Zastanawiałam się nad tematem, żeby był przyjemny, niestresujący lecz odwrotnie, pozwalający na chwilową wycieczkę poza miejsce zamieszkania czy aktualnego pobytu. Oczywiście myśli moje popędziły do Szczawnicy jedna drugą wyprzedzając i spiesząc się, by być pierwszą. Może godła szczawnickie? Może figury kwiatowe? Może spacer po miasteczku? A Pieniński Park Narodowy? Może wioska Janosika? Schodki? Droga do Czardy? Do Krościenka? Do Czerwonego Klasztoru? Wycieczka do Niedzicy? Tyle jeszcze przed nami, że miło się robi na sercu na samą myśl. Zobaczę na jakie zdjęcia trafię z zamkniętymi oczami i tam pójdziemy 🙂
Padło na przechadzkę na lody do Krościenka. Psiepsioły miały porządny spacer, my też. Idzie się wzdłuż Dunajca, który od zakola w Szczawnicy w stronę Krościenka płynie już spokojnie, równo, jak każda inna przyzwoita rzeka. Owszem piękna, malowniczo położona, ale jakby nie mająca nic wspólnego z szalonym, dzikim Dunajcem toczącym spienione wody wzdłuż Drogi Pienińskiej.
Przepiękny spacer!
Odbyć z Tobą taki spacer 13 grudnia w piątek jeszcze przed 6-tą rano to naprawdę wielka frajda.
Serdecznie Ci dziękuję
🙂
Stokrotko:-) To dla odpędzenia wszelkich pechów, niedobrych myśli, złych energii i tp., bo tyle tego paskudztwa się namnożyło, że atakuje z każdej strony. Więc na przekór chciałam pokazać, że piękny jest ten świat bez względu na te paskudztwa, które i tak przeminą. Przecież nic nie trwa wiecznie, a życie polega na nieustannych przemianach.
Uściski serdeczne 🙂
U mnie pada deszcz ze śniegiem, jest buro i ponuro, A u Ciebie zapachniało latem, słońcem i frajdą z pięķnych widoków! Super! Zwłaszcza w piątek , 13-go!
Fusilko:-) No właśnie, 13-go grudnia, piątek. U żadnej z Was nie mogę dodać komentarza. Dobrze, że już nie ma Teleranka… tak się skojarzyło z powtarzalnością złych energii…
Chciałam, żeby ładnie było i kolorowo, cieszę się, że tak wyszło 🙂
Aniu, proszę mi uprzejmie donieść jaki jest dystans czasowy i kilomertowy do pokonania, bo nie wiem, czy dam radę 😉 A Krościenko to jakoś mi się znajome wydaje, jakbym tam kiedyś była?
W każdym razie przepiękne zdjęcia zrobiłaś. Całuski i przytulaski!
Ewuś:-) Do Ciebie na stronę w ogóle nie mogę wejść, u nikogo zamieścić komentarza.
Ze Szczawnicy ok.3 km do Krościenka, tzn. od granicy miasteczka, z Osiedla dużo dalej, czas to indywidualna sprawa. A może piechotą z KD będziesz szła 😉
Może kiedyś byłaś np. na wycieczce szkolnej? Dlatego pamiętasz i coś Ci się kojarzy.
Rzeczywistość jest piękniejsza niż zdjęcia, naprawdę 🙂 Ale dzięki, buziaki 🙂
Nieeee, na wycieczki jeździliśmy w „nasze” góry, czyli w Kotlinę Kłodzką, w Góry Złote i Opawskie. Wiem, że ładniej jest w rzeczywistości, tym bardziej, że tęsknisz bardzo. Kiedy powrót do Edenu? Wielkie całuski dla ciebie i właścicieli pozostałych 8 +2 nóg 🙂
Ewciu, wszystkie nogi dziękują 🙂 Powrót nie jest prostą sprawą, nie da się tego przewidzieć. Sytuacja komplikuje się coraz bardziej, jak to przy człowieku chorym na demencję. Nie wiadomo co się stanie za kilka chwil, uff…
Twoje góry też na swój urok mają 🙂
Och Aniu, tak mi przykro. Oby się stało to, co będzie dla ciebie najlepsze.
A moje góry też są piękne i do tego tajemnicze…
Szczawnickie lody były słynne lata już temu, gdy jako dziecko jeździłam z ojcem na wycieczki. Nie wiem czy jest tam jeszcze ta cukiernia, pewnie nie, ale tato wspomina ją do dziś.
A spacer cudny, rozgrzewający ciało i zmysły.
Jotko:-) U Ciebie też nic nie mogę napisać. Byłam i zachwycałam się Krzysiem 🙂
Szczawnickie lody to u Jacaka. „U Marysi” – cukiernia w Krościenku, ogródek sąsiaduje z murem zabytkowego kościoła, od stolika widok jest na most na Dunajcu i samą rzekę. To jedyny most, po którym można przejechać, żeby dotrzeć do Szczawnicy i dalej, innej drogi nie ma.
Cieszę się, że trochę przyjemności zaznałaś na spacerze 🙂
Przepiękny górski spacer! Uczta dla oczu! 🙂
BBM:-) Pomyślałam, że coś w tym jest, że nie mogę u Ciebie nic powiedzieć, a potem się okazało, że u nikogo.
Cieszę się, że Twoje oczy ucztowały 😉 Pięknie jest, nie da się ukryć, można sobie iść spokojnie, bez wysiłku i oglądać po drodze urokliwe miejsca. Nie ma to jak wakacje 🙂
Piękny spacer i sliczne fotki. Też tak mam ze czasem robię zdjęcia siedząc w jednym miejscu. Buziaki
Lucia:-) Fajnie jest popatrzeć potem na jedno miejsce z innej perspektywy. Po tym spacerze psiaki miały dość i wcale im się nie chciało wieczorem wychodzić.
Macham 🙂
O, znowu ciekawy spacer!
A Limanowa? Spacerowalas kiedys po Limanowej?
Bylam tam raz w zyciu, latem 81 roku, ale jakos zawsze pamietam to miasteczko.
Lucy:-) Przez Limanową przejeżdżałam. W 81 r. mój Mały miał roczek 🙂
Zapamiętałaś, bo tam cała okolica jest piękna. Właściwie na południe od Krakowa to jest wszędzie jest pięknie, co krok – to inaczej i ciekawiej.
Za oknem zimno i ciemno, a tu piękne krajobrazy i Ania w krótkim rękawku 🙂 Aż się chce do takiego spaceru przyłączyć.. Choć ja bym pewnie jako i psiaki padła później ze zmęczenia 😉 Uściski dla Was i dla czworonogów kochanych również 🙂
Myszko:-) Myślę, że kiedyś, na jakiś dłuższy urlop (przynajmniej 2 tygodnie), wybierzecie się w tamte okolice. Wprawdzie będziecie musieli przejechać całą Polskę, ale co to dla Was 🙂 W dzieciństwie z Opola jeździłam z rodzinką w czasie wakacji do Kołobrzegu i Świnoujścia, sama jazda była atrakcją nie mówiąc o pobycie nad morzem. Twój Mały Książę ma morze pod ręką na co dzień, więc góry będą dla niego atrakcją do zapamiętania na zawsze.
Psiepsioły wyściskane i dziękują 🙂 My też i odwzajemniamy 🙂
ps. A co do spacerów – dasz radę 🙂
Spacer musiał się odbyć porą letnią, bo liście jeszcze zielone i to słońce!? Tak…Dunajec to rzeka z charakterem, przybiera różne oblicza. Miło było zobaczyc Cię na zdjęciu, wyglądasz tak, jak sobie wyobrażałam tyn. pięknie! Nie sądzę, abyś mogła powiedzieć, że pieski są pretekstem do wyjścia!? To raczej obopólna przyjemność! Moja też, bo usłyszałam szum Dunajca!
Pozdrawiam!
Mokko:-) Dziękuję za miłe słowa 🙂 Psiaki kochane są bardzo, w Szczawnicy nie muszą zachęcać do wychodzenia w trasę, gorzej w domu. Czasem się nie chce, ale dzięki nim trzeba się zmusić, co służy zdrowiu wszystkich istot biorących udział w spacerze 🙂
Zdjęcia Dunajca są (i jeszcze będą) w kategorii”Szczawnica”. Tego dzikiego Dunajca z przełomu. Fotki pokazane tutaj są z tegorocznego urlopu, dlatego takie „letnie”, radosne i kolorowe. A w „Pasmach życia” o Dunajcu też trochę napisałam, akcja się częściowo rozgrywa w Szczawnicy właśnie. Zapraszam 🙂
Serdeczności posyłam 🙂
Bardzo lubiłam tamtejsze okolice.
Byłam zdania, ze bez pobytu we wrześniu w Krynicy rok jest nieważny;)))
Bo na jesieni, kiedy zaczerwienią się liście buków tam rosnących jest tam najpiękniej.
Teraz dla mnie jest tam trochę za daleko, niestety.
Uściski:).
Wiele lat jeździłam do Krynicy kiedy zamieszkała tam moja mama po przeprowadzce z Krakowa i potwierdzam. Najpiękniej we wrześniu i październiku. 🙂
Lucia:-) Niesamowite kolory, nie do opisania. Ale wiosną też, tylko inna paleta barw 🙂
Wilmo:-) Ale masz świadomość, że nawet jeśli teraz nie pojedziesz, to i tak jest pięknie:) I miałaś szczęście widzieć to piękno w naturze, a teraz możesz pooglądać na zdjęciach. Buki jesienią są przecudowne, z dzieciństwa pamiętam w Tenczynku całą Buczynę kolorową. Nie bez powodu „górkę” (314m npm) nazwano Buczyną. I jeszcze w Głuchołazach widziałam takie czerwone jesienne kolory, takie wrażenie na mnie zrobiły, że zapamiętałam na zawsze, choć wtedy jeszcze byłam w podstawówce.
Serdeczności 🙂
Człowiek odpoczywa 😉
Ervi:-) Człowiek odpoczywa na samo wspomnienie, a jak zobaczy zdjęcia przez siebie zrobione, to już w ogóle jest zrelaksowany jak niemowlę 😉
NIestety ja zdjęć nie mam z mojego wyjazdu w góry 🙁
W internecie możesz znaleźć fotografie miejsc, które odwiedziłaś. Na pewno z przyjemnością obejrzysz znajome miejsca 🙂
Spacer z rzeką, to musi być piękne! Mieszkam w pobliżu Bugu, ale w moich rewirach rzeka porośnięta jest krzaczorami, nie ma mowy o podobnych atrakcjach. Ale osobiście bardzo lubię spacery wzdłuż brzegu i kiedy możemy to jedziemy nad j. Białe i chodzimy sobie dookoła deptakiem. Obecność wody dobrze na mnie działa 🙂
Bożeno:-) Mam wrażenie, że obecność wody działa oczyszczająco. Wcale nie trzeba do niej wchodzić (brr, nie wejdę do zimnej), wystarczy spacer w jej pobliżu. I tak się lżej na sercu robi 🙂
Ewuś:-) Traktuję to jako lekcję, której widocznie do końca nie odrobiłam poprzednio. Tak musi być, a podobno wszystko ma swój czas i miejsce, więc trzeba mieć cierpliwość i pracować nad sobą. Po to pewnie ta lekcja. Buziaki 🙂