Jak co roku o tej porze nachodzą nas myśli pełne zadumy, zamyślenia, tęsknoty… Myślimy o Bliskich będących już za Tęczowym Mostem, o znajomych, o nieznajomych lecz znanych. Mnie np wciąż trudno uwierzyć, że Zbyszek Wodecki śpiewa po tej stronie Mostu, po której są już moi Dziadkowie, Rodzice, Siostra i wielu innych członków rodziny…
Pogoda sprzyjała wyprawom do nekropolii, przynajmniej u nas tak się dziś zdarzyło. Mimo porannego chłodu dzień był piękny, słoneczny, temperatura się podniosła i obeszło się bez grubych kurtek. Wystarczyła bluza z ocieplaną kamizelką co nie utrudniało ruchów na cmentarzu. Ludzi mnóstwo, samochodów niemożliwa ilość kręcących się bez możliwości zaparkowania. Ciekawa jestem jak będzie jutro koło mojego osiedla. Po remoncie drogi ustawiono barierki oddzielające od siebie pasy ruchu, uniemożliwiające przejście przez jezdnię w miejscu niedozwolonym. I bardzo dobrze, jestem za. Jednak podczas zwiększonego ruchu wokół cmentarza tworzy się zapora nie do przebycia. Starsze osoby czy niepełnosprawne ruchowo mają do przejścia bardzo długi odcinek, aby dotrzeć do bramy czy do bocznej furtki, a potem jeszcze kawał drogi bo cmentarz duży. W zeszłym roku aż przykro było na to patrzeć. Okaże się jutro czy ktoś władny ruszył głową i każdy będzie mógł odwiedzić swoich Bliskich w tym szczególnym dniu.
Wspomnę przy okazji jutrzejszego dnia Wszystkich Świętych , że w Szczawnicy istnieje stary cmentarz usytuowany w samym centrum miasteczka, założony w latach trzydziestych XIX wieku. Teraz jest zamknięty, można go oglądać przez ogrodzenie. Nam jeszcze dane było wejść na teren i na podstawie napisów na niektórych zachowanych zabytkowych nagrobkach doszliśmy do wniosku, że służył głównie za miejsce
pochówku kuracjuszy, którym nie udało się odzyskać zdrowia i pozostali tu na zawsze choć pochodzili nawet z bardzo odległych stron. W roku 1870 została tu zbudowana kaplica neogotycka, w której spoczywają zmarli w Szczawnicy członkowie rodziny Szalayów. Fundatorem był Józef Szalay.
Przewidując wieczorne odwiedziny „strasznych przebierańców” zaopatrzyłam się w sporą ilość cukierków, żeby nie zabrakło. Tym razem zostało sporo dla babci D., która cukierki pochłania z rozkoszą, pojawiły się tylko trzy niezbyt liczne grupki. W zeszłym roku dzieciaków było o wiele, wiele więcej.
Mgła, szeleszczące liście zaścielające ścieżki, mrugające światełka zniczy, zapach zapalonych świec unoszący się w powietrzu i nastrój zadumy… to atrybuty jutrzejszego dnia, dnia pamięci…
Kupiłam cukierki, ale dzieciaki nie dotarły…
U nas 1 listopada wszystkie autobusy miejskie dla wszystkich za darmo, by rozładować tłok przy cmentarzach.
Lubie stare nekropolie, lubię czytać sentencje na nagrobkach.
Wczoraj po pracy poszliśmy na cmentarz sprawdzić, czy niczego nam nie zniszczyli Oparcie ławeczki złamane, za grobem reklamówka z puszkami po piwie…smutne to.
Ludzie wywołują smutek, nie jesień!
Jotko:-) Tak, masz rację, ludzie wywołują przygnębienie. Te ogromne ilości śmieci przy samym cmentarzu, puszek, butelek, opakowań po zakąskach, jakieś szmaty, resztki ubrań – jakby się tym typom nagle za gorąco zrobiło od nadmiaru trunków a potem zapomnieli zabrać, nawet przewrócone wózki z Biedronki służące za siedziska – obraz nędzy i rozpaczy. Żadnego szacunku dla spoczywających obok snem wiecznym…
Strasznie to przykre – zobaczyć szkody, takie chamskie wtargnięcie w miejsce, gdzie powinna być strefa ciszy i zadumy.
Wiesz, ja też lubię stare cmentarze, czytać napisy i patrzeć na fotografie. Obok tutejszego cmentarza przechodzę prawie codzienne, lubię go, choć komuś to się może dziwne wydawać. Cmentarz to też życie, jego wystrój również podlega modzie pod względem wiązanek, ich rodzaju i koloru, nagrobki także są wyrazem mody panującej w danym czasie. Wieczorem będzie pięknie, pójdę z psiepsiołami wzdłuż ogrodzenia na ostatni, wieczorny spacer, żeby popatrzeć na migające w mroku światełka pamięci.
Tak stary cmentarz w Szczawnicy, niesamowite, warto jest zajac sie taka historyczna perełką… U nas jest w poblizu jeden historyczny, najstarsze groby maja do 150 lat, grobow jako takich nie ma, jedynie tablice, ale cudem uniknal ten lesny cmentarz zrownania z ziemia.
Cmentarze kuracjuszy to szczegolny temat, sa niesamowite, zwlaszcza, ze to sami bogaci tam leza, biedni nie jezdzili do „wód”… Zwiedzilam takowe w Karlove Vary, nawet Mattoni tam maja grobowiec, i w Bad Nauheim, zydowski cmentarz, tez z kuracjuszami.
U nas dzisiaj normalny roboczy dzien, WŚ przeniesione na niedzielne popoludnie, ale bylam juz z tata na cmentarzu, przed poludniem, po lekarzach ludzkich i psich.
Bo zaplanowalam mojej juz oficjalnie 8- letniej Mirce przegląd techniczny
Lucy:-) Stary szczawnicki cmentarz szybko się zapełnił, powstał inny wykorzystywany do tej pory. Stary został jako zabytek, na wieczną pamiątkę lecz szkoda, że nagrobki nie były odnawiane. Na razie – co czytałam w ” Z Doliny Gracjarka” – remont miał dotyczyć samej kaplicy. Nie wiem na jakim etapie jest, czy może się skończył, nie rzuciło mi się w oczy podczas krótkiego pobytu, w miesięczniku też nie było w tym numerze, który kupiłam.
Jeśli chodzi o kuracjuszy, w tamtym czasie jechało się tygodniami na miejsce, więc i pobyt musiał być odpowiednio długi. Żałuję, że nie robiłam zdjęć wszystkich zachowanych nagrobków, wtedy jeszcze można było wejść na teren ale miałam tylko aparat z kliszą do wywołania, nie można było pstrykać jak teraz cyfrówką. Pamiętam tylko, że jednym z pochowanych kuracjuszy był obywatel Warszawy, który przyjechał na leczenie. Widocznie nie zdążył się wyleczyć…
W ogóle wtedy płynął czas zupełnie inaczej, właśnie płynął, teraz pędzi jak oszalały 🙁
Udało Ci się zobaczyć ciekawe nekropolie, ten w pobliżu też ciekawy, taki stary.
Mirce się przegląd należał, a jak! Szilce robiłam przy okazji szczepienia, wtedy została obejrzana, zbadana i oczywiście ja dostałam reprymendę, że za gruba… To, niestety, prawda…
Znam ten cmentarz w Szczawnicy.
Stare cmentarze śpią cichutko. I może dobrze, że nie ma na nich hałaśliwego tłumu.
I ja też nie mogę się pogodzić, że nie ma już moich Rodziców i mojej Siostry. Zostałam sama z tamtej czwórki.
Przytulam Cię Anko…
Ciężko gdy odchodzą bliscy, ale dobrze, że o nich pamiętamy.. Widzę, że nawet w ten dzień Szczawnica Cię przyciąga 🙂 Odpoczywajcie, ściskamy serdecznie..
Myszko:-) Szczawnica to moja odskocznia, moje refugium. Zdjęcia oglądamy wciąż i gębusie nam się uśmiechają. Babci D. zrobiliśmy seans, żeby sobie fotki na Lapciu pooglądała i przypomniała co nieco. Chcieliśmy przy okazji sprawdzić co zapamiętała, bo z bieżącą pamięcią coraz gorzej.
Piękna pogoda się trafiła na ten wyjątkowy dzień, przynajmniej u nas.
Serdeczności dla Waszej trójki:)
Stokrotko:-) Ja też Cię baaardzo serdecznie przytulam…
Moja siostrzyca na wilanowskim cmentarzu spoczęła, blisko i w ładnym miejscu, które lubiła odwiedzając tam swego teścia, potem męża… Jeździłyśmy razem z Ursynowa rowerami skarpą w dół, potem przez piękne wilanowskie łąki, których już nie ma 🙁 bo na ich miejscu powstało tzw. Miasteczko Wilanów. A było tak cudnie…
Kiedy kilka lat temu byliśmy ostatni raz w listopadzie w Szczawnicy, brama starego cmentarza była już zamknięta, ludzie na podmurowaniu ogrodzenia stawiali znicze (my też). Myślę, że to dobrze, bo pewnie znalazłyby się jakieś typki chętne do urządzania sobie libacji w takim miejscu.
Szczególny dzień mimo że pamiętamy codziennie poprzez rozmowy,wspomnienia a co by rodzice powiedzieli itp.My pojechaliśmy specjalnym autobusem darmowym, do skrzyżowania (dosyć kawałek) ulica była zamknięta i dobrze.Ludzi już aż tyle na cmentarzach nie ma,kiedyś trzeba było się przepychać między ludźmi a teraz luzik.Oluś tez był z synem, chciał ciągle palić ogień.Po cmentarnych odwiedzinach przyszli do mnie na kawkę i niektórzy na kolację.Już sporo lat młodsza siostra z jakimś dzieciakiem przychodzi do mnie, tym razem najmłodsza z narzeczonym.Potrawy wspólne,każdy coś.
Zabytkowy cmentarz w Szczawnicy to coś pięknego.Wczoraj słonecznko i znośny wietrzyk,dzisiaj deszcz i wiatr.
Ula:-) Utkwiło mi w pamięci święto, kiedy z Tatą umówiłam się przed bramą cmentarza by pójść do siostry. Było zimno, wiał wiatr i padał deszcz, do tego ludzi takie mrowie, że trzeba było się przepychać w tłumie. Pamiętam też z dzieciństwa, jak babcia z ciocią szły na jarmark i kupowały białe chryzantemy, które potem stały na ganku czekając na 1 listopada, przeznaczone były na grób moich pradziadków a rodziców babci i cioci, która była jej siostrą. Pamiętam ciepłe dni Wszystkich Świętych, z liśćmi szeleszczącymi w alejkach bo nie wszystkie dawało się od razu uprzątać oraz takie, które przynosiły śnieg i zakładało się zimowe buty.
Spotkanie rodzinne miałaś fajne, zazdroszczę, bo też wolałabym się z siostrą spotkać u mnie w domu niż odwiedzać ją na cmentarzu nawet takim ładnym jak wilanowski… 🙁 Też ma część zabytkową, kilka bardzo starych zachowanych pomników. Lubię takie stare, przemawiają do wyobraźni.
Wczoraj było słonecznie ale zimno, dziś cieplej lecz bez słońca. Przez te zmiany głowa mi się zrobiła ciężka i jakby wypełniona powietrzem, taka nadmuchana.
Zrobiłam Twoją sałatkę z gotowanego selera, dodałam jeszcze kilka śliwek z octu pokrojonych drobno, żurawinkę suszoną i rodzynki. I trochę octu od śliwek, pysznego do sałatek. Rewelacyjna! Dzięki za przepis 🙂
Ten cmentarz musi być nie samowity ale tak naprawdę każdy ma swoją aurę…i nostalgię
Ervi:-)Naprawdę robi niesamowite wrażenie, tym bardziej, że znajduje się w centrum miasta, między domami mieszkalnymi a placem targowym, chciałoby się powiedzieć, że obok tętni życie…
Miałam spokojny, cichy czas. Pogoda była piękna i cmentarz jaśniał od świateł. Przy grobie moich rodziców zatrzymała się grupka kobiet. I tak mi się ciepło zrobiło, że moi bliscy żyją także w pamięci obcych mi ludzi…
BBM:-) Ten czas taki właśnie powinien być: cichy i spokojny. Tak czuję.
Miło zobaczyć odwiedziny u swoich bliskich i pomyśleć, że ktoś jeszcze poza nami ciepło ich wspomina…
Dzisiaj odpoczywam po wojażach na groby najbliższych w moje rodzinne strony.
To nostalgiczny i smutny czas, ale dla mnie bardzo potrzebny, bo czuję potrzebę na chwilę zadumy, przemyślenie pewnych spraw i „porozmawiania” z Mamą.
Dlatego jadę zawsze dzień, czy dwa dni przed 1 listopada, by na cmentarzu nie było jeszcze dużo ludzi, by było cicho i spokojnie. Miejsc spoczynku sprzątam sama i jest to czas dla mnie na pewien reset.
Bo 1 listopada jest już na cmentarzu gwarno i tłoczno i jest to czas przeznaczony na spotkania się z najbliższymi żyjącymi przy grobach najbliższych, którzy odeszli.
Wilmo:-) Jakże się cieszę, że jesteś!!!
Wiesz, ja też „rozmawiam” z tymi, którzy odeszli. Pewnie wiele z nas tak robi, mam wrażenie, że wciąż są z nami, w pobliżu… Aura sprzyja zadumie, refleksji, nawet gdy słońce świeci i jest ciepło przypływają myśli o przemijaniu, o życiu przynoszącym wciąż zmiany czy nam się to podoba czy nie, o tym, że „wszystko płynie”. Paradoksalnie wtedy się zatrzymujemy w codziennym pędzie …
Przytulam Cię baaardzo serdecznie :)))