
Na wycieczkę jedziemy 🙂
Od rana nie miałam kiedy się odezwać. Byliśmy u Calineczki 🙂 przy okazji konieczności zaszczepienia Szilki. Szkrabusia kochana głaskała psiepsioły (neologizm od psich przyjaciół autorstwa Ewy z KD), śpiewała, mówiła, naklejała naklejki – co wciąż lubi robić – z książeczek dla dzieci. Nie ma opcji, żeby usiadła nic nie robiąc. Przez cały czas czymś jest zajęta. Skończyła naklejać, poszłyśmy do pokoiku, zamknęła drzwi, nie pozwoliła mi ich otworzyć, zdejmowała z półki książki i książeczki oglądałyśmy je. Potem znów psy były ośrodkiem jej uwagi a następnie pożegnała nas i pojechaliśmy do lecznicy. Wszystkie szczepienia zaliczone, psiaki zmęczone śpią do tej pory. Szilka ma prawo, po szczepieniu może się czuć nieco osłabiona. Skituś uwielbia leżeć gdy mu nikt nie przeszkadza w tej wyczerpującej czynności 🙂 Zawsze kiedy jesteśmy u dzieciaków zastanawiam się nad reakcją Skitsa. Wszedł zadowolony, obwąchał całe mieszkanie, w końcu wskoczył na wersalkę, poleżał chwilę, potem rozłożył się na dywanie obok Calineczki, która zaczęła bawić się jego ogonkiem i zaśmiewała się, gdy nim machał. Skituś na hasło „wracamy do domu” podnosi się i jest gotowy do wyjścia. Czyli uznał nas za prawowitą rodzinę i opiekunów. Powiedział swoim, że ich kocha, ale teraz już wraca razem z Szilką 🙂
Po powrocie do domu okazało się, że babcia D. szuka aparatu słuchowego. Na szczęście Mąż znalazł, tym razem był w łazience. Dobrze, że się znalazł, byłby poważny problem.
Zrobiłam zapiekankę cukiniową. Mnie smakowała baaardzo, Mężowi tylko smakowała, dokładniej: nie była niedobra 🙂 Ciasto drożdżowe wg przepisu Jotki upiekłam i wyszło rewelacyjne!!! Prawdziwy drożdżowy placek z kruszonką, do której dodałam cukier waniliowy, więc zapach był zabójczy. Tzn. jeszcze odrobina jest lecz do jutra nie doczeka, nie ma mowy. Cała wielka blacha!!!
Zdjęcia zrobiłam ale cóż z tego, kiedy nie wiem jak konkretne zdjęcie przenieść do Lapcia, przenoszą mi się wszystkie po raz kolejny. Kiedyś się nauczę 🙂
Troszkę popadało z czego roślinki się ucieszyły, choć zbyt mało. Dzień już krótszy, niestety. Trzeba obudzić śpiochy i wyjść, zanim zrobi się całkiem ciemno, mnie się już oczy zaczynają zamykać, zmęczenie bierze górę, trzeba się poruszać koniecznie, żeby nie usnąć.
Dobrego tygodnia życzą psiepsioły wraz z opiekunami 🙂 🙂 🙂

Dobrze nam razem 🙂
Już nie piekę ciasta, bo później się męczymy z mężem, żeby zjeść (a doopa rośnie!).
Psiepsióły wyglądają rewelacyjnie!
To-znowu-ja:-) Najgorsza ta doopa! Ona się jakoś z wagą porozumiewa, bo za skarby świata nie widać na liczniku mniejszych wartości… 😉
Moi domownicy słodkie lubią, ja wychodzę z założenia, że jak sama upiekę to wiem co jest w środku. Szukam takich przepisów, przy których nie trzeba się zbytnio namęczyć. Był czas, że na okrągło robiłam muffinki, murzynka dla chłopaków bo wszyscy lubią, dla wnuczek ciasto marchewkowe, „chlebek” bananowy i szarlotkę. Sernik jest obowiązkowy przy różnych okazjach. Aa, no i przepis Lucii na jednojajkowca to ostatnie odkrycie, nie, przedostatnie 😉 Teraz mnie „naszło” na drożdżowe. Wyszło świetne. I duże 🙂
Szilka i Skituś dziękują za dobre słowo i pozdrawiają, hau 🙂
Fajne te psiaki , ale chyba coś czuły te szczepienia:-)
Cieszy mnie, że ciasto się udało, u nas drożdżówka długo nie poleży…
Deszczyk nas też zrosił, oby nie padało w piątek, bo mamy wesele!
Jotko:-) Psiepsioły dziękują za docenienie 🙂
Przed chwila byłam u Ciebie, podziwiałam Biskupin na zdjęciach. Byłam tam dawno temu, jeszcze w szkolnych czasach, ale pamiętam. Lubiłam „Gród nad jeziorem” Zofii Kossak-Szczuckiej, czytałam w każde wakacje (wszystkie książki z babcinej szafy przypominałam sobie co rok) i zawsze mi się kojarzyła powieść z wycieczką 🙂
Drugie ciasto stygnie 🙂
W nocy padało, więc roślinki podlane 🙂
Ooo, to uroczystość rodzinna się szykuje. Pogody pięknej więc życzę i niech się wszystko uda bez niespodzianek. Nie zapomnij odkleić metek od butów pana młodego, Ja zapomniałam i dopiero na ich widok gdy klęczał przy ołtarzu dostałam ataku śmiechu! To było zbawienne, bo ryczałam jak od poprzedniego wieczora bóbr 🙂
Jakie urocze psiaki 🙂
Miłej wycieczki 🙂
A co do ciasta. Może jakiś eksperymet i wegańskie ciasto? 😉
Jadłam wegańskie… Wróć, spróbowałam. Resztę musiał zjeść Pan i Władca.
Ewa:-) I zjadł? Brawo ON 🙂
Ja jak upiekłam wegańskie ciasto czekoladowe to wyszło bardziej wyrośnięte niz te z jajkami i według rodzinki smaczniesze – kazdy był w szoku ze to wege XD
Ervi, co zamiast jajek?
Kupiłam kiedyś agar na galaretkę, ale nie wiedziałam jak go użyć.
Zjadł, ale chyba nie zatęskni… Wiem, że brawo on, tak przeraźliwie się biedak poświęcił… Mój bohater.
🙂 🙂 🙂 Bohater pełną gębusią 🙂 🙂 🙂
Ervi:-) Psiepsioły dziękują za komplement 🙂 Już wróciły z wycieczki i spały do wieczora jak kamienie 🙂
Czym zastępujesz jajka, żeby ciasto było wegańskie? A zamiast masła/margaryny co się sprawdza najlepiej?
Ja miałam weekend z dzieciowymi psami i umordowały mnie niebywale. Szczególnie szczeniak był wymagający i nieprawdopodobnie ruchliwy. Szczęśliwie już jest po! Dobrego nowego tygodnia! 🙂
BBM:-) Bardzo wierzę, że szczeniak Cię wymęczył, jak każdy dzieciak: wesoły i ruchliwy ale słodki 🙂 Za chwilę przestanie być szczeniakiem i już zawsze będzie dorosłym psem, szybko zleci, niestety…
Korzystaj ze spokoju i odpoczywaj po męczącym weekendzie. Pozdrawianki 🙂
Piękny dzień miałas, pieski też miały swoją odskocznię.
Drożdżowe ciasto ładnie się mrozi.U nas też polało porządnie,w nocy była burza a niebo dalej chmurzyste.Czekam na wnuka, to się się zacznie, Oluś nie jest tak wymagający w jedzeniu ja Filip.Jakoś to będzie.Pozdrawiam.
Uleńko:-) Ciasto nie zdąży się zamrozić 🙂 Będziesz miała ręce pełne roboty i oczy na słupkach by się przydały, żeby patrzeć wszędzie jednocześnie pilnując Olusia.
Zmęczenie Cię czeka ale jednocześnie szczęście ogromne jak będziesz miała malucha dla siebie 🙂 Przyzwyczaił się już do Jacusia?
Powodzenia i siły Ci życzę 🙂
Ania, w ciągu miesiąca schudłam 2 kg, ale słodycze pożeraam, choć w małych ilościach i nawet jednojajowca ze śliwkami (!) upiokłam i pożarłam „większą połowę” w jeden dzień. Myślę, że absolutnie masz rację – lepiej piec samemu, bo jest zdrowiej. I taniej. Szila i Skituś wyglądają jak para książęca na przejażdżce, są c u d o w n e!
Ewuś:-) Ale jak schudłaś? Nie jadłaś czy to z nadmiaru nauki? Wszystko jedno, gratuluję i tak!
Spróbuj Jotki droźdżówki, mnie drugi raz wyszła rewelacyjnie ( z drożdży instant tym razem). Jotka napisała, że zawsze wychodzi i potwierdzam ( 2 razy sukces).
Moje psiepsioły wyglądają lepiej niż para książęca jakaś tam i już! Dziękują za docenienie i machają łapkami do ciotki i Quattro i PIW, hau 🙂
Tak jakoś schudłam, zaczęło sie od „diety niemieckiej”, bo w KD mam dlaeko do sklepu, a poza tym kasy mi szkoda na jakieś tam jedzenie, a tutaj to już jakoś nie mam czasu. A wysiłek umysłowy to jak praca w kamieniołomach. A psiepsióły… cóż… może rzeczywiście… tak, na pewno wygladają lepiej niż jacyś tam arystokraci z bożej łaski 🙂 Odmachujemy wszyscy!
Ewuś, czyli stara prawda – na odchudzanie dieta NŻT czyli – Nie Żryj Tyle i każdemu pomoże. No, ale żeby ją stosować, trzeba konkretnych sytuacji zewnętrznych mobilizujących działanie bądź nie-działanie, co w tym przypadku oznacza powstrzymanie się od nadmiernej konsumpcji 🙂
Też piekę coś słodkiego,- chociaż coraz bardziej mi się nie chce, ale przynajmniej wiem, co jem;).
Tym bardziej jak mają przyjść wnuczęta.
Zapewne obserwując Calineczkę zastanawiasz się, skąd ma siły na taką aktywność?
Też się nad tym zastanawiam obserwując Stasia i nie znajduję na to odpowiedzi;).
Czworonożni milusińscy umilają nam zycie codzienni, ale czasem przyprawiają nas o ból głowy. Właśnie przez Felka nie śpię spokojnie już trzecią noc, a kot zapewne wreszcie dobrze się czuje, bo jest wolny a zawsze się na tę wolność wyrywał.
Wilmo:-) Jak Felek? Zajrzałam do Ciebie i się zmartwiłam. Ale teraz sobie przypomniałam – bo Franek uliczką przechodził, że latem zaledwie raczy się dać pogłaskać, jest zajęty swoimi sprawami , lecz jak tylko zaczęło padać albo zimno sie robi to przypomina sobie i przychodzi. Całą zimę przespał u nas kiedy nie było jego opiekunów. Może to taka kocia natura, Franek w domu nie wytrzymuje, jest typem włóczęgi osiedlowego. Ty się nie gryź (wiem, łatwo mówić), bo dla jego dobra działasz. Może się jeszcze ułoży i będzie dobrze. Życzę tego i Tobie i Felkowi.
Ale sliczne zdjecia Psiapsiolów, lubia skubance te wycieczki :*
Lucy:-) Lubiły, teraz już mniej im się podoba, kiedy musimy je ze sobą wszędzie zabierać, bo z babcią D. nie można ich zostawiać. Zresztą jej samej już też, tylko na chwilę jeszcze, najlepiej, kiedy śpi.
Szilka i Skitek machają do Mirki i do Ciebie też, a ja się przyłączam do machania 🙂
Słodziaki z tych Waszych psiaków.. cieszę się, że mogłam poznać Szilkę i Skitka osobiście 🙂 i Was też, oczywiście! 😉 Dobrego tygodnia Aniu i dla Ciebie, niech będzie spokojny (zwłaszcza w temacie Babci) ale i pełen chęci do działania, buziaki!
Myszko:-) Szila i Skituś też się cieszą i machają wszystkimi łapkami 🙂 My też i dziękujemy 🙂
Wakacje tak szybko przemijają, już połowa sierpnia, buuu…. Na ostatni spacer już o zmroku z psiepsiołami wychodzimy, chłodno jest…
Korzystaj z ostatnich dni wolności, bo jak wrócisz do pracy będzie zupełnie inaczej. Buziaki 🙂
A my wczoraj zaszczepilismy Hectora przed wyjazdem na wakacje. Nawet calkiem przyzwoicie sie zachowywal u weterynarza:)
Nie pieke niczego. Cukier zlikwidowalismy z jadlospisu calkowicie.
Bognna:-) Jak kłuć takie maleństwo? Dobrze, że już po wszystkim, biedny Hector a jaki dzielny 🙂
Z cukrem to dobry pomysł, gratuluję wykonania, to… bohaterstwo 😉
Tak to jest faktycznie bohaterstwo.
Dla gosci robie rozne desery, a u ludzi cukier zjadam z tego powodu, ze bardzo grzeczna i uprzejma jestem.
Szczepienia sa obowiazkowe kiedy sie ze zwierzem wyjezdza za granice. W nagrode dostal kielbaske i chipsa:)
Normalnie je tylko sucha, psia karme. Biedactwo.
No biedactwo 😉 Z drugiej strony przynajmniej nie będzie musiał się odchudzać. Szilka musi i jest okropnie nieszczęśliwa z tego powodu, ja ją rozumiem doskonale, ale trudno, siła wyższa. Twój „zwierz ogromny” je pewnie tyle, co kot napłakał – jak to się mówi, moja bida bezdomna była i bezustannie głodna to jak miałam jej odmawiać jedzenia? No i przedobrzyłam a teściowa dopomogła skutecznie. I jeszcze sterylizacja. Wszystko razem złożyło się na to, że mam modelkę w rozmiarze XXL 😉
Jeśli zjadasz słodkie w gościach będąc to znaczy, że smaku cukru nie zapomniałaś. Oczywiście, że jesteś grzeczna i uprzejma, ani przez chwilę w to nie wątpiłam cukrowa bohaterko 🙂 🙂 🙂
Anno, czy mozesz podac linka albo krotki opis wykonania swietnego ciasta drozdzowego z bloga Jotki? Bo weszlam na Jej blog, doczytalam do kwietnia a przepisu ciagle nie bylo. Przy okazji mam dla Niej wiadomosc w sprawie prania kurtki w pralce. Trzeba ja po prostu (te kurte) suszyc w suszarce elektrycznej, wychodzi jak nowa. Teresa.
No i sie pospieszylam z wyslaniem, bo zapomnialam napisac: dzieki, jesli Ci sie zechce podzielic sie ze mna tym przepisem, jesli nie masz czasu – tez zrozumiem. Teresa
Tereso:-) Przepis Jotki jest w komentarzach do mojego wpisu „Ciasto dla Magdy”, trzeci od góry w spisie, znajdziesz bez trudu 🙂 Napisała dokładnie, bo ja też miałam wątpliwości, muszę dokładnie wiedzieć co i jak, żeby nie zepsuć.
Napisz koniecznie jak wyszło. Pozdrawiam 🙂
Dziekuje pieknie, przepis na pewno wyprobuje. teresa
Czekam z ciekawością na rezultat wypieku 🙂
Macham serdecznie z doskoku!
Odezwę sìę za niedługo. Pomachluj Pieski popod uszkami i bródkami!
Fusilko:-) Pieski pomachlowane i dziękują 🙂 🙂 🙂