„Pasma życia” 50

Adelka miała plan. Plan był zrodzony w ciężkich bólach podczas bezsennej nocy. Dotyczył zbliżającego się dnia promocji książki Teresy w czym udział czynny brać miała Elżbieta jako autorka ilustracji. Pozostali przyjaciele, znajomi i sąsiedzi, i znajomi znajomych, i sąsiedzi sąsiadów stanowić mieli tło, czyli robić tłok w charakterze licznie przybyłej publiczności. Po obmyśleniu najdrobniejszych szczegółów Adelka doszła do wniosku, że nie, jednak ten plan uczczenia sukcesu przyjaciółki nie jest zadowalający i zrezygnowała z niego. Pogrążyła się w intensywnym wymyślaniu następnego, który już po opracowaniu szczegółów znowu wydał jej się niedorzeczny.

Idiotko, pomyślała do siebie pieszczotliwie, nie mogłabyś rezygnować wcześniej? Przed obmyśleniem wszystkiego do końca? Wreszcie postanowiła wciągnąć do spisku Kasię czując ogólne zmęczenie wytężoną pracą umysłową. Zobaczywszy przez okno przyjaciółkę wychodzącą z metra rzuciła się do drzwi, po drodze przypinając psom smycze, zjechała na parter niecierpliwiąc się powolnością windy i wybiegła przed blok. Po Kasi nie było śladu. Adelka jednak wiedziała doskonale, że zaraz wyjdzie z Dżemikiem na spacer więc zaczaiła się wśród drzew za altanką śmietnikową i czekała.

Tymczasem Kasia wyszła z psem, oczywiście, lecz zamiast udać się we właściwym kierunku, czyli zwykłą psią trasą, poszła na pocztę. Wieczorem Kamil zadzwonił z informacją, iż w skrzynce znalazł awizo do niej adresowane, dlatego właśnie przyjechała na Ursynów. Kolejki na poczcie nie było, szybko odebrała korespondencję i wróciła na właściwą psią trasę lecz z przeciwnej strony, czyli  szła pod prąd. W pewnej chwili przystanęła zdumiona, bowiem jej wzrok przykuł widok Adelki kryjącej się za śmietnikiem, trzymającej psy na krótkich smyczach, wyglądającej raz po raz zza śmietnikowego murku z widocznym coraz większym zniecierpliwieniem. Wyraźnie na kogoś czekała. Tylko czemu się chowała? Przed kim? Zaintrygowana niecodziennym zachowaniem przyjaciółki chciała podejść po cichu, niezauważona. Dżemik jednakże miał inne zdanie w tej materii.

– Hau, nadchodzę – oznajmił kumplom.

Cała trójka Adelcynych pupilków odpowiedziała radosnym szczekaniem. Ich pani odwróciła się gwałtownie wbijając sobie gałązkę dokładnie w koczek, co ją unieruchomiło na dobrych kilka chwil. Złorzecząc całemu światu puściła smycze i próbowała wyplątać włosy z gałęzi a gałąź z włosów.

– Zaraz mnie szlag trafi, nagły i niespodziewany – wysyczała ze złością.

– Już nie będzie ani taki nagły, ani niespodziewany – zaśmiała się Kasia podchodząc bliżej. – Co ty wyczyniasz?

– To przez ciebie! O mało sobie skalpu nie zdarłam – błyskała wściekłym okiem Adelka próbując okiełznać włosy, po misternym koczku nie pozostało nawet wspomnienie. – Spinkę przez ciebie zniszczyłam, frotki żadnej przy sobie nie mam i jak ja teraz stąd wyjdę?

– Chyba na wieki będziesz musiała w tym śmietniku zamieszkać – krztusiła się Kasia. – Co tu robisz? Dlaczego przeze mnie? Ja ci się kazałam do śmietnika przeprowadzać?

– To dlaczego zachodzisz mnie od tyłu zamiast iść w normalną stronę?

– Na pocztę poszłam – usprawiedliwiała się Kasia próbując opanować śmiech co jej się nie udawało, bo ilekroć spojrzała na przyjaciółkę z rozwiewającym się co moment włosem, znów parskała śmiechem. – Czekaj, mam w kieszeni gumkę recepturkę, zapleć warkoczyk i gumką przytrzymaj.. albo nie, najpierw zadzwonię po Elkę, musi cię zobaczyć…

– Stój! – krzyknęła Adelka. – Niech cię ręka boska broni… Auu, ciągnie! – zawyła. – Wyrwiesz mi wszystkie włosy!

– W żadnym razie, co najwyżej trochę… A dlaczego?

– Co dlaczego?

– Dlaczego niech mnie ręka boska broni?

– Bo to tajemnica przed Elką.

– Aha – ze zrozumieniem kiwnęła Kasia głową. – O nią chodzi.

Udało się wreszcie doprowadzić Adelkę do jakiego takiego porządku. Obeszły osiedle a po drodze Adelka wtajemniczyła przyjaciółkę w swoje plany.

– No i zupełnie, ale to zupełnie nie mam pojęcia co zrobić – westchnęła.

– Tylko dla Elki mamy coś wymyślać czy dla obu? To znaczy, dla Teresy też? Dla Elki, bo się wzięła w garść i zaczęła coś robić? Tak? – Kasia chciała skonkretyzować problem.

– Bezapelacyjnie osiągnęła sukces – podkreśliła Adelka.

– Głównie w przezwyciężaniu siebie. Szkoda, że nie dotyczy to wszystkich sfer życia.

– Od razu chciałabyś wszystko – żachnęła się Adelka. – Elka jest kobietą po przejściach i należy jej się taryfa ulgowa.

– No proszę cię! Już jej się gwarancja skończyła na użalanie się nad sobą.  Życie ucieka i trzeba je chwytać garściami zanim całkiem ucieknie – zdecydowanie powiedziała Kasia.

– Ależ ona się dopiero zastanawia czy już może zacząć je chwytać czy jeszcze nie – broniła przyjaciółki Adelka.

– Ty jej nie broń, bo ja jej nie atakuję. A poza tym wydaje mi się, że już dobrze wie, że może. Od waszego powrotu z Krystianówki. Tylko nie bardzo wie jak zacząć.

– Może i coś w tym jest – zastanowiła się Adelka. – No to co robimy?

– Bo ja wiem? Kwiaty na pewno. Ogromny bukiet. I nawet wiem kto powinien je publicznie wręczyć – zachichotała Kasia. – Wtedy nie będzie mogła dać dyla. Dla Teresy też, oczywiście.

– Pewnie. Teresa jest taka zdolna, że może sobie pisać od niechcenia, ot tak sobie, kiedy jej się zachce. A Elka musiała się namęczyć, żeby zacząć w ogóle coś robić.

– Już się namęczyła wystarczająco i teraz powinno jej pójść jak z płatka. Tak uważam. Ale wiesz co? – Kasia przystanęła koncentrując się na myśli, która jej przyszła do głowy. – To jest niesprawiedliwe! To jest cholernie  niesprawiedliwe, żeby człowiek dopiero po doczekaniu emerytury mógł się spełniać i robić to, co chciał przez całe życie! A jak nie doczeka?

– Ty, przestań, przecież doczekała! I nie uprawiaj mi tu żadnego czarnowidztwa. Rusz głową i myśl dalej.

Myślały, myślały lecz najwyraźniej dopadło je jakieś zaćmienie umysłowe akurat w tej kwestii.

– Lampka wina dla przybyłych – radośnie oznajmiła Kasia po dłuższej chwili wysiłku umysłowego.

– To się przecież rozumie samo przez się – spojrzała Adelka z niesmakiem. – A specjalistą od wina jest właściciel „Filiżanki”, chyba ci tego nie muszę przypominać.

– Fakt – westchnęła Kasia ogarnięta poczuciem bezradności, lecz zaraz poczuła się ożywiona. – To już będzie miał dwa plusy: wino i kwiaty – dodała wyraźnie ucieszona.

– A my co? Kwiaty miały być od nas – Adelka wydawała się coraz bardziej zdegustowana.

– Ale będą od niego, rozumiesz? I pewnie wielki bukiet czerwonych róż – domyślnie spojrzała na Adelkę. – I przy ludziach nie będzie jej wypadało robić żadnych cyrków. Musi kwiaty od niego przyjąć.

– Ale my jesteśmy głupie – Adelka palnęła się dłonią w czoło. – Kaśka, przecież my się nie musimy wygłupiać przy ludziach. Zaśpiewamy jej, albo raczej im, sto lat albo szła dzieweczka i już. A jak  pójdą wszyscy inni to ją dopiero uczcimy i obdarujemy po swojemu.

– Aha, jak zostaną sami swoi. Ale dlaczego szła dzieweczka? – zainteresowała się Kasia.

– Dla niczego, dla przykładu, tak mi się powiedziało – machnęła bagatelizująco ręką Adelka.

– Tylko czym ją obdarujemy? Coś do nowego mieszkania, to znaczy do odnowionego, jej sprezentujemy? Właściwie wszystko ma, fuknie po swojemu, że jej nie trzeba. Dlaczego akurat szła dzieweczka?

– Czekaj, czekaj, coś mi idzie…, tfu, świta – Adelka przystanęła i zamilkła.

– No… – zniecierpliwiona Kasia przestępowała z nogi na nogę. – Co takiego?

– Czekaj, czekaj, coś mi się precyzuje… Szła do tego laseczka i szła…

– Gadajże wreszcie po ludzku bo uduszę ciebie i siebie przy okazji też.

– Mam! Wiem! Ufundujemy jej w nagrodę wyjazd. Zbiórkę przyjacielską zrobimy i wyślemy ją do Szczawnicy – wykrzyknęła Adelka tryumfalnie.

– Dobrze mówisz – ucieszyła się Kasia. – To genialne jest. Zupełnie przypadkiem pojawi się tam Winicjusz, tylko go trzeba odpowiednio wcześnie uprzedzić…

– I tym samym historia zatoczy koło i się zamknie – uroczyście obwieściła Adelka. – Nareszcie wszystko się znajdzie na właściwym miejscu.

– O matko, po tylu latach szarpaniny – z zachwytem dodała Kasia.

3.07.2018

  • kasiapur Może nie jest to odkrywcze ale te dziewczyny świetnie ze sobą rozmawiają.
    Uśmiałam się :)))
    Uściskuję Aniu bardzo bardzo !
  • kobietawbarwachjesieni Czytam z dużym zainteresowaniem.
  • annazadroza Kasiu:-) Cieszę, że choć na chwilę dziewczyny poprawiły Ci humor:)
    Serdeczności moc:)))
  • annazadroza Marysiu:-) Ogromnie mi miło:) Dziękuję za zainteresowanie w imieniu bohaterek:)))
© Anna Blog

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Pasma życia, Powieści. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *