Makowy zakątek

Wczoraj było święto milusińskich naszych, wysłaliśmy sms-em życzenia do wszystkich członków młodszego i najmłodszego pokolenia. Wciąż jeszcze dzieciaki trzymają dystans wiedząc, że jesteśmy w grupie ryzyka. Ale już mam tego dość. Rozum rozumem ale serce się buntuje 🙁

Makowa panienka uśmiecha się do dzieci 🙂

„Ja prowadzę” – Andrzeja Seweryna rozmowę z panami Arkadiuszem Bartosiakiem i Łukaszem Klinke czytałam z ogromną przyjemnością. Tym bardziej, że  Beaty Biały o Agnieszce Osieckiej zmęczyła mnie, i wcale to nie „wina” autorki. Andrzeja Seweryna zawsze lubiłam, a po tej lekturze wszystkie pozytywne uczucia jeszcze się wzmogły 🙂 Z jakiego powodu, za co jeszcze bardziej go polubiłam? Za mądrość życiową, za dystans do siebie, za poczucie humoru, za ciepło i wrażliwość, za całokształt jak to się mówi. A dodatkowo – znalazłam wiele reakcji, odczuć, przemyśleń wspólnych z moimi, a przyczyna się wyjaśniła, gdy przeczytałam, że urodził się 25 kwietnia. Może się śmiać, kto chce, śmiech to zdrowie przecież, ale dzień urodzenia wiele tłumaczy. Przynajmniej mnie 🙂

Jeszcze raz pokazuję książki, bo nie potrafię wstawiać odnośnika do poprzednich wpisów

Skituś uszkodził sobie łapkę podczas zabawy, naciągnął chyba i przeleżał cały dzień, tylko z Szilą wychodziłam, Mąż z biedakiem zostawał i do ogródka pomagał wyjść w razie potrzeby. Dziś już dużo lepiej, jeszcze kuśtyka, ale już skacze do siatki, żeby obszczekać przechodzącego pobratymca. Uspokoiłam się, że to nic poważnego. Rolf przez bardzo długi czas chodził na trzech łapkach po takiej „przygodzie”.

Szilunia się ogląda czy na pewno Skitek nie idzie z tyłu

Dzięcioła udało się wypatrzeć i zrobić mu zdjęcie, choć z daleka. Maksymalne przybliżenie zaburza ostrość, ale dowód jest, że dzięcioł nas obserwuje wtedy, kiedy my obserwujemy dziuplę.

Najpiękniejsze co spotkałyśmy z Szilunią to maki: wdzięczne, cudne, delikatne…

Szczególnie podoba mi się ostatnie zdjęcie, z lekką mgiełką, sprawiające wrażenie wejścia do tajemniczej krainy makowych duszków 🙂

Niech wszystkim zaglądającym tutaj makowe duszki przyniosą uspokojenie, zadowolenie i radość 🙂 🙂 🙂

Trzymajcie się zdrowo!

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

31 odpowiedzi na Makowy zakątek

  1. dora pisze:

    Życie ucieka, dystsnse są bezsensowne, z,rodziną , ukochanymi sie nie spotkasz, a w sklepie czy innym miejscu przeciez tak.Jak ktoś sie obawia, to można,zrezygnować z czułości, ale ze spotkania się , nie ma potrzeby, tak ja uważam i na poczatku owszem, trzeba bylo to byl dystans, teraz nie.
    Nie wspomne nawet, ze z,obcymi wiecej sie widzialam, niz z bliskimi, bo tak sie złożyło.

    • anka pisze:

      Dora:-) Ucieka życie, ucieka szybko jak nigdy wcześniej. Pewnie z wiekiem tak się dzieje, im więcej wiosen człowiek liczy tym bliżej widzi koniec drogi…
      Byłam dziś w miasteczku pierwszy raz od długiego czasu, musiałam do bankomatu i apteki wstąpić. Sporo ludzi dalej w maseczkach, co w sumie jest pozytywne w miejscu publicznym. Wirusolodzy przestrzegają przed zbytnim uwierzeniem politykom mającym głównie swój interes na uwadze. Myślę, że zdrowy rozsądek jest tu najważniejszy, a reszta – „wola boska i skrzypce”, nic nie poradzisz. Uważajcie na siebie!

      • dora pisze:

        Tu ludzie troche zachowuja odleglosc , i tam gdzie jest to nakazane.Maseczek trzeba uzywac w sklepie, banku,urzedzie, u lekarza itp.
        Sa jakies wytyczne co do spotykania się osob obcych sobie i bliskich, ale nie interesowalam sie tym zbytnio.
        Buziaki!

        • anka pisze:

          Tam społeczeństwo raczej zdyscyplinowane się wydaje. I dobrze, bezpieczniej. Jesteście razem, to obcy są Wam niepotrzebni po pracy.
          Głaskanki dla kotusiów! Buziaki 🙂

  2. jotka pisze:

    A wiesz, że cieszy mnie widok maków i znów coraz więcej widuję na osiedlu nawet, a co cieszy najbardziej, zakładane są u nas prawdziwe kwietne łąki i coraz więcej drzew sadzą, oby tak dalej!
    Wczoraj w pracy spotkałam się z dawno nie widzianą koleżanką, padłyśmy sobie w ramiona, trudno, wirus wirusem, ale serce potrzebuje przytulania!

    • anka pisze:

      Jotko:-) Maki w osiedlu – cudny widok 🙂 Nowe drzewa to jakby nowe życie, niech będzie ich jak najwięcej w miejsce tych, które bezmyślnie wycięto nie tak dawno.
      Nie dziwię się gorącemu powitaniu z koleżanką. Człowiek to jest zwierzę stadne i nawet samotnik-introwertyk od czasu do czasu potrzebuje przytulania 🙂

  3. dora pisze:

    Maki są takie delikatne!

  4. amasja pisze:

    Skoro dzień urodzenia tyle zdradza to aż boję się przyznać, że urodziłam się 18 czerwca (jak wiesz kto?;-)) bo jeszcze nie wiadomo co sobie o mnie pomyślisz;-) To żart oczywiście:-)
    I mnie rodzice złożyli wczoraj życzenia chociaż już bardzo dorosłe ze mnie dziecko. To bardzo miłe, że wciąż tak mnie traktują i wiem, że dla nich zawsze będę dzieckiem.
    Pamiętam pola pełne maków i chabrów niczym czerwono-niebieskie kobierce… Teraz tak rzadko można je spotkać. I pamiętam też taką dobranockę 'Makowa panienka’:-)
    Biedny Skituś:-( Dobrze, że tak szybko wrócił do zdrowia. Moja siostra miała kłopot z Gracjanem. Rozchorował się w niedzielę, dostał duszności. Pojechała z nim do weta i okazało się, że ma kocią anginę:-( Dostał leki, jest lepiej ale wciąż ciężko oddycha…
    Niech makowe duszki czuwają nad Tobą:-) Tulam!

    • anka pisze:

      Amasjo:-) Już wpisałam w kalendarz. Szczerze mówiąc nie wiedziałam kto, ale sprawdziłam. Cóż, bywa, ale za to również Szymon Szurmiej, Henryk Machalica, Leszek Długosz i mnóstwo mądrych ludzi! Każdego dnia rodzą się tacy bardziej rozwinięci i mniej, dla równowagi przecież 😉
      Kochanych masz rodziców. Pewnie, że dla nich zawsze będziesz kochaną córeczką nawet za sto lat!
      Maki, bławatki, kąkole w zbożach doskonale pamiętam, mam w oczach takie właśnie obrazy z tenczyńskich Skałek, gdy stawałam na Styrku, a cały świat pode mną kłaniał mi się w podmuchach wiatru… Jakże to było piękne…
      Tytuł dobranocki pamiętam, chłopcy byli wtedy mali 🙂
      Mam nadzieję, że kotuś już wydobrzał, biedactwo małe. Ma takie piękne imię.
      Makowe przytulanki do Ciebie fruną 🙂

  5. skowronpisze pisze:

    Ty też trzymaj się zdrowo Droga Aniu!
    Ładne zdjęcia, ciekawe i romantyczne, ale moim skromnym zdaniem przydałaby się tu gdzieś fotografia autorki 😉
    Pozdrawiam <3

    • anka pisze:

      Piotrze:-) Autorka już w tym wieku, kiedy zdjęcia z ręki nie nadają się do oglądania, muszą być z oddali i najlepiej za mgłą 😉 „Trochę” młodsza jest we wpisie z 25 kwietnia, ze Szczawnicy też się jakieś znajdzie, z Muzycznej Owczarni pod portretem cesarza Franciszka na pewno 🙂
      Pozdrawiam 🙂

  6. Lucia pisze:

    Aniu! Dziękuję za maki. Ty pewnie nie wiesz, ale właśnie maki są moimi ulubionymi i długi czas na bloxie były symbolem bloga.
    Może jeszcze wrcę do nich… Uściski

    • anka pisze:

      Lucia:-) To się cieszę przeogromnie, że maki sprawiły Ci radość! Na bloxie jeszcze Cię nie znałam, dopiero po bloxicie do Ciebie trafiłam. I bardzo dobrze się stało 🙂
      Dzięki temu poznałam Ascoli i mogę zwiedzać z Tobą przepiękne miejsca.
      Buziaki 🙂

  7. Urszula97 pisze:

    Zdjecia cudowne,dziewicze. Co ma być to będzie.Syn i synowe chyba pracują to też mają kontakt z ludźmi.Moje maluchy mieszkają z 86 prababcią .Dzisiaj synowa zladowala mi małych.Z rana trochę zdezynfekowałam pomieszczenia płynem do dezynfekcji rąk, ugotowałam zupkę dla maluchów.Tak się rozganialy za kotem że jak zasneli to i kotka na balkonie padła i za nic do pokoju nie chciała wejść.Maly raczkuje ale za kotem to ma tempo że aż hej.W krzyżu łupie ale zadowolona jestem. Zdrówka dla pieska.Moja siostra też już ma kontakt że swoją piątką.Widze że do sąsiadów też zachodzą maluchy.Pozdrawiam.

    • anka pisze:

      Ula:-) Bo życie toczy się dalej… I tak ma być, jak w piosence – „A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój”…
      Wesoło miałaś, z dwójką krasnali i kotką, telewizora nie trzeba gdy się patrzy na takie towarzystwo 🙂 I ciężko upilnować, bo musisz mieć oczy na słupkach, żeby jednocześnie obydwu widzieć i upilnować 😉 A chociaż z jedzeniem nie ma problemu? Jedzą chętnie czy należą do niejadków, z którymi się trzeba namęczyć, żeby zjadły?
      Pozdrawianki 🙂

      • Urszula97 pisze:

        Dzieciaki jedzą wszelkie owoce i warzywa.Rosol z drobnym makaronem zawsze im robię.Dzisiaj była gruszka,jeden z gracją zjadł widelcem a drugiemu zrobiłam miazgę.Piją wodę mineralną. Mleczus butle dostał a większy loda do którego Mleczus się dorwał.Nie jest źle z jedzeniem.Dzisiaj śniadanie chleb z bananem i mleko,to niech jest.Pozdrawiam.

        • anka pisze:

          To super, że nie ma problemu z jedzeniem. Mam doświadczenie z niejadkami, dlatego zazdroszczę jak dziecko chce jeść. Jaka to wygoda dla opiekunów 🙂
          Jeśli je owoce i warzywa to wspaniale po prostu. Owoce słodkie to jeszcze dało się przepchnąć, ale z warzywami różnie było. A ja dziś wreszcie Calineczkę wzięłam na ręce 🙂 🙂 🙂
          Buziaki!

  8. Lucy pisze:

    A ja dzisiaj zaprosiam sobie 2 kolezanki z dzierganiowej grupy na kawe i wspólne dzierganie. na swiezym powietrzu i z odpowiednim dystansem 😀 mysle, ze w zdrowiu przezyjemy te akcje.
    U nas miedzynarodowego dnia dziecka 1 czerwca nie ma, jest swiatowy dzien dziecka we wrzesniu.
    Pozdrawiam czerwcowo i upalnie!

    • anka pisze:

      Lucy:-) Że czerwcowo to rozumiem, ale upalnie? Choć i u nas dziś cieplej niż podczas weekendu, słońce jest, nie pada ale wieje bardzo.
      I dobrze, że sobie wspólnie podziergacie. Ja wreszcie dziś Calineczkę dorwałam! I Średnią też!
      Którego września jest ten dzień dziecka? Pytam, bo u mnie we wrześniu dużo rodzinnych świąt, może się któreś będzie w dniu dziecka? Dwie wnuczki są wrześniowe, Mały ma imieniny, Duży rocznicę ślubu, może jeszcze coś się
      znajdzie 😉
      Uściski cieplutkie 🙂

  9. Mysza w sieci pisze:

    Pięknie te maki na zdjęciach zatrzymałaś, tak szybko znikają że tylko dzięki zdjęciom można je podziwiać na dłużej.. My już się rodzinnie spotykamy, od dnia kiedy zmniejszono izolację i można było pojechać kawałek dalej od domu. Na razie tylko w plenerze i bez przytulania, ale już ulga, że można się zobaczyć i porozmawiać bez ekranów. Buziaki dla Was i powrotu do formy dla Skitka : )

    • anka pisze:

      Myszko:-) Skituś już prawie dobrze, był na spacerku, już sam chciał, lekko utyka tylko. Tak więc jest ok.
      A ja dziś miałam Calineczkę przez chwilę 🙂 🙂 🙂 Pełnia szczęścia! Średnia przyznała, że ogromnie tęskni i chętnie przez cały miesiąc spędziłaby u nas, bo się tu czuje jak pięcioletnia księżniczka 🙂 🙂 🙂

  10. Krystyna 7.8 pisze:

    Trochę więcej słońca i kwiatów na Twoich zdjęciach. Tuż tuż już lato, a zatem życzę optymizm i pogoda ducha.

    • anka pisze:

      Krysiu:-) Cieszmy się czym tylko się da, słońcem, kwiatami, zapachami, zielenią wciąż jeszcze świeżą i piękną. O kolorach nie będę mówić, bo Ty fachowcem od nich jesteś 🙂
      Pozdrawiam!

  11. BBM pisze:

    Na moim spacerniaku też są maki. A takie wielkie i takie piękne, że oczy bolą! 😉

    • anka pisze:

      Matyldo:-) Są cudowne. Właściwie kojarzą mi się z latem, wakacjami, polami z falującymi łanami zbóż wśród których wyróżniają się kolorem maki, bławatki i kąkole. Są przepiękne 🙂

  12. Stokrotka pisze:

    I ostatnie zdjęcie i wszystkie inne są piękne, bo piękne są maki.
    Zawsze mnie zachwyca w makach nie tylko ich uroda ale także fakt, że potrafią wyrosnąć dziko np. na jakimś skrawku byle jakiej ziemi, między torami kolejowymi albo nawet wśród śmieci. I są takie dumne i delikatne i zdaje się że nie zauważają swojej urody…
    Wspaniałych wrażeń nieustająco Ci życzę Anko 🙂

    • anka pisze:

      Stokrotko:-) To prawda, że wyrastają dziko, wręcz pojawiają się nagle znikąd i zachwycają. Próbowałam przenieść do ogródka, ale się nie da. One rosną gdzie same chcą i nie znoszą przymusu 🙂
      Dziękuję za życzenia. Tobie również inspirujących i pięknych przeżyć Stokrotko:)

  13. Pingback: Anna Pisze

Skomentuj Lucy Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *