Jak to nigdy nie wiadomo co się rano zastanie koło domu. Wyszłam z psami później niż zwykle, bo zbudziłam się dopiero ok. 6.30 co mi się rzadko zdarza. Pewnie z powodu zmiany pogody, lekkiego ochłodzenia i deszczu dobrze się spało, bo i psiaki spały snem sprawiedliwych. Wyszliśmy nie od tyłu osiedla przez łąkę, bo mokro okrutnie, lecz od ulicy. A tam – niespodzianka. Ładny srebrny samochód wbity w panel ogrodzenia firmy po drugiej stronie ulicy. Laweta też już stała, więc zajście miało miejsce jakiś czas temu, nie było żadnych ofiar widać ani dwu ani czworonożnych. Widocznie się, na szczęście, bez takowych obyło. No, chyba, że do szpitala zabrane nocą. Zastanawiam się z jaką olbrzymią siłą musiało auto uderzyć w solidny, metalowy płot, żeby skasować i płot, i przód pojazdu. Jeżdżą tzw. kierowcy nocami ( niestety nie tylko) jak wariaci, wyścigi sobie robią po ulicy – może to jeden z takich „kierowców” był. Nie wiem, bo na stronie z okolicznymi newsami informacji żadnej jeszcze nie było. Skoro metal nie wytrzymał, to co zostałoby
z człowieka czy zwierzęcia, gdyby takiemu na drodze stanął? Strach myśleć.
12.07.2018
Staram się nie życzyć… bo co wysyłasz, to wraca. Niech mają to na co zasłużyli – tak sobie mówię, bo przecież nie wiem na co, to już wyłącznie ich sprawa.
Oj w tym problem ze nie zawsze mi się chce plażować
I jak się Dean Martin potoba to pani Anna jest też włoską
Plażować trudno, kiedy zimno i pada, dlatego można docenić słoneczne, ciepłe chwile.