Dziś nie zauważyłam, że dzień przeminął, naprawdę nie wiem jak i kiedy koło mnie przepłynął. Jest już ciemno, późno, mecz Francja-Niemcy w tv, właśnie Francuzi wyrównali na 1:1. Nie w tym rzecz, że przeżywam rozgrywki, przypadkiem rzuciłam okiem, Mąż ogląda. Mnie się już oczy zamykają, a jutro do Calineczki jadę, bo się dziewczyny pochorowały. Jeszcze jesiennej słoty nie ma, ale jakieś wirusy krążą i dokuczają ludziom, wredne takie.
Dostałam drugą część „Hotelu Varsovie” Sylwii Zientek, nie mogę się doczekać chwili, kiedy się na nią rzucę, ale chyba dopiero w weekend się uda. Nie znoszę przerywać lektury, więc muszę uzbroić się w cierpliwość i czekać.
Ciekawostka z życia służby zdrowia. Lekarka nie może odtworzyć płyty z wynikami badania, bo nie działa sprzęt. Każe przyjść za dwa tygodnie, otworzy płytę gdzie indziej i zobaczy co tam wyszło. Zapisać się na wizytę nie można, bo nie ma miejsca. Trzeba iść się pytać, czy łaskawie przyjmie, bo sama kazała przyjść. Ale nie wzięła płyty, więc za tydzień znowu trzeba się do niej udać, po prośbie – czy przyjmie. A jak znowu zapomni? Ile razy jeszcze trzeba będzie jeździć z jedną sprawą, w sumie prostą – ale jednak skomplikowaną? Dla mnie to zmarnowany cały dzień, kiedy coś nade mną wisi.
Marudzę, bo już naprawdę jestem zmęczona. Dobranoc:)))
16.10.2018
Jak lekarka dotrze w końcu z płytą i znowu nie da się otworzyć, to jej zabierz 😉 Może da się otworzyć u kogoś, kto ma lepszy sprzęt, albo zapisać je i wydrukować? Nie wiem jak one są nagrane, ale w punktach ksero czy podobnych mają różne możliwości odtworzenia. Żeby już Cię tak nie ganiali 😉