W niedzielę ranek wstał zachmurzony, szary lecz nie padało, dało się iść suchą nogą pomimo straszenia deszczem przez „pogodynki” obu płci. Nawiasem mówiąc deszcz bardzo by się przydał, tylko nocą, żeby w ciągu dnia można było korzystać z uroków wiosny. Bzy rozkwitły, pachną oszałamiająco a najbardziej w pokoju babci D. Rośnie krzak – właściwie już drzewko – prosto pod jej oknem i zapach wypełnia pokój od ściany do ściany, od podłogi do sufitu 🙂 Cała uliczka też pachnie. W zeszłym roku „ukradliśmy” odrost od korzenia bzu podczas psiego spaceru. Jeden był różowy, drugi biały. Jeden się przyjął, drugi nie. Nie mam pojęcia który i jeszcze tej wiosny się nie dowiem. Może za rok zakwitnie i wtedy się okaże. Jaka szkoda, że nikt nie stworzył bzu kwitnącego przez cały sezon. Kocham też jaśmin, ale mój taki jakiś rachityczny jest, niby rośnie lecz obsycha, potem wypuszcza byle jakie gałązki i słabo kwitnie. Szkoda, ponieważ kupiłam sadzonkę z pięknymi, pełnymi, pachnącymi kwiatami. Może od korzenia jakiś odrost się trafi i cały krzak urośnie od nowa. Tulipany już przekwitły, znów jesienią nie dokupiłam, żeby dosadzić. Lilie mam trzy, kiedyś były piękne lecz teraz coś je wyraźnie gryzie. Liście dopiero ledwo widoczne a już są pogryzione, podziurkowane i nie wiem przez jakiego owada. Dają się zauważyć takie płaskie zielone robaczki i drugie – czerwone. Muszę poszukać w necie co to takiego, czy szkodnik czy nie, nie wiem komu mam zwrócić uwagę, żeby zostawił moje kwiatki w spokoju 😉
Wiatr był taki silny, że zrzucił donice w których umieściłam bambusowe podpórki, po których piął się zimozielony bluszcz. Dziś obcięłam część pędów leżących na ziemi, okazało się, że połamane są plastikowe skrzynki i nadają się do wymiany. Dziś kupiłam sześć bratków i wsadziłam do dwóch skrzynek ocalałych tylko dlatego, że stały na oknach. Babcia D. pomagała przy w ogródkowych pracach, pograbiła małymi grabkami igły z trawy spod
iglaków, podlała doniczki. Trochę się niepokoję ponieważ psychiatra kazał odstawić lek i nie wiem co będzie, jaka reakcja. Bardzo nie lubię, kiedy wpada w dołek, jest smutna, pochlipuje i nie wiadomo jak jej pomóc. Na pytanie: co ci jest, co cię boli itd odpowiada, że nic i ucieka. Trudne to ale nie ma rady, taka jest rzeczywistość.
-
Ostatnie wpisy
Najnowsze komentarze
Archiwa
- listopad 2024
- październik 2024
- wrzesień 2024
- sierpień 2024
- lipiec 2024
- czerwiec 2024
- maj 2024
- kwiecień 2024
- marzec 2024
- luty 2024
- styczeń 2024
- grudzień 2023
- listopad 2023
- październik 2023
- wrzesień 2023
- sierpień 2023
- lipiec 2023
- czerwiec 2023
- maj 2023
- kwiecień 2023
- marzec 2023
- luty 2023
- styczeń 2023
- grudzień 2022
- listopad 2022
- październik 2022
- wrzesień 2022
- sierpień 2022
- lipiec 2022
- czerwiec 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- luty 2022
- styczeń 2022
- grudzień 2021
- listopad 2021
- październik 2021
- wrzesień 2021
- sierpień 2021
- lipiec 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- marzec 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- październik 2020
- wrzesień 2020
- sierpień 2020
- lipiec 2020
- czerwiec 2020
- maj 2020
- kwiecień 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- wrzesień 2019
- sierpień 2019
- lipiec 2019
- czerwiec 2019
- maj 2019
- kwiecień 2019
- marzec 2019
- luty 2019
- marzec 2017
- luty 2017
Kategorie
- Babie lato i kropla deszczu
- Bez kategorii
- Dla dzieci
- Koniec wakacji
- Kuchennie i smacznie
- miniatury i takie tam…
- Myślę sobie
- Niezwykłe wakacje Julki
- O Matyldzie co nie chciała Nikodema
- Opowiadania
- Opowieść Marianny
- Pasma życia
- Piaseczno
- Po co wróciłaś Agato?
- Powieści
- Przeszłość powraca
- Szczawnica
- Tajemnica Adasia
- Tenczynek
- W międzyczasie
- Widocznie tak miało być
- wierszydełka
- Wymyślanki
Meta
Miałam kilka pięknych lilii, ale w pierwszy rok po posadzeniu. Potem coś (nie wiem co) zżarło, chyba cebule, więc mam w nosie. Więcej lilii nie kupię.
A bez uwielbiam – ten ogrodowy wkoło mojego balkonu już pięknie pachnie, ale ten na balkonie dopiero się zabiera za kwitnięcie.
To-znowu-ja:-) Moje cebule przetrwały, bo roślinka z ziemi wylazła, tylko liście od razu zeżarte są. Bez mam jeszcze taki mały krzaczasty, z reguły kwitnie jak duży przestaje. W ogóle szkoda, że tak krótko. A na balkonie masz w dużej donicy? I wytrzymuje zimę?
Mam na balkonie w dużej donicy i nie przemarza (Szczecin). To odmiana Meyera – bardzo intensywnie pachnie, chociaż kwiaty ma niepozorne.
TZJ:-) Wiem, mam go. Nie wiedziałam, że może rosnąć w donicy. Mnóstwo odrostów od korzeni widzę, spróbuję je wykorzystać wsadzając w donicę. Dzięki za podpowiedź 🙂
A u mnie zimno, deszcz i wiatr 🙁 , biedne moje piwonie 🙁 . Ptaszęta prawie do domu wchodzą, żeby im dać jeść – dobrze, że dokupiłam karmę. Ale co będzie z jaskółkami przy tej pogodzie :((
Cudny ten Twój bez 🙂
Magduś:-) U nas w nocy padało – ale to dobrze, bo sucho okrutnie. Lałam wodę pod iglaki, babcia D. podlewała butelką kwiatki, znaczy wodą z butelki 😉
Jaskółki sobie poradzą, nie jeden raz taką pogodę miały, nie martw się. One też muszą się dostosować do zmian atmosferycznych jak i my. Jakie ptaszki karmisz karmą kupowaną? Wszystkie jak leci czy jakieś specjalne?
Pozdrawiam z nowego miejsca w wirtualnym swiecie:)
Anno blog na ktorym umiescialas komentarz, z przyczyn technicznych, musialam zlikwidowac. Wraz z nim zlikwidowal sie takze Twoj komentarz:)
Wielkie sorki.
Mialo byc:((((((
Ach…. .
Pokropuje u mnie! I dobrze! Nie tylko nawodni trawik, ale i beczkę ciut ciut zapełni. Bedzie z czego korzystać na wynos! ;-)))
Fusilko:-) Dziś w nocy padało i bardzo dobrze, że w nocy a teraz jest pięknie i słoneczko świeci. Wróciłam z psiakami i biorę się za coś sensownego bo wczoraj dostałam nową książkę i palcem nie ruszyłam, musiałam skończyć. Taki leniuch ze mnie, książka zawsze wygra. Deszcz psią miskę wodą napełnił, psiaki wolą deszczówkę od kranówki.
Bognna:-) Hi hi, każdy powód do radości dobry 🙂
Już szukam tej strony, z której się odezwałaś.
Ja nadal czekam na deszcz. Spadło kilka kropel i znowu NIC!!! :((
BBM:-) U nas padało wczoraj w nocy i dziś też, musiało porządnie padać bo do tej pory są kałuże. Życzę Matyldo, żeby u Ciebie było tak samo 🙂
Od dwóch dni pada, dzisiaj słonko,wiatr i co jakiś czas deszcz.Dobrze że pada ale na działkę tez by się chciało.W sobotę był syn z rodziną, Oluś coraz więcej słów powtarza,
w czwartek jedziemy do nich z wizytą.Jest trzeci tydzień najstarszy wnuk i zaczyna mu się nudzic, zostaje do niedzieli.Bzy sa cudowne.
Ula:-) Dobrze, że nie śnieg. Pamiętam, że w roku, w którym zdawałam maturę w nocy spadł śnieg na kwitnące krzewy. Za chwilę już śladu po nim nie było, ale pamiętam 🙂
Wnuk się może i nudzi, ale będzie z przyjemnością wspominał pobyt u Was jak będzie dorosły. Zawsze tak jest, że dopiero po latach doceniamy Dziadków i wspominamy każdą chwilę z Nimi.
Oluś to największa radość teraz, najsłodsze słoneczko 🙂 🙂 🙂
u nas bez jeszcze tak pięknie nie kwitnie
Cieniewiatru:-) U nas kwitną jak szalone. Wróciłam teraz z psiakami prawie oszołomiona zapachem, wzdłuż działek, wzdłuż ulicy w ogródkach – wszędzie bzy. Są cudowne 🙂
Pięknie u Ciebie ten bez kwitnie, uwielbiam zapach bzu 🙂 Akurat, dopieto co, miałam okazję zachwycać się jego zapachem i widokiem w Łazienkach Królewskich. A niedługo i Twój podziwiać będę 🙂 do zobaczenia!
Myszko:-) Zapach bzu zamknęłabym w butelce, żeby móc wąchać przez cały
rok 🙂