Przez pierwsze dwa tygodnie druga babcia Malutkiej jeździła wesprzeć młodą mamę, od wczoraj ja ją zmieniłam. Maleństwo cudne z tej naszej kruszynki jest:) Ważne, że już przybrała na wadze. Zawsze przy tak małej istotce myślę sobie jak mądrze natura urządziła, że taki kompletny miniaturowy człowieczek
przychodzi na ten świat. Jakby wziąć dwie i pół torebki cukru, a właściwie półtorej, bo z reszty trzeba rączki, nóżki i główkę zrobić. Taka drobineczka a ile radości ze sobą przynosi, ile szczęścia i wzruszeń, ile uczuć ciepłych… Niesamowite to jest.
Na łące, kiedy byłam z psami, widziałam liście łopianu. Były tak ogromne, że Malutka swobodnie by się na takim liściu zmieściła. Taka Calineczka :):):)
A dzisiaj mam chwilę, więc podgonić spróbuję trzecią część sagi ursynowskiej. Dobrze mówić, ale trudniej zrobić. Czasem „samo” się pisze i nie wiem kiedy rozdział jest gotowy, a czasem nic nie przychodzi do głowy i można siedzieć, i siedzieć, i …gucio. Teraz muszę się skupić, po prostu muszę, bo jeżdżąc do
Calineczki 🙂 nie będę miała dużo czasu. Może i dobra taka mobilizacja. Dobrze, że padać przestało.
4.10.2017
- irsila O dzieciach jest co pisać, Calineczka, mała ale w rozwoju cała.
- babciabezmohera To prawda- wzruszające są takie maleństwa!:)
- annazadroza irsila:) Calineczka doskonała, chociaż jeszcze taka mała, przy jedzeniu stroi minki jakby dostała cytrynki, jej wymaganiom trudno sprostać, kiedy nocą nie da pospać:):):)
- annazadroza babciabezmohera:) Wzruszające i takie bezbronne, całkowicie zależne od dorosłych. Oby wszystkie tylko na dobrych ludzi trafiały:)