Małpa w klatce

A dziś będzie o tym, że jest jeszcze lato. Wczesnym rankiem było prześlicznie, słonko ożywiło mgłę nad polem dotąd nie skoszonym. Szilka uparcie obwąchiwała jedno miejsce, widocznie pozostał ciekawy zapach przechodzącej tedy zwierzyny, mógł być lis, sarna, dzik. Może jakiś pies nieznany tędy przemknął i musiała się z zapachem zapoznać. Piękny jest ten świat, jakby nie patrzeć – piękny jest.
A jakże piękny w moich ukochanych Pieninach, do których już drugi rok nie ma jak się wybrać, bo wciąż coś przeszkadza. Wreszcie kiedyś pojadę, tylko czasu żal, który można by tam spędzić przy pięknej pogodzie. Nie mnie jednej na przekór coś staje, bo i przyjaciółka M. na swoją wieś wybrać się nie może, z tych samych powodów – czyli z „przekoru” nie do pokonania póki co. A na pewno znowu jakaś biedna psina, jakaś porzucona sierotka plącze się po działkach i pomocy szuka. Tak jak trzy lata temu moja Szilunia. Już tych biedaków M. uratowała sporą gromadkę, znajdując dla nich domy i kochające rodziny. Najdłużej chyba trwało odławianie bernardyna, kiedy wreszcie się udało, był w strasznym stanie, ale dzięki M. trafił tam, gdzie tą rasą się zajmowano szczególnie i uratowany został. Ludzie pomagający zwierzakom wydają mi się być istotami z górnej półki, lepszym gatunkiem człowieka. Ciekawe, czy pochodzą od małpy :):):)
W związku z małpą przypomniała mi się scena, kiedy młody, grzeczny i kulturalny poseł, który uważa, że muzyka łagodzi obyczaje, chciał podarować książkę innemu posłowi. Niestety, dwaj obok owego posła siedzący przyjęli postawę prawdziwych goryli zasłaniając przed wiedzą swego boga. Brakowało tylko dudnienia pięściami po torsach dla odstraszenia wroga. Niby nie ich wina, nie mogli, bo właściwie nie ma po czym dudnić. Taki Schwarzenegger nawet teraz ma po czym…
Jeszcze jedno mi się przypomniało. Siedzi małpa w klatce. Niebyt duża ta klatka, z kratami, jak to klatki mają. Wokół pełno ludzi małpie się przygląda. Podrapała się małpa w zadek i myśli: jacy ci ludzie biedni, wszyscy za kratami…
Otóż ja małpą się nie czuję i większość moich rodaków również.
A miało być miło. Wracam więc na jasną stronę. Otóż gdyby nie przyjaciółka M. ja bym nigdy z moim Rolfem do psiej szkoły nie poszła, nie nauczyłabym się rozumieć zwierzaków, rozpoznawać z zachowania i wyrazu mordki co chcą mi przekazać. No i jeszcze coś;-) Wyczytałam, że rozmowa ze zwierzętami, nadawanie imion komputerom, telefonom, samochodom – to sygnał świadczący o wyjątkowości i dowód wysokiego IQ. Co do wyjątkowości mogę się ostatecznie zgodzić :):) ale IQ nie będę sobie mierzyć,żeby nie wpaść w czarną dziurę na widok wyników… Cieszyć się latem można bez względu na wszystko inne.

10.08.2017

  • Gość: [L.C.] *.play-internet.pl Na temat mowy psiej,dzisiaj wieczorem mój Pretor w znany nam obu sposób załatwił sobie i kolegom dodatkową wyżerke,teraz martwię się czy dospimy do rana,ale te oczy, lizanie i przymilanie nie mają sobie równych.
  • annazadroza L.C. 🙂 I jak, udało się dospać? U mnie najtrudniej jest wyjść nocą za osiedle, bo można oko w oko z dzikiem stanąć. Szilka jest taka porządna, że w ogródku nie nabrudzi, chociaż ma pozwolenie. Specjalne przytulanki dla Pretorka:) A jak „maluch”?
Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *