„Widocznie tak miało być” – 38

W międzyczasie pan Józef zaprezentował wstępny projekt domu pani Meli oraz Dorocie, która z wrażenia spać nie mogła przez kilka nocy z rzędu. Kupując działkę myślała o małym, letniskowym domku na wakacje i weekendy. Z czasem plany uległy zmianie i teraz marzyła o prawdziwym domu, w którym zamieszkać będzie mogła cała rodzina. Każdy dostanie swój pokój, ten własny kawałek podłogi,  a ona będzie miała pracownię z prawdziwego zdarzenia. Rozmyślała podczas owych bezsennych nocy o zawiłościach losów ludzkich w najbliższym otoczeniu, o tym jak w ciągu krótkiego w sumie czasu odmieniło się życie Marianny i Teresy, jak chwilowo poplątało się Aldony. Chwilowo – ponieważ była absolutnie przekonana, że i ta historia znajdzie swój szczęśliwy finał.

Pojechała z ciotką do Cięciwy. Chciały na miejscu pomyśleć, pomarzyć o domu, pobyć na konkretnym kawałku ziemi, na którym miał stanąć. Właściwie mentalnie tam już zamieszkać.   Na miejscu zastały trzech starszych panów  w wyśmienitych humorach, pogrążonych we wspomnieniach i natychmiast znalazły się w innym świecie.

– Witajcie dziewczyny – ucieszył się Dziadek. – Czy zaszczycicie staruszków swoim towarzystwem?

– Może za chwilę, najpierw przywitamy się z Helenką. A staruszków to ja żadnych nie widzę, nawet ani jednego – powiedziała Dorota i pociągając za sobą ciotkę weszła do Domku.

– Miła jesteś – ucieszył się Kazio. – Moja Helcia taka nie jest. Zachciało jej się remont w łazience robić. Wymieniła wannę na mniejszą, macie pojęcie? Teraz jak w niej siadam to sobie kolanami uszy zatykam – zakończył nieszczęśliwym tonem.

– Jak dobrze, że przyjechałyście – Helenka serdecznie uściskała nowo przybyłe. – Zwariowałabym za chwilę. Ile razy można słuchać w kółko tych samych historii już od kilkudziesięciu lat?

– No tak, dla ciebie są to znane opowieści, ale dla mnie nowość – uśmiechnęła się Dorota. – Ja uwielbiam ich słuchać. Dziadek, twój Kazio i ich przyjaciele to taka fajna hultajska banda, są cudowni.

– Bo strażacy to inni ludzie – wtrąciła pani Mela. – Wiem co mówię, przed wojną  miałam wujka strażaka. Bardzo lubiłam kiedy przychodził w mundurze.

– Nic nie mówiłaś – zdziwiła się Dorota.

– Bo to bardzo dawno było, o matko, jak dawno… – zamyśliła się starsza pani i w milczeniu dołączyły do męskich przedstawicieli rodu ludzkiego znajdujących się na działce.

– …to było po szóstej klasie…- usłyszały głos Dziadka.

– To ty skończyłeś sześć klas? – zażartował Kazio.

–  Zdarzyło mi się – uśmiechnął się Dziadek.

– Ja po szóstej klasie to już wykładałem – powiedział z udaną wyższością pan Józef.

– Jak, co wykładałeś? – zdziwił się Kazio.

– Posadzkę – odpowiedział pan Józef z szelmowskim uśmiechem.

– Ale mnie nabrałeś – zaśmiał się Kazio. – O choroba, – jęknął. – Czemu mi dałeś, Andrzejku, taki słaby widelec? Złamał się.

– Nie mam innych tylko aluminiowe, przecież tu są polowe warunki – odpowiedział Dziadek. – Ale mi coś przypomniałeś. Pamiętasz jak nas w pięćdziesiątym dziewiątym we Wrocławiu zaprosili do ratusza? W sali obok było wesele, pan młody koniecznie nas chciał ugościć i posadził przy długim stole…

– Oj pamiętam, Andrzejku, pamiętam, tyś tam złamał taki widelec jak ja dzisiaj, na twardym ziemniaku, ręka ci poszła w sos a sos na twarz. Ha, ha…

– Było śmiechu, było, bo zaraz po tym otwierali szampana i tobie korek w talerz wleciał z impetem, a zawartość talerza na tobie wylądowała.

– Jak raz pamiętam, że to taki smaczny stroganow był, żałował ja go bardzo.

– Tak sobie miło wspominacie, a ja się ostatnio nacierpiałem – westchnął pan Józef.

– Co ci było?

– Miałem kamienie w nerkach.

– No proszę, prawdziwy biznesmen, materiały budowlane sobie wyhodował. Tylko nie chwal się, bo ci każą podatek płacić – żartował Dziadek.

– A pamiętasz jak Jasiu się jąkał? – Kazio wciąż pogrążony był we wspomnieniach z młodości.

– Przecież pamiętam, nieraz się biedaczysko sporo namęczył.

–  Teraz potrafią jąkanie leczyć – wtrącił pan Józef zaznaczając swoją obecność, bo wprawdzie wtedy z nimi nie był, ale teraz jest.

– Dzwonił do Strzelec, a potem był okrutnie rozżalony, że dyżurny go przedrzeźnia, bo czasem ludzie tak robili. Nawet raport napisał ze skargą, tak się rozżalił – pokiwał głową  Dziadek

– Potem zadzwonił zwierzchnik tego dyżurnego i tłumaczył, że tamten się naprawdę jąka –rozpromienił się Kazio.

– A ty czego żeś się tak ucieszył – spytał pan Józef z lekkim niesmakiem.

– Jak to z czego? Że pamiętam! – obwieścił Kazio z tryumfem.

– Kaziu, co ty się wiercisz jakby ci się kłos w gacie zaplątał? – zainteresował się Dziadek.

– Bo szukam tego kieliszka i szukam…

– Przecież stoi przed tobą – zdziwił się pan Józef.

– To jeden, ale on tęskni za drugim.

– A drugi pewnie za trzecim – zaśmiał się Dziadek.

– A toś dobrze wykombinował – ucieszył się Kazio. – Bo ten za czwartym. Musi być do pary, bo jak nie ma równowagi to się trzeba wywrócić. Dlatego się mówi: na drugą nóżkę.

– Ze względu na Józkowe kamienie ja bym proponował wyśmienity napój chmielowy – odezwał się Dziadek. – Tylko poczekajcie moment, chłopaki, zabawiajcie tymczasem dziewczyny, a ja skoczę do piwniczki.

Wrócił po chwili z zapasem. Pani Mela z wielką przyjemnością skusiła się na kufel, za to Dorota była niepocieszona, że ona dziś za woźnicę robi i czeka ją powrót do domu za kierownicą.

cdn.

 

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Powieści, Widocznie tak miało być. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na „Widocznie tak miało być” – 38

  1. Urszula97 pisze:

    Fajnie posłuchać takiego towarzystwa, wspominki, coś fajnego. To będzie ruszała budowa, ciesze się. Niech im się marzenia spełnią.

    • anka pisze:

      Ula:-) Pokolenie naszych rodziców miało mnóstwo ciekawych przeżyć, jeśli ktoś potrafił opowiadać – to było coś wspaniałego móc słuchać.
      Tobie też niech się spełniają marzenia 🙂

  2. Mysza w sieci pisze:

    Rozśmieszyły mnie materiały budowlane w nerkach A szacunek do pracy strażaków mam od zawsze.. Co do losów,to faktycznie w krótkim czasie mogą się poplątać, ale też i rozwiązać. Trzymam kciuki za dziewczyny Buziaki!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *