Wstałam po piątej. Ciemno, mgła spowiła całe osiedle. Franek przesypia noce u nas 😺 wcale nie idzie do siebie. Przestał domagać się wypuszczania na zewnątrz o różnych nieludzkich nocnych porach próbując po chwili wrócić. Wyraźnie Franulkowi koci pesel daje się już we znaki. Na ulicy ruch niczym na przysłowiowej Marszałkowskiej. Ludzie przemieszczają się pojedynczo i grupkami, zapewne zmierzają do pracy piechotą albo jadą autami. Autokary Julianowską w stronę lasu wiozą na poranną zmianę pracowników do zakładu, który nie wiem jak się nazywa, kiedyś to był Polcolor, Technicolor czy jakoś tak… Szłyśmy z Szilunią we mgle, światła aut nam towarzyszyły tworząc ruchome aureole. Termometr pokazywał zaledwie 2 stopnie lecz bez wiatru wydawało się, że jest cieplej. Przed wyjściem z Szilką wypuściłam Franusia. Kiedy wróciłyśmy okazało się, że już siedzi na fotelu. MS zamontował w telefonie takie coś, co daje sygnał, że jest ruch przy tarasowym oknie. Dałam śniadanie czarnulkom, napiłam się barszczu z buraków, zakwasu właściwie, który wyszedł tak pyszny, że szok 😊 Zrobiłam wg przepisu z Silver TV (jeśli chcecie to odszukam odcinek i podam link). Po odlaniu pierwszego nastawu zalałam ponownie solanką buraki z dodatkami. Taki pyszny nie będzie, ale zawsze jakąś wartość zachowa.
Założyłam słuchawki, poszukałam czego mam ochotę akurat w tej chwili posłuchać. Pozwala mi to przypomnieć sobie pewne treści, ułożyć w głowie różne sprawy, przemyśleć – bez czytania i zaglądania w leżące na półkach książki (ślepia coraz bardziej się męczą i nawet nowe okulary nie pomagają za bardzo). Mogę więc wykonywać poranne czynności słuchając ciekawych podcastów. Odkryłam kanał dr Agnieszki Kozak, sympatycznej psycholożki, która np. pomaga zrozumieć pewne dawne sprawy patrząc na nie pod nowym kątem.
Lubię kanał Green Canoe, na inne wnętrzarskie też zerkam z przyjemnością. Od powrotu ze Szczawnicy próbuję uporządkować moją przestrzeń i odgracić … hihi, chomik i odgracenie 😃 Ale… udało mi się ogarnąć kwestię ciuchów. Naprawdę 😊 Ze strychu zdjęłam całą masę spodni, bluzek, koszul, które wcześniej włożyłam do dużych plastikowych pojemników i wyniosłam na strych z myślą, że przydadzą się i do nich wrócę, kiedy zrzucę kilka kilogramów i zmieszczę się znowu w rozmiar 36… Oczywiście jest to niemożliwe, takich cudów na świecie nie ma. Mając swój pesel wyglądałabym – jak mawiała moja babcia – niczym „śmierć na chorągwi”. Nie wiem dlaczego, ale tak mawiała. Zastanowiłam się w tej chwili, że może to związane z epidemią cholery, jaka szalała w Tenczynku (i nie tylko przecież). Poszukam informacji na ten temat. Wera przejrzała całe stosy ciuchów i wzięła… zaledwie dwie pary spodni. No cóż, przyszła pora na pożegnanie się z ciuchową przeszłością. Poza tym gdy nie chodzę do pracy zupełnie zmieniły się moje potrzeby ubraniowe – tak mogę to określić. Podzieliłam rzeczy na kupki, jedna do pojemników PCK (wyniesione), druga przygotowana do sklepu charytatywnego Sue Ryder. Znalazłam w necie, że taki funkcjonuje na Stępińskiej, dodzwoniłam się, działa i MS podjedzie aby zawieźć ciepłe ubrania (przyjmują sezonowe) oraz zbyteczne kieliszki i filiżanki. Jeszcze inne przedmioty, które są nowe, często nieużywane (bezmyślne zakupy pod wpływem nagłego impulsu), torebki, biżuteria, trochę ciuchów w bdb stanie pojechały do Ducha Leona na kiermasz. Może się uda coś sprzedać i będzie z korzyścią dla piesków. Patrzę na wszystkie filmiki prezentowane na kanale Fundacji Duch Leona, to takie chwile relaksu na wirtualnym spacerze ze stadem cudnych olbrzymów uratowanych przed śmiercią.
Dostałam od Magdy – https://pomiedzypatrzeawidze.home.blog/ – śliczne dekoracje jesienne. Na zdjęciu widać „Misję”, którą napisał albo spisał Michel Desmarquet, opublikowaną pierwszy raz w 1993 w Australii. O „Misji” muszę napisać osobno, po prostu muszę. Zdecydowanie pora wrócić do świata żywych ludzi z głębin czarnych myśli.
Kolory złotej jesieni są przecudne, póki nie leje i nie wieje można się cieszyć spacerami. Październik bywa najpiękniejszym jesiennym miesiącem jeśli oczywiście dopisuje aura. Na razie jest łaskawa więc korzystajmy póki można 🍂🍁
Dziękuję za odwiedziny, za pozostawione słowa 🙂 Pięknego, szczęśliwego tygodnia życzę wszystkim, którzy tu zaglądną 💗🍀🌞
O tak! Jesień jest teraz taka piękna! Taka kolorowa i ciepła! Cudownie pachnąca! A mgły? Mgły są urocze, jeśli je widzę w charakterze leżących na łąkach obłoczków. Wczoraj wieczorem przedzierałam się przez mgłę autem. Serce waliło mi, jak oszalałe, bo bałam się, że zgubię z pola widzenia białą linię namalowaną na jezdni i zgubię drogę…taka była mgła! I ta już mnie nie uwiodła, a brzuch mnie rozbolał od stresu.
Piękne te rękodzieła- widziałam u niej na blogu i zastanawiałam się, czy ona u siebie ma taką jesień, jaka jest u nas? Czy może nas podgląda 😉
Miłego dnia!
Salmiaki:-) Magda robi cudne rzeczy. Tęskni za polską jesienią, a jak cudna jest w Pieninach! Mam nadzieję, że może za rok uda się ją podziwiać na żywo…
Mgły kocham, ale jazdy we mgle Ci nie zazdroszczę. Dobrze, że w całości dotarłaś do domu 🙂
Pięknej niedzieli ♥️
5 rano ?To ja na drugi bok się przekręcam.Cudny filmik , mamy póki co śliczna jesień, kolory bajeczne.Dekoracje super, szczególnie ta z dynią .U mnie co 2 tygodnie zbierają rzeczy użytkowe to wystawiam przed klatką.Pozdrawiam niedzielnie,
Uleńko:-) Około 6-ej daję Szilce tabletkę na tarczycę , potem idziemy na spacer i po spacerze dopiero dostaje śniadanie. Poza tym im wcześniej wstanę tym więcej mam czasu dla siebie. Jak babcia D. wstanie to już jest inny świat…
Pogoda cudna, niech tak będzie najdłużej. Fajnie masz z tym odbieraniem rzeczy. Przynajmniej nic się nie marnuje.
Przytulam♥️
Właśnie wróciliśmy z cmentarzy, długi spacer w jesiennych kolorach, ciepło jak latem!
Udało się z wnusiem pogadać na kamerce, ale przez zmianę godziny drzemka wypadła wcześniej i musiał iść się położyć.
Aniu, ja już dawno zmieniłam priorytety, najważniejsza wygoda i dobre samopoczucie, jak nic nie boli i dusza śpiewa, to nawet w worku dobrze się wygląda. A rozmiar? jak wiek, to tylko liczby!
Buziaki, Aniu:-)
Jotuś:-) Wygoda to teraz priorytet. Jutro minie równo 10 lat od pożegnania z pracą. To najwspanialszy byl dzień mego dojrzałego życia:)
Dziś udało się wyjść na daleki spacer w nieznane części okolicy, konkretnie zwiedziliśmy Chyliczki, tak lubię chodzić między różnymi domami, domkami i oglądać. Wprawdzie zdjęć nie robiłam, ale trasę powtórzę i zrobię.
Buziaki Asiu ♥️
Ja już przestałam utyskiwać na swoją wagę, choć nadal nie jestem z niej zadowolona. Wychodzę z założenia, żeby jeść to, co się lubi, oczywiście o ile nie szkodzi. Jesień przepiękna! Trochę smutny cmentarny czas, ale jednocześnie dobry, sprzyjający refleksji nad przemijaniem i wartością upływającego czasu…
Matyldo:-) Przecież jedzenie to jedna z największych przyjemności 🙂 Trudno sobie wszystkiego odmawiać, nieprawdaż? Nie odbieram już tego czasu w okolicach ” świeczkowego święta” (taką nazwę uslyszalam ostatnio) jako smutnego, raczej jako wspomnienie o tych, co są na drugiej stronie i tam żyją dalej…
Pogoda dopisuje póki co, pamiętam taką w 1.XI., ale też i snieg z deszczem. Zdecydowanie wolę taką jesień jak dziś:)
Buziaki kochana♥️
Tegoroczna jesień jest przecudna, październik wprost oszałamia słońcem i ciepłem. Nadal śpimy przy otwartym oknie a ja jestem zmarźluchem więc to naprawdę jest warte odnotowania. Raz założyłam cieplejszą kurtkę, którą i tak zdjęłam w drodze do pracy. Ta jesień jest obłędna, równie fajnej nie pamiętam, o takiej jesieni marzyłam.
Przeglądu garderoby w tym roku nie robiłam, mam tylko plan nie kupowania niczego, z wyjątkiem czegoś naprawdę naprawdę naprawdę fajnego .
Ściskam Cię Anulka ciepło.
Monisiu:-) Kochana ciepłolubna Istoto 🙂 Też kocham ciepełko i dlatego tegoroczna jesień jest dla mnie piękna, taka może być każdego roku i łatwiej będzie przetrwać zimę w oczekiwaniu na wiosnę.
Rzeczy na bazarek dla piesków z Ducha dotarły i niech się sprzedadzą z korzyścią dla nich ♥️
Pięknych jesiennych, kolorowych i ciepłych dni Ci życzę ♥️