Dawno nie pisałam o Szczawnicy. Nowa rzeczywistość tak „dała mi do wiwatu” (w sensie psychicznym), że o przyjemniejszych sprawach nie myślałam. Odsunęłam też od siebie myśli o tym, że w maju mieliśmy wybrać się do naszego ukochanego miasteczka. Nie wybierzemy się z wiadomych względów. Ten typ z koroną wszystkim pomieszał szyki, zmusił do zmiany planów, do życia w zupełnie innym, niespotykanym dotąd nigdy wymiarze. Przyznam się, że tęsknię za widokiem normalnych ludzi w studio telewizyjnym. Mam serdecznie dość głów gadających na monitorach. Nie jestem w stanie już na to patrzeć, odrzuca mnie! Nigdy nie lubiłam książek/filmów SF, a teraz się czuję jak w horrorze, jakby mnie wrzucono w sam środek takiego świata. Nie chcę w takim żyć!
Bez względu na mój (i innych) stan umysłu góry stoją sobie na swoim miejscu, za nic mają ludzkie wirusy, rozterki, uczucia itp., patrzą na nas w całym swoim majestacie, szumią jodłami i innym drzewostanem, falują trawami, pachną wiosną i mówią do nas. Podsłuchałam 🙂 „Doś tego strochania, słonko grzeje, świat piyknie wyglonda, a wyście to zabacyli skróś tego skurkowańca wirusa. Cołkiem jakbyście ino po ćmoku chodzili. Nie dojcie sie łocygonić, jesce bedzieta tróncać sie, bedom hulacki z radości, bo tego pierona cholera weźnie i nie bedzie nom tu kolanduwał”.
I co? Mnie się taka gadka podoba, ( tłumaczyłam ją sobie korzystając z: „Wyłónacka, słownik gwary szczawnickiej”, Kraków 2013, Wydawn. astraia ). Jeszcze mi się przypomniało, że „wszystko mija nawet najdłuższa żmija” i postanowiłam sięgnąć do zdjęć ze Szczawnicy.
Przy okazji przypomnę, że dzisiejszy Pieniński Park Narodowy powstał 1 czerwca 1932 roku. Wstępny projekt opracował prof. Stanisław Kulczyński. Przypomnę też, że pan profesor jest patronem mojej ulicy na Ursynowie oraz, że został uznany za „niewłaściwego” i w ramach tzw. dekomunizacji ulic zabrano mu patronowanie. Mieszkańcy się nie pogodzili z taką decyzją i w sądzie wygraliśmy, odzyskaliśmy naszą ulicę!
Wracając do PPN – został utworzony pod nazwą „Park Narodowy w Pieninach” jako pierwszy park narodowy w Polsce, który wspólnie z powołanym 12 lipca 1932 roku Słowackim Rezerwatem Przyrodniczym w Pieninach utworzył pierwszy w Europie pograniczny park narodowy. Powierzchnia PPN wynosi 2346, 16 km kwadratowych, najniższy punkt znajduje się na wysokości 435 metrów n.p.m., najwyższy – 982 m n.p.m.
Podaję oficjalną stronę PPN – https://www.pieninypn.pl/ – tam możecie sobie poczytać o szczegółach, o historii, o warunkach geologicznych, o licznych, różnorodnych gatunkach roślin i zwierząt. Przykładowe gatunki, jak również ciekawe filmy można zobaczyć w pawilonie PPN nad Dunajcem, niedaleko przejścia granicznego na Słowację (które w tej chwili jest zamknięte z powodu pandemii).
A potem to się już tylko idzie i podziwia 🙂 🙂 🙂
Jedyny problem – to, że z psami nie można po PPN chodzić. To znaczy w Leśnicy słowackiej z Szilką byliśmy, oczywiście szła na smyczy przy nodze, bo to mądra sunia jest. Myślałam wtedy (jeszcze szczuplutka dziewczynka z niej była), że w razie czego weźmiemy ją na ręce. W Leśnicy psów pełno, szczekają tak samo jak nasze, nie ma bariery językowej 😉 Pokażę jeszcze w przyszłości (jak dotrę do zdjęć) Drogę Pienińską biegnącą wzdłuż Dunajca do Czerwonego Klasztoru, która jest niesamowicie malownicza, przepiękna, a idąc można obserwować tratwy płynące przełomem Dunajca.
Mamy z Mężem tę satysfakcję, że wszędzie byliśmy, wszystkie szlaki w okolicy pokonaliśmy w swoim czasie, teraz więc – jeśli uda się wreszcie pojechać – możemy sobie spokojnie spędzać cudowne chwile bez względu na pogodę i inne okoliczności, możemy iść gdzie nas nogi poniosą, tam gdzie z psiepsiołami da się spacerować i skąd w razie potrzeby uda się szybko wrócić do domu, bo przecież babcia D. na długie trasy nie pójdzie, a na dłużej nie można jej samej zostawiać… ale to już inna „bajka”…
Trzymajcie się zdrowo!!!
Gdyby tylko bylo gdzie zamieszkać, to wyjazd byłby możliwy, ma cos sie zmienic w tym temacie, wiec może niebawem bedziesz mogła?
Mnie sie tęskni za Stołowymi i Miedzygórzem, może w niedzielę gdzieś ruszymy, z pominięciem glownych tras i szlaków .
Dora:-) Fajnie, że masz w zasięgu reki swoje piękne miejsca. My mamy dodatkowy problem z wyjazdem, to babcia D. od 3 tygodni nie bierze leków, jest z nią coraz gorzej, dogadać się w ogóle nie można, znowu wracają chwile agresji. No i fizycznie jest słabsza niż w zeszłym roku. No i tak to wygląda…
A Wy korzystajcie ile się da, póki pogoda i póki znowu się coś nie pomiesza w niektórych głowach.
Rozumiem to doskonale i współczuje, bo to bardzo trudny czas, opiekować sie chorą osobą.
Oby babcia D. miala wiecej lepszych dni, niż gorszych.Lekarstwa musicie jej sami dawkować, nie ma to tamto, przemycać w jedzeniu , piciu, kombinujcie, to ważne.Wlasnie to, że tesciowa,dysponowala lekami tescia niewlasciwie bardzo rzutowalo,na jego stan, pozniej sama,sobie dawkowala jak uwazala i pamietala, ja nie mialam dostepu do tych spraw, synuś niby pilnowal, a okazywalo sie, ze nie , wiec raz brala za duze dawki, raz wcale. Niestety to juz chora osoba i trzeba byc sprytniejszym od niej i nie mysleć, że cos zrobi wlasciwie jak sie jej powie. To jak z malym dzieckiem.
Trzymajcie sie,.
Dora, gorzej niż z małym dzieckiem. Dziecku da się pewne rzeczy wytłumaczyć, a jej nie. Nic nie trafia, ma swoją spiskową teorię dziejów i koniec. Chyba, że akurat o tym zapomni i coś innego w głowie jej się ulęgnie.
Dzięki, Wy też się trzymajcie zdrowo 🙂
Nie byłam jeszcze w Pieninach, a teraz żałuję. Widoki na zdjęciach przepiękne. Może w przyszłym roku…… Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
Krysiu:-) Jak tylko będziesz miała okazję – polecam gorąco. To nasze ukochane miejsce na ziemi 🙂
Cudnie, zostały wspomnienia.Wszyscy tęsknią. Coś trzeba robić.My mamy działkę,siostra jedzie do Brennej bo mają tam mały drewniany domek,druga siostra też na działkę.Najgorzej ma wnuk 11,5 r9ku.Buntuje się. Rodzice pracujà a on w domu.Ma pretensje że 13 łatki mogą wychodzić a on nie.Widzi kolegów z okna i mu żal.
Ula:-) Dla wszystkich trudny czas, dla dzieci też – jak się okazuje. Taki 11 latek sam w domu to nie jest bezpieczna sprawa. Dobrze pamiętam dzikie pomysły moich Skarbów kochanych, w takim wieku fantazja jest przeogromna, a myślenie o skutkach swego postępowania – żadne.
super, miło pooglądać takie zdjęcia 🙂 zwłaszcza teraz
Kobieto:-) Mnie jest miło, że sprawiłam Ci przyjemność zdjęciami. Wprawdzie jakość żadna, ale za to obiekty pokazane – przecudne 🙂
Miłego dnia Aniu. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
Krysiu:-) Tobie również miłego 🙂 Ściskam Cię serdecznie 🙂
Ale ze nie wolno tam z psami chodzic?? Przeciez to park, las… parki zamkniete, zdrowotne, rozumiem.
Faktycznie piekny zakatek ziemi :))
Lucy:-) Nie, nie wolno, jest całkowity zakaz wstępu z psami. Niestety. Chodzimy więc gdzie indziej, jest duuużo miejsc, w które można się wybrać poza PPN. I wszystkie piękne 🙂
Tylko iść i iść, i iść… Piękna łazęga po tych terenach. Teraz chociaż zdjęciowo można pospacerować. Buziaki! I zdrówka. :))
BBM:-) Oj tak 🙂 Iść, iść i iść w stronę słońca… Samo oglądanie zdjęć sprawia przyjemność. Buziaki i Ciepłe z Puchatym 🙂
Oj, jak tęsknie za takimi wycieczkami…może choć latem na krótko?
Teraz nawet Szkiełko rzadko oglądam, bo atmosfera w tych okienkach online jakby inna.
Czekam z utęsknieniem na jakiś dłuższy wypad, na Kretę pewnie nie polecę, ale może chociaż nasze góry? Może właśnie Szczawnica?
Jotuś:-) Z całego serca polecam moje ukochane miasteczko 🙂 Jeśli tylko będzie okazja, jedźcie bez wahania. Widzisz na zdjęciach czego możesz się spodziewać na miejscu.
Szkiełka też nie oglądam, właściwie w ogóle coraz mniej oglądam, okropnie mnie denerwują problemy na łączach, głosy nakładające się na siebie, albo nie dochodzące od redaktora prowadzącego do gościa i odwrotnie. Albo jak się jedna osoba dorwie do głosu (z tych, co cierpią na słowotok) i nie można jej przerwać.
Już tak by się chciało normalności …
Wspomnienia… Dobrze, że je mamy, Aniu. Są teraz balsamem dla serca, duszy i nerwów. Powrót do nich pozwala zachować zdrowe zmysły. Podobnie jak nadzieja, że to wszystko minie i znowu będziemy mogli żyć normalnie i realizować swoje plany.
Znowu lepiej Cię poznałam dzięki tym wspominkom:-)
Trzymaj się zdrowo moja duszko:-) Ściskam.
Amasjo:-) Ty też wspominasz 🙂 Masz rację, że wspomnienia trzymają przy życiu wraz z nadzieją na normalne życie. Piękne są moje ukochane okolice, prawda? Nic dziwnego, że zakochałam się w miasteczku od pierwszego wejrzenia 🙂
Buziaki i Ciepłe z Puchatym 🙂
Tak Aniu, Twoje ukochane okolice są przepiękne! Nie dziwi mnie, że oddałaś im całe swoje serce. W ogóle Polska jest piękna tylko nie ma szczęścia do rządzących…
Teraźniejszość wcale mi się nie podoba i nie mam ochoty o niej pisać. Więc albo będę wspominać albo przestanę blogować do czasu powrotu względnej normalności.
Mocno przytulam:*
Od wieków wiadomo, że do rządzicieli nasz piękny kraj nie ma szczęścia, co się polepszy, to za chwile się pop…rzy 🙁 A ciemny ludek wszystko kupi. Wciąż „ciemnota, miernota i szarzyzna” – to cytat z mojej psorki od polskiego z liceum – królują. Taka karma nieodpracowana … Trzeba sobie radzić w takiej sytuacji jaka jest , w tym też mamy wprawę, kolejna karma… I nic tu nie pomoże rycerz na białym koniu, ani zbudzony spod Tatr – jeśli większość sama się nie obudzi i nie zacznie patrzeć trochę dalej niż czubek własnego nosa. Jeśli nie pojmie, że jest coś takiego jak dobro wyższe, interes społeczeństwa itp., itd. Ale do tego daleka droga, bo się cofnęliśmy, takie mam wrażenie. Może mylne. Oby.
Amasjo kochana, nie przestawaj, wspominaj, dziel się myślami, zdjęciami, wrażeniami, bo to bardzo pomaga nam, odwiedzającym Ciebie, a może trochę i Tobie. Cieszę się, że jesteś i serdecznie przytulam 🙂
Oj, tylko wspomnienia nam pozostały teraz, grzebanie w albumach, bo cóż innego? Póki co, trzeba wziąć głeboki oddech i czekać… Piękna Szczawnica, wiele pięknych miejsc w naszym kraju mamy, ale… na razie musimy zadowolić sie tym, co blisko, najbliżej nas… Dużo cierpliwości…. 🙂
Polu:-) I dobrze, że choć po najbliższej okolicy można się poruszać. I dobrze, że są zdjęcia, w których można szperać i sycić oczy pięknem na nich widocznym.
Czas wymaga od nas ćwiczenia cierpliwości, masz rację, dużo tej cierpliwości trzeba…
Dobrze że zdjęcia ktoś, kiedyś wymyślił bo co my byśmy w tym wirusowym czasie robili. Bardzo lubię góry, tam jest czym oddychać i o każdej porze roku jest ładnie. Pozdrawiam
Elizo:-) Masz absolutną rację: o każdej porze roku i podczas każdej pogody jest pięknie. Pozdrowienia 🙂
Przepiękne te Twoje szczawnickie wspomnienia Anko….
Tak sobie myslę … co to się z nami dzieje że tak wspominamy ukochane miejsca i pobyty w nich? I te wędrówki wspaniałe???
Jest nam chyba wtedy lżej – prawda???
Najserdeczniej pozdrawiam.
Stokrotko:-) Ze Szczawnicą jest tak, że jak pojechaliśmy za którymś razem to poczułam się tak, jakbym wróciła do domu. I tak teraz o miasteczku myślę i o całej okolicy. Uciekam tam myślami, oglądam zdjęcia i mam świadomość, że tam wszystko jest na swoim miejscu i na pewno to zobaczę, wrócę prędzej czy później. I na samą myśl – od razu lepiej mi się robi na sercu.
Uściski serdeczne 🙂
Chociaż zdjęcia dają trochę ukojenia od tego horroru.. Pięknie tam Aniu, widoki dech zapierają i na żywo to wszystko na pewno robi jeszcze większe wrażenie 🙂 Gwara Twoja dodaje otuchy 🙂 Niech się spełnia! A Wam niech się Szczawnica spełni, kiedy tylko będzie już mogła. Warto na nią czekać. Serdeczności wysyłamy!
Myszko:-) Sama świadomość, że jest to piękne miejsce i bez względu na wszystko nic ze swego uroku nie traci – przynosi ulgę i nadzieję. Gwara jest przecudna, słownik czytam od końca do początku i odwrotnie, i gęba mi się uśmiecha 🙂
Buziaki najserdeczniejsze dla całej trójki 🙂
Ale jesteś zdolna Aneczko! Przez moment wydawało mi się, że te góry rzeczywiście do mnie gwarą przemówiły.
A widoki przepiękne, byłam nad Dunajcem kilka lat temu i w Krościenku i w Szczawnicy, teraz niestety nie jeżdżę, bo fizycznie nie dałabym rady na takie górskie spacery, jestem jak ta Twoja Babcia (niestety) unieruchomiona, z przerażeniem patrze, jak ten stan u mnie postępuje, jeszcze co prawda chodzę, ale coraz gorzej mi jest nieraz ból pokonać….
Ale nie będę się tu nad sobą użalać, za to cieszę swoje oczy Twoimi zdjęciami i o więcej proszę, troszkę wtedy tymi wspaniałymi widokami oddycham…..
i zas nie ma mojego komentarza 🙁 Ciekawe, czemu one nikną??
Ewa:-) Komentarze nie znikają, tylko czekają na akceptację. Jak włączam Lapcia to od razu wchodzę na bloga i wtedy już są widoczne.
Ewa, kolanka Cię bolą, ale główka działa prawidłowo, na szczęście. Natomiast babcia D. cierpi na demencję i to jest problem zasadniczy…
Nad Grajcarkiem jest piękna promenada, najdłuższa w Polsce, można tam iść sobie spokojnym rokiem, po równym terenie, przysiadając na licznych ławeczkach dla odpoczynku i sycenia oczu 🙂 Tak więc jeśli miałabyś okazję jeszcze się znaleźć w Szczawnicy, wcale nie musiałabyś udawać kozicy górskiej 🙂 Jest wiele ośrodków sanatoryjnych, więc może kiedyś jeszcze przyjedziesz.
Gwara jest cudowna, jestem szczęśliwa, że na słownik trafiłam, mam z niego wiele przyjemności 🙂
Buziaki 🙂
ha ha ha ja i kozica górska, ale się uśmiałam 🙂
A może rzeczywiście kiedyś los mnie tam rzuci…kto wie!
No właśnie, nigdy nie mów nigdy 🙂 Nie wiadomo jaką niespodziankę los może nam szykować . Ściskam !
Pięknie tam. Te zdjęcia pod skałami przypominają Włochy. Dobrze teraz powspominać miejsca gdzie można było zwyczajnie iść na spacer czy wycieczkę. Nikt nie przypuszczał, ze to nam zostanie odebrane. Uściski
Lucia:-) Pięknie, Pieniny są przecudowne 🙂 Byłam przed chwilą u Ciebie i przykro mi z powodu bzu, ludzie to jednak zimne dranie bez wyobraźni i empatii. Na razie nic nie mogę wpisać, bo nie działa, zresztą myslałam, że i do siebie nie wejdę, nie mogłam się zalogować. Chyba jakieś przeciążenia przez siedzenie w domach czy co… Zaraz do Ciebie wracam, buziaki 🙂
Tak bardzo, bardzo ci zyczę, żebyś mogła tam pojechać i być tam tak długo, jak to możliwe. Mam dziś „płaczliwy” dzień, więc reszta życzeń kiedy indziej. Ale ukochuję cię serdecznie, życząc Babci, żeby pożerała leki jak cukierki.
Ewuś:-) Jak potrzebujesz to sobie popłacz, nieraz pomaga. Też czasem ryczę w łazience jak nikt nie widzi, oczyszcza. Ale jak nie masz na coś wpływu to nie myśl o tym, wytrzymaj, życie polega na nieustannych przemianach, więc przeminie wszystko złe. Jak się czujesz „zdrowotnie”? Mam nadzieję, że już trochę lepiej, pomału dochodzisz do siebie. Przytulam serdecznie kochana 🙂