Piorunem…

Nie miałam czasu aby usiąść i napisać coś mądrego, tydzień był bardzo intensywny i przeleciał migiem, piorunem, jak z bicza strzelił 🙂 Więc w skrócie musi być przegląd tygodnia.

W środę 24.VI. – Najpierw rozsychaliśmy się z braku wody, teraz mamy jej nadmiar w postaci ciągłych opadów. Bez kaloszy wyjść się nie da. Rano Skitek wyszedł tylko do ogródka i znów się rozłożył na posłaniu. Szilunia za nic na świecie swoich potrzeb w ogródku nie załatwi, musiałam więc wskoczyć w kalosze i popędzić z nią w ustronne miejsce. Taka to porządna z niej dziewczynka 🙂 Dzisiaj mój zakupowy dzień. Zachciało mi się pasty drożdżowej, więc drożdże muszę kupić, dobrze, że już są dostępne bez problemu. Najwyraźniej muszę uzupełnić wit. B i dlatego chęć na tę pastę mnie męczy. Nie pamiętam czy już mówiłam jak ją robię, więc jeszcze raz. Smażę cebulkę (posypaną solą oczywiście) na patelni, dodaję drożdże i mieszam aż się rozpuszczą, po czym wbijam jajka jak na jajecznicę, dodaję pieprz i maggi ( bo bez tego nie ma jajek), mieszam aż się zetną. Gotowe. można jeść na ciepło, może być na zimno do chleba, trzymane w lodówce. Nawet babcia D. jadła 🙂

Wczoraj (wtorek) Duży z dziewczynkami wpadł na chwilę z puszkami dla Skitula. Calineczka była rozespana i nie miała ochoty na żadne kontakty towarzyskie, ale do południa tryskała energią tak, że Średnia przysłała mi filmik, na którym widać szkarabusię biegającą wokół pokoju, śpiewającą głośno  „Panie Janie”- z podpisem: „I tak od 15-tu minut” 🙂 Cudna jest! W sobotę byli na obiedzie. Nareszcie! Babcia Ania ogromnie cieszyła się obecnością dziewczynek, malutka konika przedkładała nad inne zajęcia, poza tym z dziadkiem wchodziła po schodach i cieszyła się, że dosięga już do kontaktu i może włączyć sama światło przed wejściem na schody. Uczyła się bezpiecznie schodzić ze schodków, najlepiej się zjeżdżało na pupie 🙂 Ponieważ imieniny babci D. miały być za 4 dni, dzieci przywiozły kwiaty i prezenty, z czego najbardziej ją ucieszyły krzyżówki. Wciąż jeszcze je rozwiązuje i całe szczęście. Przy okazji i babcia Ania się załapała na bukiet 🙂

Bukiet imieninowy babci D.

A to moje kwiaty 🙂

We czwartek i piątek babcia Ania mogła się wreszcie Calineczką nacieszyć 🙂 Duży przyjechał z dziewczynkami zostawiając w domu żonę, która w pracy zdalnej miała coś pilnego do wykonania, a przy tryskającej energią szkrabusi nie można się skupić. Tym bardziej, ze Duży też zdalnie pracuje i zwyczajnie nie potrafi się podzielić na kilka kawałków jednocześnie 😉 Tym sposobem babcia Ania nauczyła się rozumieć malutką, no, już nie taką malutką 🙂 Przed tą naszą ogólnonarodową kwarantanną Calineczka mówiła stosunkowo jeszcze mało i teraz – szok! Mówi bezustannie, buzia jej się nie zamyka, a zasób słów ma taki, że babcię dosłownie zatkało! Jest niesamowicie bystra i spostrzegawcza, śmiała, nie krępuje się, sama zaczepia ludzi i zaczyna rozmowę, zaś energii ma tyle, że nie do uwierzenia! Rozruszała nawet babcię D., z którą świetnie się bawiła wrzucając kamyczki do niebieskich pojemniczków (po pieczarkach), w których uzbierała się deszczówka. Ile pisku, krzyku, śmiechu było, a skończyło się przebieraniem w suche ubranko, bowiem sukienka zmoczyła się całkowicie.

Na koniku 🙂

Zabawa we wrzucanie kamyczków do wody 🙂

Co by tu jeszcze wykombinować 😉

Już wiem! Pójdę pomęczyć siostrę 😉

Kuchennie babcia Ania przygotowała się na przyjęcie najukochańszych gości z wielką przyjemnością. Wiadomo przecież, że babcia Ania gotować lubi. A ponieważ dzieci lubią kluski śląskie, zaś babcia dumna jest, bo nauczyła się je robić, więc zrobiła ich ogromną ilość. Skoro zniknęły wszystkie, znaczy – dobre wyszły 🙂 Dla mięsożerców gulasz drobiowy był do klusek, dla siebie babcia placuszki cukiniowe usmażyła. Użyła tylko utartą na dużych oczkach, odciśniętą cukinię, mąkę kukurydzianą, jajko, trochę bułki tartej, sól, pieprz, czosnek granulowany. Wyrobiła drewnianą łyżką, która jedna jedyna idealna jest do wyrabiana, po czym łyżką normalną na patelnię na olej wrzucała. Też zniknęły i nie sama babcia je zjadła 🙂 Poza tym młoda kapusta pojawiła się na stole. Ale pycha!  Aha, jeszcze upiekłyśmy ze Średnią chlebek bananowy. Pięknie wyglądał, Calineczka orzekła że smaczny 🙂

Pychota! Żeby mieć koperek kupiłam podwójne „akcesoria” do ogórków, kapusta musi być z koperkiem!

Małe łapki nie mogły się doczekać by schwycić bananowego ciasta kawałek 🙂

Zanim dzieci w piątek przyjechały poszłam – wykorzystując bezdeszczową chwilę – wcześnie rano z psiepsiołami poza osiedle, pierwszy raz od dłuższego czasu w tamtą stronę i zachwyciłam się kwiatami widzianymi po drodze.

Nawet dziurawiec się trafił 🙂

Dziś mija 6 lat odkąd Szilunia zamieszkała z nami 🙂 Jest najcudniejszą i najmądrzejszą sunią na świecie! Oczywiście jak każda sunia dla swych opiekunów 🙂  Kochamy ją bardzo a ona odpłaca nam z nawiązką przywiązaniem i okazuje to na każdym kroku.

Tak wyglądały psiepsioły 6 lat temu. Dziś poza latkami przybyły kilogramy i trudno z nimi walczyć. Mam jednak wrażenie, że szelki Sziluni wreszcie się zapinają luźniej. Mąż też to zauważył więc nie zmyśliłam 😉

A taka jest teraz nasza kochana Szilunia 🙂 Ogólnie- piorunem zleciało te 6 lat!

Dobrego weekendu i trzymajcie się zdrowo!!!

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Kuchennie i smacznie, Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

31 odpowiedzi na Piorunem…

  1. dora pisze:

    Przyjemny tydzień miałaś Aniu, i tzw.pełną chatę. Śliczna wnusia, i jak fajnie, że znalazła wspólną zabawę z prababcią, będzie miała uwiecznione wspomnienie z tej chwili dzięki Twoim zdjęciom.
    Dobrego, miłego weekendu.

    • anka pisze:

      Dora:-) Tydzień bardzo przyjemny, pełen ruchu, gwaru, śmiechu malutkiej. Średnia była taka 12 lat temu, to i ja sił miałam więcej i energii. Ale wspólnie daliśmy radę 🙂 Jestem w szkrabusi zakochana po uszy, mając wszakże świadomość, że to nie grzeczna, spokojna Średnia, o nie! Calineczka ma energii za cztery siostry 🙂 Zdjęć zrobiłam sporo i filmik nakręciłam, udało mi się. Tak więc pamiątka z prababcią jest 🙂
      Odpoczynku przez weekend!

  2. Urszula97 pisze:

    No cóż to się dzieje, u mnie też zakręcony tydzien, maluchy często, gotowanie, sprzątanie, dostawa nowego łóżka. Pocieszne to maleństwo. U nas Oluś bardzo szybko mówił, młodszy to się raczej nie kwapi do rozmowy, każdy ma swój czas. Miałaś też radosne chwile , chociaż pracowite tak jak ja. U mnie znów się kolejny tydzień będzie bardzo aktywny, pieczenie, gotowanie i goście. Pozdrów psinki,
    Ciepłe z Puchatym.Oby tylko bez ulew brrrr…

    • anka pisze:

      Ula:-) Jestem szczęśliwa, że wreszcie mogłam malutką mieć przy sobie, poznać ją na nowo po tej izolacji, bo tak się niesamowicie zmieniła przez ten czas. I jeszcze mnie cieszy, że dobrze się u nas czuła, bawiła się, szalała – bo to szalona dziewczynka jest 🙂 – i powiedziała, że jeszcze chętnie przyjedzie. Powiedziała to jako świadoma istotka 🙂 A Średnia wciąż żałuje, że już jest taka duża, i tylko u nas czuje się jeszcze jak pięcioletnia królewna 🙂 Dziecko moje osobiste też było zadowolone, że może w spokoju popracować. A najbardziej mnie ubawiło, że jak pojechali (i w czwartek i w piątek) to oba psy padły jak pies Pluto i spały jak nieprzytomne, tak były zmęczone 🙂 Idę je wygłaskać od Ciebie 🙂
      Dobrego weekendu, oby bez deszczu – ale chyba się nie obejdzie, u nas co chwilę pada. Powodzenia!

  3. jotka pisze:

    Ale dziś u Ciebie kolorów i smaków i ogólnie radości.
    Ta radość bije z każdego zdania!
    My jutro jedziemy spotkać się z najbliższymi, a dziś zero energii, codziennie po dwie burze, leje aż miło, głowa pęka…niedobrze być meteopatą 🙁
    Dobrych dni i spokojnych nocy!

    • anka pisze:

      Jotko:-) Radość, radość i radość – jak może być inaczej przy takiej małej kruszynce, której się buzia nie zamyka i trzeba odpowiadać na milion pytań: co to jest babciu? mogę sobie tu usiąść babciu? co robisz babciu? pomogę ci, dobrze babciu?…….. i tak w kółko. Ale to cała radość i szczęście, ponieważ jestem świadoma, że ten okres szybko przeminie. Jako mama chciałam, żeby dzieci szybciej rosły i dorastały. Teraz żałuję, że tyle z ich życia przegapiłam, bo praca, problemy i potworne zmęczenie. A potem nagle – przerośli mnie nie wiadomo kiedy. Więc cieszę się tym maleństwem jak tylko mogę 🙂
      U nas też deszcze, słońce, burza i znowu deszcz i znowu grzmi i tak w koło Macieju. Głowa też jakby cudza, ciężka, trudno ją utrzymać w pionie, ale na szczęście jeszcze (odpukać) nie boli tak jak to ona potrafi… Niby jak głupia to niech boli, tylko dlaczego ja mam przy tym cierpieć 😉
      Jotuś, miłego spotkania i udanego weekendu!

  4. ervi pisze:

    OJ dzieje sie dzieje…. tyle kolorów, smaków… o iwspomnień 😉

    PS W ustawieniach profilu na wordpressie – tam po prawej w dzwoneczku w ustawieniach w profilu ustaw adres bloga 😉

  5. Pola pisze:

    Cudowny czas u Ciebie Aniu! Tyle radości , do tego smacznie i kolorowo-kwiatowo. Przyjemnie było zajrzeć tutaj 🙂

  6. anka pisze:

    Polu:-) Ogromnie miło mi, że Tobie miło 😉 To prawda, że cieszę się ogromnie, że mogłam malutką Calineczką wziąć na ręce (choć już lekka nie jest 😉 ) i przytulić ukochane maleństwo 🙂

  7. fuscila pisze:

    Ruch, gwar, nasi Bliscy, nasi Milusińscy, nasze Psiapsioły -to właśnie Babcie lubią najbardziej!
    Piękny rodzinny czas, letni czas!
    I jaki smaczny!!!
    Pozdrawianki!

    • anka pisze:

      Fusilko:-) Oj, to szczera prawda, babcie to lubią najbardziej 🙂 Jakby mogło być inaczej? Buziaki!

    • Mysza w sieci pisze:

      Ależ Calineczka urosła, sprytna i śliczna z niej dziewczynka 🙂 Szila też rośnie 😉 6 lat! Żebyś wiedziała, że to leci w mig.. Za szybko. Jak najwięcej takich miłych spotkań Aniu, smakowitości i kwiatów dookoła. Buziaki i serdeczności 🙂

  8. BBM pisze:

    Ależ urosła ta Twoja dziewusia. Szczególnie się to widzi, gdy jest pewien odstęp czasu….Przeurocza jest!! :))

    • anka pisze:

      Matyldo:-) Urosła, ale w dalszym ciągu jest maleńką Calineczką 🙂 W tym wieku (we wrześniu 3 latka) dzieciaki są najbardziej urocze 🙂

  9. wilma pisze:

    Nie dziwię się, ze miną Ci tydzień nie wiedzieć kiedy;).
    Jak się ma takich kochanych gości i tyle atrakcji, to czas płynie szybciej.
    A „malutka” to już spora dziewczynka.
    Bardzo trafnie ją nazwałaś, bo jest taką uroczą Calineczką:).
    Pieseczki też pięknie zadbane, los powinien się do Ciebie uśmiechać, bo jesteś bardzo dobrym człowiekiem.
    ps. dziękuję za przepis na pastę drożdżową, jeszcze nie robiłam, ale już ją lubię;)))

    • anka pisze:

      Wilmo:-) Calineczką ją nazwałam, bo się maleńka urodziła, dwa czterysta zaledwie, jej siostrzyczka 4 kg, to różnica była zasadnicza. Ale rządzi! Jest bardzo charakterną dziewuszką i ma swoje zdanie, trudno ją przekonać, trzeba szare komórki w tym celu uruchamiać 🙂
      Pastę drożdżową już wykończyłam, zrobię następną, poza mną nikt jej nie lubi a mnie się jej po prostu chce, czyli organizm wyraźnie się domaga wit. B.
      Wilmo kochana, dziękuję Ci za dobre słowa i może los Cię posłucha w kwestii uśmiechu, bardzo by się ten uśmiech przydał 🙂
      Pieski machają łapkami 🙂 Buziaki!

  10. Magda pisze:

    Słodka ta Twoja Calineczka, i jaka rezolutna ! A takie spotkania wielopokoleniowe, to to, co najważniejsze w rodzinie. Wnusia będzie miała przepiękne wspomnienia 🙂
    Głaskanka dla Szilki i Skitka !!
    Kapustki młodej zazdroszczę okrutnie !!!!

    • anka pisze:

      Magduś:-) Kapustka była przepyszna! A u Ciebie nie da się kupić? Pewnie tylko włoska, ale ona też jest smaczna.
      Robię fotki Calineczki z prababcią, będzie miała pamiątkę. W tej chwili świetnie się dogadują, a co najciekawsze, teściowa nie słyszy co się do niej mówi ale malutką słyszy i rozumie. Może częstotliwość dźwięku, czyli głosik szkrabusi do niej dociera. Słodka jest maleńka naprawdę 🙂 A psiepsioły dziękują za
      głaskanki 🙂 Buziaki 🙂

  11. Krystyna 7.8 pisze:

    Nic tak nie cieszy jak wizyta najbliższych.

    • anka pisze:

      Krysiu:-) Szczera prawda, obecność najbliższych sprawia radość ogromną, szczególnie po takiej kwarantannie i oddzieleniu.

  12. Lucy pisze:

    Oj tej zupy z mlodej kapusty, to pojadlabym! Ale u mnie teraz tydzien pracujacy, wiec szybka kuchnia- jutro makaron z sosem.
    Mala gadula jest przeslodka!

    • anka pisze:

      Lucy:-) Jest słodzinka, jest niezaprzeczalnie 🙂
      We środę pójdę do sklepu i kupię kapustę jak będzie, bardzo była pyszna. Tylko nie mam w pobliżu żadnego warzywniaka, żeby porządny koperek kupić. A musi być go dużo! Makaron z sosem też robię, z pomidorowym.
      Lucy, najlepsze życzenia!

  13. amasja pisze:

    To prawda, dni mijają jak szalone i dzisiaj kończy się już czerwiec… Aż nie chce się wierzyć. Podobają i się Twoje kuchenne działania, bardzo zaintrygowała mnie ta pasta z drożdży- pierwszy raz o niej słyszę:-) Chlebek bananowy zdarzyło mi się kiedyś upiec natomiast kapusta to teraz podstawa mojego wyżywienia-na surowo, gotowana, duszona… Ale najfajniejsze z tego wszystkiego są odwiedziny Calineczki-ona jest rozkoszna i rozbrajająca na całego. Cudowna dziewuszka:-) Szila przeurocza! Wyrosła na piękną psiepsółkę, widać, że Wasza miłość i opieka służy jej bardzo, że jest szczęśliwa. I niech Wasza wspólna przygoda trwa jeszcze wiele lat:-) Wygłaskaj ją -i Skitka też:-)- ode mnie.
    Ja ostatnio jestem nie w humorze. Zalało Słodyszków, wczoraj kolejny raz. Dość mam tej pogody. Jak nie susza, to leje bez opamiętania. Żadnego umiarkowania… Nawet w blogownii nie chce mi się udzielać.
    Trzymaj się Aniu zdrowo, ciesz Calineczką:-) Pozdrawiam!

  14. anka pisze:

    Amasjo:-) Bardzo współczuję zalania Słodyszkowa. Słów brakuje, widzę co się na południu dzieje i włosy mi stają dęba z przerażenia. Zawirowania pogodowe są nie do przewidzenia, masz rację, że albo susza albo leje bez opamiętania.
    Pasta drożdżowa jest moją ulubioną w okresie nasilających się stresów. Wypróbowana.
    Dziś zrobiłam po raz pierwszy kotlety z selera i są wspaniałe!
    Calineczka jest naprawdę cudna. Dziś też była, nie mogę się „nazachwycać” jej mówieniem. To jest fantastyczne. Uwielbiam zdrobnienia maluchów uczących się mówić, a przy tym niesamowitą umiejętność używania w odpowiednim momencie bardzo skomplikowanych sformułowań i ogromny, zaskakujący zasób słów. Uwielbiam tę szkrabusię 🙂
    Szilunia jest bardzo mądrą, kochającą sunią, wspaniałą, kochającą istotką mającą w sobie mnóstwo miłości potrafiącą to okazać 🙂
    Poziom wody opadnie, będzie lepiej i zupełnie dobrze. Przytulam Cię baaardzo serdecznie 🙂

Skomentuj anka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *