Będę czytać

Zaczął się długi weekend. Kiedyś braliśmy z Mężem wolne dni i wyjeżdżaliśmy do Szczawnicy. Jeszcze wcześniej do Wisły, Szczyrku, Szklarskiej. W Krynicy byliśmy już po Szczawnicy i nic mi się nie podobało, bo za Szczawnicą tęskniłam. W tym roku siedzimy w domu, jesteśmy uwiązani, nie ma na to rady, czasem tak bywa, że człowiek nie ma wpływu na pewne sprawy, są całkowicie niezależne od jego woli. Buntowanie się nic nie pomoże, spowoduje utratę siły i zdrowia, trzeba się godzić z tym, czego zmienić nie można. Amen.
Pogoda piękna, bratki na kuchennym oknie wdzięcznie pochylają główki, bez kwitnie jak oszalały i tak samo pachnie. Jeszcze nigdy aż tak bardzo kwieciem nie był obsypany, jakby chciał poprawić humor i zrekompensować różne niedostatki.

Wczoraj wszystkie dzieciaki były:))) Jestem przeszczęśliwa, kiedy mogę ich mieć razem choć przez chwilę. Naprawdę – wciąż jeszcze patrząc na tych przystojnych, dużych facetów nie mogę uwierzyć, że to moje Skarby malutkie, ukochane, które dopiero co nosiłam na rękach i przytulałam. Tak właśnie jak Calineczkę:) Zresztą malutka bardzo przypomina swojego tatę, choć oczywiście jest bardziej kobieca i tym przypomina swoją mamę, a rzęsy ma długie tak, że mogłaby reklamować gabinet
kosmetyczny zajmujący się przedłużaniem rzęs. Poznała mnie, choć w innym miejscu, uśmiechnęła się na mój widok, od razu złapała za włosy. Poza tym szczypie teraz i gryzie, na takim jest etapie:))) W ogóle jest cudowna:))) Oczywiście pozostałe dwie wnuczki też, ale one już duże dziewczyny, zajęte własnymi sprawami, bo taka jest kolej rzeczy.
Powiem co przygotowałam na obiad, żeby się specjalnie nie przemęczyć. Mianowicie gulasz kurczakowy z pieczarkami, buraczki, mizerię, surówkę z sałaty lodowej, papryki czerwonej i żółtej, ogórka, marchewki, czerwonej cebuli i pora z octem jabłkowym, olejem z pestek winogron plus sól, pieprz, czosnek, zioła
prowansalskie.

Co do oleju z pestek winogron – pani okulistka mówi, że bardzo dobrze wpływa na oczy i należy go używać jak najczęściej.

Wersja vege – to kotlety z kaszy jaglanej z pieczarkami, cebulką, tartym ziemniakiem plus przyprawy. Wyszły chyba najlepsze ze wszystkich, jakie do tej pory robiłam. Nawet Mąż je jadł – rzekłabym z zapałem – i na kolację sobie odgrzał! Do tego ziemniaki i kaszę gryczaną ugotowałam, żeby było bardziej urozmaicone.
Na deser tylko sernik. Aha, zapomniałam, że „na zupę” był chłodnik śliwkowy, który ma tę zaletę, że nie trzeba go trzymać na kuchence, może sobie stać na stole i czekać aż goście przyjdą. Grzanki zrobiłam z bułki, na patelni na masełku i w trakcie podgrzewania posypałam cukrem waniliowym.
Skituś nacieszył się swoją rodziną, malutka była zainteresowana pieskami, patrzyła to na czarną Szilkę to na brązowego Skitsa i miałam wrażenie, że dokonuje porównania między nimi, ale wyniki obserwacji zachowała dla siebie:) Dostałam kilka nowych książek, między innymi kolejną część serii „Kwiat paproci” Katarzyny Bereniki Miszczuk, która na pewno zaraz przeczytam i nikt mnie od tego nie odwiedzie. Obiad na dziś mam, mogę więc z czystym sumieniem pozwolić sobie na tę przyjemność.

