Krasnusia i śrubki:)))

Wczoraj byłam u Calineczki i spotkała mnie największa przyjemność: uśpiłam szkrabusię i trzymałam ją przytuloną dopóki się nie obudziła. Ileż uczuć wtedy się we mnie odzywa, ile wspomnień. Widzę w niej małego synka czyli jej tatusia i wzbiera we mnie taka czułość,
taka miłość, że nie ma słów aby ją opisać. Pewnie każda z babć odczuwa to samo, nie jestem wyjątkiem. Może dlatego, że babcia może sobie pozwolić na zatrzymanie się i przeżycie chwili, tej cudownej chwili z wnuczką w ramionach. Mama musi z rzeczywistością brać się za bary, wypełniać masę obowiązków i po prostu nie ma czasu i siły. A babcia ma tę chwilę dla siebie i maleństwa, i jest najszczęśliwsza na świecie:))) Wiem, że się powtarzam lecz to takie niezmiernie ważne są uczucia!
Calineczka jest osóbką ruchliwą niezwykle, przedsiębiorczą i myślącą, co widać szczególnie podczas prób zdobycia czegoś, co akurat chce mieć w łapkach. Albo – widać jak szare komórki intensywnie pracują nad jakimś problemem a potem buzia się rozjaśnia bo krasnalka/krasnoludka/krasnusia już wie, wymyśliła, wpadła na pomysł. Jeśli ma dwie książeczki do oglądania i w jednej są misie, czy inne maskotki, lalki, przytulanki a w drugiej samochody – z całą pewnością wybierze drugą. Już mówiłam kiedyś, że narzędzia, śrubki i temu podobne rzeczy najbardziej ze wszystkiego ją interesują. Wczoraj Duży montował kupiony fotelik na rower. Jak tylko zobaczyła, że tata ma jakieś metalowe coś – przecież nie wiedziała co to jest – nie odstępowała go na krok. Piała z radości i zachwytu, natychmiast wzięła do rączek jakąś część osobno leżącą, koniecznie chciała przykręcać śruby, chociaż przytrzymać śrubokręt musiała, cała się trzęsła z radości kiedy już mogła sobie usiąść w tym czymś, wejść do środka. Oglądała dokładnie, sprawdzała jak się zamyka pałąk zabezpieczający dziecko na siedzeniu. No, jednym słowem widzę ją za kierownicą bolida w Formule 1;)))

Wiało wczoraj, wieje dzisiaj ale słońce świeci i rozgania smutki, zachęca do wyjścia na zewnątrz. A tam – zaczyna być zielono, miejscami nawet kolorowo. Poza krokusikami mlecze żółte widziałam. Myślałam, że mi się przywidziało ale nie, już rosną. Pewnie przez brak prawdziwej zimy w tym roku, takiej z wielkimi, długotrwałymi mrozami. Mnie to nie przeszkadza, nie lubię zimy lecz – gdyby była w odpowiednim czasie, wymroziłaby trochę kleszczy. Teraz niech nie wraca bo pora wiosny nadeszła. A gdzie wiosna najpiękniejsza? Wiadomo, każdy ma swoją najpiękniejszą wiosnę we własnym najpiękniejszym miejscu na ziemi.

Jakość zdjęć jest beznadziejna, ale nawet ona nie jest w stanie zepsuć i zakryć piękna gór moich ukochanych.

Jak można się nie zachwycać zieloną przestrzenią?

To wprawdzie trochę późniejsza pora, ale jeszcze wiosna

Tęsknię bezustannie za tymi widokami oglądanymi w naturze

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie, Szczawnica. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

18 odpowiedzi na Krasnusia i śrubki:)))

  1. wilma pisze:

    Uśpiłaś Calineczkę, trzymałaś ją na rękach i przez długi czas nie czułaś w ogóle jej ciężaru…
    Skąd ja to znam?;).
    To najpiękniejsze chwile, jakie się babciom przydarzają, napawaj się nimi, bo szybko mijają.
    Wiosna nam się pięknie rozgościła, żeby nie ten wiatr, to pojechałabym ją fotografować.
    Może jutro nie będzie tak dmuchać…

  2. anka pisze:

    Wilmo:-) Najpiękniejsze chwile jakie tylko mogą być:)))
    Wieje straszliwie od samego rana, chwilami wręcz cofało mnie do tyłu na otwartej przestrzeni, dobrze, że się trzymałam smyczy;)
    Już się Twoich pięknych zdjęć nie mogę doczekać bo wiosna coraz wyraźniejsza i piękniejsza:)

  3. Lucy pisze:

    O babciowaniu to ja jeszcz emoge sobie pomarzyc, ech te kariery…

    Pieknie u Ciebie Anno. To Szczawnica- Zdrój, czy cos mi sie pomieszalo?

    • anka pisze:

      Lucy:-) Takie czasy, że najpierw młodzi chcą mieć odpowiednie warunki (z drugiej strony nie ma się temu co dziwić) a dopiero potem zaczynają myśleć o dzieciach. Oby z pozytywnym rezultatem. Życzę Ci takich cudownych przeżyć:)))
      Tak, to Szczawnica-Zdrój. Pięknie jest, tęsknię okrutnie, tak dawno nie udało się pojechać z powodu różnych komplikacji życiowych – tak to nazwijmy. Może w te wakacje się uda. Babcia D. ma nowe leki, zaczęła jeść i na razie nie ma ataków agresji, nawet się czasem uśmiecha. Zaczynam mieć cichutką nadzieję, że pojedziemy:)

  4. aga-joz pisze:

    Jeszcze nie jestem babcią, ale bardzo chciałabym nią zostać. Moi siostrzeńcy są młodsi od chłopaków, wiec trochę uczuć ciocino- babcinych do nich kieruję, ale jednak własne wnuczęta to coś innego, aż mi tęskno… Tylko chciałabym mieć czas, bo w tej gonitwie trudno go wygospodarować.
    Wiosna piękna, choć u nas mimo słońca to dopiero raczkuje, zieleni mało, ale już się czuje jej zapach w powietrzu, już ptaki drą się bez opamiętania. Będzie cudnie…

    • anka pisze:

      Aguś:-) Twoi chłopcy jeszcze mają dużo czasu przed sobą zanim Cię babcią zrobią:) Ciesz się czasem, w jakim jesteś bo jak wyfruną całkiem z domu to Ci będzie bardzo źle zanim się przyzwyczaisz. Kiedy moi zaczęli wychodzić na randki, spotkania, czyli zaczynali własne życie – to ja siedziałam po ciemku w fotelu, kiwałam się jak w chorobie sierocej, czekałam aż wrócą i dopiero wtedy wracałam do życia. Jakiś czas trwało zanim przywykłam.
      Dopóki pracowałam nie miałam czasu tyle dla wnuczek ile mogę teraz poświęcić Calineczce. Dopiero teraz potrafię skupić się na niej, kiedy z nią jestem. Przedtem w głowie kłębiło się mnóstwo spraw, teraz potrafię powstrzymać to „kłębienie” i być tylko z malutką. Ona to pewnie czuje. Kiedy już przestaje się kręcić bo zmęczenie bierze górę, z całą ufnością przytula się i zasypia. A ja mogę powiedzieć, że to chwila absolutnego szczęścia.

  5. Mysza pisze:

    Chwile kiedy dzieciątko zasypia w ramionach, przytulone, czy choćby trzymające rękę w dłoni babci czy mamy są niesamowite i najpiękniejsze w świecie. Owszem, jako mama, biorę się z życiem za bary, ale na ten moment wszystko inne przestaje być ważne. Dobrze wiem, jaki ogrom miłości wtedy odczuwasz 🙂 Serce aż się ściska, to taka chwila, kiedy chyba najmocniej czuje się miłość do dziecka. Ta jego ufność przy zasypianiu, buźka śliczna, spokój na niej. Wtedy nieważne co maluch w dzień nawywijał, czy coś zbroił. Wszystko się wybacza i czuje tylko i wyłącznie wzruszenie i kocha się najmocniej na świecie 🙂 Miłego weekendu i spełnienia Twych marzeń o zielonych górach 🙂

    • anka pisze:

      Myszko:-) Jesteś cudowną mamą, czuję to w każdym Twoim słowie, rozumiesz, wiesz co w duszy gra w takim momencie bliskości z dzieckiem:) Powiem Ci, że to nie mija nigdy. Nawet gdy Twój synek już będzie miał swoje dzieci i będziesz je tuliła, to z taką samą miłością będziesz zawsze patrzyła na synka, będziesz w nim widziała tego maluszka, który był Twoim malutkim skarbem, choćby aktualnie miał 190 cm 🙂
      Dzięki, mam nadzieję, że wreszcie uda się w wakacje odwiedzić moje góry kochane. I dla Was miłego, ciepłego i zdrowego przede wszystkim(!!!) weekendu:)

  6. Urszula97 pisze:

    Słodka przylepa, teraz dzieciaki zaczynają być bardzo ciekawe świata i wszystkich rzeczy,Oluś upatrzył sobie maliny na działce i tam grabkami pracował,
    A Szczawnica piekna.
    P.S. Co to z tym postem? publikacja 5 .04 a komentarze 3 i 4 kwiecień.
    Pozdrawiam,

    • anka pisze:

      Uleńko:-) Coś się poplątało i najnowszy wpis zamiast jako pierwszy pokazał się jako drugi, był już 3 kwietnia. Dopiero dzwoniłam po pomoc i Duży poprawił. Poprzednio też tak się zrobiło, nie mam pojęcia czemu. Może się dowiem;)
      Bardzo ciekawskie są te krasnoludki nasze, już widzę Olusia z grabkami przy malinach i pewnie jeszcze coś przy tym opowiada:) Calineczka gada bezustannie, po marsjańsku oczywiście, ale już niektóre słowa da się zidentyfikować, np. papam = przepraszam:)))

  7. fuscila pisze:

    Przykro się przyznawać, ale z moimi Wnukami mam lepszy kontakt teraz, niż jak wtedy, gdy były małe. Za to Dziadek był zawsze pod ręką, śpieszył z pomocą, tulił, bawił, uspakajał! Ja w tym czasie byłam daleko, pracowałam, rzadko sie spotykałam z Dziećmi. Jedynie z Najnajmłodszą byłam dłuższy czas, właśnie wtedy, gdy u nas mieszkali. Do dziś Synowa to pamięta, że byłam niezrównana jesli chodzi o jej usypianie! Ale jak się ma fotel bujany, to sprawa prosta, czyż nie! ;-)))

    • anka pisze:

      Fusilko:-) Na pewne sytuacje nie mamy wpływu, cóż, siła wyższa. Ja też nie mogłam wcześniej dziewczynkom czasu poświęcać tyle, ile bym chciała ze względu na pracę. Dopiero teraz „na wolności” jestem babcią dyspozycyjną (prawie) . Twoje miały szczęście, że taki wspaniały Dziadek był maluchom oddany całym sercem i w zasięgu ręki:)
      Fotel bujany to faktycznie wspaniała rzecz przy usypianiu krasnoludków:)))

  8. marijana2 pisze:

    Oj, piękne są Twoje chwile z kochaną Calineczką. Może kiedyś też będę babcią. Dzieci z gniazda wyfrunęły jakiś czas temu i fruwają, o swoim potomstwie jeszcze nie pomyślały. Aniu, wiosenna Szczawnica w świeżej zieleni na pewno jest urocza, nie dziwię się, że to Twoje miejsce na ziemi. Ja Szczawnicę znam z pory wakacyjnej. I jestem nią zachwycona. Pozdrawiam 🙂

    • anka pisze:

      Marijanko:-) A więc witaj w klubie zachwyconych Szczawnicą:)))
      Życzę Ci, żebyś babcią została, w odpowiednim czasie oczywiście. Wtedy poczujesz to „coś”:) Młodzi teraz nie spieszą się z powołaniem na świat następnego pokolenia, chcą najpierw sie urządzić, zapewnić dobry byt sobie i swoim ewentualnym potomkom i temu nie ma się co dziwić. Oni nie są przyzwyczajeni do przeżycia w skrajnych warunkach i dobrze. Tylko… kiedy tak się odwleka potem mogą być problemy. Ale przecież nie zawsze, tak się przypadkiem Calineczka „trafiła” przynosząc ze sobą mnóstwo radości:)
      Uściski serdeczne:)))

  9. KamaNill pisze:

    Nareszcie nadrobiłam lekturę Twoich postów. Wzruszyła mnie opowieść o Calineczce. Z zasady,wolna jestem od uczucia zazdrości ale w tej sytuacji; mogę Ci tylko pozazdrościć. Moje ukochane wnusie są bardzo daleko… Dla Calineczki; rośnij zdrowo i spełniaj swoje marzenia. Dziękuję za komentarz i radę; matę zakupiłam. TV nie oglądam, bez mała dekadę i czuję się z tym bd, informację czerpię z niezależnych źródeł a konwencję oglądałam no bardziej słuchałam bo akurat myłam okna ale Konfederacji …. Podzielam Twoje zachwyty wiosną, dystansem do spraw i …”Pana Tadeusza”.
    Pozdrawiam serdecznie

  10. anka pisze:

    KamaNill:-) Dziękuję, że poświęciłaś tyle czasu moim dyrdymałkom 🙂
    Dobrze rozumiem Twoją tęsknotę za wnusiami, życzę z całego serca, żebyś mogła ją ukoić. W imieniu Calineczki dziękuję bardzo za życzenia 🙂 Rośnie kruszynka, choć dalej jest drobniutka ale swoje zdanie ma i potrafi je przeforsować, ciekawe czy jej to zostanie 😉
    Matę używam – nie tę samą 😉 – od 9-ciu lat i sprawdza się. Okien jeszcze nie myłam, choć bardzo by się to przydało, szczególnie tam, gdzie nosy piesków sięgają 🙂 Sprężę się w tym tygodniu, już rozplanowałam działania przedświąteczne. Co do dystansu – tak dobrze nie jest, staram się bardzo, przecież są sprawy ważnie i ważniejsze…
    Moc słonecznych, wiosennych pozdrowień 🙂

  11. Myślę, marzę, wspominam...jestem. pisze:

    Cieszmy się z dzieci, wnuków i prawnuków. Z tego, że żyjemy, że słońce świeci i że wiosnę już prawie widać. Ściskam Cię mocno.myślę

    • anka pisze:

      Marysiu:-) Cieszmy się kto może 🙂 Tylko myślę sobie, że taką radość odczuwamy dopiero w pewnym wieku, kiedy możemy sobie pozwolić na wyhamowanie, zatrzymanie w codziennym pędzie, młodzi nie mają na to czasu.
      Równie mocno „odściskuję” 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *