Lipiec
Do nowego domu Karoliny pojechały więc: kotka, sunia i trzy dziewczyny, w tym jedna w ciąży więc właściwie cztery, oraz rodzynek rodzaju męskiego czyli Maciuś. Dotarli szczęśliwie, uradowana Karolina przywitała ich obiadem, po czym Jurand pojechał do domku pod lasem zostawiając kuzynce na głowie całą resztę towarzystwa. Dziewczynki dostały do dyspozycji mały pokoik położony najwyżej, na półpięterku, jakby już na stryszku. Ogromnie im się spodobał i od razu się w nim zainstalowały. Tina poszła za nimi. Aldonie przypadł duży pokój na piętrze.
– Przepraszam cię, że jeszcze nie jest całkowicie urządzony – sumitowała się gospodyni.
– I bardzo dobrze, że jeszcze nie wszystko zrobiłaś. Właściwie całe szczęście. Wiesz jak ja bym się czuła, gdybym ci zniszczyła nowe meble? No, może nie osobiście ale pośrednio, przez koty. A tak jest fantastycznie, będę się swobodnie czuła. Ponieważ masz płytki na podłodze, obejdzie się bez moich wyrzutów sumienia gdyby Maciusiowi zdarzyło się nie zdążyć do kuwety. Kiedy się wstępnie umawiałyśmy nie miałam zielonego pojęcia, że mi się trafi nowy kociak.
– Ale robiłaś badania na toksoplazmozę? – zaniepokoiła się Karolina.
– Oczywiście, wszystko jest w porządku – uspokoiła ją Aldona. – Dziewczynki zajęły się stroną techniczno-higieniczną, tak to nazwijmy. No i Mimi w ogóle nie wychodzi na zewnątrz poza mieszkanie. Nie to co Bibi, tamta moja kochana kotusia uwielbiała siedzieć w ogródku.
– Dziewczynki bardzo przeżyły jej odejście, prawda?
– Wszystkie przeżyłyśmy, do tej pory przeżywamy, bo tego się nigdy nie zapomina. Nie mogły się oddawać rozpaczy bez reszty, bo musiały zająć się Mimi, która do nas trafiła. Wiesz zresztą dlaczego.
– Wiem. Teraz do kompletu mają jeszcze Maciusia, więc są zajęte. Tutaj, znaczy w twoim pokoju, oba koty będą sobie spokojnie mieszkały. Zobacz co mam specjalnie dla nich.
– Karolinko, jaki piękny drapak! Właściwie można to określić jako piętrowy dom mieszkalny połączony z placem zabaw. Skąd wytrzasnęłaś takie cudo? U nikogo nie widziałam niczego podobnego.
– Przyznasz, że takie gadżety dla zwierząt to u nas początkujący interes. Ludzie się dopiero uczą, że można zwierzakom polepszyć byt, zadbać nie tylko o podstawowe potrzeby typu jedzenie i kąt do spania, ale zatroszczyć się również na przykład o rozwój umysłowy czy naukę… Naprawdę, co się tak na mnie patrzysz? Prawdę mówię.
– Wiem i jestem po prostu zachwycona.
– To dobrze – uśmiechnęła się zadowolona gospodyni. – Ogromnie mnie cieszy fakt, że coraz więcej osób myśli o zapewnieniu psu czy kotu zajęcia, miejsca do zabawy, zabawek także rozwijających, zmuszających do myślenia. O, zobacz, mam coś dla Tiny.
– Co to takiego? – Aldona przez chwilę obracała w palcach przedmiot kształtem przypominający UFO, z dziurkami w kształcie elipsy. – Ach, już wiem, przez dziurki wkładasz przysmak, a psiak kombinuje jak go stamtąd wyciągnąć. I ma zajęcie na jakiś czas. Świetne. Ale powiedz, skąd masz te przedmioty i kto wymyślił takie fajne zabawki.
– To… kolega mojego… kolegi założył firmę produkującą akcesoria dla psów i kotów, mała firemka właściwie, na razie testuje rynek…
– Ale jak na to wpadł?
– Podpowiedział mu… No dobrze, już powiem – uśmiechnęła się. – Ten mój kolega to Reniek, mówiłam ci kiedyś o nim. Ten, co wrócił nie tak dawno ze Stanów. Tam na porządku dziennym są podobne sklepy z asortymentem dla zwierząt. Różnych zwierząt, jakie tylko ludzie trzymają w domach.
– Tak, tam ludzie są na innym stopniu rozwoju ekonomicznego i szukają każdej niszy, w którą można się wstrzelić z towarem. Szkoda, że ja zupełnie nie mam głowy do interesów – z żalem zauważyła Aldona.
– Dobrze, że i my wreszcie weszliśmy na drogę rozwoju, którego teraz już nic nie zatrzyma – dodała Karolina machając kotom przed noskami miękką myszką z materiału, zawieszoną na długim pręcie.
– Poza jakimiś ogólnoświatowymi tendencjami oczywiście – zauważyła Aldona.
– Na to człowiek nie ma wpływu. Ważne, że tu, w kraju, już mamy za sobą okres zacofania, a przed sobą cudowne perspektywy i otwarty cały świat.
– Moje dziewczynki już będą zawsze obywatelkami wolnej Europy, mam oczywiście nadzieję, że uda nam się wejść do Unii. Nawet nie wiesz jak się z tego cieszę z tego, że nie poznają zacofanego, ciemnego zaścianka jakim byliśmy. Chyba, że z książek czy filmów.
– I to im w zupełności wystarczy. Teraz chodź na dół, zostawimy koty, niech sobie tu urzędują, a ja ci pokażę resztę domu – powiedziała Karolina i wyszły zamykając dokładnie za sobą drzwi.
cdn.
Szykuje się super wypoczynek. Odnośnie takiego drapaka to też był u nas.1.5 roku stał, niestety nasza kotka go niezaakceptowala.Ostala się tylko myszka.Woli nam drapac fotele,pufy. Czekam na C.d.
Ula:-) Moje dzieciaki mają takie drapaki, kotom się podobają. Gdzieś nawet miałam fotkę, przysłali mi. Jak znajdę to pokażę. Kiedy ostatni raz byłam u Dużych (przed tym szaleństwem wirusowym) to Calineczka koniecznie chciała wchodzić i udawać kotka 🙂
Nasz Olek też próbował tam wchodzić.Corki kotek chętnie tam przesiaduje. Nasza Mela jakaś inna.
Mela indywidualistka 🙂
Teraz dla naszych pupili cały rynek gadżetów i ubranek na mrozy:-)
Są nawet ubranka odblaskowe i smycze z GPSem, a jedzenie jakie apetyczne!
Popatrz, piszesz o wchodzeniu do Unii, a teraz grozi nam wyjście!
Jotko:-) To było pisane wtedy, kiedy mieliśmy wejść! Kto mógł przypuszczać, że stary psychopatyczny człowiek nienawidzący ludzi i świata potrafi zawładnąć całym państwem! I to w XXI wieku! Przy okazji wyszła ogromna ilość małych ludzi, gotowych dla kariery sprzedać wszystkie wartości, sumienie i twarz. Twarzy nie widać pod maskami, może na to liczą…
Zwierzaki mają teraz dobry czas, wszystko dla nich. To dobrze. Branża nie upadnie. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
Krysiu:-) Z jednej strony tak, ale gdy trafią na dobrych opiekunów. W przeciwnym wypadku jest tragedia, okrucieństwo, znęcanie się „ludzi” nad bezbronnymi stworzeniami. Niestety, wciąż mamy z tym do czynienia.
Pozdrowienia serdeczne 🙂
Odejście Sprytki przeżywam do dzisiaj chociaż niedługo minie 4 lata jak jej nie ma. Brakuje mi jej strasznie… Drapak stoi do dzisiaj nie złożony, mam też wszystkie jej zabawki.
Tak bardzo chcieliśmy do UE, tak się cieszyliśmy po wstąpieniu do niej, a teraz tylko patrzeć jak nas wywala na zbity pysk…
Miłego weekendu, Aniu! Tulam mocno:*
Amasjo:-) Tego się nigdy nie zapomina. Ostatnia moja kotusia, Misia odeszła 12 lat temu, poprzednie – Maciuś, Szarusia, Mićka – dużo wcześniej, dziesięciolecia temu, ale w sercu wciąż są, żyją i zawsze będą.
Amasjo, wypluj te słowa! Nie zgadzam się na coś podobnego, jak i wiele milionów rodaków! Tylko co z tą niezgodą zrobić?
I Tobie miłego weekendu, mimo wszystko. Przytulam 🙂
Nasz znajomy równiez prowadzi sklep i rodzinną firmę produkującą gadżety dla zwierzaków 🙂 To dobra tendencja 🙂 Ja mam psa 🙂
Polu:-) Wiem, że masz wspaniałego przyjaciela na czterech łapkach 🙂 Jest przecudny! Oby wszystkie psiaki i kociaki miały domy, pełne miski i miłość opiekunów…
Pozdrawiam 🙂
Zawsze wypatruję – cierpliwie – kolejnego rozdziału Twojej opowieści, ale lubię też ten moment zaciekawionego oczekiwania (co będzie/ jak zdecyduje/ jak sobie poradzi/ co ja bym zrobiła, będąc na miejscu bohaterki)
Ściskam, Aneczko, wiosennie, i posyłam zapach piwonii :)*
Magduś:-) Dziękuję za zapach piwonii! Moje mają pąki, jak tylko zakwitną – specjalnie dla Ciebie znajdą się tutaj. Z wielką przyjemnością czytam, że czekasz na kolejny odcinek. Takie słowa trzymają mnie przy życiu 🙂 🙂 🙂
Przytulam 🙂
Wreszcie dopadłam kolejny odcinek! Gadżety dla zwierzaczków zaciekawiły ostatnio Małego, weszliśmy do sklepu z koleżanką, która ma psa i myślał, że to zabawki dla dzieci! Takie były fajne 🙂 Chciałabym by każdy zwierzak miał dobrą opiekę, szkoda że nie wszyscy potrafią dbać i kochać, tak pięknie jak Ty.. Czekam na ciąg dalszy i ściskam serdecznie!
Myszko:-) Też bym chciała! Zwierzaki są bezbronne, całkowicie zdane na człowieka, nie poradzą sobie w ludzkiej dżungli same… Teraz czytam, że więcej osób przygarnia psy ze schronisk, to cieszy. Tylko, czy gdy się skończy epidemia, nie wylądują one znowu na ulicy? Mam cichą nadzieję, że nowi opiekunowie je pokochają i nie zrobią krzywdy…
Buziaki 🙂