! – krzyknęła Dorota.
Kasia, bowiem ona była przyczyną Kajtusiowej ucieczki, wyjrzała przed budkę.
– Kajtusiu, ja cię bardzo przepraszam, że nie zachowałam powagi… ale to było cudne! W ogóle ty jesteś cudny, kochany chłopak i nie gniewaj się na mnie. Jeszcze raz cię przepraszam, no jak, darujesz mi?
– Moze być – spojrzał spod oka. – Ale Kamil pozycy mi film, który wiem, ze ma, bo o nim mówił na podwórku, ze ma.
– Dobrze, załatwione. Przypilnuję tego mojego synka, żeby ci pożyczył – Kasia spojrzała na Dorotę z uśmiechem. – Twoje dziecko ma niesamowity umysł.
– Aż za bardzo, coś wiem na ten temat. Ile ja się muszę namęczyć, żeby go do czegoś przekonać, ach, nawet sobie nie wyobrażasz.
– Wiesz co? Wyobrażam sobie. Mam podobnie z Kamilem, on zawsze musi mieć ostatnie słowo i ja sobie muszę szare komórki wywrócić na drugą stronę, żeby on był przekonany, że sam wymyślił to, co ja chcę osiągnąć. Uff, skomplikowane to wszystko.
– Cyrk z tymi chłopakami, normalny cyrk. O, Kaśka, a może byś wpadła do nas na imprezę? Daleko nie masz, bo u Magdy robimy pożegnanie lata..
– Ale to jak? Tak sama, bez niczego i nikogo? Głupio trochę…
– Jakie głupio? My wszyscy porąbani jesteśmy przecież, każdy po przejściach, albo przed… kto to może wiedzieć co go czeka…
– Nie wiem… przecież jakoś się ubrać trzeba, może nie będę pasować…
– Zgłupiałaś całkiem? Jak możesz nie pasować? Do czego niby? Dziewczyno, nie pozwól sobą zawładnąć jakimś głupim kompleksom!
– To aż tak widać? – Kasia posmutniała.
– Nie, no co ty, tylko ja mam nosa i siódmy zmysł. Wiesz, jak to po przejściach. Mam przerobione pewne tematy z dużą dokładnością. Wiem z doświadczenia, że zawsze się wokół znajdzie ktoś kto wie lepiej, a najczęściej mu się tylko wydaje, że wie. Ktoś, kto chce nas pouczać, urobić na obraz i podobieństwo swoje, kto chce nami dyrygować i mówi nam, co mamy robić. I jeszcze wmawia, że coś z nami jest nie tak, jeśli się opieramy.
– Właśnie, pełno takich…
– Więc, Katarynko, uroczyście ci oświadczam, że nasza „mafia” nie ma z powyższym obrazem nic wspólnego.
– Obserwuję was przecież od dawna i wiem, że jesteście taką fajną bandą życzliwych ludzi, których się chce przytulić do serca…
– No to przytulaj – zaśmiała się Dorota. – Skoro już zamknęłaś za sobą tamten zły rozdział życia, to zacznij nowe. A więc zapraszamy cię do nas.
– Nie wiem co powiedzieć… – wzruszyła się Kasia. – Naprawdę nie wiem. Ostatnio jakoś tak się dzieje, że samych dobrych ludzi zaczęłam spotykać na swojej drodze. Z twojego bloku Elka Sosnowska i Adelka Sopotnicka, kojarzysz przecież, też okazały mi tyle serca, że znowu nie wiem co mówić.
– Pewnie, że kojarzę, to świetne dziewczyny. Nic nie mów tylko się uśmiechnij.
– Wiesz Dorotko, tata zawsze mi mówi, żebym otaczała się ludźmi życzliwie nastawionymi do siebie i świata, a uciekała od marudzących i narzekających, bo sama się stanę taką jędzą.
– Masz mądrego tatę – stwierdziła Dorota.
– Wiem, jest najlepszy na świecie. O kurczę, znowu się wzruszyłam – zatrzepotała rzęsami chcąc strząsnąć łzę. – Już drugi raz dzisiaj, bo pierwszy w pracy. Wyobraź sobie jaką miałam sytuację. Przyszła żona naszego stałego czytelnika, powiedzieć, że zmarł. Przyniosła książki, które brał ostatnio i powiedziała ze łzami w oczach, że pod koniec już źle widział, właściwie nie czytał, ale co kilka dni do nas przychodził, bo to była jego największa radość.
– Wiesz Kaśka, ludzie czytający są lepsi i wrażliwsi od tych pozostałych, ja to już dawno stwierdziłam.
– Masz absolutną rację. Od dawna nie mamy pieniędzy na książki, takie czasy przyszły. Ale nasi czytelnicy są cudowni. Sami przynoszą w darze książki, swoje własne, z domu, za darmo, żeby inni ludzie mogli z nich jeszcze korzystać.
cdn.
Dzisiaj już takich wspólnot wśród ludzi szukać pod świeczka.Ludzie mieli oparcie w drugich ludziach.Pieknie, niech się bawią na zakończeniu lata.Pozdrawiam.
Uleńko:-) Tak było, niech sobie malkontenci mówią co chcą, ale pewne sfery życia były o niebo lepsze, np właśnie kontakty międzyludzkie.
Udanego weekendu 🙂
Biblioteki mają moc, wiem cos o tym:-)
Kompleksy mogą zabić lub stłumić wiele w człowieku i o tym tez cos wiem!
Świetnym jesteś obserwatorem życia i przelewasz to na strony opowieści:-)
Taką ekipę tez mam w pracy, można wiele przetrwać dzięki nim i z nimi 🙂
Jotuś:-) Zgadzam się z dwoma pierwszymi zdaniami, za trzecie dziękuję, a z ostatniego się cieszę i gratuluję, bo to baaardzo ważne 🙂
Serdeczności przesyłam!
Piękne i nostaliczne jakieś… I cytat wyłuskałam, który bardzo mnie przekonuje:” tata zawsze mi mówi, żebym otaczała się ludźmi życzliwie nastawionymi do siebie i świata, a uciekała od marudzących i narzekających…”
Z przyjemnością przeczytałam, jak zawsze…
Buziaki zostawiam Anuśko :****
Polinko:-) Cieszy mnie ogromnie, że czytałaś z przyjemnością 🙂 Te słowa naprawdę powtarzał mój kochany tatuś…
Uściski gorące (już mniej niż 30 st. na plusie)!
Pamiętam czas, kiedy i ja nieśmiała i w kompleksach cała. Zamiast się cieszyć fajną ekipą, swobodą, przyjaźniami to się człek przejmował czy pasuje 😉 A przecież nikt nie jest idealny. Grunt, to odnaleźć pokrewne dusze, by czuć się wśród nich swobodnie i swojsko. A w Twojej ekipie zdecydowanie tak jest Co do czytających, potwierdzam. I ruszam do kolejnej książki 🙂 Buźka i miłego weekendu!
Myszko:-) Gratuluję przejścia nad nieśmiałością i kompleksami, i dojścia do takiej Myszki, jaką jesteś teraz 🙂
Buziaki!