30.04.2018

  • babciabezmohera Fajnie, że jesteś taką ostoją ciepła rodzinnego. Miło się o tym czyta.
    A odpoczynek zdecydowanie Ci się należy. Miłej lektury! 🙂
  • nie-okrzesana głodna się zrobiłam……
  • kasiapur Aniu kochana jak Ty to robisz ? Tyle w Tobie ciepła… przypuszczam
    że to tak napędza Twoje życie i Twojej rodziny. Pięknie u Was jest !
    Mnie się wszystko rozlazło przez to chorowanie, żal mi straconego czasu.
    ściskam mocno i przytulańce ślę :)))
  • urszula97 Piękne spotkanie rodzinne,my w niedzielę mieliśmy duże spotkanie 35 lat po ślubie -my jako goście,było wesoło.Niestety w poniedziałek byłam na pogrzebie koleżanki z którą kiedyś pracowałąm.Dzisiaj do syna na grila,też będzie miło,ja upiekłam ciasto z owocami a oni resztę,musze nacieszyć sie małą naszą kluseczką.I tak mija dzień za dniem.Miłego wypoczywania i czytania.
  • annazadroza BBM:-) Mnie miło, że Tobie się miło czyta:))) Rzeczywiście się leniłam i powieść całą przeczytałam z wielką przyjemnością:)))
  • annazadroza Nie-okrzesano:-) Jakże Cię mam wspomóc w tym względzie? Posyłam Ci wirtualne smakowitości jakie tylko chcesz, wybieraj:))
  • annazadroza Kasiu:-) Kochana jesteś, ale przesadzasz w ocenie mojej skromnej osoby. Staram się postępować dobrze i robić to co do mnie należy, to prawda, ale uważam, że to wciąż za mało i nie tak jak powinno być. I rezultat mnie nie satysfakcjonuje. Na przykład teraz przeglądałam oferty pracy w prasie i stwierdziłam, że niczego nie potrafię, do niczego się nie nadaję i buuu:((( Do tego wiek nie ten, zdrowie nie takie…. tak więc, Kasieńko, nie wszystko złoto co się świeci:((( Ale i tak ściskam Cię mocno, serdecznie i słonecznie:)))
  • annazadroza Urszulo:-) Tak to się plecie na tym świecie – wesele i śmierć, radość i smutek… Tak już po prostu jest. Cieszmy się więc, póki możemy spotkaniem z rodziną, z bliskimi. A najważniejsze przecież są te malutkie kluseczki-krasnoludki:))) Któż więcej radości może przynieść niż dzieci?
    Słoneczka i bezdeszczowej pogody na te spotkania działkowo-grillowe oraz dobrej zabawy:)))
  • kolewoczy Ja też mam kolejne części serii: jej tytuł „Koszenie trawnika”:-))))
    Pozdrawiam majowo:-)
  • kobietawbarwachjesieni Tak tu u Ciebie cieplutko.
  • e.urlik Aniu, pozdrawiam z krainy deszczowcow. Pierwszy raz od tygodnia jest slonecznie, choc w nocy bylo minus 2. Bardzo mi tu dobrze, gdyby tyle nie padalo, a czasem lalo. Pan Pies ma depresje 🙁 Caluski, PS Internet tylko w bibliotece:( Caluski ogromne
  • annazadroza Kolewoczy:-) Twoja seria bardzo dobrze wpływa na kondycję:) Uważaj na zakwasy;) Poza tym to sama przyjemność, uwielbiam zapach koszonej trawy. U mnie w tej chwili bzy zdominowały okolicę, więc Ci pozdrowienia przesyłam w kolorze liliowym:)))
  • annazadroza Marysiu:-) Bo Ty sama cieplutka jesteś, więc wokół widzisz to, co masz w sobie:) Buziaki:)))
  • annazadroza Ewciu:-) Fajnie, że się odezwałaś. Dobrze, ze chociaż ten internet jest w bibliotece i możesz czasem skorzystać. Nie powiem, że Ci zazdroszczę deszczu, w żadnym wypadku nie zazdroszczę. Przynajmniej na razie. Bo u nas nareszcie jest ciepło, słonecznie, wszystko kwitnie, pachnie, śpiewa, ćwierka – jak to wiosną.
    Na miejscu Pana Psa też bym miała depresję, gdyby mi lało bez przerwy zamiast świecić słonecznym blaskiem. Nie mogłabyś zamówić lepszej pogody dla niego?
    Czy tam naprawdę tylko pada?
Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Kuchennie i smacznie, Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *