Człowieczeństwo w człowieku

Wydarzenia, z którymi mamy do czynienia, których jesteśmy świadkami,  przekraczają granice wyobraźni, budzą strach, przywodzą myśli o schyłku naszej cywilizacji.

Ale z drugiej strony – można zauważyć zwiększające się zainteresowanie rozwojem duchowym, pracą nad sobą.

Zło jest bardziej krzyczące, brutalne, rzuca się w oczy, bije pianę wokół siebie.

Dobro cicho i spokojnie – ale jednak jest, rozwija się zupełnie nieraz niespodziewanie.

Starsze pokolenie mówiło z reguły źle o swoich następcach – „dzisiejsza młodzież” zła, niewychowana, niedobra itp., itd. A po prostu dobrej nie widać, bo się uczy, pracuje, ma co robić. Natomiast tą drugą widać aż za bardzo podczas różnych „imprez” chociażby stadionowych, albo w kamerach monitoringu jak katuje Bogu ducha winnego człowieka, nieznajomego na dodatek.

Mam takie głupie marzenie: świat, w którym ludzie w harmonii i pokoju są w stanie razem egzystować bez względu na swą różnorodność, bo są mądrzy, inteligentni a nadrzędną wartością w tym świecie jest etyka, która wyznacza normy współżycia. Wszystkim członkom społeczeństwa. To pozwala żyć w pokoju i wygaszać rozumnie wszelkie konflikty, nawet gdy nie wszyscy są pozbawieni agresji.

Od początku istnienia ludzkości część jej miała takie marzenie. Inna część miała zaś marzenie o panowaniu nad światem. A jeszcze inna patrzyła, która z dwóch opcji wygrywa, pod którą się podłączyć, by ugrać coś dla siebie.

Ze smutkiem myślę, że lepiej to będzie dopiero gdy jako społeczeństwo wzniesiemy się na wyższy poziom etyczny. I tu nasuwa mi się bardzo wyraźnie: uważam, iż miarą człowieczeństwa w tzw. człowieku jest jego stosunek do zwierząt.

Tu idziemy w dobrym kierunku – fundacje ratujące życie naszym braciom mniejszym skrzywdzonym przez podłych ludzi, sprzeciw wobec bestialstwa i publiczne potępienie.

Ostatnio dostałam sms z Centaurusa z informacją, że w akcji na skaryszewskim targu uratowano 50 koni za ponad 300 tys. zł. zebranych oczywiście przez wrażliwszą część społeczeństwa, wspierającą dążenia mające na celu ulżenie doli niewinnych, cierpiących przez człowieka istot.

Jak można zabijać i zjadać przyjaciół, którzy pracowali dla nas bez słowa skargi całymi latami?

Żal, że zwiększanie ilości „człowieczeństwa w człowieku” nie następuje szybciej. Ubolewać można nad powolnością tego procesu. Wciąż napotykamy na przypadki okrutnego znęcania się ( jak choćby niedawno – zakopanie żywcem zmaltretowanego potwornie psa), zagłodzone krowy czy brutalnie traktowane konie. A o gehennie zwierząt hodowanych na futra czyż można spokojnie nawet pomyśleć?

A co sądzić o tych, którzy maleńkie dzieci czynią przedmiotem swoich chorych ataków? Co chwilę media donoszą o śmierci niemowlęcia czy kilkulatka skatowanego przez dorosłych, którzy są im winni opiekę i troskę. Skąd tyle zła w tych „ludziach”? Może dlatego, że dzieci rodzą się nie tam, gdzie są upragnione i wyczekiwane, lecz wręcz przeciwnie, gdzie są problemem „na później”, a „na teraz” są źródłem kasy. Ale gdy np. alkohol rozum odbierze, to o kasie się zapomina i wali dzieciakiem w ścianę. Gdy promile wywietrzeją w chorym mózgu pojawia się myśl:co ja zrobiłem, szkoda kasy…

12.04.2017

  • Gość: [Rick] *.multi.internet.cyfrowypolsat.pl Podpisuję się obiema rękoma,świetne.
  • Gość: [L.G.] *.play-internet.pl Oczywista oczywistość!!!
    Ludzkość zawsze cechowało okrucieństwo, a postęp cywilizacyjny nie przynosi poprawy. Nie wiem czy kiedykolwiek będzie lepiej.
  • annazadroza Rick:-) Wolałabym nie musieć myśleć o takich sprawach, ale się nie da.
  • annazadroza L.C:-) Patrząc na to, co się dzieje teraz mam wrażenie, że demony okrucieństwa zostały wypuszczone na wolność i bezkarnie sieją nienawiść.
  • ciotkaeliza Znęcanie się nad malutkimi dziećmi czy zwierzętami to obecnie problem, tu nie ma żadnego racjonalnego wytłumaczenia. Ja mieszkam całe życie na wsi i pamiętam czasy kiedy ojciec orał pole koniem,ale co kilka godzin koń dostawał jedzenie i odpoczywał, a wieczorem i rano ojciec czyścił jego sierść i mówił do niego jak do człowieka.
  • annazadroza Elizo:-) Wszystko chyba od konkretnego człowieka zależy. Jeden – jak Twój tata – dbał o zwierzęta i traktował je po ludzku, inny maltretował i rodzinę i zwierzęta. Albo ma się w sobie jakiś gen okrucieństwa, sadyzmu, albo nie. Jednak – jeśli wokół jest coraz większe przyzwolenie na to, co najgorsze, boję się, że nic dobrego nie może nastąpić. Budzi we mnie strach rozprzestrzeniające się zło.
Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *