Cisza informacyjna :)

Dzieciaki są zajmujące, absorbujące, wesołe, cudowne, kochane i w ogóle całkiem nie do zastąpienia 🙂  Calineczka nieustannie babcię Anię przyprawia o ataki śmiechu, wesołości, dobrego humoru (choć czasem już babcia ledwo zipie 😉 ) przeplatające się z ogromną miłością i czułością wypełniającą babcię od stóp do głowy. Tak samo Średnia, poza atakami śmiechu oczywiście, które zastąpiła duma i podziw, że nastolatka zrobiła się (już!!!) mądra i dojrzała, a  dopiero co była taką dziewczynką z kucykami jak Calineczka teraz. Ten czas jest okropny pędząc bez opamiętania do przodu, buuu ;(

Kiedy dzieciaki są w pobliżu nie ma kiedy zająć się blogiem, więc musi – biedny – leżeć odłogiem i czekać na chwilę spokojniejszą. Przez trzy dni nie włączaliśmy telewizora ani komputera. Z czystą premedytacją. I przeżyliśmy! Bez ciągłego jazgotu, trzeszczenia i krążących „okołomózgowo” złych informacji, w ciszy pozwalającej zregenerować szare komórki co jest konieczne, aby nie stać się chodzącym okazem słynnej już  „inteligencji bezobjawowej” 😉 Dzięki temu mogę pokazać fotki z porannego spaceru z psiepsiołami odbytego 26 lipca. Stąd znam datę, że telefon to taka zmyślna „istota”, która wie dokładnie kiedy zdjęcie było zrobione. Wprawdzie nie lubię, kiedy poprawia to co piszę i uważa, że wie lepiej co miałam na myśli, ale na zdjęciach zna się zdecydowanie bardziej niż ja 😉

… na dzień dobry spotkaliśmy wiewióreczkę spacerującą po ogrodzeniu, która wskoczyła na gałąź na nasz widok i wyraźnie się nam przyglądała…

…tak wyglądała w zbliżeniu, śliczne stworzonko, prawda?…

…skręciliśmy w boczną uliczkę …

…a tam jak na wczasach…

…ogromne stare sosny…

…mnóstwo zieleni…

…zieleń na uliczce, zieleń w ogródkach…

…aż przyjemnie iść o poranku…

…gdy uśmiechają się kwiaty niczym słoneczka złote…

…gdy słoneczko rozjaśnia każde miejsce…

…gdy poranne powietrze odurzająco pachnie i nie  psuje go nawet przelatujący samolot…

…gdy trafi się na dróżkę jak na wakacjach u babci…

…gdy pachną iglaki i zielone szyszki…

…gdy wyglądają spod liści czerwone – chyba czereśnie, na wiśnie już trochę późno, chociaż – u babci wiśnie były dobre przez całe wakacje, taka odmiana stara…

… no i róże oczywiście…

…i jeszcze takie piękne w moim ulubionym różowym kolorze, bo kwiaty różowe najbardziej lubię…

Myślę, że kolorowa Matka Natura jest najlepszą odskocznią od tego, czego nie mam zamiaru ani ochoty oglądać i słuchać w realu. Tak już jest, że wszystko się zmienia, życie polega na nieustannych przemianach jak stara Księga I Czing mówi i na to nie ma rady. Poza tym – jak napisał staropolski poeta – ” U Fortuny to snadnie, że kto stoi upadnie, a któren był dopiero u niej pod nogami, patrzajcie go po chwili, on już gardzi nami…” – oczywiście nieścisłości mogą być, bo z pamięci odtwarzam, ale sens z pewnością zachowałam.

Tak więc trzymajcie się zdrowo, podziwiajcie cuda Natury, cieszcie się wakacjami i latem, oby z głową i zachowaniem ostrożności!!!

 

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie, Piaseczno. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

39 odpowiedzi na Cisza informacyjna :)

  1. BBM pisze:

    Znowu piękna pogoda- czysto spacerowa! Zieleń na zdjęciach, błękit nieba- sama radość żyć! Piękne zdjęcia, Aniu!:)

    • anka pisze:

      Matyldo:-) Dziękuję 🙂 Korzystajmy z lata póki się da, za chwilę zrobi się szaro, buro i deszczowo, śniegowo. A więc „niech żyją wakacje, niech żyje pole, las i niebo, i słońce, swobodny letni czas…”. Buziaki!

  2. Lucia pisze:

    Aniu pięknie tam u Ciebie. Ja już na ascolańskich kamieniach. Dziś jeszcze nie byłam w mieście. Ale, że chleba mało, to przejdę się popołudniem. czyli po 16,30 jak sklepy zakończą przerwę . Buziaki
    A co do Internetu … da się przeżyć, choć dla mnie osobiście trudno. 😀

    • anka pisze:

      Luciu:-) Pięknie, bo ja szukam pięknych fragmentów rzeczywistości 🙂
      Byłam u Ciebie, czytałam ostatnie przed podróżą, ale za skarby świata nie mogłam się wpisać do pamiętnika 😉 To wina moich staroci, tak podejrzewam, chociaż – ostatnio z wordpressem mam kłopoty, choć sama w nim jestem. Na bloggera łatwiej mi się wchodzi i wpisuje, lecz i tam czasem piszę kilka razy i znika.Taki to ten nieprawdziwy świat, klikniesz palcem nie tam gdzie trzeba i… fruuu… już go nie ma. Zdecydowanie wolę taki namacalny, dotykalny.
      Najważniejsze, że odwiedziłaś dzieci, pozałatwiałaś sprawy, spotkałaś się w miłym gronie, a te kwiaty na działce – bajka. Twojej żal, ale – jak mówiłaś – tak pozmieniali, że już nie Twoja. Cóż, masz Ascoli przed oczami, coś za coś 🙂
      Lucia, bez internetu ciężko, lecz bez wiadomości codziennych z gatunku sennych koszmarów – bardzo dobrze i lżej na duszy. Za to gdy już weszłam w real – ręce znowu opadły. Ale brawo Janusz Gajos i reszta!
      Buziaki 🙂

  3. Urszula97 pisze:

    Jaki piękny spacer, ślicznie wokół Ciebie.U mnie dzieci przyjadą w niedzielę na obiad i kawke,trzeba jakiś jabłecznik upiec.Jacek poczynił kilka pierwszych kroków, powoli a będzie tuptał.Pozdrawiam.

    • anka pisze:

      Ula:-) Brawo Jacuś! Ileż radości przy tych pierwszych kroczkach 🙂 Mnie żal tych miesięcy kwarantanny narodowej, kiedy malutkiej nie widziałam bezpośrednio, tylko na zdjęciu a to jest zupełnie co innego. Teraz za to nadrabiamy 🙂 Szkrabusia Calineczka jest przesłodka, przecudna i charakterna jak mój dziadek nie przymierzając, nie da sobie w kaszę dmuchać 🙂
      Jabłecznik z własnych jabłek działkowych? Czego więcej do szczęścia potrzeba? Tylko zdrowia 🙂
      Ładne miejsca w okolicy odkryłam dopiero gdy Szilunia do nas trafiła. Z nią zaczęłam zwiedzać bliższe i dalsze tereny i okazało się, że jest gdzie chodzić i co podziwiać. Buziaki!

      • Urszula97 pisze:

        Oczywiście że z moich jabłek, a może z renoklod zrobić kruche, syna rodzina zje ale dla córki rodziny to babki bez dodatków.

        • anka pisze:

          Ile się narobiłam przetworów z jabłek kiedy miałam działkę! Żal mi było każdego, żeby się zmarnowało, zresztą i porzeczek i wiśni, wszystko szło do przerobienia czego się nie zjadło. Ciasta piekłam – na urlopie – codziennie dwie duże blachy z owocami. Mały był jeszcze na diecie bezglutenowej, więc dla niego osobno. Duży dorastał i pochłaniał wszystko co się dało zjeść 🙂 Jeździliśmy rowerami na działkę raniutko, bo były upały i przywoziliśmy owoce. I tak codziennie, przez cały sierpień. Ale… chciałabym mieć znowu chłopców małych… To se ne vrati… Twoje maluchy Oluś i Jacuś też rosną jak na drożdżach 🙂

  4. cieniewiatru pisze:

    wiewiórka 🙂 bardzo lubię wiewiórki 😉

    • anka pisze:

      Katju:-) Wiewiórki są śliczne! Takie urocze, oczka mają jak paciorki, wesoło skaczą aż się człekowi poczciwemu gęba śmieje 🙂 Dziś też widziałam, chyba młodziutka musiała być, dużo mniejsza i odważniejsza (głupsza), za blisko psów chciała podchodzić aż ją przepłoszyłam, żeby nie była zbyt ufna, bo zginie śmiercią tragiczną. Buziaki!

  5. jotka pisze:

    Wprawdzie zrobiłam dziś 21 000 kroków, ale chętnie poszłam Twoim śladem, cudne fotki, takie kojące:-)
    Ciesz się wnukami, póki małe, potem polecą w świat i …

    • anka pisze:

      Jotko:-) Jakże było miło iść w Twoim towarzystwie 🙂 Szczególnie gdy po drodze pięknie, cicho i spokojnie, bo zwykli ludzie jeszcze śpią, tylko psiarze wychodzą z domów 🙂
      Cieszę się ile mogę, wiem, że odfruną… Jeśli nawet nie na drugi koniec świata to w swój własny świat, w którym organizują sobie życie po swojemu. Dzieci odfrunęły w ten sposób, Starsza też, za chwilę Średnia dorośnie i zostaje tylko Calineczka na okrasę jeszcze przez jakiś czas 🙂 We wrześniu skończy trzy latka, a dopiero się urodziła…

  6. Lucy pisze:

    Tak, taka odskocznia od mediów, to calkiem niezle robi. Pomijajac fakt, ze zawsze jakas robota sie znajdzie 😉
    Ja tez czasami wiele dni nie wlaczam duzego komputera. A z telefonu czy tableta nie lubie pisac, i juz. Jednakze codziennie sprawdzam w telefonie wiadomosci swiatowe i regionalne, zawsze sa szybsze niz moja codzienna gazeta.
    Mirka tez sie cieszy, ze wiecej chodzimy, a nie siedzimy przed kompem, chociaz ona tez chetnie poleguje. Notabene wiewiórki tez zna, ale nie z bliska, a szkoda 😉
    Milego lata, Aniu!

    • anka pisze:

      Lucy:-) Mam „dostany” telefon, który służy tylko za komputerek, jak nie włączam Lapcia to w nim sprawdzam pocztę i wiadomości, ale musi być internet. Jak czasem nie ma to i w nim nic nie sprawdzę. W telefonie używanym zgodnie z przeznaczeniem czyli z kartą działa tylko jedna poczta i nic więcej poza „telefonicznością”. Telewizora nie włączamy wcale od niedzieli, czyli będzie zaraz tydzień. I dobrze nam z tym, więcej czasu jest i spokojniej na duszy. Bo inaczej odbieram wiadomości czytane, nawet jak się wkurzam, niż oglądane bezpośrednio.
      Wiewióreczki są prześliczne. Szilka chciałaby się z nimi bliżej poznać, ale nie wiem czym by się to dla wiewiórki skończyło. Może na nie polowała kiedy się błąkała po lesie? Kto wie? Koniki polne do tej pory połyka jak spotka w trawie.
      Psiepsioły po spacerach śpią aż chrapią 🙂 Nie chce im się nic więcej, nawet podskoczyć i szczeknąć jak ktoś idzie, takie leniuszki się zrobiły.
      Miłych spacerów z Mirką! Uściski dla Ciebie Lucy, głaskanki dla Mirki 🙂

  7. bognna pisze:

    Cudnie:)))))
    A najcudniejsze jest to, ze nie ma tam ani jednego czlowieka;))))) My ludzie potrafimy te wszystkie dziela natury pieknie zniszczyc.

    • anka pisze:

      Bognna:-) „Ludziów” nie ma bo śpią o tej porze w dzień wolny, wychodzą tylko psiarze ze swymi psiepsiołami 🙂 Dlatego jest tak cicho, pięknie i spokojnie. To prawda, że człowiek to najgorsza bestia i niszczyciel. Właściwie „człowiek” powinnam napisać, bo i Człowiek czasem się znajdzie…

  8. Krystyna 7 8 pisze:

    Nie ma to jak wakacje u Babci.

  9. fuscila pisze:

    Z rozrzewnieniem wspominam wakacje w czasach, gdy moje Wnuki były małe! Ech! A wczoraj Starsza z nowym chłopakiem przyjechała! Śmiałam się potem, że pewnie do sprawdzenia!
    Lato piękne, ale dlaczego tak gorąco?
    Pozdrawianki!

    • anka pisze:

      Fusilko:-) Gorąco bo lato 🙂 Za chwilę przyjdzie zima i będzie paskudnie 🙁 Już się dzień wyraźnie skrócił, buuu… Ja lubię jak jest długo jasno i ciepło. W cieniu jest wspaniale, na słońcu nie siedzę, już teraz się nie opalam choć kiedyś lubiłam baaardzo.
      Moja Starsza już też „zachłopakowana” 🙂
      A Średnia dopiero co z nami jeździła na wakacje, chodziliśmy na plac zabaw, na huśtawki a tu już piętnaście lat!
      Uściskuję!

  10. Pola pisze:

    Zgadzam się całkowicie. Tylko kontakt z naturą i pozytywną energią daje harmonie i spokój. Od lat nie mam TV i przez to jestem szczęśliwa, do niczego nie jest mi on potrzebny 🙂 A natura jest piekna i kojąca, co pokazują także Twoje fotki…
    P.S. Jeśli Anko, nie widzisz mojego bloga, bo coś sie porobiło, zapisz proszę go na nowo do obserwowanych. Z góry dziekuję,papapa

  11. anka pisze:

    Polu:-) Dziękuję za miłe słowa 🙂
    Bloga widzę na szczęście, mam, zajrzałam tylko teraz nie mam czasu, jutro się odezwę. Buziaki!!!

  12. JanToni pisze:

    Pięknie!!,

  13. mokuren pisze:

    W przepięknym miejscu mieszkasz, a ta zieleń i drzewa – imponujące. Spacer taką trasą jest z pewnościa ogromną przyjemnością. Takie dróżki pamiętam z dzieciństwa z wyjazdów wakacyjnych. To były czasy, cóż, nie wrócą już…
    Pozdrawiam słonecznie 🙂

  14. anka pisze:

    Mokuren:-) Mieszkam w zupełnie zwyczajnym miejscu 🙂 Tylko robię fotki wybranym fragmentom, które spostrzegam dzięki spacerom (koniecznym i obowiązkowym) z psiakami, a które mnie zachwycają albo czymś przyciągają uwagę. Zapędzeni w codziennym życiu nie zwracamy uwagi na takie drobiazgi, które zauważamy, gdy odpowiednio ustawimy się wewnętrznie na ich dostrzeganie. Wtedy nawet w drodze do pracy i z powrotem możemy widzieć piękno świata nas otaczającego pomijając brzydotę i zło, zapominając na tę chwilę o problemach. Ale się wymądrzyłam… 😉
    Mokuren, jak ja tęsknię za wakacjami u babci…, nie wrócą…
    Serdeczności posyłam 🙂

  15. wilma pisze:

    Piękne zdjęcia Aniu, z bardzo kolorową Matką Naturą.
    Te urocze, ale absorbujące chwile z wnuczętami – skąd ja to znam?;)))
    Szkoda, ze tak szybko mijają i ani się człowiek nie obejrzy, a słodki bobas jest już nastolatkiem…
    Serdeczności ślę:).

    • anka pisze:

      Wilmo:-) Kochana, wiem, że dobrze znasz radości chwil z wnuczętami i „zipanie z jęzorem na wierzchu” jak moje zmęczone pieski w czasie upału 🙂 Mam tak samo. Wkurza mnie, że siły już nie te co dawniej. Cóż jednak, na to wpływu nie ma, ale na pewno wspomagają nas te szkraby zmuszając do ruchu fizycznego i rozruszania szarych komórek 😉 Tylko dlaczego tak szybko rosną…
      Piękna ta nasza Matka Natura, oj piękna 🙂
      Uściski najserdeczniejsze 🙂

  16. Mysza w sieci pisze:

    O tak, dzieci są zajmujące, a później rosną i tego zajęcia pewnie brakuje.. Po urlopie w lesie też całkiem wypadłam z obiegu wiadomości. I dobrze mi z tym było. A spacer masz w ładnej okolicy, jest na czym oko zawiesić. Miłego sierpnia Aniu i uściski dla Rodzinki 🙂

    • anka pisze:

      Myszko:-) Jak dobrze być w lesie, prawda? Patrzeć na cuda Natury i nie myśleć o niczym więcej poza najbliższymi, którzy są w zasięgu wzroku. Wakacje to najcudowniejszy czas pod słońcem (nawet jak się czasem skryje za chmurki 😉 )
      Zajęcia nigdy nie brakuje, jak dorastają (dzieci) to jeszcze więcej o nich myślisz, a jak zaczynają znikać z oczu to już w ogóle! Przynajmniej ja okropnie przeżywałam dorastanie moich Skarbów kochanych 😉 I dalej przeżywam ich problemy i wnuczek na dodatek. Masz więc, Myszko, zajęcie na zawsze 🙂
      Buziaki i pogody na resztę wakacji 🙂

  17. amasja pisze:

    Pewnie, że lepiej cieszyć się pięknymi okolicznościami przyrody i czasem spędzonym ze słodkimi szkrabami. Tym bardziej, że rosną szybko więc trzeba ten czas wykorzystać na maksa:-)
    A od tego jazgotu w tv to można jedynie rozstroju nerwowego dostać i tyle.
    Wiewiórki to śliczne, rozkoszne i sympatyczne stworzonka. Zawsze bardzo się cieszę gdy uda mi się jakąś spotkać:-)
    Miłego tygodnia, Aniu:-)

  18. anka pisze:

    Amasjo:-) Pokazywałaś kiedyś na zdjęciach „swoje” łąki niedaleko domu, gdzie udajesz się na spacery. Pewnie teraz masz tam dziki busz? Szaleństwo polnych roślin kolorowe i pachnące 🙂
    Tydzień bez tv minął i trwa dalej, informacje czytamy w necie i wcale nie tęsknimy do telewizora. Zbyt pięknie jest i zbyt krótko trwa lato, żeby je marnować. Jak zrobi się zimno, buro i ponuro – to co innego. Teraz szkoda dnia.
    Wiewiórkę widziałam przez moment jakąś inną, wydawała mi się ciemna, prawie czarna i mała. Może młoda jeszcze?
    Uściski Anetko 🙂

  19. Ewa pisze:

    To małe rude najcudniejsze. Jak ty dojrzałaś ten cud natury?

    • anka pisze:

      Ewuś:-) Siedziało sobie to cudo na płocie, jak się zbliżyłam z psiepsiołami to sobie wskoczyło na gałąź i stamtąd nam się przyglądało 🙂 Spostrzegłam dzięki Szilce, ona wszystko wypatrzy, wyczuje i powie, taka jest niesamowita 🙂 Skitusiowi jest wszystko jedno, on po prostu człapie, ciągną go w jakaś stronę to idzie 😉

  20. BBM pisze:

    Zaglądam i zaglądam… coś za długo ta cisza trwa. Co się dzieje? Wszystko w porządku?…

  21. anka pisze:

    Matyldo:-) Kochana moja, rozleniwienie mnie ogarnęło, zaraz się poprawię 😉 Teraz po prostu nic mi się nie chce, pewnie odreagowuję te okropne nerwy sprzed 12 lipca…. i jak spojrzę na real to mnie wciąż szlag trafia… Tak więc zafundowałam sobie odwyk w celu zregenerowania sił. I obiecałam mojemu serduszku, że bardziej o nie zadbam, bo stwierdziło, że ma dość mnie i moich głupich nerwów, dlatego idę w plener, oglądam piękne widoki i nie słucham głupców w tv. Odchudzić też się trzeba i powiem Ci, że pasek od spodni zapinam na drugą dziurkę a przedtem ledwo na pierwszą dopinałam…
    Dziękuję za troskę i mooocno Cię ściskam. Całuski 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *